Czesław Michniewicz: Graliśmy do końca

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

12.12.2020 23:53

(akt. 16.12.2020 15:46)

- Gratulacje dla mojej drużyny, która wygrała bardzo trudne spotkanie z dobrze dysponowanym przeciwnikiem. Spodziewaliśmy się, że Wisła będzie stosowała wysoki pressing. Ćwiczyliśmy to przez cały mikrocykl przed sobotnim meczem. Niestety, nie udawało nam się to zbyt często w pierwszej odsłonie - mówił po meczu z Wisłą w Krakowie trener Legii, Czesław Michniewicz.

- Mieliśmy problemy żeby dłużej utrzymywać się przy piłce. Nie graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Łatwo traciliśmy piłkę. Wisła budowała akcje składające się z większej liczby podań. Ale mieliśmy 2-3 momenty, w których można było pokusić się o zdobycie bramki. W drugiej połowie mecz wyglądał troszeczkę inaczej. Mieliśmy analizę pierwszej odsłony gry w wykonanium naszym i naszego przeciwnika i wiedzieliśmy, co się wydarzyło, jeśli chodzi o motorykę. Wiedzieliśmy, że Wisła bardzo mocno się zaangażowała w pierwszą połowę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale na pewno nie wytrzymają meczu w takim tempie. Ale chodziło też bardziej o nas, żeby zmusić rywali do biegania. Musieliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce, konstruować dłuższe akcje, wykorzystywać całe boisko, zmieniać kierunek ataku. Zaczęło to nieco lepiej wyglądać.

- Pierwszy moment, w którym mogliśmy strzelić gola – Mateusz Wieteska, tak twierdzi, dobił piłkę po strzale Artura Jędrzejczyka, która leciała do bramki. Chciał dobrze, okazało się, że był na spalonym. Ale nie załamywaliśmy się. Graliśmy do końca. Zdobyliśmy bramkę na 1:1, autorstwa Tomasa Pekharta. Później Tomas strzelił drugiego gola w tym meczu, i jednocześnie dwunastego w lidze. Szczęśliwie wygraliśmy spotkanie po pierwszej, bardzo średniej połowie.

- Nie, nie zaskoczył nas wysoki pressing rywala. Wiele zespołów gra w ten sposób przeciwko nam. Zaskoczyła nas bardziej nasza gra, bo wcześniej, gdy rywal grał tak, jak Wisła, to spokojnie sobie radziliśmy z pressingiem. Nie szukam łatwych wytłumaczeń, ale w naszym składzie było kilku zawodników, którzy ostatnio grali mniej. To nie dlatego tak to wyglądało. Jako zespół nie funkcjonowaliśmy dobrze, a Wisła włożyła mnóstwo energii w pierwszej połowie, aby przeciwstawić się nam, nie pozwolić rozgrywać piłki. I myślę, że to im się udało.

- Dlaczego zdecydowałem się tylko na dwie zmiany? Takie były możliwości, jeśli chodzi o zmiany ofensywne. Na ławce nie było już zawodników ofensywnych. Poza Maćkiem Rosołkiem, musiałbym ewentualnie zmienić Tomka Pekharta, albo przejść na ustawienie 4-4-2, ale w sobotnim meczu nie chcieliśmy stosować tego systemu. Rafa Lopes przyjechał do Krakowa bardziej na wycieczkę. Było wiadomo, że nie jest zdolny do gry. Był z nami na meczu, ale nie mogliśmy z niego skorzystać. Zmieniliśmy Joela Valencię, przesunęliśmy Luquinhasa do środka boiska. Na lewą stronę wszedł Mateusz Cholewiak, na prawą – Kacper Skibicki. I to były dobre zmiany. Zespół ożywił się. Było dużo akcji skrzydłami, budowania ich właśnie przez skrzydłowych. Luquinhas też bardzo dobrze odnalazł się w środku. Myślę, że w sobotę było to dla nas dobre ustawienie. 

Polecamy

Komentarze (120)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.