Domyślne zdjęcie Legia.Net

Chcę grać!

Robert Błoński

Źródło: Gazeta Wyborcza

14.10.2001 23:31

(akt. 07.12.2018 12:34)

<b>Robert Błoński: Strzałem w 85. minucie meczu z Groclinem zaskoczył Pan wiele osób - trenera, kolegów z zespołu, dziennikarzy, kibiców. Czy siebie też?</b><br> Wywiad z Mariuszem Piekarskim
Robert Błoński: Strzałem w 85. minucie meczu z Groclinem zaskoczył Pan wiele osób - trenera, kolegów z zespołu, dziennikarzy, kibiców. Czy siebie też?

Mariusz Piekarski: Nie. Dziennikarze wmawiali ludziom, że ja nie potrafię strzelać, a przecież w ostatnich meczach parę razy uderzałem na bramkę rywala. Niewiele brakowało, bym zdobył gola w spotkaniu z luksemburską Etzellą w Pucharze UEFA, ale trafiłem w poprzeczkę. Szczęścia brakowało mi także w meczach z Elfsborgiem. Teraz do chęci zdobycia bramki dołączyła sportowa złość. Byłem bardzo zdenerwowany, że mimo dobrych występów w ostatnich meczach w Grodzisku znowu wróciłem na ławkę rezerwowych. Wychodząc na boisko, powiedziałem do siebie: "Masz 20 minut, żeby coś pokazać".

Wierzył Pan, że zdobędzie gola?

- Kiedy się rozgrzewałem, zapowiedziałem nawet kolegom, że jeśli wejdę, zdobędę gola. Słowa dotrzymałem.

Czy to najładniejsza bramka w karierze?

- Tak. Już przed przyjęciem piłki wiedziałem, że będę strzelał. Chciałem jak najszybciej minąć rywala i udało się. Tuż po strzale wiedziałem, że jest nieźle. Patrzyłem tylko, czy Zbyszek Robakiewicz nie złapie piłki albo znowu nie trafię w poprzeczkę. Wszystko było jednak OK. Piłka spadła za bramkarza. Strasznie się ucieszyłem. Poleciałem w kierunku ławki trenerskiej, by pokazać szkoleniowcom, że jestem na boisku. Potem dopadli mnie koledzy.

Czy fizycznie jest Pan gotów do gry?

- I znowu pytanie, które zadają mi wszyscy. A ja w tym roku, od stycznia, pauzowałem ledwie trzy tygodnie. Pod koniec ubiegłego sezonu nie zagrałem w dwóch ostatnich meczach. Miałem kłopoty z mięśniami brzucha. Przygotowania zacząłem tydzień po reszcie zawodników i już dawno nadrobiłem zaległości. Od tamtej pory nic mnie nie boli, na nic nie narzekam.

Co będzie z Panem dalej?

- Nie wiem. W marcu kończę 27 lat. Nie chcę siedzieć na ławce rezerwowych albo grać w kratkę. Jeśli jestem słaby, nie gram. I z tym się mogę pogodzić. Ale obecnie, tak uważam, jestem w wysokiej formie. Zagrałem dobrze w ostatnich meczach, ale to nic nie dało. Jeśli nie pasuję do koncepcji trenerów, nie jestem potrzebny, to trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Będę chciał odejść z Legii. Nie jestem i nie byłem "jokerem" wchodzącym z ławki rezerwowych.

Czy to prawda, że chce Pana Wisła? Żona jest z Krakowa, przeprowadzka nie byłaby bolesna...

- Nigdy nie mów nigdy, ale ja nie chcę grać w innym polskim klubie niż Legia. Wisła już dwa razy składała mi propozycję poprzez menedżera. Podobno prezes Bogusław Cupiał chciał się ze mną spotkać, ale ja nie jestem zainteresowany przeprowadzką do innego polskiego klubu. To nie wchodzi w rachubę.

A jeśli nie zagra Pan z Valencią i w następnych meczach?

- To będę bardzo zmartwiony. Mam nadzieję, że tym golem i grą wywalczyłem sobie miejsce w składzie. Bardzo chcę zagrać przeciwko Valencii. Palę się do gry. Ja nigdy nie zawodziłem w pojedynkach z mocnymi rywalami. To jest wyzwanie...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.