News: Komentarz: Szambo

Znalezione na blogach: Legijny szkielet

Marcin Szymczyk

Źródło: czarna-elka.pl

09.06.2014 12:05

(akt. 21.12.2018 15:11)

- Wiosenne mecze rozegrane pod wodzą zaciągu norweskiego ukazały nam zmiany, jakie zaszły w sposobie gry warszawskiej jedenastki. Oglądając boje toczone przez stołeczny zespół nietrudno dostrzec znacznie większą dyscyplinę taktyczną oraz świadomość konsekwencji własnych działań. Prowadzona przez nowego szkoleniowca drużyna nie zatraca się już w kolejnych, huraganowych atakach na bramkę rywali, w zasadzie woli przyjąć przeciwnika na własnej połowie, by sama wyprowadzić zabójczy kontratak. Ta taktyka okazała się bardzo skuteczna na naszą niezbyt wyszukaną ligę, ale czy sprawdzi się w Europie? - zastanawia się jeden z naszych czytelników i stały publicysta - Monrooe.

Pochylmy się więc nad zespołem, który stworzył Berg, próbując przeanalizować czym w tej chwili Norweg dysponuje.


Bramka:


Bezsprzecznie bramkarzem numer jeden pozostaje Dusan Kuciak. Człowiek, który pomimo swoich niezbadanych jak dotąd odlotów (ktoś zauważył, że Słowak ‘ostatnio’ przestał łapać piłki, które zamiast tego, nie wiedzieć czemu, piąstkuje?) daje zespołowi niesamowitą pewność. Jakby na grę reprezentanta Słowacji nie patrzeć, faktem jest, że z Dusanem za plecami stołecznym obrońcom gra się po prostu inaczej. Spokojniej, z wielką świadomością, że w razie nieszczęścia, legijny golkiper coś tam jeszcze "wykombinuje". Warto też dodać, że bardzo dobrym pomysłem jest sprowadzenie drugiego (czyli w zasadzie trzeciego) młodego bramkarza, w tej sytuacji o pozycję numer dwa będzie trwała nieustanna rywalizacja pomiędzy Konradem Jałochą i Łukaszem Budziłkiem. Podsumowując, bramkarz do niezwykle silnie odsadzona pozycja.


Defensywa:


W planie Berga bardzo ważną rolę odgrywa defensywa, można by rzec, że zabezpieczenie dostępu do własnej bramki to podstawa. O ile wcześniej mieliśmy z tym dość wyraźne problemy, o tyle teraz sytuacja się poprawiła. Jest to efekt zdecydowanie uważniejszej gry całej jedenastki, ale też faktu, że na przedpolu bramki Kuciaka wyrasta nam całkiem nowa "skała". Sprowadzony przed sezonem Dossa Junior nadspodziewanie szybko zaczął ‘podbierać’ przydomek Dicksona Choto. Portugalczyk jest coraz mniej elektryczny, za to coraz pewniejszy w swoich interwencjach, z meczu na mecz staje się prawdziwym liderem legijnej defensywy. Co ważne reprezentant Cypru nie ogranicza się jedynie do obrony własnego pola karnego, ale coraz częściej pokazuje wysokie umiejętności w wyprowadzaniu futbolówki ze strefy obronnej. Długie, bardzo precyzyjne przerzuty piłki do pomocników to już znak firmowy Dossy, dostrzegany przez kluby europejskie. Na dziś Dossa Junior to bardzo pewny punkt stołecznej defensywy. Jedyny niepokój wzbudza krótkie pytanie - jak długo?


Zdecydowanie słabiej wygląda pozycja drugiego środkowego obrońcy, mamy co prawda dwóch zawodników o teoretycznie uznanej marce. Jednak moim zdaniem ani Inaki Astiz, ani Kuba Rzeźniczak nie gwarantują nam oczekiwanego przez sztab szkoleniowy poziomu. Obaj zbyt często popełniają proste, niezrozumiałe wręcz błędy, obaj mają też problemy z wprowadzaniem futbolówki do gry (braki techniczne). A przecież ten element wydaje się być dość ważnym składnikiem w układance Henninga Berga. Niewątpliwą natomiast zaletą obu zawodników jest to, że pasują do ustawiania w parze z opisywanym wcześniej Dossą, wręcz uzupełnią niezbyt ruchliwego Portugalczyka. Często grając na wyprzedzenie, nie tylko asekurują kolegów z pomocy, ale też tworzą dość szczelny blok obronny. Gdyby nie wspomniane wyżej klopsy, ocena tej formacji byłaby bardzo wysoka.


Wydaje się, że prawa strona defensywy należy do Bartka Bereszyńskiego, który może i ma sporo do poprawienia (technika użytkowa oraz gra w destrukcji), jednak posiada niewątpliwy atut w postaci nietuzinkowej szybkości połączonej z wytrzymałością. W efekcie Bartek potrafi zabiegać każdego zawodnika rywali. Zważywszy na zadania stawiane przed bocznymi obrońcami przez Henninga Berga, przyszłość na pewno przednim. Napisałem przyszłość, bo o teraźniejszość musi mocno walczyć z Łukaszem Broziem, który przynajmniej jak na razie, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie wcale nie prezentuje się gorzej, a w niektórych elementach przewyższa swojego młodszego konkurenta. Rywalizacja na tej stronie boiska wpływa bardzo pozytywnie na dyspozycję obu zawodników. Dzięki temu spokojnie możemy zakładać, że poniżej pewnego, dość solidnego poziomu nie zejdziemy. To zaś oznacza, że prawa flanka to całkiem mocna strona naszej formacji obronnej.


Gorzej jest po drugiej stronie pola karnego, lewe skrzydło naszej defensywy zdecydowanie wymaga wzmocnienia i to niezależnie od poziomu prezentowanego przez Tomasza Brzyskiego. O ile w ofensywie pan Tomasz jest bardzo silnym punktem zespołu, o tyle gra w defensywie stanowi dla „Brzytwy” nie lada wyzwanie. Poza tym futbol to taka dziedzina, w której zdrowa konkurencja jest potrzeba każdemu. Nie mówiąc już o tym, że trenerzy potrzebują pewności, że ewentualne kartki, czy ewentualna kontuzja nie uczynią nagle wyrwy w zespole. Nie dziwią, więc zakusy czynione w kierunku Ronana, który pokazał się ze świetnej strony w trakcie występów podczas odbywającego się przy Łazienkowskiej turnieju Generali Deyna Cup. Brazylijczyk przedstawił się jako doskonały przykład ofensywnego defensora, dla którego przemieszczanie się w strefę obronną rywala to chleb powszedni. Czy zapowiadany transfer dojdzie do skutku, nie wiemy, ale coś w sprawie lewej flanki uczynić trzeba i jak widać w klubie jest taka świadomość. W przypadku wzmocnienia tej strony formacji obronnej, defensywę należy uznać za solidną część zespołu.


Pomoc:


Serce drużyny Henninga Berga to środek pomocy, a tu niepodzielnie rządzą dwaj gladiatorzy, Ivica Vrdoljak i Tomasz Jodłowiec. Plan sztabu szkoleniowego jest jasny, to właśnie w środku legijnej formacji mają się zaczynać akcje naszego zespołu, jednocześnie właśnie tutaj mają się kończyć ataki przeciwnika. Dlatego też ta dwójka boiskowych wojowników jest na ten moment wręcz niezastąpiona. Oczywiście, wyobrażam sobie, że w zależności od potrzeb ujrzymy w tej strefie boiska, finezyjnego Helio Pinto, czy choćby Daniela Łukasika, ale takie przypadki będą raczej wyjątkami, niż regułą. Bardziej cofnięty, starający się uruchamiać kolegów swoimi podaniami Chorwat, i walczący na całej długości osi boiska Polak, to nasz sposób na panowie w środku pola. Trzeba przyznać, że to sposób co najmniej dobry, sprawdzony w Ekstraklasie, wart wypróbowania w warunkach europejskich. Na rodzimych boiskach tak zestawione centrum zalicza się do najsilniejszych w lidze.


Nad omawianą przed chwilą dwójką 'fighterów' swoje miejsce ma wirtuoz. Człowiek, od którego zależeć będzie tempo, czas i kierunek akcji ofensywnych zespołu. W tej roli niepodzielnie panuje Miroslav Radović, którego w razie potrzeby (choćby na okoliczność występów Serba na szpicy) ‘luzować’ będzie jego klubowy „syn” Ondrej Duda. Słowak co prawda nie dorównuje jeszcze klasą Serbowi, ale swoją smykałkę do gry kombinacyjnej pokazał nam już nie raz. Wydaje się, że po kolejnym okresie, w którym lepiej pozna przyzwyczajenia kolegów z powodzeniem będzie mógł zastępować starszego i bardziej utytułowanego kolegę. Ofensywny pomocnik, to kolejna bardzo silna strona stołecznej jedenastki.


Bardzo ważnym elementem „norweskiej” taktyki Legi są „skrzydła” i tu pojawia nam się niemały kłopot. O ile na prawej flance na dobre zadomowił się Machał Żyro, o tyle jego lewego odpowiednika nie widać. Niedawny pewniak, Jakub Kosecki jakoś nie może podnieść się z lekarskiego fotela, w efekcie czego w tej chwili nikt nie jest w stanie określić ewentualnej przydatności „młodego” Romka w nadchodzącej rundzie jesiennej. Z kolei grający tu ostatnio Michał Kucharczyk pomimo tego, że stanowi niemałą siłę ognia, wydaje się jednak nie pasować do stylu preferowanego przez pozostałych zawodników grających w formacji ofensywnej. Nie oszukujmy się, Kucharz musi dostać piłkę na wole pole, a gra kombinacyjna preferowana przez Radovicia, Dudę, czy choćby Żyro nie jest jego mocną stroną. Zmysł do takiej gry ma Henrik Ojamaa, tylko co z tego, skoro sam zawodnik woli stanowiące wyzwanie rajdy na zmasowane siły wroga. Wydaje się, że im więcej rywali widzi, tym chętniej wdaje się z nimi w drybling, przegrany oczywiście. Grającego na prawej stronie, ale wciąż pozostającego wielką niewiadomą Guilherme nie ma na razie co liczyć. Brazylijczyk najpierw musi się wyleczyć, by potem nadrobić zaległości. Na to potrzeba czasu, a tego zdaje się nie mamy. Analizując nasze „skrzydła”, mające w założeniach nieść zespół Heninnga Berga, odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z byłą, przyszłą, oraz ewentualną gwiazdą zespołu. Jest też luxtorpeda i człowiek zagadka, brakuje nam natomiast ‘pewniaka’. Zawodnika, na którym faktycznie można by oprzeć funkcjonowanie tej bardzo ważnej w szkoleniowej układance pozycji. Ten fakt nie pozwala zaliczyć tej części drużyny do jej silnych stron i to pomimo faktu, że w rzeczywistości to właśnie tu zaczyna się wiele dobrego w akcjach zaczepnych Legii.


Napastnik:


Ostatnią pozycją, która w dodatku pozostaje w tej chwili najgorzej obsadzona, to wysunięty napastnik. Co prawda mamy tu Marka Saganowskiego, człowieka ze stali. Nie oszukujmy się jednak, Marek już młodszy nie będzie, a ostatni mecz z Lechem pokazał, że sporo już naszemu wojownikowi brakuje. Choć jestem pewien, że jako „joker” jeszcze nie raz ukłuje przeciwników, budować na nim legijnej ofensywy jednak nie sposób. Napastnik, z którym miał rozwiązać nasze problemy w ataku to Orlando Sa. Piłkarz zagadka, teoretycznie zawodnik mający predyspozycje do gry na bardzo wysokim poziomie. Problem polega na tym, że jak na razie objawił jedynie swoje ego, które przerasta ten ewentualny poziom o lata świetlne. Gdy dodamy problemy ze zdrowiem i brak przygotowania fizycznego do gry w realiach Ekstraklasy to mamy komplet powodów, dla których Portugalczyk jest cieniem zawodnika, którego obserwowaliśmy na Cyprze. Niestety, brutalna prawda jest taka, że taką formacją ataku nie postraszymy i to nie tylko w Europie, ale nawet na rodzimych boiskach.

Podsumowując, Henning Berg ma bardzo solidny szkielet, na którym można oprzeć funkcjonowanie całego zespołu. W zasadzie poza pozycją napastnika (choć jak wspomniałem, trener potrafi ustawić tu Miro Radovicia, jakby tuszując problem), oś boiska jest „obudowana” zawodnikami, którzy nie tylko dają jakość, ale też pewność zachowania poziomu gry. Znacznie gorzej prezentują się nasze flanki. Skrajni pomocnicy, którzy w teorii mają być napędową siłą drużyny są jak na razie wielką niewiadomą. W tej chwili brak pewności, czy grający na tych pozycjach zawodnicy są w stanie podołać wyznaczonej im przez trenera roli. Dlatego wzmocnienie, lub jak kto woli, ustabilizowanie legijnych skrzydeł to w tej chwili priorytet. W zasadzie ciężko powiedzieć kto ma tu więcej pracy do wykonania, dział skautingu poszukując wzmocnień, czy sztab szkoleniowy przywracając blask naszym ‘pędziwiatrom’. Na szczególną uwagę zasługują też pozycje, lewego obrońcy i napastnika. Teoretycznie mamy zawodników mogących grać w tych rejonach boiska, jednak w praktyce potrzebujemy piłkarzy, którzy będą gwarantowali wymagany, wysoki poziom, a tych w tej chwili ciężko wskazać.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.