Przegląd prasy: Karny z kapelusza i błysk Rado
10.03.2014 09:22
Przegląd Sportowy - Była 65. minuta, kiedy Dossa Junior zatrzymał ręką strzał Marco Paixao. Sędzia Paweł Gil odgwizdał rzut karny, co było błędem. Portugalczyk, kuszony zimą przez Legię, bez trudu pokonał kapitalnie broniącego Dusana Kuciaka. Karny będzie pewnie teraz dokładnie analizowany, szczególnie w Warszawie, ale prawda jest taka, że Legia o brak zwycięstwa najwięcej pretensji powinna mieć do siebie i swoich piłkarzy.
Zanim wyrównał Miroslav Radović, w pierwszej połowie goście stworzyli festiwal zmarnowanych szans. Prym wiódł Ondrej Duda. Trenerzy podjęli decyzję, żeby nie zabierać do Wrocławia kontuzjowanego Orlando Sa. Dlatego w ataku, trochę z konieczności, od pierwszej minuty zagrał nastoletni Słowak. Tyle że Duda, najwyraźniej stremowany, zmarnował dwie stuprocentowe okazje. Inna sprawa, że gospodarze przed przerwą grali nerwowo i ułatwiali rywalom zadanie. A to Rafał Grodzicki, wyprowadzając piłkę, omal nie podał na nogę przeciwnikowi, a to Adam Kokoszka w niedopuszczalny sposób dał się wyprzedzić Radoviciowi. Zresztą nie tylko obrona Śląska popełniała błędy. Defensywa Legii, bez kontuzjowanego Inakiego Astiza, też nie była monolitem. A wrocławianie atakowali często i całkiem groźnie.
Gazeta Wyborcza - Mistrzowie Polski w pierwszej połowie powinni zdemolować Śląsk, ale zamiast efektownego zwycięstwa w ostatnich minutach zdołali wyszarpać tylko remis. Legia mecz we Wrocławiu powinna rozstrzygnąć już w 25. minucie. Debiutujący Ondrej Duda przechwycił w polu karnym piłkę i podał do Miroslava Radovicia, który z kilku metrów strzelił prosto w bramkarza Śląska Mariana Kelemena. To była jedna z trzech 100-proc. okazji warszawian. Wcześniej to Serb dwukrotnie podawał do Dudy, ale 20-letni Słowak fatalnie pudłował, choć lepsze okazje do zdobycia gola trudno sobie wyobrazić. Poprzednie mecze z Koroną, Górnikiem i nawet 45 minut z Jagiellonią powiedziały wiele o Legii Berga. Drużyna Norwega na razie niczym nie różni się od tej prowadzonej przez Jana Urbana. Mistrzowie Polski zawodzą przede wszystkim w ofensywie. Co prawda w Zabrzu strzelili trzy gole, ale przeciwko silniejszym od Górnika Koronie i Jagiellonii brakowało im pomysłu, a wczoraj ze Śląskiem skuteczności.
Polska the Times - Legia miała grać ze Śląskiem bez napastnika na ławce (kontuzja wyeliminowała Orlando Sa, do zdrowia nie powrócił jeszcze Marek Saganowski, a Michała Efira zabrakło w kadrze meczowej), po ogłoszeniu wyjściowej jedenastki okazało się jednak, że napastnika nie będzie na boisku. Henning Berg zostawił na ławce Wladimera Dwaliszwilego. Na szpicy miał grać... Miro Radović, a za jego plecami operować Ondrej Duda. 19-letni Słowak, którego zaprezentowano warszawskiej publiczności przed feralnym meczem z Jagiellonią, w praktyce biegał bliżej bramki Mariana Kelemena niż Serb. Miał dużą szanse, by w swoim debiucie zaliczyć wejście smoka.
Berg może jednak dziękować piłkarskim bogom za Miro Radovicia. Serb w niedzielę był głównym motorem napędowym Legii, sercem drużyny. Potwierdził to sześć minut przed końcem, gdy kapitalnie odnalazł się w polu karnym rywali. Na zdobycie decydującej bramki nie wystarczyło czasu. Dzięki porażce Wisły legioniści powiększyli przewagę nad rywalami (krakowianami i Ruchem Chorzów) do sześciu punktów.
Fakt - Legia z kilku stuprocentowych sytuacji wykorzystała jedną, a Śląsk strzelił gola z karnego, którego nie powinno być. Marco Paixao grał czwarty mecz na wiosnę i strzelił czwartego gola. Tym razem Portugalczykowi pomógł sędzia Paweł Gil, który podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny dla Śląska. Była 65. minuta, kiedy Dossa Junior został trafiony piłką w łokieć w polu karnym. Obrońca Legii uciekał z ręką od piłki, trzymał ją blisko ciała, ale sędzia Gil był nieugięty.
Super Express - Warszawianie już po 10 minutach powinni prowadzić 2:0, jednak najpierw strzał Dudy z 7 metrów fenomenalnie obronił Kelemen, a później debiutujący w Ekstraklasie Słowak z tej samej odległości strzelił w trybuny. W 66. minucie Marco Paixao trafił piłką w łokieć Dossy Juniora, a sędzia podyktował kontrowersyjny rzut karny. Na gola zamienił go właśnie Portugalczyk. Później świetne okazje marnowali jeszcze Radović czy Kucharczyk, a kilkoma genialnymi interwencjami ponownie popisał się golkiper Śląska. Na 8 minut przed końcem Radović przyjął piłkę w polu karnym, obrócił się i rewelacyjnie uderzył, nie dając szans Kelemenowi. - Moim zdaniem nie było karnego, ale to wyłącznie nasza wina, że wywozimy stąd tylko punkt, mieliśmy masę sytuacji, których nie wykorzystaliśmy - podsumował świetnie to spotkanie Jakub Rzeźniczak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.