![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
300 milionów na bocznym
28.08.2002 13:08
(akt. 07.12.2018 12:51)
- Naprawdę to niecodzienna sytuacja, żeby można było na bocznym boisku przy Łazienkowskiej obejrzeć zespół, który jest wart co najmniej trzysta milionów dolarów - wyjaśnił ze śmiechem Serb. - A tak zupełnie poważnie, to chciałem zobaczyć jak piłkarze z Hiszpanii prezentują się po przylocie do Polski. Co prawda w ekipie nie znalazł się tym razem Juan Roman Riquelme, ale to nie ma większego znaczenia. Moim zdaniem trener Louis van Gaal wystawi najsilniejszy skład, który wybrał bardzo szybko po przejęciu Barcelony. W meczach z Ajaksem Amsterdam, Lausanne Sports i Newcastle zmiany były kosmetyczne. Nie widzę więc powodu, dla którego w dzisiejszym spotkaniu miałoby dojść do większych roszad.
Wywiad z Dragomir Okuka
- Naprawdę to niecodzienna sytuacja, żeby można było na bocznym boisku przy Łazienkowskiej obejrzeć zespół, który jest wart co najmniej trzysta milionów dolarów - wyjaśnił ze śmiechem Serb. - A tak zupełnie poważnie, to chciałem zobaczyć jak piłkarze z Hiszpanii prezentują się po przylocie do Polski. Co prawda w ekipie nie znalazł się tym razem Juan Roman Riquelme, ale to nie ma większego znaczenia. Moim zdaniem trener Louis van Gaal wystawi najsilniejszy skład, który wybrał bardzo szybko po przejęciu Barcelony. W meczach z Ajaksem Amsterdam, Lausanne Sports i Newcastle zmiany były kosmetyczne. Nie widzę więc powodu, dla którego w dzisiejszym spotkaniu miałoby dojść do większych roszad.
- Jak na tle słynnych piłkarzy katalońskiego klubu prezentują się obecnie legioniści?
- Dobrze. Zawodnicy lubią takie spotkania, ja również. Nikogo nie muszę dodatkowo mobilizować, wszyscy chcą grać. A najważniejsze, że żaden z moich podopiecznych nie uskarża się na zdrowie. Mam więc pewność, iż każdy da z siebie wszystko. Gwarantuję, że zaprezentujemy maksimum możliwości, a to może zapewnić dobry wynik nawet w starciu z tak renomowanym przeciwnikiem jak Barcelona.
- Dobry to znaczy jaki?
- Można i trzeba powalczyć o zwycięstwo. Uważam, że wynik 1:0, a nawet 2:0 pozostaje w naszym zasięgu.
- To znaczy, iż nie wierzy już pan w wyeliminowanie Katalończyków?
- Tego nie powiedziałem. Dopóki piłka w grze - trzeba mieć nadzieję. Trudno jednak być wielkim optymistą po porażce 0:3 w meczu wyjazdowym. Ja nawet nie pamiętam kiedy Barcelona po raz ostatni przegrała trzema czy czterema bramkami. To w końcu jeden z najlepszych klubowych zespołów świata.
- Na słynnym Camp Nou Legia nie musiała jednak przegrać aż tak wysoko.
- To prawda. I właśnie dlatego żal, że nie wykorzystaliśmy wielkiej szansy. Niepotrzebnie daliśmy sobie wbić gola w ostatniej minucie, a wcześniej były dwie, a może nawet trzy okazje do zdobycia bramki. Gdyby udało się z Hiszpanii przywieźć rezultat na przykład 1:2, dziś rozmowa byłaby zupełnie inna. Po 0:3 szansa na awans jest już minimalna. Ale wciąż pozostaje!
- Jakie wnioski wyciągnął pan po analizie spotkania rozegranego przed dwoma tygodniami?
- Wczoraj oglądaliśmy jeszcze raz zapis meczu na Camp Nou i zawodnicy sami wiedzą, że muszą zaprezentować nie tylko znakomitą dyspozycję, ale też nie mogą nawet na moment zapomnieć o koncentracji. Cóż z tego, że w Katalonii naprawdę dobrze grali przez 80 minut, skoro w ostatnich dziesięciu straciliśmy aż dwa gole? Mam nadzieję, iż teraz piłkarze Legii nie zapomną o pełnej mobilizacji do końcowego gwizdka. Barcelona to nie Górnik Zabrze. Nasz ostatni krajowy rywal mógł osiągnąć lepszy wynik w piątek, popełniliśmy bowiem trzy bardzo poważne błędy. Żaden z nich nie został jednak wykorzystany. Zespół Van Gaala tylko czeka na takie prezenty. I z dwóch wykorzystuje co najmniej jeden.
- Legia powinna czyhać na kontrataki czy ostro atakować Barcelonę?
- Grając w Polsce zawsze staramy się narzucać swoje warunki i grać tak, jak Legii najwygodniej. Siła Hiszpanów jest jednak tak wielka, że... nie ma co się oszukiwać. Tak naprawdę zagramy na tyle ofensywnie, na ile goście nam pozwolą. Oczywiście spróbujemy zaatakować, ale nie zapomnimy o zabezpieczeniu własnej bramki. Jeśli udałoby się już w pierwszych minutach narzucić swój styl, to myślę, iż nawet w meczu z Barceloną stać nas na wypracowanie na Łazienkowskiej sporej przewagi.
- Jaki wynik pan typuje?
- Oczekuję dobrej postawy podopiecznych oraz ciekawego i rozgrywanego na wysokim poziomie meczu, który... zakończy się wygraną Legii. To jednak łatwiej powiedzieć niż zrobić.
- Jacek Zieliński będzie znaczącym wzmocnieniem bloku defensywnego?
- Oczywiście, nasz doświadczony stoper na pewno zagra, bo przy nim wszyscy czują się pewniej. W piątek w Zabrzu spisywał się dobrze, choć przytrafiły się Jackowi również pomyłki wynikające ze zbyt małego ogrania po kontuzji. W każdym kolejnym spotkaniu powinien spisywać się jednak jeszcze lepiej i pewniej. Przy Zielińskim Radek Stanew powinien bez problemu utrzymać maksymalną koncentrację do końcowego gwizdka.
- Jak na tle słynnych piłkarzy katalońskiego klubu prezentują się obecnie legioniści?
- Dobrze. Zawodnicy lubią takie spotkania, ja również. Nikogo nie muszę dodatkowo mobilizować, wszyscy chcą grać. A najważniejsze, że żaden z moich podopiecznych nie uskarża się na zdrowie. Mam więc pewność, iż każdy da z siebie wszystko. Gwarantuję, że zaprezentujemy maksimum możliwości, a to może zapewnić dobry wynik nawet w starciu z tak renomowanym przeciwnikiem jak Barcelona.
- Dobry to znaczy jaki?
- Można i trzeba powalczyć o zwycięstwo. Uważam, że wynik 1:0, a nawet 2:0 pozostaje w naszym zasięgu.
- To znaczy, iż nie wierzy już pan w wyeliminowanie Katalończyków?
- Tego nie powiedziałem. Dopóki piłka w grze - trzeba mieć nadzieję. Trudno jednak być wielkim optymistą po porażce 0:3 w meczu wyjazdowym. Ja nawet nie pamiętam kiedy Barcelona po raz ostatni przegrała trzema czy czterema bramkami. To w końcu jeden z najlepszych klubowych zespołów świata.
- Na słynnym Camp Nou Legia nie musiała jednak przegrać aż tak wysoko.
- To prawda. I właśnie dlatego żal, że nie wykorzystaliśmy wielkiej szansy. Niepotrzebnie daliśmy sobie wbić gola w ostatniej minucie, a wcześniej były dwie, a może nawet trzy okazje do zdobycia bramki. Gdyby udało się z Hiszpanii przywieźć rezultat na przykład 1:2, dziś rozmowa byłaby zupełnie inna. Po 0:3 szansa na awans jest już minimalna. Ale wciąż pozostaje!
- Jakie wnioski wyciągnął pan po analizie spotkania rozegranego przed dwoma tygodniami?
- Wczoraj oglądaliśmy jeszcze raz zapis meczu na Camp Nou i zawodnicy sami wiedzą, że muszą zaprezentować nie tylko znakomitą dyspozycję, ale też nie mogą nawet na moment zapomnieć o koncentracji. Cóż z tego, że w Katalonii naprawdę dobrze grali przez 80 minut, skoro w ostatnich dziesięciu straciliśmy aż dwa gole? Mam nadzieję, iż teraz piłkarze Legii nie zapomną o pełnej mobilizacji do końcowego gwizdka. Barcelona to nie Górnik Zabrze. Nasz ostatni krajowy rywal mógł osiągnąć lepszy wynik w piątek, popełniliśmy bowiem trzy bardzo poważne błędy. Żaden z nich nie został jednak wykorzystany. Zespół Van Gaala tylko czeka na takie prezenty. I z dwóch wykorzystuje co najmniej jeden.
- Legia powinna czyhać na kontrataki czy ostro atakować Barcelonę?
- Grając w Polsce zawsze staramy się narzucać swoje warunki i grać tak, jak Legii najwygodniej. Siła Hiszpanów jest jednak tak wielka, że... nie ma co się oszukiwać. Tak naprawdę zagramy na tyle ofensywnie, na ile goście nam pozwolą. Oczywiście spróbujemy zaatakować, ale nie zapomnimy o zabezpieczeniu własnej bramki. Jeśli udałoby się już w pierwszych minutach narzucić swój styl, to myślę, iż nawet w meczu z Barceloną stać nas na wypracowanie na Łazienkowskiej sporej przewagi.
- Jaki wynik pan typuje?
- Oczekuję dobrej postawy podopiecznych oraz ciekawego i rozgrywanego na wysokim poziomie meczu, który... zakończy się wygraną Legii. To jednak łatwiej powiedzieć niż zrobić.
- Jacek Zieliński będzie znaczącym wzmocnieniem bloku defensywnego?
- Oczywiście, nasz doświadczony stoper na pewno zagra, bo przy nim wszyscy czują się pewniej. W piątek w Zabrzu spisywał się dobrze, choć przytrafiły się Jackowi również pomyłki wynikające ze zbyt małego ogrania po kontuzji. W każdym kolejnym spotkaniu powinien spisywać się jednak jeszcze lepiej i pewniej. Przy Zielińskim Radek Stanew powinien bez problemu utrzymać maksymalną koncentrację do końcowego gwizdka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.