![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Brakuje mi stabilizacji.
22.09.2002 08:09
(akt. 07.12.2018 12:51)
Obrońca tytułu kontra lider. Takie mecze wywołują dreszczyk emocji. Zwłaszcza gdy pojawiają się podteksty, po przeciwnych stronach stają koledzy. A tak będzie w spotkaniu warszawskiej Legii z Odrą Wodzisław.
Wywiad z Marek Saganowski
Obrońca tytułu kontra lider. Takie mecze wywołują dreszczyk emocji. Zwłaszcza gdy pojawiają się podteksty, po przeciwnych stronach stają koledzy. A tak będzie w spotkaniu warszawskiej Legii z Odrą Wodzisław.
W barwach Legii występuje od niedawna Marek Saganowski, który poprzednio grał w Odrze Wodzisław.
- Odszedłem z tego klubu, bo nikt nie był zainteresowany, żeby ze mną przedłużyć umowę. Nie będę jednak szukał rewanżu, ponieważ w Odrze czułem się dobrze, rozstaliśmy się w zgodzie - zapewnia Saganowski.
- Może dlatego nie przedłużono z panem umowy, bo grał pan słabo, nie mieścił w składzie Odry... Marek Saganowski: - W pierwszej kolejce grałem od początku spotkania. Później nie wiem, dlaczego trener Wieczorek posadził mnie na ławce. Jego decyzje czasem są mało zrozumiałe. Michał Chałbiński grał dobrze, strzelał bramki, a mimo to też stracił miejsce w składzie.
Legia jest chyba dla pana tylko przystankiem do zagranicznej ligi?
- Każdy polski piłkarz marzy o występach za granicą. Jednym chodzi o finanse, innym także o zrobienie kariery sportowej. Dla mnie Legia to ostatnia szansa na wypłynięcie na wielkie futbolowe wody.
Pan ma już za sobą nieudany pobyt w zagranicznych klubach. Znów chce pan spróbować?
- Wtedy byłem niedojrzały do gry za granicą, brakowało mi cierpliwości. Nie miałem dobrych doradców. Gdybym posłuchał menedżera Jana De Zeuuwa, może moja kariera potoczyłaby się inaczej. Jurek Dudek tak jak ja siedział wówczas na ławce rezerwowych Feyenoordu. Był ode mnie silniejszy psychicznie i wytrwał.
Nie udało się też panu w Hamburgu.
- Felix Magath, trener HSV, "zajechał" mnie. Za młody byłem na takie dawki treningowe.
Nie to chyba zadecydowało, że pańska kariera potoczyła się złymi torami. A wypadek motocyklowy?
- I tutaj zabrakło mi wyobraźni. Byłem młody, rozsadzała mnie energia. Leczenie urazów po wypadku zabrało mi półtora roku. Miałem wtedy za sobą występy w reprezentacji Polski, interesowało się mną kilka klubów zagranicznych. Była szansa, abym został najlepszym snajperem w lidze. Przed wypadkiem zdobyłem 11 goli, a królem strzelców został piłkarz z 14 bramkami. Na szczęście nie czuję żadnych dolegliwości po wypadku. Odzyskałem zdrowie, od tego czasu nie miałem żadnej kontuzji.
Ale nie odzyskał pan formy sprzed wypadku.
- Brakuje mi stabilizacji. Powinienem dłużej pograć w jednym klubie.
Na ile więc związał się pan z Legią?
- Kontrakt mam do końca sezonu. Później zobaczymy. Jeśli Legia mnie zechce, zostanę na dłużej.
Jeździ pan nadal na motocyklu?
- Już nie. Nawet o tym nie myślę. Nie chcę kusić losu.
Źródło: Super Express
W barwach Legii występuje od niedawna Marek Saganowski, który poprzednio grał w Odrze Wodzisław.
- Odszedłem z tego klubu, bo nikt nie był zainteresowany, żeby ze mną przedłużyć umowę. Nie będę jednak szukał rewanżu, ponieważ w Odrze czułem się dobrze, rozstaliśmy się w zgodzie - zapewnia Saganowski.
- Może dlatego nie przedłużono z panem umowy, bo grał pan słabo, nie mieścił w składzie Odry... Marek Saganowski: - W pierwszej kolejce grałem od początku spotkania. Później nie wiem, dlaczego trener Wieczorek posadził mnie na ławce. Jego decyzje czasem są mało zrozumiałe. Michał Chałbiński grał dobrze, strzelał bramki, a mimo to też stracił miejsce w składzie.
Legia jest chyba dla pana tylko przystankiem do zagranicznej ligi?
- Każdy polski piłkarz marzy o występach za granicą. Jednym chodzi o finanse, innym także o zrobienie kariery sportowej. Dla mnie Legia to ostatnia szansa na wypłynięcie na wielkie futbolowe wody.
Pan ma już za sobą nieudany pobyt w zagranicznych klubach. Znów chce pan spróbować?
- Wtedy byłem niedojrzały do gry za granicą, brakowało mi cierpliwości. Nie miałem dobrych doradców. Gdybym posłuchał menedżera Jana De Zeuuwa, może moja kariera potoczyłaby się inaczej. Jurek Dudek tak jak ja siedział wówczas na ławce rezerwowych Feyenoordu. Był ode mnie silniejszy psychicznie i wytrwał.
Nie udało się też panu w Hamburgu.
- Felix Magath, trener HSV, "zajechał" mnie. Za młody byłem na takie dawki treningowe.
Nie to chyba zadecydowało, że pańska kariera potoczyła się złymi torami. A wypadek motocyklowy?
- I tutaj zabrakło mi wyobraźni. Byłem młody, rozsadzała mnie energia. Leczenie urazów po wypadku zabrało mi półtora roku. Miałem wtedy za sobą występy w reprezentacji Polski, interesowało się mną kilka klubów zagranicznych. Była szansa, abym został najlepszym snajperem w lidze. Przed wypadkiem zdobyłem 11 goli, a królem strzelców został piłkarz z 14 bramkami. Na szczęście nie czuję żadnych dolegliwości po wypadku. Odzyskałem zdrowie, od tego czasu nie miałem żadnej kontuzji.
Ale nie odzyskał pan formy sprzed wypadku.
- Brakuje mi stabilizacji. Powinienem dłużej pograć w jednym klubie.
Na ile więc związał się pan z Legią?
- Kontrakt mam do końca sezonu. Później zobaczymy. Jeśli Legia mnie zechce, zostanę na dłużej.
Jeździ pan nadal na motocyklu?
- Już nie. Nawet o tym nie myślę. Nie chcę kusić losu.
Źródło: Super Express
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.