Poranek na Cyprze: Uraz Kucharczyka, niesforny Radović
30.01.2011 12:15
Zdjęcia z treningu - klknij tutaj
Trening rozpoczął nie kto inny jak Paolo Terziotti, który zaaplikował legionistom serię skipów i przebieżek. Żelaznymi płucami nie imponował jednak najbardziej żaden z zawodników, a dyrektor sportowy Legii, Marek Jóźwiak. Nie przyjechał on z drużyną autokarem, a... przybiegł. Po kilku minutach graczy przejął pod swą opiekę trener Lucjan Brychczy. Szkoleniowiec poprowadził trening z piłkami. Zadaniem legionistów była m.in. żonglerka, a także dokładne odgrywanie piłki z tzw. klepki.
Kilka minut później trener Maciej Skorża podzielił zespół na dwie drużyny i rozpoczęły się gierki treningowe. Jedna poświęcona była utrzymywaniu się przy piłce, natomiast zdecydowanie ciekawsza była druga, już z bramkami. Legioniści rozpoczęli zmagania z dużym zapałem. W jednej z akcji ucierpiał Michał Kucharczyk. Młody napastnik Legii przez kilka minut opatrywany był przez doktora Stanisława Machowskiego i Zbigniewa Sęktasa. Sytuacja wyglądała na poważną, lecz napięcie rozładował jeden z zawodników. - Merda ogonem, będzie dobrze – padło z boiska i wszyscy natychmiast się uśmiechnęli, włącznie z samym zainteresowanym, który do autokaru zszedł z lodem przy kostce. Gierki nie dokończył także Miroslav Radović, ale z nieco innych powodów niż Kucharczyk. Serbski pomocnik przez całą grę imponował zagraniami, pomagał także radami młodszym zawodnikom. - Efirek, nie bój się, jedź jeden na jednego! - pokrzykiwał do Michała Efira "Rado". W jednej z sytuacji Radović nie zgodził się jednak z decyzją sędziującego pojedynek na linii bocznej Piotra Strejlaua. Serb domagał się odgwizdania spalonego. Robił to tak zapalczywie, że trener Skorża mógł podjąć tylko jedną decyzję. - Czarni grają w osłabieniu, Rado, czerwona – zdecydował szkoleniowiec. Radović opuścił boisko, lecz przez cały czas stał przy linii bocznej i podpowiadał z uśmiechem kolegom.
Mecz zakończył się remisem 3:3 po bramkach Jakuba Rzeźniczaka, Alejandro Cabrala i Michała Kucharczyka dla Czarnych i Ariela Borysiuka oraz dwóch Sebastiana Szałachowskiego dla Zielonych. Szczególnie dwie pierwsze były imponujące, zdobyte dokładnymi strzałami z dystansu. Trener zarządził więc serię rzutów karnych do pierwszego błędu. Pechowcem okazał się Daniel Łukasik, który nie trafił w bramkę. Po chwili śmiechów i żartobliwych docinek z obu stron, zawodnicy w dobrych nastrojach wsiedli do autokaru i odjechali do hotelu.
Lekkiego życia nie mieli rano bramkarze. Trener Krzysztof Dowhań, korzystając z faktu, iż popołudnie legioniści mają wolne i jego podopieczni będą mogli odpocząć, zaordynował bardzo intensywne zajęcia. Czwórka golkiperów ciężko pracowała przy wyłapywaniu kolejnych serii strzałów, połączonych z treningiem szybkiego wstawania z ziemi z różnych pozycji (na brzuchu, na plecach). Pot lał się strumieniami, lecz nikt nie narzekał – trener "Kapello" wie, co robi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.