Wojciech Lisowski
fot. Marcin Szymczyk

Wojciech Lisowski: Droga pełna wyzwań - o Legii, Pogoni i życiu sportowca

Redaktor Krzysztof Muszyński

Krzysztof Muszyński

Źródło: Legia.Net

26.03.2025 11:00

(akt. 26.03.2025 11:01)

Wojciech Lisowski to były kapitan Młodej Legii, a obecnie obrońca Pogoni Szczecin. W piątek zmierzy się z klubem, w którym stawiał pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu. Z tej okazji porozmawialiśmy z nim o starych, dobrych czasach przy Łazienkowskiej, o wielkich nazwiskach, które spotkał w stolicy za młodu. Nie zabrakło też anegdot – jak choćby historia o tym, jak Miroslav Radović musiał ratować go przed gniewem Wojciecha Szali. Lisowski mówił również, jak to jest być „ojcem” w szatni Pogoni, czy o problemach w klubie ze Szczecina, które wzmocniły zespół. Zapraszamy do lektury!

Wielkimi krokami zbliżamy się do waszego spotkania z Legią. Z jakimi emocjami wiążę się dla ciebie kolejny powrót na Łazienkowską, jako były zawodnik ''Wojskowych''?

- Zawsze miło mi wrócić na Łazienkowską. Spędziłem tam dużo czasu, ten okres był dla mnie owocny, to początki przebijania się do seniorskiej piłki i fajne czasy szkolne oraz internatowe, więc zawsze wspominam ten pobyt w Warszawie dobrze. To właśnie w tej akademii spędziłem najwięcej czasu i wypłynąłem na szersze wody.

No właśnie w stołecznej akademii przeciąłeś się z wieloma ciekawymi zawodnikami, niejeden z nich później debiutował reprezentacji. Miałeś już wtedy poczucie, że jest to naprawdę silny rocznik i w przyszłości wielu z Was będzie grało na solidnym poziomie?

- Tak, ten rocznik '92 mieliśmy bardzo mocny i etapami dochodziliśmy do piłki seniorskiej. Jedni zrobili większe, drudzy mniejsze kariery, ale chyba z tych wszystkich roczników legijnych, to właśnie z tej generacji najwięcej chłopaków przebiło się do piłki seniorskiej i zostało w niej na długo.

To chyba też była zgrana ekipa, utrzymujecie dalej kontakt?

- Tak, ten kontakt jest cały czas utrzymywany. Przeważnie widzimy się na meczach jak gramy przeciwko sobie. Kontakt też mamy poprzez media społecznościowe. Przykładem jest Michał Żyro, który jest komentatorem i którego częściej spotykam. Ale z Mateuszem Cichockim, Rafałem Wolskim, Michałem Kopczyńskim ten kontakt boiskowy jest cały czas. Dość często, jak na piłkarzy się widzimy, tak naprawdę przynajmniej dwa razy w roku.

Trenując w pierwszej drużynie też spotkałeś świetnych piłkarzy. Cieszyłeś się, że możesz uczyć się od takich graczy jak choćby Miroslav Radović, czy Danijel Ljuboja, czy jednak trochę narzekałeś, że masz, aż tak dużą rywalizację?

- Ogólnie ta Legia była bardzo silna, powstał też wtedy nowy stadion. A ówczesne transfery, jak na polski rynek, to było coś naprawdę fenomenalnego. Jak trafiłem do pierwszego zespołu, miałem okazję być z nimi na obozie i trenować. Te nazwiska, które wymieniłeś, ale jeszcze pamiętam Michała Żewłakowa, Marka Saganowskiego, Kubę Wawrzyniaka, Kubę Rzeźniczaka, Dusana Kuciaka, Ivicę Vrdoljaka oraz Maćka Iwańskiego. Naprawdę oni robili na mnie wrażenie. To była przyjemność, przygoda, a także lekcja, którą można było wyciągnąć i czerpać od nich.

Być może cofam się do odległych czasów, ale pamiętasz swój debiutancki trening w pierwszym zespole Legii, jak po raz pierwszy zobaczyłeś tych wszystkich piłkarzy?

- Oczywiście, na pierwszym treningu byłem jeszcze na starym stadionie. To było za czasów jak grał Wojciech Szala. Pamiętam ten trening dość dobrze, bo podpadłem Wojtkowi. Trochę Miro Radović mnie uratował, bo powiedział: „zostaw młodego on jest tu pierwszy raz”. Naprawdę to były wielkie nazwiska i przebywanie z nimi, chociaż przez chwilę w jednej szatni to było naprawdę coś fajnego.

Wojciech Lisowski
fot. Piotr Kucza / FotoPyK

Wracając jeszcze do meczu, który nas czeka w tym tygodniu – ostatnie spotkania zarówno Legii, jak i Pogoni obfitują przeważnie w dużą ilość goli. Znowu spodziewasz się szalonej rywalizacji?

- My jesteśmy dwoma zespołami, które chcą grać w piłkę, grają futbol otwarty, praktyczny i pro-aktywny. Lubimy posiadać piłkę, atakować i nasze mecze przynoszą dużo emocji. Wydaje mi się, że te spotkania właśnie takie będą. Zarówno my, jak i Legia będziemy chcieli wygrać. Jesteśmy blisko w tabeli, dla obu drużyn jest to ważny mecz.

Waszym atutem jest chyba też podejście i ten mental? Choćby patrząc na ostatnie wasze spotkanie z Cracovią - mało, która drużyna po dostaniu takich dwóch gongów na początku byłaby w stanie odrobić straty.

- Powiem szczerze, że bardzo mocno scementowała się ta drużyna, trenerzy i sztab. Trener Kolendowicz bardzo zadbał oto, żeby ta szatnia bardzo mocno stała za sobą. Nawet w ostatnim meczu gdzie były dwa gongi i duże niepowodzenie na początek. Mental tej drużyny pokazał, jak dużo drzemie w nas potencjału. Wyciągnęliśmy ten wynik na 5:2 i wszyscy byli zadowoleni.

To w sumie można powiedzieć w waszym kontekście, że ciężkie czasy tworzą silnych ludzi. Wasz nowy właściciel na początku oznajmił, że dokonuje transakcji ratującej klub. Sytuacja rzeczywiście była taka ciężka?

- My od momentu pierwszych treningów, kiedy zakomunikowaliśmy, że u nas w klubie są problemy z naszymi płatnościami, porozmawialiśmy ze sobą, ze sztabem i od tego momentu przestaliśmy przekładać to na boisko. Wszystko co się działo wokół zostawiliśmy na boku. Staraliśmy się robić najlepiej to na co mamy wpływy, czyli na wydarzenia czysto boiskowe oraz wyniki. Przez to swarzyła się ta atmosfera, dzięki temu nasza szatnia się scementowała.

Wyniki to odzwierciedlają, gdyż cały czas jesteście w walce o Puchar Polski. Zdziwiła cię propozycja waszego nowego właściciela, aby półfinał przenieść z Niepołomic do Szczecina?

- Nasi włodarze i kibice bardzo chcą być na tym meczu. Nie wiem jak sytuacja się deklaruje, w tym sensie czy nasi kibice będą mogli pojechać do Niepołomic, żeby nas wspierać. Tak naprawdę nie mamy na to wpływu. W przepychankach nie chcemy uczestniczyć i odcinamy się od tego. Musimy zrobić swoją robotę na boisku. Tak jak nasz trener dziś powiedział – „stawiamy krok po korku”, więc jeszcze nie myślimy o Niepołomicach, bo przed nami ligowy mecz z Legią. To jest teraz dla nas najważniejsze.

Jest jeszcze jeden aspekt... Czy będąc zawodnikiem Pogoni Szczecin dalekie podróże są uciążliwe?

- Zgadza się, podróże są dość długie i dają się we znaki. Ten mikrocykl musi być zaplanowany nieco inaczej. Zarówno sztab, jak i klub stają na wysokości zadania, bo chcą jak najbardziej zminimalizować nasze zmęczenie. Zrobić tak, żeby ten transport, lot samolotem w obie strony, bądź w jedną stronę samolotem – powrót autokarem, żeby to wszystko było jak najbardziej komfortowe. Cieszymy się, bo teraz lecimy do Warszawy w obie strony, bo zaraz czeka nas mecz pucharowy we wtorek. Regeneracja będzie kluczowa.

Oczywiście nie macie w tym sezonie takiej częstotliwości grania, jak na przykład Legia, aczkolwiek jak nadarza się już taka okazja, to lubisz grać co kilka dni?

- Wydaje mi się, że z perspektywy każdego piłkarza granie meczów jest najlepsze. Czy grasz co trzy dni czy co tydzień to podejście jest to samo. Uważam, że każdy z nas wolałby, żeby ten system angielski od czasu do czasu przełamywał się z samą ligą, bo to jest fajne. Jeszce jak grasz w Europie i jeździsz po tych stadionach, to już w szczególności. My też w tamtym sezonie mieliśmy tą przyjemność przez chwilę, bo graliśmy z Gent. Dlatego sami piłkarze raczej na to nie narzekają.

Chciałbym nawiązać jeszcze do Szczecina, bo to jest chyba twoje miejsce na ziemi? Tutaj zaczynałeś przygodę z piłką i dwukrotnie wracałeś podczas kariery.

- Tak, ja pochodzę z Chociwla to jest 60 km od Szczecina. Urodziłem się w Stargardzie, w którym teraz mieszkam na co dzień i dojeżdżam sobie do klubu, bo mam blisko. Szczecin to jest moje miasto, to jest moje miejsce. Tutaj są moi znajomi, tutaj jest moja rodzina, z którą spędzamy niesamowite chwile. Żona w tym miejscu pracuje, córki chodzą do szkoły, nie ma nic piękniejszego. Ja wiem o tym najlepiej po 17. latach tułania po Polsce. Dość młodo wyjechałem do Szczecina, jak i ze Szczecina do Warszawy, bo miałem wtedy 15 lat jak trafiłem do Legii. Później ta przygoda się toczyła, przez rok byłem w Szczecinie, ale tak to byłem poza domem. Doceniam bardzo mocno to wsparcie rodziny, która jest blisko, jest to dla mnie kluczowe.

Te częste zmiany zamieszkania i podróże to jest ta druga strona bycia sportowcem, o której się nie mówi, prawda?

- Tak, większość piłkarzy funkcjonuje życiem ''włóczykija'', bo jednak to jest cały czas ten etap, gdzie tam gdzie dostaniesz kontrakt, tam po prostu jedziesz i grasz. Ja sam wiem po sobie, że wracając po tylu latach ta stabilizacja pozwoliła mi na założenie rodziny. Urodziła mi się córka, wziąłem ślub. Bardzo się cieszę, bo jestem u siebie i wszystko idzie zgodnie z planem. Głowę mam czystą i mogę się skupić tylko na piłce.

W 2021 roku przeszedłeś ze Stali Mielec do rezerw Pogoni, a potem wróciłeś do pierwszego zespołu. Jak, więc wyglądał ten powrót do ''jedynki'', bo nie często się zdarza, że doświadczony zawodnik z rezerw wraca do pierwszego zespołu?

- Podejmując krok powrotu do Szczecina może nie myślałem, że te drzwi pierwszego zespołu są dla mnie zamknięte, ale już patrzyłem w drugą stronę. Zacząłem robić kursy trenerskie, skończyłem UEFA B. Łączyłem granie w drugim zespole z byciem asystentem w młodzieżowych drużynach w akademii z drużyną U-15. Dodatkowo treningi pozycyjne, które odbywały się raz w tygodniu i powiem, że bardzo się ciszyłem z tego powrotu do pierwszej drużyny. To jest właśnie życie, które pisze różne scenariusze. Jak jesteś gotowy na takie zmiany i dajesz z siebie 100 procent, to życie zawsze Ci odda. Ja przez dwa lata bycia w drugim zespole dawałem z siebie sto procent. Zauważyli to trenerzy z jedynki i stwierdzili, że chcą mieć takiego doświadczonego zawodnika w swoim zespole. Pokazałem innym, że można. Jest to przykład dla innych piłkarzy, że jak ciężko pracujesz, to będziesz miał z tego efektu.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

Pewnie z taką wiedzą i doświadczeniem, też z choćby Kamilem Grosickim jesteście takimi przykładami dla młodszych piłkarzy w Pogoni, którzy też coraz częściej wypływają z akademii?

- Mamy coraz większe zderzenie z nowym pokoleniem. Przychodzą teraz młodzi zawodnicy z akademii. Zawsze służymy dobrą radą, czy tym, że jesteśmy otwarci żeby to oni czerpali od nas te doświadczenie. Tak jak ja wchodziłem kiedyś do zespołu Legii i pamiętam, jak Kuba Wawrzyniak, ''Rado'', czy Jakub Rzeźniczak byli otwarci na pomoc młodym zawodników i wiem jak dużo mi to dało będąc młodym zawodnikiem. Wiem, że teraz to ja mogę im pomóc. Zawsze staram się być otwartym dla nich, więc oni też o tym wiedzą, że mają we mnie tą dobrą radę. Niektórzy z nich mówią na mnie ojciec, ale ja się cieszę, bo mogę im zawsze pomóc, to też jest moja rola w pierwszym zespole.

Tu już mnóstwo czasu minęło, mówiłeś o momencie kiedy to ty wchodziłeś do pierwszego zespołu Legii. Czujesz, że na przestrzeni tych kilkunastu lat Ekstraklasa się zmieniła?

- Bardzo mocno się zmieniła. Zarówno pod względem infrastruktury, szatni, trenerów, młodego pokolenia, czy świadomości zawodników. Plus cała ta otoczka w Ekstraklasie to jest level top.

Chyba jak się wchodzi na mecz na przykład przy Łazienkowskiej to robi wrażenie, prawda?

- Tak wiadomo! Nie wiem jakim ktoś musiałby być zawodnikiem, żeby tego nie zauważyć, ale my w Szczecinie też mamy fantastycznych kibiców. To jest nasz 12 zawodnik, zawsze nas wspierają. Te stadiony się pozmieniały, są nowoczesne i to służy temu, aby ten doping było słychać i żeby był na najwyższym poziomie.

Nie wysyłam cię oczywiście na emeryturę, ale powiedziałeś, że zrobiłeś kursy trenerskie. Czy to jest właśnie to, czym chciałbyś się zajmować po zakończeniu piłkarskiej kariery?

- Tak jak powiedziałeś - nie wysyłasz mnie na emerytuję, ja tak naprawdę o tym nie myślę. Jestem zdrowy, można jeszcze pograć na dobrym poziomie, a także dużo osiągnąć. Zrobiłem ten kurs trenerski, bo czuję, że jestem w stanie tym młodym chłopakom dużo przekazać, lub jak będę przy jakimś zespole. Wskazówki, których ja się nauczyłem, uważam, że z perspektywy środkowego obrońcy są kluczowe. Jeśli się z tym stykasz na co dzień, bo trenujesz i wiesz, to żadna książka nie jest w stanie przekazać Ci tyle, co zawodnik grający na tej pozycji i będący chłonny żeby się uczyć i dalej nauczać kogoś.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.