Domyślne zdjęcie Legia.Net

Skrzywdzony przez zeznania policjanta

Redakcja

Źródło:

27.12.2006 09:20

(akt. 24.12.2018 07:40)

13 maja tego roku Legia grała z Wisłą Kraków. Pół godziny po zakończeniu spotkania grupka chuliganów w szalikach Legii zaatakowała policjantów zabezpieczających okolice stadionu. W pobliżu baru Źródełko na funkcjonariuszy spadł grad kamieni, fragmenty płyt chodnikowych i butelki po piwie. Za udział w awanturze policjanci zatrzymali <b>Piotra Majewskiego</b>, który znalazł się w złym miejscu o złej porze.
Piotr Majewski zawinił, bo znalazł się w złym miejscu o złej porze. Z powodu kontrowersyjnego oskarżenia prokuratury i wlokącej się sprawy w sądzie 20-letni chłopak nie dostał wymarzonej posady - Policjanci wyciągnęli mnie z autobusu na przystanku przy pl. Na Rozdrożu, bili i wyzywali - twierdzi rozgoryczony Piotr Majewski - Od dziecka chciałem być mechanikiem na lotnisku. I kiedy byłem o krok od zatrudnienia na Okęciu, wyśniona praca przeszła mi koło nosa - opowiada. Chłopak przeszedł rozmowę kwalifikacyjną, testy i badania lekarskie. Kiedy szykował się do rozpoczęcia pracy, odebrał telefon z lotniska: "Rezygnujemy z pana" - usłyszał w słuchawce. - Nie wytłumaczyli mi dlaczego, ale ja się domyśliłem, o co chodzi - mówi . Policjant: rzucał kamieniami 13 maja tego roku Legia grała z Wisłą Kraków. Pół godziny po zakończeniu spotkania grupka chuliganów w szalikach Legii zaatakowała policjantów zabezpieczających okolice stadionu. W pobliżu baru Źródełko na funkcjonariuszy spadł grad kamieni, fragmenty płyt chodnikowych i butelki po piwie. Za udział w awanturze policjanci zatrzymali Piotra Majewskiego. Przeciwko chłopakowi zeznawał jeden z policjantów. Powiedział, że najpierw rzucał on w funkcjonariuszy kamieniami, a potem próbował uciec do autobusu linii 180, który zatrzymał się na przystanku na pl. Na Rozdrożu. Według protokołu zatrzymania kibica ujęto w niedzielę nad ranem, ok. godz. 5, czyli ponad sześć godzin po meczu. Majewski: jestem niewinny Relacjonuje Piotr: - Mecz oglądałem z przyjaciółmi w pubie w parku Morskie Oko. Po zakończeniu transmisji poszliśmy w kierunku pl. Unii Lubelskiej - mówi chłopak. Kibice mieli co świętować. Po czterech latach przerwy Legia znów wygrała ligę, więc fani drużyny z całego miasta zjeżdżali na Starówkę, by fetować tytuł. Wybierał się tam także Majewski z grupą znajomych. Z pl. Unii skręcili w ul. Bagatela i na przystanku koło Łazienek wsiedli do autobusu linii 180. Majewski zeznał później na komendzie, że gdy po kilku minutach jazdy autobus dotarł na pl. Na Rozdrożu, dochodziła godz. 23. - Kiedy kierowca otworzył drzwi, do środka wpadli policjanci. Jeden z nich wyciągnął mnie na zewnątrz. Przewróciłem się na ziemię, dostałem parę razy pałą. Wyzywali mnie, zakuli w kajdanki i wepchnęli do radiowozu - opowiada. Piotr Majewski nie przyznał się do rzucania kamieniami w policję. Dzień po meczu pasażerowie autobusu, którym jechał, potwierdzili na komendzie jego wersję zdarzeń. Mimo to prokurator zażądał dla niego trzymiesięcznego aresztu, "w obawie przed mataczeniem w sprawie". Media dużo pisały o chuliganach zatrzymanych podczas awantur na Starówce , a politycy zapowiadali surowe kary dla stadionowych bandytów. Policja: chłopak miał pecha Sąd zwolnił Majewskiego do domu, a świadczącemu przeciwko niemu policjantowi wytknął nierzetelność i mijanie się z prawdą. Mimo że zeznania policjanta były głównym dowodem w sprawie, 7 sierpnia prokurator rejonowy skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko Majewskiemu. Według rzecznika Prokuratury Okręgowej Macieja Kujawskiego prokurator miał prawo uznać materiał dowodowy za wystarczający i oskarżyć kibica. Rzecznik prasowy Państwowych Portów Lotniczych Artur Burak potwierdza, że osoby, na których ciążą prokuratorskie oskarżenia, nie są zatrudniane w przedsiębiorstwie. - Pracownicy pionu bezpieczeństwa sprawdzają bardzo dokładnie kandydatów do pracy na płycie lotniska - mówi rzecznik. Kiedy Majewski doczeka się rozprawy, nie wiadomo. - Pół roku to teraz przeciętny czas oczekiwania na rozpoczęcie procesu - tłumaczy rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek. Oficer policji przyznaje: - W trakcie zadym z udziałem pseudokibiców czasami się zdarza, że zatrzymujemy Bogu ducha winne osoby. Wystarczy po prostu być w złym miejscu o złej porze.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.