Domyślne zdjęcie Legia.Net

Aleksandar Vuković: Balangowanie też jest dla ludzi

Mariusz Ostrowski

Źródło:

15.10.2009 11:45

(akt. 17.12.2018 01:29)

- Balangowania, że to tak nazwę, się nigdy nie upilnuje. Każdy odpowiada za siebie i jeśli jest profesjonalistą, to wie, na co może sobie pozwolić, a na co nie. Ostatnio wybuchła afera, że piłkarze Legii poszli na imprezę. Uważam, że akurat zrobili to w dobrym momencie, bo w przerwie na mecze reprezentacji, czyli przerwie w rozgrywkach ligowych. Mają do tego prawo. To też jest dla ludzi - twierdzi w wywiadzie dla serwisu sportowefakty.pl, były gracz Legii, a obecnie Korony Kielce <b>Aleksandar Vuković</b>
Vuko, jak to jest. Wszyscy kojarzą cię jako człowieka i piłkarza o mocnym charakterze, takiego typowego Serba. A jak jest naprawdę? Opisałbyś siebie w ten sposób? - Nie wiem, czy ludzie zawsze do końca trafnie mnie oceniają. Na pewno zrobiłem w swoim życiu parę takich rzeczy, które spowodowały taki sposób postrzegania mnie. Złe to nie jest, a wręcz przeciwnie dobrze, jeśli ktoś ma swoje zdanie i nie boi się go bronić, a tak jest w moim przypadku. Z wiekiem staram się jednak tonować swoje zachowania i być bardziej dyplomatyczny. Prywatnie nie jestem tak wybuchowy jak na boisku. Co to w ogóle znaczy być piłkarzem z charakterem? - Dobre pytanie. Kojarzy mi się to z zachowaniem w trudnych chwilach. Wtedy, kiedy coś się nie klei, kiedy coś nie idzie, to trzeba pokazać pewne cechy osobowości, które pozwolą ci wyjść z ciężkiej sytuacji. Masz jeszcze żal do działaczy Legii, którzy nie przedłużyli z tobą kontraktu w momencie, kiedy byłeś jednym z najważniejszych jej piłkarzy? - Za każdym prostuję tę rzecz, ale jakoś nie udaje mi się dotrzeć do ludzi, którzy odwracają sprawę do góry nogami. Ja odszedłem z Legii z własnej woli i nie mam do nikogo żalu, a nawet przeciwnie - Legia poszła mi na rękę, bo miałem możliwość odejścia jeszcze przed wygaśnięciem kontraktu. Nie mogliśmy się dogadać w sprawie nowej umowy, co jest normalne, więc odszedłem. Zarzuca ci się, że chciałeś za dużo pieniędzy. Mówi się o kwocie 20 tys. euro za sezon. - Mniej więcej tyle wyszło. No… i co? Nie wydaje mi się, że akurat to był główny powód mojego odejścia z Legii. Problem leżał gdzie indziej i nie byłem nim ja. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś sobie odpuścił zawodnika tylko dlatego, że ten chciał 20 tys. euro za sezon w skali roku. Mentorem dla nikogo w Koronie nie jesteś, tak jak to było z Arielem Borysiukiem w Legii? - Nie. Wtedy tak się złożyło, że młody 17-letni chłopak dołączył do drużyny. Wiadomo, że było to dla niego duże przeżycie. I ja po prostu postawiłem się w jego sytuacji w pewnym momencie. Wiedziałem, jak się czuje. Na pewno zrobiło na nim wrażenie to, że ja jako ówczesny kapitan drużyny podszedłem do niego i zachowywałem się w stosunku do niego tak, jak w relacjach z najlepszym kumplem. Pomogło mu to odnaleźć się w zespole. Nadal mamy dobry kontakt. Często do mnie dzwoni. Niedługo się spotkamy zresztą, bo przyjeżdża do Kielc z kadrą U 21 na mecz z Holandią. Wybieram się na to spotkanie. Mówi się, że po twoim odejściu z Legii piłkarze bardzo się rozpuścili. Nie ma ich kto pilnować, nie słuchają się nikogo i imprezują. Masz z nimi kontakt. Jak to więc jest? - Ja ich nigdy nie pilnowałem. Balangowania, że to tak nazwę, się nigdy nie upilnuje. Każdy odpowiada za siebie i jeśli jest profesjonalistą, to wie, na co może sobie pozwolić, a na co nie. Ostatnio wybuchła afera, że piłkarze Legii poszli na imprezę. Uważam, że akurat zrobili to w dobrym momencie, bo w przerwie na mecze reprezentacji, czyli przerwie w rozgrywkach ligowych. Mają do tego prawo. To też jest dla ludzi. O piłkarzach innych klubów, nie mówi się tyle, gdy pójdą się trochę zrelaksować, ale o Legii zawsze więcej się pisało. Ja powiem, że akurat w Legii jest spokojnie w tej kwestii i wcale nie jest tak, jak pisze prasa.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.