News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Legia mistrz!

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.05.2014 10:46

(akt. 21.12.2018 15:23)

Dzisiejsza prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Ruchem oraz temu jak piłkarze z kibicami cieszyli się na mistrzowskiej fecie. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Drugi raz z rzędu zostali mistrzami Polski przed telewizorem; Polska the Times - Skaza z Ruchem nie popsuła nastrojów; Gazeta Wyborcza - Legia mistrz; Fakt - Legia zagrała jakby była na kacu; Rzeczpospolita - Jak to się robi w Warszawie; Super Express - Najszczęśliwsza porażka Legii.

Przegląd Sportowy - Nad Warszawą zapadał już zmrok, kiedy delegacja zawodników i działaczy Legii dotarła na Plac Zamkowy w Warszawie. Zgodnie z tradycją, po zdobyciu tytułu mistrzowskiego, Zygmunt III Waza został ubrany w szalik mistrzów Polski. Uczynił to kapitan Ivica Vrdoljak. - Zaczynamy balować, balujemy cały tydzień - mówił rozemocjonowany prezes i współwłaściciel klubu Bogusław Leśnodorski. Marek Saganowski odpalił racę, a pracownicy Straży Miejskiej sięgnęli do kieszeni: wyjęli bloczek mandatów, oderwali dwie kartki, wpisali 300 złotych i wręczyli Leśnodorskiemu oraz Saganowskiemu. To były pierwsze koszta 10. mistrzostwa Polski w historii.


Legioniści byli nieco zawiedzeni. Drugi rok z rzędu zapewnili sobie tytuł najlepszej drużyny w Polsce siedząc przed telewizorami. - To mistrzostwo, podobnie jak w zeszłym roku, lepiej smakowałoby wywalczone bezpośrednio na boisku. Spontanicznej radości zabraknie, ale to nie jest najważniejsze. Znów okazaliśmy się najlepsi w Polsce i to jest powód do dumy i zadowolenia - skomentował Bartosz Bereszyński, który półtora roku temu trafił do Legii z Lecha Poznań. W sobotę trzymał kciuki za swoją byłą drużynę, ale koledzy z Wielkopolski zrobili mu psikusa. Nie potrafili wygrać z Pogonią Szczecin (0:0). - Nie oglądałem pierwszej połowy, ale podobno Lech przeważał. Włączyłem telewizor w drugiej i nie widziałem wielkiej ambicji w grze tej drużyny. Najważniejsze, że to my jesteśmy mistrzem. Znowu - stwierdził Leśnodorski.


Polska the Times - Szpaler piłkarzy Ruchu był jedyną uprzejmością dla nowych - starych mistrzów Polski od gości. W 30. min do niskiego dośrodkowania w pole karne nie wiedzieć czemu zanurkował Bartosz Bereszyński. Zamiast wybić piłkę głową, trafił w nią ręką. Rzut karny wykorzystał Filip Starzyński. Wydawało się, że to obudzi Legię, ale po pierwszym dzwonku co najwyżej przeszła w stan drzemki. Legioniści nadal irytowali niedokładnością i grali bez przekonania, mimo że Ruch zostawiał im dużo miejsca.


Dopiero gol Piotra Stawarczyka postawił gospodarzy na nogi. A największa w tym zasługa Berga. Do ostatniej niedzieli jako trener Legii nie przegrał jeszcze meczu (wyjątkiem było spotkanie z Jagiellonią Białystok, który został przerwany po zamieszkach na trybunach, a Legia została ukarana walkowerem). W rywalizacji z drużyną Jana Kociana Norweg robił, co mógł. Po godzinie gry słabego tego dnia Ondreja Dudę zastąpił Markiem Saganowskim, a pięć minut później za Michała Kucharczyka wszedł Orlando Sa. Zmiany zaowocowały tylko jednym golem. Porażka nie przeszkodziła jednak legionistom w hucznym świętowaniu 10. tytułu mistrza Polski.


W niedzielny wieczór, po meczu Legii z Ruchem, tysiące kibiców przemaszerowały pod kolumnę Zygmunta, by razem z piłkarzami świętować zdobycie drugiego z rzędu mistrzostwa Polski. Nie zabrakło śpiewów, wspólnych tańców i... rozbierania się. Zawodnicy Legii rozdawali bowiem systematycznie swoje odzienie kibicom.

Gazeta Wyborcza - Sezon, który kończy się pięknie, wcale nie byl jednak łatwy. Jesienią Legia Jana Urbana była krytykowana za słabą grę i jeszcze gorsze wyniki w eliminacjach Ligi Mistrzów i w Lidze Europy, klub był karany za łamanie prawa na trybunach, musiał grać bez kibiców, a kontuzje sprawiły, że czasem na ławce brakowało rezerwowych. Tym większe podziękowania dla Urbana, który po rundzie jesiennej zostawił Legię na pierwszym miejscu w tabeli i z pięcioma punktami przewagi. Zostawił, bo został zwolniony. Prezes klubu Bogusław Leśnodorski zaryzykował z oddaniem drużyny Henningowi Bergowi i jak do tej pory zdecydowanie na tym wygrywa Norweg zaczął organizować zespół od tyłu, poukładał grę w defensywie, ale i ofensywny manewr z Miroslawem Radoviciem i Ondrejem Dudą w ataku przyniósł świetne efekty. Berg z Legią - nie licząc walkowera z Jagiellonią - do wczoraj nie przegrał. Z rytmu nie wybiła go kara za chuligańskie burdy, ani frajersko zremisowany mecz z Wisłą. Legia grała coraz lepiej, przed porażką z Ruchem zwyciężyła w ośmiu kolejnych spotkaniach.


Fakt - Drugi raz z rzędu piłkarze i kibice Legii świętowali mistrzostwo przed telewizorem. W sobotę Lech zremisował 0:0 z Pogonią, dlatego wynik niedzielnego spotkania z Ruchem nie miał żadnego znaczenia. Kiedy stało się jasne, że zespół z ul. Łazienkowskiej po raz kolejny wywalczył tytuł, prezes Bogusław Leśnodorski i delegacja zawodników udała się na plac Zamkowy, by zgodnie z tradycją przyodziać kolumnę króla Zygmunta III Wazy w szalik Legii.


W klubie nikt nie zważa na środowe spotkanie z Pogonią (godz. 20.30, Canal+ Sport). Teraz liczy się tylko dobra zabawa! Po spotkaniu piłkarze z Łazienkowskiej wsiedli do odkrytego autokaru i wspólnie z kibicami rozpoczęli świętowanie tytułu. Przejechali ulicami Warszawy aż na rynek Starego Miasta, gdzie tłum fanów fetował mistrzów Polski. Tam nikt już nie pamiętał o meczu z Ruchem.


Rzeczpospolita - Wczoraj po meczu odkryty autokar z piłkarzami i trenerami Legii poprowadził wielotysięczny pochód kibiców na Stare Miasto. Koniec maja to dla polskiej piłki piękny okres. Wszyscy żyją nadzieją, że tegorocznego mistrza Polski stać będzie na coś więcej niż pokonanie wszystkich w ekstraklasie. Patrząc na grę Legii - specjalnej różnicy w porównaniu z poprzednim sezonem nie widać. Lepsze jutro może gwarantować głównie spokój księgowego w klubie. Gdyby rzeczywiście udało się utrzymać skład i zatrzymać wszystkich najlepszych piłkarzy, a do tego przeprowadzić kilka mądrych transferów do klubu, nie musielibyśmy się wstydzić za występy w Europie.


Super Express - Już na półtorej godziny przed rozpoczęciem meczu przed wejściami na stadion trwał festiwal kibicowskich przyśpiewek. Całe pokolenia fanów - krótko ostrzyżeni młodzieńcy, ale i osoby pamiętające z boiska Lucjana Brychczego, a także kilkuletnie brzdące zgodnie wznosiły hymny pochwalne na cześć drużyny Henninga Berga. Śmiechy, radość i królująca wszędzie biel - tak wyglądały okolice stadionu. A na trybunach przez 90 minut rozrywający bębenki w uszach doping. Fani nie cichli nawet wtedy, gdy Ruch zdobywał gole. "Żyleta" powitała bohaterów dnia ułożonym z kartonów wielkim napisem "Mistrz" i owacją na stojąco dla zawodników, których - z różnych przyczyn - zabrakło wczoraj na ławce rezerwowych.

 

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.