Znalezione na blogach: O Janie Urbanie słów kilka
22.12.2013 01:01
I jeszcze słowo do kibiców Legii, głównie tych z komentarzy na stronach internetowych poświęconych klubowi z Łazienkowskiej, które sobie czytałem w ostatnich tygodniach. Piszę na końcu, choć powinienem na początku. Bo kibice są najważniejsi. Jak sami mówią, tego czy tamtego nie będzie, oni będą. Jednak odnośnie sytuacji z Urbanem, nie zachowaliście się fair. Wytarliście podłogę gościem, który na to nie zasłużył. Dał wam mistrzostwo Polski, a jak sami wiecie, w tym klubie proste to nie jest. Zasłużył sobie na minimum szacunku. Nie za tytuł, ale choćby za to, że krzywdy Legii absolutnie nie zrobił. Nie mówił, że wszystko jest złe i tego materiału nie da się nic wycisnąć, jak Okuka w 2003. Nie wydawał na oślep kasy, jak Wdowczyk w 2006. Został z tym, co ma i grał. Różnie. Słabiej, lepiej, ale ciągle był pierwszy. Z 21 kolejek, tylko na dwie oddał prowadzenie w lidze. Skończył z 5 punktami przewagi. Jeszcze dwa lata temu oddalibyście wszystko, za taką pozycję wyjściową. Minęło kilka miesięcy, Legia nagle z wiecznego frajera zamieniła się w dominatora, który ligę wciągnie nosem. Teoria: tak. Praktyka: różnie bywa.
Dziś słyszę, że zmiana trenera Legii miała być krokiem do przodu. OK, kupuję to. Tylko znowu myślę, pod jakim względem. Taktycznym? Może. Bo chyba tutaj tkwiły największe rezerwy. Wprowadzania młodych? Śmiech mnie ogarnia. Przecież ten facet zarobił dla tego klubu dziesiątki milionów złotych wprowadzając młodych zawodników. Ostatnio dostawało mu się po głowie za to, że miał dwa miejsca na ławce, a nie wziął 18-latków. Komu jak komu, ale Urbanowi, akurat tego wypominać nie będę. Jemu, Kibu, obaj wychowali kilku zawodników najwyższej klasy (Javi Martinez, Cesar Azpilicueta i tak dalej). Kto jak kto, ale oni wiedzą, jak to robić. NAJLEPIEJ. I skoro na ławce brakuje miejsca dla Grzeogrza Tomasiewicza, to znaczy, że tak ma być.
Nie powiem też, że rozstanie z Urbanem odbyło się bez klasy. Normalne, dziś w biznesie, że prezes czy dyrektor szuka innych rozwiązań. Ma do tego prawo, za plecami poprzednika. Jakby to brutalnie nie zabrzmiało. Lajf is lajf. Tylko mam problem z Bergiem. Czy to „international level”? Nie wiem. A skoro nie wiem, to…
Cenię Bogusława Leśnodorskiego za to, co do tej pory zrobił. Jednak teraz sam wystawił się na próbę. Poszedł va banque. Zatrudnił Henninga Berga. Za każde niepowodzenie odpowie pięć razy bardziej, niż to warte. Taka specyfika Legii Warszawa. Jeśli Norwegowi coś nie wyjdzie, to … marny los. A trener Urban odszedł wygrany. Jak mało kto w ostatnich latach.
Autor: Adam Dawidziuk
Cały tekst można przeczytać pod tym adresem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.