Aleksandar Prijović: Nienawidzi się tych, których się kochało
18.01.2017 08:39
„Super Express”
Kuba Rzeźniczak zapytał wprost na Twitterze: dlaczego „Prijo” zamienił klub na gorszy?
- Nie potrzebuję używać nazwisk innych, żeby głośno mówić o sobie. Kubie życzę, żeby super spisywał się w roli kapitana i pomagał zespołowi. Nie musi martwić się o „Prijo”. A czy klub jest gorszy.... Każdy chwali swoich. Kibice Legii będą mówić, że najlepsza jest Legia, ci z PAOK-u, że PAOK, a Realu, że ich klub.
Nie ma chyba co ukrywać, że w zmianie klubu chodziło o pieniądze…
- A ty jako dziennikarz po co pracujesz?
Dla pieniędzy i satysfakcji, bo bardzo lubię mój zawód…
- Ja mam dokładnie tak samo. Kocham piłkę, chcę dawać ludziom przyjemność i sam ją czerpać. Jak mówię, PAOK przekonał mnie całym pakietem. Ekonomia też miała znaczenie, to oczywiste, ale nie tylko. Chodzi o ambitne cele sportowe, o bazę, która jest świetna, nie ustępuje klubom angielskim, o miasto, fajny klimat, bliskość do Serbii.
Cele sportowe?
- Tak. PAOK ma ambicje walki o Ligę Mistrzów…
Wielu kibiców Legii ma ci jednak za złe za odejście, albo może bardziej jego styl. Czemu tej zimy, czemu wtedy, gdy złapałeś tak dobrą formę?
- Wiesz kiedy podjąłem decyzję o odejściu? W październiku. Wtedy gdy siedziałem na trybunach w meczu z Realem Madryt. To był dla mnie najgorszy moment w tym klubie. I już w październiku sygnalizowałem klubowi, że będę chciał odejść…
Chciałeś i odszedłeś, ale znów wracam do stylu: wielu potraktowało to jak przyłożenie pistoletu do głowy działaczom…
- Nikomu żadnego pistoletu nie przykładałem. Powtarzam: o chęci odejścia mówiłem już w klubie w październiku. Przecież Nikolić też mówił w wywiadzie, że niedługo odejdzie! Moim zdaniem byłbym nie fair, gdybym z taką deklaracją wyskoczył na dzień przed końcem okienka, a nie przed jego otwarciem. Legia miała i ma dużo czasu, aby znaleźć następcę. Żaden piłkarz nie jest większy niż klub. Legia doskonale radziła sobie przed Prijo, poradzi sobie również po mnie. Ale jeśli kibice Legii pomstują na mnie i moje odejście, to znaczy, że bardzo dobrze wykonałem pracę w tym klubie. Bardziej nienawidzi się tych, którzy byli kochani, niż tych, którzy byli obojętni. Ja dawałem 100 procent z siebie w każdym meczu. Nie mam sobie nic do zarzucenia. I wciąż mam nadzieję, że kibice będą mnie pamiętali za te 1,5 roku gry w klubie, a nie za ostatni miesiąc…
Cały wywiadu tutaj.
„WP SportoweFakty”
Nie ma pan żalu, że Legia nie puściła pana do Chin? Tam mógł pan zarobić jeszcze więcej.
- To, że chciałem iść do Chin i nie brałem pod uwagę innych kierunków to jakieś całkowite nieporozumienie. Oczywiście rozważałem różne oferty, chciałem po prostu dobrego transferu i wydaje mi się, że do takiego doprowadziłem. Chińczycy zwrócili się do Legii w połowie grudnia i negocjacje ciągle trwały, aż pojawił się PAOK. To naprawdę wielki klub, może w Polsce niedoceniany, ale w Serbii wszyscy wiedzą, że należy do czołowej greckiej czwórki. Są Olympiakos, Panathinaikos i AEK z Aten, no i jesteśmy my, którzy mamy z nimi walczyć. Bardzo szybko doszedłem do porozumienia w sprawie kontraktu.
Zostawia pan Warszawę bez żalu?
- Zostawiam same przyjemne wspomnienia. Przez ostatnie pięć lat Legia bardzo się rozwinęła, umocniła swoją markę w Europie. Klub idzie w dobrym kierunku - tanio kupuje, drogo sprzedaje, ma stabilną sytuację. Kiedy przyszedłem mieliśmy zdobyć dublet i wejść do Ligi Mistrzów. Osiągnęliśmy cel, w grupie Ligi Mistrzów zajęliśmy trzecie miejsce, bo wierzyliśmy we własne możliwości. Legia napisała piękną historię, a ja byłem jej częścią. Wiem, że kibice są na mnie wściekli, ale chyba patrzą na ostatni miesiąc, zamiast na całe półtora roku, jakie spędziłem w Warszawie. Dawałem z siebie wszystko w każdym meczu, zostawiłem serce na boisku i wiele razy słyszałem, jak trybuny skandowały moje nazwisko. W Serbii jest takie powiedzenie: "Jeżeli kogoś kochałeś, a on cię rozczarował, to teraz go nienawidzisz jeszcze mocniej".
Całował pan herb, mówił o przywiązaniu do Legii.
- Futbol to futbol, a okienko transferowe jest nieprzewidywalne. Jestem piłkarzem, który zawsze chce walczyć i wygrywać, tak samo było w Warszawie. Myślę, że wykonałem dobrą pracę i z mojej współpracy z Legią obie strony miały same korzyści. Ja dostałem bardzo dużo, wróciłem na piłkarską mapę, wszedłem na wyższy poziom dzięki zaufaniu, jakie dostałem w Polsce. Jestem Legii bardzo wdzięczny, o czym często powtarzałem w wywiadach. Nigdy nie kłamałem, moje słowa zawsze płynęły prosto z serca. Nie odszedłem dzień przed ważnym meczem, nie odszedłem tuż przed zamknięciem okienka, zostawiając klub na lodzie. Legia ma dużo czasu na znalezienie kogoś na moje miejsce.
Cały wywiad tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.