News: Bogusław Leśnodorski: Z Ajaksem mamy 50 procent szans

Bogusław Leśnodorski: Z Ajaksem mamy 50 procent szans

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

16.02.2015 10:41

(akt. 08.12.2018 03:23)

- Przed nami mecze z Ajaksem. Cały czas konsekwentnie twierdzę, że mamy po 50 procent szans. Widziałem trzy ostatnie mecze naszego rywala (rozmowa miała miejsce przed niedzielnym meczem z Twente, wygranym przez Ajax 4:2 - red.). i nie dało się na to patrzeć. Choć muszę przyznać, że nasz pucharowy mecz ze Śląskiem we Wrocławiu też nie był dużo lepszy. To było jednak pierwsze starcie po przerwie, wtedy zawsze jest ciężko. Dwa miesiące bez ligi. Zwróćcie uwagę, że najlepsi zawodnicy w Europie grają praktycznie bez przerwy i właśnie regularna gra jest dla nich najlepszą metodą na podtrzymanie formy. Najwyżej w pewnym momencie odpoczywają tydzień lub dwa na ławce rezerwowych. W żadnej poważnej lidze nie ma dwumiesięcznej przerwy - mówi w rozmowie z "Polską the Times" prezes Legii Bogusław Leśnodorski.

- Było ryzyko z Bergiem i jego zatrudnieniem, ale teraz już wiem, że nie ma kogoś takiego jak obiektywnie dobry trener. To jest właśnie ta największa ściema w piłce nożnej. Oprócz niego jest jeszcze kwestia klubu, piłkarzy, jakich ma, i całej masy zmiennych. To nie jest tak, że jakiś superdobry trener przyszedłby do Legii i od razu nie wiadomo, co by było. My uważaliśmy, że musi przede wszystkim wzrosnąć kultura organizacji drużyny, a żaden polski trener tego nie zrobi. Berg jest bardzo sprawiedliwy, co też jest bardzo ważne w momencie, gdy musisz zbudować mentalnie całą grupę ludzi i nie wszyscy będą grali. Kiedy zwykle Legia miała dwunastu dobrych zawodników, to było wiadomo, o co chodzi, oni grali, a młodzi za nimi biegali z torbami. Jak już masz 25 dobrych, to musisz stosować bardzo obiektywny system selekcji przed meczem. Inaczej będzie smród, znajdą się obrażeni. Dziś jeśli ktoś nie gra, to wie dlaczego.


Jak po dwóch latach z hakiem, od kiedy jest pan prezesem i widać, jak mocno się pan zaangażował w działalność klubową i medialną, skonfrontować powracającą plotkę o rychłej sprzedaży klubu?


- Nieee, no gdzie?! To jest niemożliwe.


Podobno mieliście być pomostem między byłym właścicielem a wielkim koncernem, który ma przejąć Legię.


- Takiego planu nie było. Ale oczywiście wszystko się może zdarzyć i nagle może się ktoś pojawić, kto wniósłby bardzo dużo i nagle zostałby akcjonariuszem takiego klubu. Gdybyśmy dzięki temu mogli skoczyć o trzy poziomy wyżej, to trzeba by było coś takiego rozważyć. Ale na dziś polska liga jest tak mało atrakcyjna dla tych najbogatszych, że wydaje się to czystą abstrakcją.


Czyli nie wejdzie Gazprom czy inny Lukoil i nie kupi Legii?


A niby po co miałby to zrobić? Przecież lepiej wejść w Schalke. Czasy, kiedy ktoś frajersko wydawał pieniądze, już się pokończyły. Dzieci szejków znad Zatoki zaliczyły już te Harvardy i inne uczelnie, potrafią liczyć pieniądze. W Rosji to samo. Nie przyjadą i nie rzucą stu milionów na stół i nie krzykną: bawmy się. Bo wiedzą, że ze strony biznesowej, ale też wizerunkowej, ostatni klub w Premier League jest lepszą inwestycją niż najlepszy w Polsce.


Zainwestowaliście pieniądze w projekt bazy i Akademii, która miała powstać w Sulejówku, a teraz wydaje się, że jednak nic z tego nie będzie...


- To jest tragedia. Nie wiem, jak to się dalej potoczy, zgłaszają się inne gminy, wokół Warszawy, ale z każdą jest jakiś feler. Najbliżej jesteśmy teraz tego, aby dwa boiska zbudować na rogu Łazienkowskiej i Czerniakowskiej. To rozwiązałoby problemy treningów. Odbudowujemy także inne sekcje: koszykarską, hokejową, klub bokserski, zapasy, jest sekcja rugby. Ja się, kurde, wychowałem na Fortach Bema. Trenowałem pięciobój nowoczesny. Chciałbym dbać o te bogate tradycje Legii, przenieść to do tej naszej epoki.


Może na pana czterdziestkę i dwudziestolecie od czasu ostatniego występu w Lidze Mistrzów udałoby się wreszcie wystąpić w tych rozgrywkach...


- Nie jest łatwo, tak jak z tym mistrzostwem. Wszyscy mówią, że już wygraliśmy, A to wcale nie jest takie proste. My mamy tak, że nasi rywale w 90 procentach zawsze grają na maksa i jeszcze trafiają się im akurat z nami najlepsze mecze w sezonie. No poza tym, że czasem sami przegrywamy na własne życzenie, tak jak wtedy, kiedy Dusan Kuciak strzelił sobie dwa gole z Piastem. To się nie powinno zdarzać. Ale nie zdarzają się nam takie spotkania, w których strzelimy szybko kilka bramek i sobie chodzimy. Jak Lechowi czy Śląskowi te mecze przyjaźni, które mają co kilka kolejek. Na Śląsk np. nikt się nie napina. Poza tym cały czas się uczymy i popełniamy mnóstwo błędów wynikających z niewiedzy, i to pewnie jakiś czas będzie jeszcze trwało.


Zapis całej rozmowy z prezesem Legii Bogusławem Leśnodorskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Polski the Times".

Polecamy

Komentarze (45)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.