Radosław Mozyrko: Transfery? Zrealizowaliśmy wszystkie cele długoterminowe
09.09.2024 12:08
O letnim oknie transferowym
– Nigdy nie jestem zadowolony ze swojej pracy. Zawsze może być lepiej albo dużo lepiej. Nawet, jak wyjdzie coś fajnego, to jest miejsce na poprawę.
– OK, może być teraz fajny clickbait: "Radek Mozyrko nie jest zadowolony z okienka". Można nieźle nabić reklamy. Jeśli chodzi o pozytywy, to na pewno czuję zadowolenie z tego, że udało się dość szybko zrealizować osiem transferów. Cztery ruchy przeprowadzono do obozu, chwilę po nim dołączyli Marcel Mendes-Dudziński oraz Ruben Vinagre – było trochę negocjacji i boksowania między klubami. Sergio Barcia i Migouel Alfarela przyszli przed albo tuż po pierwszym meczu oficjalnym.
– Analizując ostatnie lata, nie było takich okienek, w trakcie których udawało się tak szybko ściągnąć zawodników. Rok temu pojawiło się trzech nowych piłkarzy przed obozem – Juergenowi Elitimowi przeciągały się badania medyczne, więc byłby na pierwszy dzień zgrupowania, tylko musiał dolecieć.
– Uważam, że szybkość transferów bardzo pomaga w realizowaniu pierwszego celu, czyli gry w Europie, bo trener może przepracować jak najdłuższy okres z zawodnikami. Przykładowo, Aflarela dołączył do nas 24 lipca, a potem wszedł z ławki przeciwko Brondby na wyjeździe i dał bodziec – obrócił się z piłką, podał do Blaza Kramera, który zagrał do Ryoyi Morishity. Gdybyśmy czekali z ruchami do połowy sierpnia, to może byłoby za późno.
– Kolejny pozytyw? Udało się ściągnąć kolejnego zawodnika z lepszej ligi przed najlepszym wiekiem dla piłkarza, czyli 24 – 28. Chodzi o 23-letniego Barcię, rok temu tyle samo miał przychodzący Elitim. OK, pytanie czy ktoś uważa, że druga liga hiszpańska jest mocniejsza od Ekstraklasy – pod wieloma względami tak. W czym możemy czuć się solidniejsi? Jesteśmy bardziej fizyczni, kontaktowi, pojawia się więcej pragmatyzmu, zabijania futbolu, by przeciwnik nie strzelał goli.
– Cieszy to, że przetarliśmy kolejny szlak pod względem ściągania piłkarza z innej ligi, czyli Ligue 2. W przeszłości zawsze było trudno przekonać zawodników z tego kierunku.
O skautingu i rekrutacji
– Jest skauting i rekrutacja. Pierwszy element to wypatrzenie zawodnika, spoglądanie na umiejętności piłkarskie i mentalne. Druga kwestia to negocjacje i przekonanie danego gracza do projektu – tu jest najwięcej tzw. ciężarów. Fajnie, że robimy krok do przodu pod tym względem.
– W pewnych aspektach mogłoby być lepiej, szczególnie negocjacyjnych, gdyż zawsze można trochę więcej wyszarpać. Im dłużej czekasz, tym masz łatwiejszą pozycję negocjacyjną, ale teraz sam sobie zaprzeczam, bo wspomniałem, że jak szybciej sprowadzimy zawodników, to będzie lepiej dla trenera, by mógł z nimi pracować i ich wdrażać. Są 2 – 3 tematy, które mogłyby potoczyć się lepiej, lecz chciałbym to zachować dla siebie.
– Nigdy nie jestem zadowolony, zawsze może być lepiej. Po okienku siadam i analizuję, co wyszło lepiej, co możemy poprawić i ustalamy plan na zmiany.
O celach transferowych
– Cele transferowe trzeba podzielić na długo- i krótkoterminowe. Jeśli chodzi o pierwszy element, to w lutym – marcu ustalamy, że dane pozycje trzeba wzmocnić, odświeżyć. Drugi aspekt – coś wydarzyło się od maja do lipca, że trzeba ściągnąć danego piłkarza. Jest jeszcze trzecia rzecz, czyli tzw. okazje. Nie planowałeś tego, ale jest fajna możliwość na rynku, zwłaszcza wśród młodych zawodników, więc można przeprowadzić ruch.
– Jeśli chodzi o cele długoterminowe, to zrealizowaliśmy wszystko, co chcieliśmy, czyli lewe wahadło, środek obrony, ofensywą "ósemkę/"dziesiątkę", mobilną "dziewiątkę", która może grać też jako "pół dziewiątka" czy – przy zmianie systemu – skrzydłowy, a także typowego napastnika do finalizacji.
– Cele krótkoterminowe? Było prawe wahadło, "szóstka", bo Jurgen Celhaka doznał kontuzji. Jeśli byłaby świetna "ósemka", to moglibyśmy rozważyć tę opcję. Z drugiej strony, jest Luquinhas, Bartosz Kapustka, bardzo zdolny Wojciech Urbański i Morishita, który ciekawie wygląda po wynalezieniu nowego miejsca na boisku. Ściągnęliśmy też Maximiliana Oyedele, który może grać na "szóstce" oraz "ósemce". Są zatem trzy pozycje i pięciu piłkarzy. Do tego dochodzą Celhaka i – za kilka miesięcy – Elitim. Im więcej, tym lepiej, ale z drugiej strony, spoglądając na listę, mamy to wyciśnięte do maksimum i nie można zgłaszać piłkarzy, nawet do UEFA czy Ekstraklasy.
O jakości w środku pola
– Trener zawsze będzie chciał więcej, to normalne, ale fajnie na to reaguje, pracuje z zawodnikami, wyciska z nich maksimum. Wymyślił Morishitę w środku pola, Kapustka wrócił do formy.
– W czerwcu zrobiłem zakład z kolegą z innego klubu, że Elitim zostanie najlepszym pomocnikiem sezonu. Zostało jeszcze ponad pół roku, zobaczymy jak to będzie wyglądać. Moim zdaniem, to jeden z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy.
– W letnim okresie przygotowawczym Elitim zaczął pokazywać jeszcze lepszą wersję siebie, plus powoli stawał się liderem na boisku i poza nim, czuł się coraz pewniej. Szkoda sytuacji z Jagiellonią (kontuzja w sparingu – red.), ale taki jest sport.
– Jeśli chodzi o jakość, to jestem zadowolony ze środka pomocy i całej kadry.
O Jordanie Majchrzaku
– Była dość długa dyskusja odnośnie sposobu prowadzenia kariery Jordana. Wspólnie z zawodnikiem wybraliśmy pozostanie w Legii.
O kadrze
– Czy kadra jest za szeroka? Można powiedzieć, że tak, ale z drugiej strony, może sprzedamy kogoś w zimowym okienku. Poza tym, niektórym zawodnikom będą kończyły się kontrakty – zobaczymy, które będą przedłużone, a które nie.
– Teraz kadra jest za duża, a za 3 – 4 miesiące, kiedy dojdą kartki, kontuzje i zmęczenie po piłkarskim maratonie, okaże się, że jest w sam raz.
O wnioskach z poprzedniego sezonu
– Była dyskusja w kwestii kadry. Mieliśmy ustaloną liczbę zawodników na tu i teraz, którzy mają pomagać od razu, plus piłkarzy, którzy są projektami. Kluczowym wnioskiem było to, by jak najszybciej przeprowadzić transfery, by trenerzy mogli pracować i przygotowywać się do eliminacji europejskich pucharów.
– Czy Legia jest bardziej przygotowana na europejskie puchary niż przed rokiem? Tak, ale trzeba pamiętać o tym, że w minionym sezonie nie było aż takiej zmiany, która była teraz, względem liczebności transferów i odejścia Josue, który okazał się kluczowym piłkarzem pod kątem sposobu gry. Jak zespół opuszcza taki zawodnik, to muszą powstać nowi liderzy, co też zajmuje trochę czasu. Porównywanie 1 do 1 jest trudne, bo skupiasz się na projekcie, który budował się przez 1,5 roku – 2 lata, a teraz jest praktycznie nowa drużyna. Łatwiej byłoby odpowiedzieć na to pytanie za 12 miesięcy.
O wypożyczeniach Luquinhasa, Vinagre i Nsame
– Każde wypożyczenie to trochę inna historia, ale w kontekście wspomnianej trójki jest wspólny mianownik, czyli finanse. Gdybyśmy musieli ich od razu wykupić, to przejęlibyśmy 100 procent całej pensji i wyłożylibyśmy sporo pieniędzy na transfery gotówkowe, więc wydalibyśmy 2 – 3 razy więcej.
– Drugi powód? Nasza liga jest inna, dziwna, pragmatyczna – dużo osób ma mieszane uczucia odnośnie jakości, ale jest na pewno trudna do adaptacji. Jeśli ktoś ma przyjść od razu na gwiazdorski kontrakt, to jest ryzyko popełnienia błędu, że się nie zaaklimatyzuje. Jak zawodnik przychodzi na wypożyczenie z opcją wykupu, to jest łatwiej. Przede wszystkim, chodzi o wspomniane finanse. Dzięki takiej konstrukcji umów między piłkarzem a klubem, jest po prostu taniej, co pozwala na ruchy na innych pozycjach.
– Kwota wykupu Nsame jest dość niska, z racji wieku i sytuacji. Luquinhas to transfer na poziomie Alfareli – jest rozłożony na długi okres spłacania, więc to łatwiejsze dla budżetu i przepływów pieniężnych.
– Czy mistrzostwo, co oznacza niemal pewny udział w Europie w kolejnym sezonie, zwiększa prawdopodobieństwo pozostania Vinagre w Legii? Tak, ale trzeba też pamiętać o kontrakcie zawodnika – nie chodzi tylko o transfer gotówkowy. Ruben, pod względem utrzymania go i płatności, to poziom Slavii Praga, Partizana, Bodo/Glimt, FC Midtjylland. Jeśli chcemy rywalizować z tymi klubami na co dzień, nie w Lidze Konferencji, a w Lidze Europy czy czasami w Lidze Mistrzów, to musimy powoli przyzwyczajać się do tego, by płacić takie kwoty.
– Nie wiem, czy duża, ale jest realna szansa, że wspomniana trójka zostanie z nami na dłużej. Większość negocjacji staramy się przeprowadzić do końca maja, czyli po ostatniej kolejce ligowej. Wtedy wiesz, gdzie jesteś, klub ma też miesiąc czasu, by wiedzieć na czym stoi. Nie pamiętam, czy były przepychanki. Wiem, że pojawiło się trochę boksowania z Morishitą odnośnie daty potwierdzenia (Japończyk jest wypożyczony do Legii do końca 2024 roku – red.). Chcieliśmy, by termin był do 20 grudnia, ale się na to nie zgodzili. Bodajże skończyło się na listopadzie.
O Goncalvesie
– Moim zdaniem, to bardzo dobry piłkarz. Przyszedł z innej ligi, z zespołu, który występował troszkę inaczej, miał inaczej skonstruowaną linię pomocy pod kątem wzrostu i profilu. Wyglądał bardzo dobrze na przełomie czerwca i lipca, ale trzeba pamiętać, że był przy nim Elitim i grali dość blisko. W pierwszych meczach – kiedy pojawili się Luquinhas i Kapustka, a potem Morishita – "ósemki" były ustawione dużo wyżej i czasami trudno rozgrywało się Claude. W ostatnich spotkaniach "Kapi" schodził niżej po piłkę, był bliżej Goncalvesa, któremu grało się trochę łatwiej.
– Claude nie trafił ze szczytową formą na przełomie lipca i sierpnia, ale to się zdarza, to normalne. Nie rzucałbym go na stos. Wiem, że kibice lubią podłapać i jak ktoś ma przyklejoną łatkę, to ma troszkę pod górkę, ale trzeba nieco cierpliwości. Oceńmy za kilka miesięcy.
– W styczniu mieliśmy kontakt z agentem. Były zerowe szanse, by pozyskać go zimą, gdyż trener Łudogorca bardzo chciał, by Claude został w Bułgarii. Miał propozycję przedłużenia umowy. Goncalves okazał się jednym z nielicznych zawodników, który grał regularnie, mimo że kończył mu się kontrakt.
O Nsame
– Zaczęliśmy rozmawiać z jego agentem pod koniec listopada, pod względem lata 2024. To piłkarz, który fantastycznie porusza się w polu karnym, ma tzw. instynkt strzelecki, potrafi dobrze wykończyć akcję głową, lewą i prawą nogą. Gra prosto, na jeden – dwa kontakty.
– Tak skonstruowaliśmy zespół, by trener miał różne bronie – zawodników pod kontrę, kombinację, dominację. Nie zgodzę się, że Jean-Pierre jest wolny.
– Analizując dane statystyczne pod względem motoryki, Nsame znajduje się na tym samym poziomie, co Efthymis Koulouris albo Mikael Ishak. OK, to nie są demony szybkości, bo to typowe "dziewiątki", egzekutorzy. Jeśli opowiadamy, że Nsame jest wolny, to mówmy, że tacy są też wspomniani napastnicy Pogoni i Lecha.
– Prędkość? Nie jest ani wolny, ani szybki, tylko po prostu średni. Wiedzieliśmy, kogo ściągamy. Cała trójca święta – Jacek Zieliński, Goncalo Feio i moja skromna osoba – brała udział w decyzji dot. ściągnięcia piłkarza, jak przy każdym transferze.
– Nawet, jeśli w czerwcu i lipcu wyglądał trochę ociężale, nad czym pracował, to i tak dochodził do sytuacji strzeleckich. Jak złapie świeżość i rytm meczowy, to jestem spokojny, że ten transfer będzie dawał nam bramki w danych sytuacjach meczowych. Nie oczekuje od niego, że weźmie piłkę na 40. metrze, założy siatkę trzem rywalom i strzeli gola. Chodzi o to, by oczekiwania były adekwatne do jego umiejętności.
– Potrzeba trochę cierpliwości. Mało występował, a już zdobył dwie bramki. OK, można powiedzieć, że zagrał z Walijczykami i wszedł na boisko w momencie, gdy strzeliliśmy trochę goli. Reasumując – spokojnie.
O Barcii
– Od dwóch lat regularnie oglądamy ligę hiszpańską. Najpierw był jeden skaut, potem odszedł, więc pojawił się drugi. Do pierwszego kontaktu z agentem Sergio doszło w połowie lutego, a mocniejsze negocjacje zaczęły się na początku maja. Długo to trwało, gdyż trzeba było trochę przepchnąć kwotę transferu, nieco się poboksować.
O Mendesie-Dudzińskim
– Wspomniałem o trzech celach transferowych. Marcel był okazją. Wszyscy go znają. Przez chwilę współpracowałem z nim w kadrze U-15. Jacek Zieliński chciał go kiedyś ściągnąć do akademii, jak jeszcze był jej dyrektorem.
– Dobrze znaliśmy Mendesa-Dudzińskiego, pojawiła się okazja, by go pozyskać. Rozmawialiśmy z nim w maju. Wówczas dostaliśmy sygnał, że transfer jest realny do przeprowadzenia, na ciekawych warunkach. Potem trzeba było o nie trochę poboksować.
– Po co ściągać kolejnego bramkarza, jak mamy tylu zdolnych? Chcieliśmy wypożyczyć Macieja Kikolskiego, gdyż dla jego rozwoju najważniejsza jest regularna gra. Można było wywiązać fajną rywalizację między Marcelem a Jakubem Zielińskim, doszło też do zmniejszenia przerwy rocznikowej. Pod tym względem, pojawiła się płynność.
O kontaktach z innymi pozyskanymi piłkarzami
– Z Luquinhasem spotkaliśmy się na początku grudnia. Z Nsame był kontakt pod koniec listopada, z Alfarelą w połowie marca.
– Kontakt oznacza, że jesteśmy zainteresowani zawodnikiem, do tego dochodzi też kwestia przybliżonych warunków finansowych jego oraz klubu – wtedy zdajemy sobie sprawę, czy transfer jest realny, czy nie. Masz X takich piłkarzy, potem lista się zmniejsza, następnie obserwujesz tych graczy i negocjujesz, kogo wybierasz.
O Vinagre
– Był kontakt trenera z portugalskim pośrednikiem, który dał sygnał, że Ruben może być dostępny. W ciągu 12 – 24 godzin trzech włoskich agentów i jeden francuski też zaczęli to mówić, ale jest niepisana zasada, że rozmawiamy z tym, kto pierwszy zaoferuje danego piłkarza.
– Trochę trwało, by przekonać Sporting. Trzeba pamiętać też o tym, że na pewnym etapie dochodzi do rozmów szkoleniowca z piłkarzem – tutaj zawsze ważna jest rola trenera, fantastyczną pracę wykonał Goncalo Feio, tak jak rok temu Kosta Runjaić. Musi być chemia, przekonanie do projektu.
O Chodynie
– Pomysł na Kacpra? Dołączył do rywalizacji z Pawłem Wszołkiem, czyli jednym z lepszych zawodników w Ekstraklasie i jednym z liderów Legii. Chodyna przyszedł z klubu, który trenuje na nieco innej objętości i intensywności, ma inną presję niż my. Według mnie, taki piłkarz z automatu potrzebuje więcej czasu, by dać efekt.
– Moim zdaniem, to zawodnik do rywalizacji, z potencjałem na większy wpływ na wyniki odnośnie przyszłości. Pytanie, kiedy to się wydarzy.
– Chodyna kosztował 1 mln euro? Znacznie mniej – była inna klauzula, niż niektórzy piszą. Spójrzmy teraz na kwestie biznesowe – Kacper wchodzi na 15 minut meczu Ligi Europy, asystuje, wygrywamy 1:0, klub zarabia 500 tys. Potem pojawia się na boisku, strzela na 1:1, dostajemy 130 – 160 tys. euro i transfer jest prawie spłacony. Z tego punktu widzenia, jeśli jeszcze raz by dał efekt, to 700, 800 czy 900 tys. euro – czas pokaże, czy komuś uda się dowiedzieć – może się szybko odzyskać. Nie chcę, by to negatywnie zabrzmiało, ale jeżeli naprawdę chcemy rywalizować z klubami, które częściej grają w Lidze Europy czy Lidze Mistrzów, to 700 tys. czy 1,5 mln euro to nie są duże kwoty. OK, dla większości to pewnie spore sumy, ale jeśli mówimy o europejskim futbolu, regularnych występach w LE, to 1 mln euro to frytki. Musimy trochę zmienić mentalność pod tym kątem.
O Burchu
– Marco Burch został wykreślony z Ligi Konferencji? Wiem, jaki był powód. Pojawiła się rozmowa, racjonalna dyskusja. Nie wiem, czy Goncalo Feio mówił o tej kwestii, czy nie… Nie czuję się komfortowo, by wyjść i o tym opowiadać.
– Wierzymy w Marco, że jeszcze nam pomoże i będzie ciekawie wyglądał. Z drugiej strony, zagrał 8 – 9 meczów, z czego 4 – 5 dobrych lub bardzo dobrych. Nieźle zaprezentował się z Pogonią Szczecin, ale popełnił jeden błąd i zremisowaliśmy.
– Późno przyszedł, nie przepracował okresu przygotowawczego z nami, dołączył do nas z mniejszego klubu, nigdy nie grał za granicą, jest trochę introwertykiem, więc trzeba dać mu więcej czasu. Moim zdaniem, od zimy zaczął dobrze wyglądać mentalnie. Rywalizował z Radovanem Pankovem, doświadczonym piłkarzem z Serbii. Miał trochę pecha – jak dostał szansę, to było to w trudnym momencie dla drużyny. Potem doznał kontuzji, było dość długie leczenie.
– Burch ma naprawdę ciekawy potencjał. Liczyłem, że trochę szybciej nam pomoże, ale nie skreślałbym go – tak, jak wszyscy robili z Kramerem.
O Kramerze
– Czy to ostatni rok Blaza w Legii? Nie wiem. Kramer ma 28 lat, więc do końca kariery czeka go jeszcze jeden lub dwa bardzo dobre kontrakty, potem może być już spadek finansowy. Gdybym był jego agentem, zrobiłbym wszystko, by dostał umowę gwiazdorską, życiową. Oczywiście, że możemy mu taką zaproponować, tylko pytanie, czy będzie to dobre z biznesowego punktu widzenia.
– W ostatnich latach miał trochę problemów zdrowotnych. Jeśli dasz komuś gwiazdorski kontrakt, a pojawia się ryzyko, że może nie grać, to wtedy jest to trochę kosztowne.
– Może po trzech latach w Polsce będzie chciał spróbować czegoś innego. Blaz na pewno musi bardzo dobrze grać, bo wie, że walczy o kontrakt – albo w Legii, albo w innym klubie. Kramer na koniec przygody w danym zespole zawsze sięgał po trofeum – w Zurychu zdobył mistrzostwo Szwajcarii, a w Wolfsburgu bodajże awans. Mam nadzieję, że tutaj też tak będzie, ale nie, że odejdzie, tylko wywalczy mistrzostwo Polski w trzecim roku przy Łazienkowskiej.
O Corredorze
– Czy był temat Killiana w Legii? Tak. Negocjowaliśmy. W okolicach kwietnia – maja odchodził od agenta i był wybór między dwoma innymi. Dyskutowałem z jednym, wytłumaczyłem mu projekt i czekałem, czy podpisze kontrakt z Corredorem. Tak się nie stało, ale od razu wiedziałem, że ostatecznie był to menedżer Nsame. Rozmawialiśmy z nim. Wydaje mi się, że byśmy doszli do porozumienia odnośnie umowy i kwoty transferowej, ale priorytetem dla piłkarza była Francja, a dopiero potem wyjazd. Zawodnik ustalił termin, kiedy chciał rozważać opcje zagraniczne. Nie chcieliśmy długo czekać.
– Trafił do Darmstadt, które na pewno będzie na niego liczyło. Jeśli będzie bardzo dobrze grać, to jego wartość wzrośnie 3 czy 4 razy, a Niemcy zapłacili za Killiana trochę więcej niż my za Alfarelę. Jeśli temat wróci, to może oznaczać, że bardziej coś mu nie poszło, niż poszło.
O celach w piłce nożnej
– W piłce nożnej są trzy płaszczyzny – sportowe, rozrywkowe i biznesowe.
– Cele sportowe to wygranie Ekstraklasy, awans do fazy ligowej i walka o Puchar Polski. Rozrywkowe to sprawianie przyjemności kibicom, by przychodzili i oglądali ładne mecze. Biznesowe to sprzedawanie zawodników i – dzięki grze w Europie – wyciąganie pieniędzy z UEFA.
– Mamy wrzesień. Zrealizowaliśmy pierwszy cel sportowy, czyli jesteśmy w Europie, dzięki czemu będziemy mieć kilka ciekawych spotkań, a także promować zawodników i klub, by ściągać lepszych piłkarzy.
– Nie jesteśmy liderem Ekstraklasy, do którego tracimy dwa punkty. Czy to dużo, czy mało? Okaże się na koniec sezonu, ale to jeden mecz, by zajmować 1. miejsce. Nie przekładaliśmy spotkań, jak w przeszłości, o czym też trzeba pamiętać.
– Pod względem rozrywki bywały mecze, że nie było idealnie, ale pojawiały się też momenty czy większe fragmenty spotkań, w których nieźle to wyglądało i okazało się przyjemne dla oka, np. przeciwko Motorowi Lublin. Naprawdę fajnie się to oglądało. Był to trochę wesoły futbol, padło więcej goli.
– Pamiętajmy o tym, że w ostatnich tygodniach zaszło sporo zmian. Rozumiem, że wszyscy chcą, by każdy mecz był fantastyczny, ale w poprzednim sezonie nie przepychaliśmy spotkań, które powinniśmy, przez co głupio traciliśmy punkty. Oceńmy trzy cele – sportowe, biznesowe, rozrywkowe – na koniec rozgrywek.
O rynku związanym z Ameryką Południową
– Robimy to na trzech poziomach. Po pierwsze, mamy portugalskiego skauta, który ogląda też drugą ligę brazylijską. Po drugie, statystycznie obserwujemy także wspominaną ligę oraz pierwszą urugwajską, w dwóch programach. Po trzecie, ruszyliśmy z programem stażysty. Jest ich trzech – w Argentynie, Brazylii i Peru. Po 10 miesiącach edukujemy ich i mam nadzieję, że któregoś zatrudnimy. Jeśli się nie uda, to wierzę, że na tyle ich wyedukujemy, że będą mogli znaleźć pracę gdzieś indziej.
O rynku afrykańskim
– W tym momencie w ogóle nie obserwujemy tego rynku. Chciałbym, byśmy w przyszłości ruszyli z podobnym projektem, jak Slavia Praga, czyli poprzez współprace z akademiami czy kilkoma klubami. To jeden z moich celów na kolejne 12 miesięcy, by zrobić krok w tym kierunku.
O obserwacji niższych lig w Polsce i reprezentacji młodzieżowych
– W niższych ligach oglądamy przede wszystkim albo tylko młodzieżowców, plus kadry Polski od U-17. Mówię o skautingu seniorskim – jest też młodzieżowy, który trochę się przeciera. Pod tym względem dochodzi do współpracy, komunikacji.
O tym, czy zrobił coś źle w Legii
– Popełniłem bardzo dużo błędów, ale – moim zdaniem – to normalne. Część z nich była mniejsza lub większa, nawet przy niektórych ruchach, za które otrzymywaliśmy pochwały.
– Mam takie nastawienie, że to nie są błędy, tylko lekcje. Chciałbym wyciągać z nich wnioski, robić zmiany, ustawiać pewne procesy i przemyślenia w taki sposób, by nie doszło do kolejnej pomyłki.
– Przykładowo, były błędy w negocjacjach, przez to, że mam ADHD i lubię szybko wszystko zrealizować. W lecie 2022 roku starałem się błyskawicznie zamykać tematy, a czasami lepiej trochę poczekać, przetrzymać. Musiałem wprowadzić kilka technik w swoim myśleniu i sposobie, by to zmienić.
Ankieta
Jak oceniasz letnie okno transferowe Legii?
9.67% Bardzo dobrze
35.19% Dobrze
36.86% Przeciętnie
18.28% Źle
Oddane głosy: 1614
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.