News: Bogusław Leśnodorski odchodzi z Legii

Bogusław Leśnodorski: Świat się nie zawali, jeśli nie dogadamy się z Czerczesowem

Łukasz Pazuła, Kamil Gieroba

Źródło: weszlo.com

29.05.2016 15:15

(akt. 04.01.2019 12:25)

Bogusław Leśnodorski oraz Maciej Wandzel byli gośćmi programu „Stan futbolu”. Współwłaściciele Legii byli przepytywani przez Krzysztofa Stanowskiego, Przemysława Rudzkiego oraz Pawła Zarzecznego przez półtorej godziny. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy.

Miniony sezon

Leśnodorski - Oczywiście, gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że możemy nie zdobyć dubletu w tym sezonie, jednakże starałem się nie brać tego scenariusza pod uwagę. To nie oznacza, że wyzbyłem się zupełnie emocji. Szczególnie większe zdenerwowanie czułem przed spotkaniem z Lechem Poznań w rundzie finałowej. W zeszłym sezonie właśnie po konfrontacji z poznaniakami straciliśmy szansę na mistrzostwo Polski.


Wandzel - Jak zmieniliśmy trenera, mieliśmy dziesięć punktów straty do lidera. Długa droga była przed nami. W piłce nożnej trzeba się liczyć z elementem przypadkowości. Dlatego musieliśmy przygotować się na rożne scenariusze. Postanowiliśmy więc zredukować trochę stres, który nam towarzyszył przez cały sezon.


O sytuacji na ławce trenerskiej


Leśnodorski - Szczerze, nie rozumiem, skąd wzięły się spekulacje na temat Stanisława Czerczesowa czy trener odchodzi od nas, czy zostaje. Podpisywaliśmy z nim umowę w warunkach, które nie sprzyjały przy różnych ustaleniach. Mieliśmy bardzo dużo pracy, graliśmy co trzy dni. Nie mogliśmy wszystkiego omówić, jak to ma funkcjonować. Nauczyliśmy się  już, że takie decyzje należy podejmować przed danym sezonem, ponieważ później będziemy się zmagać z podobnymi kłopotami. Teraz jesteśmy właśnie w takim okresie. Nie wykluczam więc, że w takiej sytuacji w kluczowych kwestiach znajdziemy konsensus. Jeśli szkoleniowiec dostanie ofertę przypuśćmy z Barcelony, to wiadomo, że nikt go u nas nie zatrzyma. Henningowi Bergowi po nieudanych rozgrywkach, jeszcze raz zaufaliśmy, ale w końcu doszliśmy do wniosku, iż należy się rozstać.


Wandzel - Osobiście rozumiem, że media muszą czymś żyć, jeśli liga się zakończyła, ale moim zdaniem, artykuły na temat Stanisława Czerczesowa, są oderwane od rzeczywistości. Niektórym osobom wydaję się, iż my nie mamy żadnego kontaktu ze szkoleniowcem, a on prowadzi rozmowy z innymi klubami. To jest absolutna bzdura. Uczymy się na własnych błędach. Wiemy, że ustalając z trenerem dłuższą perspektywę współpracy, musimy w niektórych kwestiach się dogadać i na tym to mniej więcej polega. Jeżeli ktoś mnie zapytałby o nasze intencje, to są one proste. Obydwie strony dalej chcą razem pracować. – Trzeba podjąć jak najlepszą decyzję jaka jest możliwa, odłączając się w tym przypadku od emocji – dodał Leśnodorski.


Leśnodorski - W „Przeglądzie Sportowym” powiedziałem, że szkoleniowiec jeśli zechce, może odejść. Chodziło mi jednak o to, że jesteśmy poważnymi ludźmi  i jeśli to ma się wydarzyć, to tylko teraz jest na to czas. Jeżeli rozpoczną się przygotowania do nowego sezonu, to klamka zapadła, jedziemy na tym samym wózku. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale dobrych trenerów łatwiej znaleźć niż piłkarzy. To chyba normalne, iż przyglądamy się również co się dzieje na tym rynku. Rozmawiamy stale z różnymi osobami. To jest ich profesja, oni są przygotowani, iż w każdej chwili może znaleźć się dla nich praca. Nie zawali się więc świat, jeżeli nie znajdziemy porozumienia ze Stanisławem Czerczesowem.


Leśnodorski - Nie ma znaczenia czy trener pochodzi z Polski, czy jest obcokrajowcem. Najważniejszy jest fakt, aby posiadał odpowiedni warsztat. Każdy szkoleniowiec, który do nas przychodzi, musi zmierzyć się z niesamowitą presją. To dotyczy chociażby Janka Urbana i Henninga Berga. Obydwaj panowie w trudnych momentach zostali zwyczajnie zmiażdżeni. Ciśnienie narasta z każdą porażką. Stanisław Czerczesow też miał z tym problemy na koniec sezonu. Widać było, że po meczu z Lechią w Gdańsku też swoje przeżył. My o jego decyzji, odnośnie składu, wedzieliśmy wcześniej. Wiadomo, każdy z nas, jak każdy kibic, chciał już mieć to z głowy. Chcielibyśmy pojechać, wypić piwko i wrócić z pozytywnym nastawieniem. Jednakże nie udało się.


Wandzel - Muszę powiedzieć, że mamy wielki szacunek do trenera Czerczesowa. Rzadko kiedy tak się zdarza, że po niecałym roku pracy, tak się docenia drugiego człowieka, a jednak my uznaliśmy, iż jest to bardzo fajny facet. Dlatego mam nadzieję, że będziemy dalej kontynuować tę przygodę.


Leśnodorski – Cieszę się, że spełniliśmy nasze założenia. Przez kilka tygodni szykowaliśmy się do tej zmiany. Przedstawialiśmy trenerowi nasz nadrzędny cel – mistrzostwo Polski. Na ówczesną chwilę rozwój i prowadzenie piłkarzy nie miało żadnego znaczenia. Dlatego jesteśmy zadowoleni, że szkoleniowiec wywiązał się z tych założeń. Dokładnie tak to sobie wyobrażaliśmy zatrudniając Stanisława Czerczesowa. Dlatego też teraz rozmawiamy z nim na temat dalszej współpracy. Teraz są inne realia i staramy się zobaczyć czy nasza wizja wciąż jest jednakowa.


Wandzel - Dużo zamieszania było po wywiadzie Stanisława Czerczesowa na naszej oficjalnej stronie. Było to jedno wielkie nieporozumienie, ponieważ trener miał na myśli zupełnie coś innego. Czerczesow zadawał pytanie, że jak może grać młodymi piłkarzami, skoro ci są w danym momencie kontuzjowani i nieprzygotowani do gry. Przy tym sformułowaniu użył jednak anegdotki i powstała z tego historia, że on ich skreśla ze względu na wiek. A na pewno nie o to chodziło szkoleniowcowi. Jestem o tym przekonany. – Zamykając temat. Jeśli rozgrywamy około sześćdziesięciu meczów w sezonie, nie ma takiej możliwości, aby chłopak mając mniej niż dwadzieścia lat był podstawowym zawodnikiem w drużynie. Wykończą go kontuzje – dodał Leśnodorski.


Transfery


Leśnodorski - Z Sadem Sulleyem wiąże się ciekawa historia. Przyglądaliśmy się przez ostatnie lata Afrykańczykom, którzy trafiali do Europy. Poznaliśmy ludzi, którzy wysyłają młodych piłkarzy do Francji, Niemiec albo Belgii. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać, pokazali nam kilku zawodników. Między innymi zobaczyliśmy jego. W końcu powiedziano nam, iż zamierzają posłać go do drużyny z europejskim trenerem, my natomiast zadecydowaliśmy, że to jest czas, gdzie należy spróbować, więc próbujemy. – Staramy się wejść na ten rynek. Chcemy być pierwszą destynacją dla zdolnych zawodników z tamtego kręgu kulturowego. Współpracujemy z ludźmi, którzy są w tym zakresie profesjonalistami. Jeśli chodzi o Sulleya, to jest to kontynuacja planu, który zaczął się półtora roku temu – dodał Wandzel.


Leśnodorski – To nie jest tak, że uwierzyliśmy tym ludziom na słowo. Radosław Kucharski również go oglądał, nie wyjeżdżał tam na wakacje, chociaż wrócił mocno opalony. Byliśmy na jego meczach, obserwowaliśmy go, kontaktowaliśmy się stale z tymi ludźmi, więc nikogo w ciemno nie bierzemy. Wpadliśmy na ten pomysł, gdy zobaczyliśmy, że Afrykańczycy często emigrują do Skandynawii. Stwierdziliśmy, że w takim razie w Polsce tym bardziej sprawdzą się tacy zawodnicy. – Wiadomo, droga do wielkich piłkarskich firm, jest przez średnie kluby. Dlatego my chcemy być dla nich takim przystankiem – podsumował Wandzel.

Leśnodorski - Jesteśmy przyzwyczajeni do reakcji kibiców i dziennikarzy, gdy sprowadzamy jakiegoś zawodnika. Najlepszymi przykładami są chociażby Igor Lewczuk i Aleksandar Prijović. Jeszcze dany piłkarz nie miał okazji zaprezentować swoich możliwości, a już pada na niego wyrok. Obecnie przyglądamy się jednemu niemieckiemu zawodnikowi, ale zobaczymy, czy uda nam się go pozyskać.  Nie wiemy natomiast, jaką sumę możemy przekazać w tym okienku na transfery. Będziemy monitorować na bieżąco rynek i dopiero postanowimy. Trzeba zaznaczyć, iż w tym roku na przeszkodzie stoi Euro rozgrywane we Francji.


Leśnodorski - Powtarzam od kilku sezonów, że żaden polski klub, nie jest w stanie zrobić takich transferów, które zagwarantują albo wysoko uprawdopodobnią mu awans do Ligi Mistrzów. Ściągnęliśmy Hamalainena, to był duży ruch, ale nawet jeśli pozyskalibyśmy trzech takich Hamalainenów, to nie mielibyśmy pewności, czy ten plan uda nam się zrealizować. Rozmawiałem sobie luźno z trenerem Czerczesowem i w pełni zgadzam się z nim w jednej kwestii. Otóż szkoleniowiec uważa , iż jeśli dalibyśmy mu dwadzieścia milionów euro, to wtedy osiągnie ten cel, a jeśli damy mu pięćdziesiąt, to wtedy mi to zagwarantuje. Mówię to po to, żebyśmy mieli świadomość o co w gruncie rzeczy chodzi. Zawodnicy za pięćset tysięcy euro czy za dwa miliony nie wpłyną z taką siłą na nasze szanse. Na daną chwilę jesteśmy zadowoleni z naszej drużyny. Wiadomo, zawsze można coś poprawić. Uważamy, że potrzebujemy trzech graczy, którzy podnieśliby jeszcze nasz poziom. Myślę tu chociażby o skrzydle, gdzie często na tej pozycji wystawiani byli Ondrej Duda lub Michał Masłowski. Niewykluczone, iż ktoś z naszego zespołu odejdzie, dlatego zobaczymy co przyniesie przyszłość.


Stan zespołu


Leśnodorski - Narzekano na naszą grę ofensywną, a wszyscy nasi zawodnicy z tych formacji są obiektem westchnień dla innych klubów. Duże zainteresowanie wzbudzają Guilherme, Nikolić i Prijović. Nasze ruchy więc są zależne też od tego, kto nasze szeregi opuści. Nie chcielibyśmy zrobić zbyt wielu zmian, ponieważ uważamy, iż stabilizacja w zespole jest bardzo ważna. Istotne jest też dla nas pozyskanie tych trzech wspomnianych graczy, którzy realnie podniosą poziom gry.


Leśnodorski - Użyliśmy funduszu transferowego, gdy sprowadzaliśmy Guilherme, Prijovicia, Masłowskiego i jeszcze z dwóch młodych zawodników. Jednakże jest to manewr typowo biznesowy, więc wypadałoby teraz coś zarobić. Musimy teraz kogoś sprzedać, żeby ciągnąć ten projekt dalej. Nie musimy się z tym spieszyć. Możemy zrobić to w zimowym okienku transferowym albo w następnym letnim.


Leśnodorski - Muszę przyznać, że piłkarze byli wycieńczeni tym sezonem. Nasi zawodnicy nie mieli siły świętować. Zmęczenie fizyczne i psychiczne dało się we znaki każdemu. Trochę poświętowaliśmy, pokrzyczeliśmy i tyle… wszyscy poszliśmy spać. Następnego dnia trzeba ubrać się w garnitur i wyruszyć na galę, nie ma nawet czasu, żeby spokojnie odpocząć.


O liczbie spotkań i ESA 37


Leśnodorski - Według mnie piłka nożna idzie w złą stronę. Spójrzmy na Barcelonę czy Bayern Monachium. Tacy zawodnicy jak Suarez czy Ribery na koniec sezonu byli już wykończeni. To tylko kwestia czasu jak stanie się coś bardzo niedobrego. Niektórzy piłkarze z naszej kadry grają po sześćdziesiąt meczów w trakcie roku. Rozgrywają mecze w lidze, Pucharze Polski, w europejskich pucharach, a teraz dochodzi jeszcze Euro 2016. Jak dla mnie to za mało w tym głowy, a za dużo komercji. To tylko potwierdza mnie w przekonaniu, że w futbolu coraz bardziej liczyć się będą pieniądze. Osobiście jestem za tym, że ESA 37 powinna się skończyć.


Wandzel - Mimo że jesteśmy z Bogusiem współwłaścicielami Legii, ja jestem przewodniczącym Rady Nadzorczej Ekstrakalsy i uważam, że ESA 37 nie powinna się kończyć. Ona na pewno jeszcze będzie trwała w kolejnym roku.  Jest jeszcze jeden aspekt, a propos to reformy, a dokładniej odbędzie się niedługo spotkanie, gdzie przedyskutujemy temat dzielenia punktów w lidze po sezonie zasadniczym. Twierdzę, iż należy to podjąć debacie.  Jeśli o mnie chodzi, to gdy zobaczyłem po trzydziestu kolejkach grupę spadkową, to byłem przerażony. Zaledwie kilka „oczek” przewagi miały najlepsze zespoły nad tymi najgorszymi. Zresztą dziewiąta ekipa w tabeli spadła do pierwszej ligi. Wydaję mi się, iż to zaszło odrobinę za daleko. - Jak dla mnie cel został osiągnięty. Udało się wzbudzić zainteresowanie, zebrać więcej pieniędzy, nastał pewien progres. Dużo udało się zrobić. Pamiętam jednak, że na początku zakładaliśmy, iż to będzie projekt tymczasowy i jak dla mnie jego formuła się wyczerpała. Zobaczyliśmy, było wesoło, ale wróćmy teraz do normalności – skontrował natomiast Leśnodorski.


O poziomie ligi


Wandzel - Protestujemy, gdy słyszymy narzekanie na poziom naszej ligi, bo według nas on zdecydowanie się polepszył w ostatnim czasie. Oczywiście pewnym miernikiem są oceny gry w europejskich pucharach i od tego nie uciekniemy.


Leśnodorski - Widać jednak progres. Uważam, że jeżeli Cracovia, Piast i Zagłębie zrobią poprawki w składach, to widzę ich nawet w fazie grupowej Ligi Europy.


Wandzel - Wiemy, że nie mają jeszcze takiego doświadczenia w różnych kwestiach, ale trzeba przyznać, że te trzy zespoły wiosną grały ciekawą, ofensywną piłkę, mają kilku dobrych zawodników i nie ma do czego się doczepić.


Leśnodorski - Graliśmy niedawno w Lidze Europy z Midjtylland, które w mojej ocenie miałoby ciężko ze znalezieniem się w pierwszej ósemce Ekstraklasy. A w Danii ze znaczącą przewagą zdobywa mistrzostwo i niedawno mało co nie wyeliminowali Manchesteru United w LE. Trzeba sobie powiedzieć, że część drużyn, które trafia do europejskich pucharów w swoich ligach nie ma konkurencji. Spójrzmy na ligi skandynawskie, czy holenderską. Są tam raptem trzy, czy cztery mocne drużyny, które grają z pięć ważnych meczów w sezonie, a reszta zespołów jest na poziomie amatorskim. Wedle mnie taka drużyna jak Midtylland mogłaby spokojnie przegrać z Zagłębiem Lubin. Zostaliby po prostu zabiegani. Oczywiście mam też świadomość, że kilka czołowych drużyn czy to ligi hiszpańskiej, czy niemieckiej jest poza naszym zasięgiem. Jednak mistrz Belgii, czy Danii jak najbardziej.


Wandzel - Uważam, że problemem pozostałych drużyn grających w europejskich pucharach nie będzie poziom sportowy, czy brak determinacji, a kwestia logistyczna. Być może zabraknie doświadczenia, gdy na przykład okaże się, że trzy dni będzie trzeba podróżować na drugi koniec kontynentu, do kraju, gdzie na dodatek będzie niezwykle ciepło.


Leśnodorski - W następnym sezonie będzie sześć, czy siedem zespołów, które spowodują, że wcale nie będzie tak łatwo z nimi rywalizować. Mam tu na myśli takie zespoły jak Cracovię, Zagłębie, czy Lechię, ale także i Lech powinien zdecydowanie lepiej grać jak i Wisła Kraków. Do tego różnice finansowe nie są tak duże w porównaniu do wymienionych zespołów. Powiedzmy, że budżet pierwszego zespołu wynosi dwadzieścia pięć milionów złotych. Wiadomo, że w przypadku awansu chociażby do Ligi Europy są pewne dodatkowe przychody, ale to też wiąże się z wydatkami na przykład na wyjazdy.


O relacjach z TVN


Leśnodorski - Nasza relacja biznesowa z TVN-em jest dość prosta. Prosta w tym sensie, że jej nie ma. Przez różne okoliczności nie stanęli na wysokości zadania, a my to traktowaliśmy jako czysty biznes. Natomiast co do sytuacji z „Dziennikiem Gazety Prawnej”, to ciężko cokolwiek tutaj komentować.


Bezpieczeństwo na stadionach i kibice


Wandzel - Po pierwsze trzeba jasno powiedzieć, że zdecydowanie poprawiła się kwestia bezpieczeństwa na stadionach Ekstraklasy. Kibice mogą być z tego dumni. Jakby patrzeć na różne sytuacje z ligi holenderskiej, czy szkockiej, czy chociażby nawet z tego co działo się z autokarem Manchesteru United w starciu z kibicami West Hamu, to w porównaniu z tym mieliśmy raptem dwa incydenty. Druga sprawa, to fakt iż mamy do czynienia z podziałem społeczeństwa. Stadion nie jest jakąś wyjątkową enklawą, gdzie te podziały się nie pojawiają. Bardzo ubolewałem po tym jak w trakcie meczu z Piastem pojawił się wiadomy transparent, ale każdy normalnie wie, że to nie odbija się znacząco na skalę tak zwanego hejtu, z którym spotykamy się chociażby w internecie. Niechcący wpadliśmy w centrum takiej nawalanki politycznej i jesteśmy tego ofiarą, a nikt nie chce słuchać poważnych argumentów, statystyk i tak dalej.


Leśnodorski - Legia jest dość dobrym nośnikiem i zdarzy się, że wmanewrują nas w takie sytuacje. Najlepiej, by te osoby które przychodzą na mecze nie mieszały w to spraw politycznych, bo stadion nie jest na to dobrym miejscem i zazwyczaj źle się to kończy. Jedynie zaszkodzi to klubowi. Liczymy na to, że jest to po prostu kolejna lekcja. Na szczęście ludzie, który tu przychodzą nie dają się już tak łatwo manipulować. Przychodzą tu rodziny z dziećmi i widzą jak tu zazwyczaj jest. Zresztą mieliśmy w noc zdobycia mistrzostwa fetę i nie było jakichś incydentów. Albo też sytuacja, gdy tuż po meczu kibice wybiegli na murawę, ale nic nie zostało właściwie zniszczone i ludzie spokojnie czekali, pocieszyli się i poszli na miasto. Uważam, że zdecydowana większość widzi już gdzie jest granica głupoty.


Wandzel - Zdajemy sobie sprawę, że musimy się liczyć z tym co myśli kilkaset osób, które składają się na pewną elitę. Jesteśmy klubem, który łączy pewnych ludzi w zbiorowość z różnym podejściem do kibicowania i różnymi poglądami politycznymi. Jednak chcemy też jakby unikać sytuacji, gdy wywieszane jest coś, z czym niekoniecznie zgadzają się inni siedzący na trybunach.


Infrastruktura


Wandzel
– Mamy na głowie ośrodek i boiska treningowe, co obecnie wyznacza jakby nasze możliwości. Natomiast rozbudowa stadionu to też bardziej sprawa samorządowa, z którą notabene mamy coraz lepsze relacje i jeżeli będziemy mieli kolejny rok sukcesów i dobrej frekwencji, to być może pochylą się nad tym. Oczywiście wzbudzi to kontrowersje, bo są też inne wydatki, ale będziemy niedługo gotowi, by zacząć rozmowy o kolejnym podniesieniu jakości tego stadionu. Myślę, że proces powinien potrwać z trzy, cztery lata. Wiadomo też, że jesteśmy bardzo dumni i wdzięczni tego, że możemy być w tak fajnym miejscu i drużyna może tutaj grać.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.