Przegląd prasy: Błysk rezerwowych
26.10.2017 10:22
Przegląd Sportowy - Nic dziwnego, że bilety na pucharowe mecze Drutex-Bytovii sprzedają się błyskawicznie, skoro kibice widzieli już, jak ich drużyna odprawia z kwitkiem Pogoń Szczecin i Lechię Gdańsk (w tym sezonie), czy Zagłębie Lubin oraz Śląsk Wrocław (w poprzednim). Tym razem nie minęły jednak dwie minuty, jak Armando Sadiku sprawił, że marzenia pierwszoligowców o obiecanych 300 tysiącach złotych za wyeliminowanie Legii mocno zmalały. Albańczyk, który ostatnie mecze ligowe rozpoczynał na ławce rezerwowych, tym razem wyszedł w podstawowym składzie. Już na początku dostał podanie od Macieja Dąbrowskiego, wybiegł przed obrońców i sprytnym uderzeniem strzelił na 1:0.
Trener Romeo Jozak mocno zamieszał, wprowadził do pierwszej jedenastki aż siedmiu zawodników, których nie było w składzie na mecz z Wisłą Kraków. Między innymi Daniela Chukwu, który trafił na Łazienkowską osiem miesięcy temu, ale wciąż czeka na bramkę w pierwszym zespole.
Legioniści mają spore problemy z kryciem przy stałych fragmentach gry. W polu karnym całkowicie pogubili się Michał Kopczyński i Inkaki Astiz, co wykorzystał Michał Szewczyk. Pierwszy jego strzał obronił Radosław Cierzniak, ale dobitki bramkarz Legii wybić już nie zdołał. Pomocnik, który marzy, by wrócić do ekstraklasy (debiutował w niej w 2012 roku jako zawodnik Wisły Kraków) sprawił, że miejscowi kibice na nowo uwierzyli, że ich drużyna jest w stanie wyeliminować legionistów. Zaczęli częściej atakować bokami, zorientowali się, że środek jest całkowicie zdominowany przez Tomasza Jodłowca i Kopczyńskiego.
Gazeta Wyborcza - Trzy gole w pierwszej połowie, jeden w drugiej. Legia w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski wygrała na wyjeździe z Drutexem-Bytovią Bytów 3:1. Rewanżowe spotkanie pod koniec listopada w Warszawie.
- Mamy szacunek do Bytovii, ale jesteśmy Legią i przyjechaliśmy tu wygrać. I to wygrać wysoko, by rewanż w Warszawie był o wiele łatwiejszy - powiedział przed meczem Romeo Jozak na antenie Polsatu Sport. I rewanż będzie łatwiejszy, ale mógł być jeszcze bardziej, gdyby Legia pod koniec pierwszej połowy nie dała sobie strzelić gola. Ale nie dość, że dała, to jeszcze pretensje powinna mieć głównie do siebie, bo to był dość przypadkowy gol - strzelony po dużym zamieszaniu w polu karnym, gdzie obrońcy mistrza Polski nie upilnowali Michała Szewczyka.
Super Express - Trener Legii Romeo Jozak dał odpocząć m.in. Arkadiuszowi Malarzowi i Michałowi Pazdanowi. Zamiast nich zagrali m.in. Radosław Cierzniak czy Daniel Chima Chukwu, a w drugiej połowie absolutny debiutant w barwach Legii, 23-letni Łukasz Turzyniecki. Legioniści od pierwszego gwizdka ruszyli do ataku, czego efektem była bramka Sadiku już w 2. minucie, a fantastyczną asystą przy tym trafieniu popisał się Maciej Dąbrowski. Po pół godzinie gry Legia prowadziła już 2:0, a autorem gola był Pasquato. Dla włoskiego pomocnika było to debiutanckie trafienie w pierwszej drużynie Legii (wcześniej strzelił dwa gole w rezerwach). Mistrzowie Polski nie poszli za ciosem i oddali inicjatywę gospodarzom, a ci dzielnie walczyli o zniwelowanie strat. To się udało jeszcze w pierwszej połowie, gdy niefrasobliwość w obronie Legii wykorzystał Michał Szewczyk, kierując piłkę do bramki głową z najbliższej odległości.
W drugiej połowie piłkarze mieli nieoczekiwaną 15-minutową przerwę, bo na stadionie w Bytowie... zgasło światło. Po przymusowej pauzie ani jedni, ani drudzy nie zyskali dodatkowych sił i mecz toczył się w ślimaczym tempie. Przysypiających kibiców rozbudził w końcówce Sadiku, który strzelił bramkę na 3:1. Albański napastnik trafił do siatki pierwszy raz po 34 dniach (ostatni gol w meczu z Ruchem Zdzieszowice).
Fakt - W Bytowie było wielkie święto. Każdy chciał zobaczyć w akcji mistrzów Polski, grających nawet w okrojonym składzie. Na stadionie był komplet publiczności i... w 66. minucie zgasło światło. Trzeci raz w tym roku na stadionie pierwszoligowca. Po 18 minutach jupitery znów rozbłysły, a piłkarze wrócili do gry. Kibice Bytovii mogli się jedynie cieszyć z gola strzelonego Legii przez Michała Szewczyka, bo po porażce 1:3 na awans raczej nie mogą liczyć.
Romeo Jozak wystawił rezerwowych. Takich, którzy by znaleźli bez problemu miejsce w pierwszym składzie każdej drużyny ekstraklasy: Daniela Chimę Chukwu, Cristiana Pasquato i Armando Sadiku. Gwiazdy ławki rezerwowych i drugiej drużyny biegały, walczyły. Albańczyk strzelił dwa gole, a Włoch jednego. Sadiku walczy o powrót do podstawowej jedenastki mistrzów Polski, bo został ostatnio wygryziony ze składu przez Jarosława Niezgodę. Dla Pasquato była to pierwsza bramka w pierwszej drużynie Legii. Do tej pory zdobył dwie, ale w rezerwach. W tym sezonie Nigeryjczyk ma więcej występów w rozgrywkach o Puchar Polski niż w lidze.
Sport - Po 66 minutach spotkania figla spłatała stadionowa elektryka i na boisku zapanowały egipskie ciemności. Awaria jupiterów zmusiła oba zespoły do zejścia do szatni na kolejny kwadrans. Przerwa wpłynęła ożywczo jedynie na Sadiku, który w samej końcówce wykorzystał podanie... od Bartosza Wolskiego i ustalił wynik potyczki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.