Podsumowanie formacji: bramkarze

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.12.2021 15:15

(akt. 25.12.2021 17:23)

Artur Boruc znów potwierdził dobrą formę, wiele razy trzymał drużynę w ryzach. To, jak ważna jest jego postać dla zespołu, dało się odczuć gdy leczył kontuzję pleców. Pod jego nieobecność szanse na grę otrzymali Cezary Miszta i Kacper Tobiasz, który zadebiutował w "jedynce" w wieku 19 lat.

Niestety jeden doświadczony, w dodatku wiekowy bramkarz, to stanowczo za mało na grę na trzech frontach. Przed sezonem Czesław Michniewicz upominał się o drugiego, doświadczonego golkipera w kadrze, ale w klubie uznano iż młodzi bramkarze są zdolni i na tyle dobrzy, że poradzą sobie z rolą zmienników. Niestety już w spotkaniu o Superpuchar nos złamał Cezary Miszta i zapaliła się czerwona lampka – było jasne, że w przypadku jakiegoś Artura Boruca zespół będzie miał duży problem. Ale zamiast ściągnąć doświadczonego bramkarza sięgnięto po wypożyczonego do Radomiaka Mateusza Kochalskiego – na miesiąc. Ruch ten był bardzo niefortunny dla obu stron – Kochalski stracił miejsce w składzie zespołu z Radomia, a Legia bo jej bramkarz siedział na ławce zamiast się ogrywać. Na początku sezonu bronili młodzi – w lidze i w Pucharze Polski, ale nie dawali takiej jakości jak powinni i dlatego coraz częściej między słupkami stał Boruc. Niestety nie wytrzymały tego jego plecy. I dopiero wtedy tak naprawdę unaocznił się problem braku drugiego doświadczonego golkipera. Miszta w wyrównanym spotkaniu z Rakowem Częstochowa podarował rywalowi rzut karny, a Kacper Tobiasz słabo spisał się w Gliwicach. Konsekwencją decyzji z początku sezonu jest brak co najmniej kilku punktów w tabeli. Zimą do zespołu powinien dołączyć doświadczony bramkarz.

-------------

Legenda klubu i jeden z czołowych piłkarzy Legii. Artur Boruc znowu udowodnił, że wiek to tylko liczba. Doświadczony bramkarz ma za sobą bardzo dobrą rundę, w trakcie której wiele razy ratował stołeczny zespół. Grał na dużym spokoju, motywował kolegów, podpowiadał. Może nie brać udziału w części treningów, ale ma bezcenne doświadczenie i umiejętności, które były niezbędne w takich meczach, jak z Dinamem w Zagrzebiu (1:1) czy ze Slavią Praga (2:1). Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez niego nie byłoby awansu do fazy grupowej europejskich pucharów. Bez niego nie byłoby też wygranej w Moskwie ze Spartakiem (1:0). Przy większości strzałów, które przepuścił, nie miał szans na skuteczną interwencję.

Jeden z liderów drużyny, gestykulujący, instruujący, opieprzający kiedy trzeba. W połowie września doznał jednak urazu pleców, przez co nie grał przez dwa miesiące. Jego nieobecność była bardzo zauważalna i zapoczątkowała serię porażek. Widać było, że Legii brakowało 41-latka, który dzięki wysokiej formie i cechach przywódczych pozytywnie nakręcał zespół i motywował do działania. Kiedy się leczył, warszawiacy przegrali wszystkie siedem ligowych spotkań z rzędu. Wrócił w dobrym stylu, przez co udało się ograć Jagiellonię (1:0) – uratował zwycięstwo po tym, jak wybronił groźny strzał… Kacpra Skibickiego, w doliczonym czasie gry. Trzy razy uratował Legię od utraty gola w meczu z Zagłębiem (4:0) – broniąc uderzenie w pierwszej połowie, wychodząc zwycięsko z sytuacji sam na sam z Szyszem i blokując ciałem jeden strzał z bliska. Miał słabszy mecz z Radomiakiem (0:3), gdy dostroił się do poziomu piłkarzy z pola, ale był zdecydowanie najlepszym legionistą minionej rundy.

Cezary Miszta zaczął obecny sezon od meczu o Superpuchar Polski, z Rakowem Częstochowa (porażka w rzutach karnych), w którym prezentował się dobrze, wybronił jedną "jedenastkę", a także… złamał nos. Mimo tego, dograł spotkanie do końca, za co należą mu się słowa uznania. Potem przez pewien czas pauzował, wrócił do gry w końcówce września, zastępując kontuzjowanego Boruca. Początek nie był dla niego łatwy – po jego błędzie padł gol dla Wigier Suwałki (3:1), a w ligowej rywalizacji z Rakowem (2:3) sprokurował rzut karny, który został wykorzystany przez przeciwnika - trzeba przyznać, że zawalił ten mecz. Bramkarz miał o czym myśleć, ale w meczu z Leicester City (1:0) spisał się bardzo dobrze, popisał się kapitalną interwencją przy niebezpiecznym uderzeniu głową Vestergaarda. Potem długo utrzymywał Legię przy życiu w spotkaniach z Lechią w Gdańsku (1:3), z Napoli we Włoszech (0:3) i z Pogonią w Warszawie (0:2). Przeciętnie zaprezentował się przeciwko Stali Mielec (1:3) czy Górnikowi Zabrze (2:3), źle zachował się przy trzeciej bramce dla Leicester (1:3).

W niektórych sytuacjach zachowywał się zbyt nerwowo, np. przy wychodzeniu z bramki czy próbach przecinania dośrodkowań. Co jakiś czas szwankowała u niego gra nogami. Dla niego ta runda przebiegała ze zmiennym szczęściem, ale zebrał sporo doświadczenia. Mecze, w których wystąpił, pokazały jednak, jak ważne jest ogranie. Miszta przez ostatnie półtora roku głównie trenował, dlatego gdy wrócił między słupki popełniał błędy, brakowało mu pewności siebie.

Cezary Miszta

Dla Kacpra Tobiasza był to ciekawy rok. Dziewiętnastolatek doczekał się bowiem występu w pierwszej drużynie. Zadebiutował przeciwko Wiśle Płock (1:0), w 1. kolejce ligowej. Na pewno miał tremę wychodząc na boisko i słysząc jak trybuny skandują jego imię i nazwisko. Ale gdy mecz się zaczął, było widać skupienie i koncentrację. Dobrze wyglądał w grze na linii, wyłapał kilka trudniejszych uderzeń. Tydzień później zagrał z Radomiakiem (1:3), w którym legioniści zawiedli. Kacper jednak spisał się przyzwoicie, choć delikatnie maczał palce przy pierwszym golu. Przy kolejnych nie miał jednak nic do powiedzenia, wybronił jedną sytuację sam na sam, a także trzykrotnie interweniował w doliczonym czasie gry.

W jego grze dało się dostrzec dojrzałość: jako jedyny z Legii, w rywalizacji z Lechem Poznań (0:1), stanął na wysokości zadania. Za straconego gola winy nie ponosił, był ustawiony jak należy. Pozostałe uderzenia rywali wybronił, w tym w fantastycznym stylu rzut karny, do tego raz efektownie uratował drużynę przed golem samobójczym. Generalnie zrobił więcej, niż można było od niego oczekiwać. Gorzej wypadł w meczu z Piastem Gliwice (1:4), w którym radził sobie tylko z łatwymi strzałami. Gra nogami nie szła mu wówczas najlepiej, mógł wybronić przynajmniej jeden strzał, po którym piłka zatrzepotała w siatce. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że cała linia obrony mu w tym starciu nie pomagała. Reasumując, ma za sobą obiecujący początek w "jedynce". Jest młody, ma spory potencjał, którego część już pokazał. Jeśli będzie ciężko pracował, a kontuzje będą go omijały, to Legia może mieć z niego pociechę.

Kacper Tobiasz

W następnych dniach podsumujemy grę obrońców, pomocników i skrzydłowych, a także napastników.

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.