Urban nie jest głównym winowajcą
08.03.2010 09:28
Jan Urban to człowiek, który jako piłkarz grał w jednaj z najlepszych lig na świecie, wie na czy polega zawodowa piłka nożna. To trener, który ma swoją wizję futbolu i wpaja ją legionistom. Niestety ta wizja nie jest realizowana na boisku. Przykłady – proszę bardzo. Szkoleniowiec do znudzenia powtarza piłkarzom na treningach by znajdując się w środkowej strefie boiska i podając do napastników od razu wybiegać na pozycję, tak by osoba przyjmująca futbolówkę miała komu odegrać. W ten sposób w weekend bramkę zdobył Arsenal. Fabregas stojąc na 25 metrze podał do boku do Nasriego i popędził ile sił w pole karne. Nasri odegrał mu futbolówkę i Hiszpan dołożył tylko nogę i zdobył bramkę. W podobny sposób gola tydzień temu zdobyła Barcelona. A Legia? Jest końcówka meczu z Odrą, Giza zagrywa piłkę do Grzelaka, który stoi tyłem do bramki i ma na plechach dwóch obrońców. „Gizmo” jednak nie wybiega koledze na pozycję, stoi i obserwuje przebieg wydarzeń. Dlaczego najlepsi mogą realizować filozofie gry Urbana, a legioniści nie? Powodów zapewne jest wiele.
Inny przykład – trener wymaga od swoich piłkarzy na zajęciach agresji, sportowej złości, walki i zaangażowania – szczególnie gdy nie idzie gra lub po straconej piłce. Jak ma się realizacja tego w meczu? Legia przespała pierwszą część meczu z Odrą, stwarzając jedną groźną sytuację zakończoną niecelnym strzałem.
Szkoleniowiec Legii jest na cenzurowanym u wszystkich kibiców Legii od czasu konferencji prasowej i słynnych już słów „A co to Legia?” Pamiętam jak bardzo sam byłem wściekły gdy usłyszałem te słowa i domagałem się jakiejś reakcji właścicieli. Wczoraj czytając komentarze internautów porównujące obecną drużynę Legii do zespołu z czasów Ligi Mistrzów chyba zrozumiałem w końcu co trener chciał tamtymi słowami dać wszystkim do zrozumienia. Era Leszka Pisza to Legia kupująca najlepszych piłkarzy w Polsce, stanowiąca swoistą krajową drużynę marzeń. To pełny stadion kibiców, którzy byli dwunastym zawodnikiem zespołu. Dziś po tym wszystkim pozostało jedynie wspomnienie. Tuż po zakończeniu rundy jesiennej trener Urban mówił, że aby skutecznie walczyć o mistrzostwo potrzebuje trzech wzmocnień – na pozycji obrońcy, pomocnika i napastnika. W efekcie doczekał się jednego transferu zawodnika, który jeszcze nie jest w stu procentach gotowy do gry.
Kibice mają słuszne wymagania, chcą nawiązać do tradycji i sukcesów klubu z lat dziewięćdziesiątych. Niestety to już nie ta Legia. Wspomnianemu Leszkowi Piszowi w obecnej drużynie nikt nie dorównuje podaniami i stałymi fragmentami gry. A Markowi Jóźwiakowi czy Cezaremu Kucharskiemu nikt nie dorównuje charakterem i zaangażowaniem na boisku. To po prostu zupełnie inny zespół, inny mentalnie i sportowo.
Oczywiście nie jest tak, że Urban za nic nie ponosi winy. Biorąc pod uwagę dwa ostatnie mecze może zastanawiać czemu dwa razy z boiska ściągany jest wyróżniający się na murawie Marcin Mięciel, dlaczego na kolejną szanse zasłużył Giza, a nie może się jej doczekać Tomasz Jarzębowski. W perspektywie lat denerwuje fakt, że drużyna wciąż nie ma pomysłu na efektywne wykorzystanie rzutów rożnych. Mogą wkurzać też takie wypowiedzi jak wczoraj, gdzie trener po fatalnym meczu zamiast uderzyć się w pierś, szuka usprawiedliwienia w braku atmosfery na trybunach. Mimo to uważam, że Urban nie jest głównym winowajcą tego co się dzieje z Legią i śmiem twierdzić, że ewentualna zmiana trenera podziała dość krótko, a problem powróci szybko i ze zdwojona siłą.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.