Domyślne zdjęcie Legia.Net

Chciałem zmienić klub

Adam Godlewski

Źródło: Przegląd Sportowy

04.09.2002 11:37

(akt. 07.12.2018 12:05)

Jestem ogromnie zadowolony, bo każdy byłby zadowolony, gdyby trafił do aktualnego mistrza Polski. Chciałem grać w Legii i moje marzenie się spełniło - mówi Marek Saganowski, który wraz z Łukaszem Surmą trafił do Legii tuż przed zamknięciem "okienka" transferowego. - Nie zamierzam jednak na tym poprzestać, bo nie chciałbym znów przejść obok pierwszego składu. Od pierwszego dnia na Łazienkowskiej pracuję ciężko, żeby trenerzy wiedzieli, że warto na mnie postawić. Na razie mam specjalny program treningów. Nie wynika wcale z zaległości, tylko z faktu, że Odra przygotowywała się zupełnie inaczej niż Legia. Wywiad z Markiem Saganowskim
Jestem ogromnie zadowolony, bo każdy byłby zadowolony, gdyby trafił do aktualnego mistrza Polski. Chciałem grać w Legii i moje marzenie się spełniło - mówi Marek Saganowski, który wraz z Łukaszem Surmą trafił do Legii tuż przed zamknięciem "okienka" transferowego. - Nie zamierzam jednak na tym poprzestać, bo nie chciałbym znów przejść obok pierwszego składu. Od pierwszego dnia na Łazienkowskiej pracuję ciężko, żeby trenerzy wiedzieli, że warto na mnie postawić. Na razie mam specjalny program treningów. Nie wynika wcale z zaległości, tylko z faktu, że Odra przygotowywała się zupełnie inaczej niż Legia.
- Dlaczego w Wodzisławiu siedział pan ostatnio na ławce rezerwowych? To efekt wyjazdu na testy do Guingamp?
- Cieszę, że padło to pytanie. Gdy wybierałem się do Francji, wszyscy w Odrze deklarowali, iż nie ma problemu. A po moim powrocie od razu zauważyłem, że trener Ryszard Wieczorek jest na mnie obrażony. Rozegrałem jednak dwa mecze, wypadłem całkiem nieźle, a dopiero potem przestałem, jak się wyrażał szkoleniowiec, pasować do koncepcji. To nie było fair.
- Nie był pan zaskoczony, że zawodnika z ławki średniaka z Wodzisławia chce zatrudnić mistrz Polski?
- Ależ byłem! Od momentu, w którym trener Odry przestał na mnie stawiać, chciałem zmienić klub. Nie sądziłem jednak, że zadzwonią działacze Legii. Tym bardziej, że nie kontaktowali się ze mną od początku maja. Wówczas rozmawiałem z dyrektorem Januszem Olędzkim, a później sprawa upadła. Sądziłem, że na zawsze.
- Ile pana kosztowała przeprowadzka na Łazienkowską?
- Dużo, ale to ja zaproponowałem taką formę rozliczeń z Odrą, więc nie będę się skarżył. Naprawdę trudno zrezygnować z ciężko zarobionych pieniędzy, ale to był jedyny sposób, żeby klub z Wodzisławia oddał mi kartę przed upływem kontraktu. Nikt nie byłby jednak zadowolony, gdyby nie otrzymał trzech miesięcznych pensji.
- Nie obawia się pan, że to wyrzeczenie może pójść na marne? Konkurencja w ataku Legii jest większa niż w Odrze.
- Skłamałbym mówiąc, iż nie mam obaw. W Warszawie trudno się przebić, ale nie ma sensu załamywać rąk. W październiku skończę dopiero 24 lata. Na pewno więc nie powiedziałem ostatniego słowa w polskim futbolu, niektórzy skreślili mnie przedwcześnie. To prawda, że w ostatnich sezonach zdobywałem mało bramek, ale często grałem w drugiej linii. No i brakowało mi stabilizacji. Mam nadzieję, że stolicy ją osiągnę i będę się spisywał co najmniej tak dobrze, jak w najlepszych latach w barwach ŁKS.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.