Kosta Runjaić

Pięć najważniejszych meczów Kosty Runjaicia

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

26.12.2022 16:00

(akt. 26.12.2022 13:56)

– Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny, że dane mi było stanąć na czele tak wspaniałej i najbardziej utytułowanej drużyny w Polsce. Legia jest i z pewnością pozostanie wielkim wyzwaniem dla wszystkich zaangażowanych. To wyraźnie najlepszy klub w kraju. Jestem głęboko przekonany, że znajdujemy się na właściwej drodze, a razem możemy wiele osiągnąć – mówił w rozmowie z legia.com trener "Wojskowych, Kosta Runjaić, który opowiedział też o pięciu najważniejszych meczach minionej rundy.

– To były trudne, rozgrywane z dużą intensywnością derby. Szczególnie w drugiej połowie przeciwnik grał bardzo dobrze i nieźle prowadził piłkę. W końcówce i tak zasłużyliśmy jednak na zwycięstwo. Pamiętam, że nasza drużyna przebiegła w tym meczu prawie 120 kilometrów. Byłem szczęśliwy z powodu gola i formy prezentowanej przez Bartosza Kapustkę. Zdobył ważną bramkę, pierwszą w sezonie, po długiej i bolesnej drodze powrotu do zdrowia.

– Mecz u siebie, zresztą na własnym stadionie, w tym sezonie wciąż jesteśmy niepokonani. Początek fatalny, naprawdę fatalny. Po 15 minutach przegrywaliśmy 0:2. Równie dobrze mogło być 0:3. To był wspaniały powrót do gry ze strony naszych piłkarzy. Po gównianej pierwszej połowie, zaczęliśmy grać dobry futbol. Wielki powrót i świetna postawa całej drużyny. To było ekscytujące spotkanie do ostatniej sekundy. W końcu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Filip Mladenović był tego wieczoru w znakomitej formie. Zdobył chyba najpiękniejszą bramkę w pierwszej rundzie Ekstraklasy.

– Ponowne spotkanie z moim starym klubem, zespołem i kolegami. To było dla mnie dziwne, że teraz siedzę po drugiej stronie ławki i gram przeciwko starym kolegom. Moim zdaniem był to po raz kolejny bardzo dobry występ mojej nowej drużyny. Szczególnie w pierwszej połowie całkowicie zdominowaliśmy Pogoń. Prowadziliśmy i mieliśmy swoje szanse. Niestety, Carlitos nie zamienił karnego na gola przed przerwą. Ten moment dał Pogoni znowu nadzieję. Rywal odżył. Myślę, że gdyby wcześniej było 2:0 dla nas, to najprawdopodobniej zdobylibyśmy 3 punkty. Druga połowa była dzika, obie drużyny grały o zwycięstwo i miały swoje szanse. Mecz zakończył się remisem. Ten wynik nie okazał się wystarczający dla nas, dla mnie, ale sposób w jaki graliśmy – zwłaszcza w pierwszej połowie, po zmianie formacji – był naprawdę na wysokim poziomie. Mieliśmy dużo posiadania, tworzyliśmy kombinacyjne akcje, zgranie między zawodnikami było bardzo dobre. Wsparcie z trybun po raz kolejny okazało się wspaniałe. Mam nadzieję, że w drugiej części sezonu będziemy wspierani przez naszych fanów z taką samą energią, a takie mecze jak te będziemy wygrywać.

– Kolejny ważny mecz na trudnym terenie i 3 punkty zdobyte na wyjeździe. Pierwsza wygrana w Białymstoku od 2016 roku. Uważam, że powinniśmy strzelić kilka goli więcej. Okazji było sporo. Hat-trick Josue, pierwszy w karierze. Myślę, że po tym spotkaniu nasi piłkarze mieli bardzo dobrą noc. To był spektakularny mecz, zwłaszcza nasze akcje ofensywne. Myślę, że znów dostaliśmy nieocenione wsparcie od kibiców. Nasi fani dobrze się bawili i cieszyli tym wieczorem. Przejazd z powrotem do stolicy był naprawdę fajny, lecz okazał się zdecydowanie za krótki. Można sobie wyobrazić, że w autobusie było dużo śmiechu po takim zwycięstwie i hat-tricku Josue.

– Pokazaliśmy, że nigdy nie wolno się poddawać. Zawsze trzeba wierzyć w siebie do końca. Awansowaliśmy do kolejnej rundy po wygraniu serii rzutów karnych. Ponownie był to trudny, nieprzewidywalny mecz. Dominowaliśmy, oddaliśmy dużo strzałów i utrzymywaliśmy się przy piłce, ale przeciwnicy walczyli. Futbol jest czasem bardzo szalony i niesprawiedliwy. Jednak szczęście było po naszej stronie. Zdobyliśmy bramkę w dogrywce, tuż przed końcem, co doprowadziło do remisu i "jedenastek". Czasami nie jest łatwo prowadzić zespół z ławki. W pewnym momencie otrzymałem pomoc od Kapustki. Pod koniec dogrywki przesunęliśmy Lindsaya Rose'a ze środka obrony w pole karne rywali, a on niedługo potem strzelił decydującego gola. Zabawna historia i szczęśliwe zakończenie. Z niecierpliwością czekamy na marcowy ćwierćfinał. Mocno wierzę i mam nadzieję, że wygramy to spotkanie i przejdziemy do półfinału.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.