Czysta rekreacja
02.04.2002 12:36
W wielkim tygodniu legioniści rozegrali dwa nieudane mecze na Śląsku. Przegrali z Odrą w Pucharze Ligi i szczęśliwie zremisowali w Katowicach. Czy można mówić o kryzysie w zespole lidera? Jaka jest przyczyna znacznie gorszej niż w poprzednich meczach postawy warszawskiej drużyny? Podopieczni Dragomira Okuki utrzymali 7-punktową przewagę nad Wisłą tylko dlatego, że krakowianie również zaledwie zremisowali.
Wywiad z Dragomirem Okuką
W wielkim tygodniu legioniści rozegrali dwa nieudane mecze na Śląsku. Przegrali z Odrą w Pucharze Ligi i szczęśliwie zremisowali w Katowicach. Czy można mówić o kryzysie w zespole lidera? Jaka jest przyczyna znacznie gorszej niż w poprzednich meczach postawy warszawskiej drużyny? Podopieczni Dragomira Okuki utrzymali 7-punktową przewagę nad Wisłą tylko dlatego, że krakowianie również zaledwie zremisowali.
- Nie patrzę na Wisłę i jej dokonania. Co prawda cieszę się, że krakowianie też stracili w sobotę punkty i różnica między nami w tabeli nie zmniejszyła się, ale staram się koncentrować tylko na tym, żeby Legia wygrywała - twierdzi Okuka. - W Katowicach nie udało się, niestety, zdobyć trzech punktów, ale nie ma sensu rozpaczać. Mecz był dziwny, dramatyczny, zupełnie nam się nie ułożył. Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że już jest po zawodach. Potem jednak zupełnie stanęliśmy. Nagle zrobiło się 2:3 i mogliśmy stracić czwartego gola. Co wówczas miałbym powiedzieć?
- Jest więc pan z wywalczenia punktu zadowolony?
- Remis nie jest w tej sytuacji zły. A z psychologicznego punktu widzenia nawet bardzo dobry. Gdyby katowiczanie dziś wygrali, ja miałbym duży problem. Musiałbym odbudowywać morale wszystkich zawodników. A w ogóle na to nie ma czasu. W rozgrywkach nie ma przecież żadnej przerwy.
- Podczas pobytu na Śląsku uwidocznił się kryzys w Legii. Przegraliście z Odrą w Pucharze Ligi, bardzo szczęśliwie zremisowaliście w Katowicach. A na domiar złego piłkarzom brakuje szybkości. Zamierza pan skorygować treningi?
- Błędy popełnione w meczu z GKS nie wynikały z braku dynamiki. To były typowo piłkarskie pomyłki wynikające ze złego ustawienia i niezbyt konsekwentnego realizowania założeń.
- Zgodzi się pan jednak, że gdyby piłkarze szybciej biegali łatwiej byłoby im walczyć z przeciwnikami i mieliby więcej czasu na odpowiednie ustawianie się.
- To prawda, ale będę się upierał, że głównym powodem naszych kłopotów w Katowicach nie była motoryka, tylko psychika piłkarzy. To karygodne, że stanęli po 30 minutach i czekali, co będzie dalej. Chyba myśleli, że przeciwnicy podadzą im zwycięstwo na tacy. I zostali srodze ukarani. W grupie mistrzowskiej nie wolno nikogo lekceważyć, nawet GKS. Moim zawodnikom brakowało koncentracji, a przede wszystkim zdeterminowania. Dokładnie muszę zanalizować sobotnie spotkanie i wymagać, żeby podobne podejście do meczu już się wiosną nie powtórzyło. Spotkanie można nawet przegrać. Ale absolutnie nie wolno przejść obok gry, zupełnie nie walczyć. Stąd wzięły się problemy. I błędy we wszystkich bez wyjątku formacjach.
- A zmieni pan ten treningi na lżejsze czy nie? Piłkarze mówią, że czują się wolniejsi od przeciwników.
- Ćwiczenia nie mogą być już mniej intensywne, bo nasze zajęcia i tak przypominają czystą rekreację. Chyba będę tylko musiał więcej z piłkarzami rozmawiać. Grali świetnie, gdy nikt nie stawiał Legii w gronie faworytów. Natomiast gdy objęliśmy prowadzenie w lidze i jeszcze odskoczyliśmy przeciwnikom, natychmiast pojawiła się presja. Zauważyłem, że jest coraz większa i nie wszyscy w drużynie sobie z nią radzą. A naprawdę nie musimy kombinować. Nie ma zresztą czasu na żadne eksperymenty. Sytuacja jest na tyle czytelna, że możemy spokojnie grać swoje. Tyle tylko, że nie przez 30 minut, jak było w Katowicach, a przez całe spotkanie. Uważam, że to klucz do sukcesu.
- Kto jest obecnie groźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo Polski - Wisła czy Amica?
- Nie ma dla mnie żadnej różnicy między tymi przeciwnikami. Wisły, Amiki i Polonii musimy obawiać się w równym stopniu. Bo różnice są minimalne, a do rozegrania pozostało jeszcze sześć meczów. W Polsce liga jest wyrównana, różnice między poszczególnymi zespołami naprawdę niewielkie. W grupie mistrzowskiej ósmy może wygrać z pierwszym i to wcale nie będzie niespodzianą. Bo zespoły, które nie walczą nawet o udział w pucharach, nie mają nic do stracenia. Grają więc na zupełnym luzie. Do każdego meczu trzeba podchodzić z maksymalną koncentracją.
- Nie patrzę na Wisłę i jej dokonania. Co prawda cieszę się, że krakowianie też stracili w sobotę punkty i różnica między nami w tabeli nie zmniejszyła się, ale staram się koncentrować tylko na tym, żeby Legia wygrywała - twierdzi Okuka. - W Katowicach nie udało się, niestety, zdobyć trzech punktów, ale nie ma sensu rozpaczać. Mecz był dziwny, dramatyczny, zupełnie nam się nie ułożył. Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że już jest po zawodach. Potem jednak zupełnie stanęliśmy. Nagle zrobiło się 2:3 i mogliśmy stracić czwartego gola. Co wówczas miałbym powiedzieć?
- Jest więc pan z wywalczenia punktu zadowolony?
- Remis nie jest w tej sytuacji zły. A z psychologicznego punktu widzenia nawet bardzo dobry. Gdyby katowiczanie dziś wygrali, ja miałbym duży problem. Musiałbym odbudowywać morale wszystkich zawodników. A w ogóle na to nie ma czasu. W rozgrywkach nie ma przecież żadnej przerwy.
- Podczas pobytu na Śląsku uwidocznił się kryzys w Legii. Przegraliście z Odrą w Pucharze Ligi, bardzo szczęśliwie zremisowaliście w Katowicach. A na domiar złego piłkarzom brakuje szybkości. Zamierza pan skorygować treningi?
- Błędy popełnione w meczu z GKS nie wynikały z braku dynamiki. To były typowo piłkarskie pomyłki wynikające ze złego ustawienia i niezbyt konsekwentnego realizowania założeń.
- Zgodzi się pan jednak, że gdyby piłkarze szybciej biegali łatwiej byłoby im walczyć z przeciwnikami i mieliby więcej czasu na odpowiednie ustawianie się.
- To prawda, ale będę się upierał, że głównym powodem naszych kłopotów w Katowicach nie była motoryka, tylko psychika piłkarzy. To karygodne, że stanęli po 30 minutach i czekali, co będzie dalej. Chyba myśleli, że przeciwnicy podadzą im zwycięstwo na tacy. I zostali srodze ukarani. W grupie mistrzowskiej nie wolno nikogo lekceważyć, nawet GKS. Moim zawodnikom brakowało koncentracji, a przede wszystkim zdeterminowania. Dokładnie muszę zanalizować sobotnie spotkanie i wymagać, żeby podobne podejście do meczu już się wiosną nie powtórzyło. Spotkanie można nawet przegrać. Ale absolutnie nie wolno przejść obok gry, zupełnie nie walczyć. Stąd wzięły się problemy. I błędy we wszystkich bez wyjątku formacjach.
- A zmieni pan ten treningi na lżejsze czy nie? Piłkarze mówią, że czują się wolniejsi od przeciwników.
- Ćwiczenia nie mogą być już mniej intensywne, bo nasze zajęcia i tak przypominają czystą rekreację. Chyba będę tylko musiał więcej z piłkarzami rozmawiać. Grali świetnie, gdy nikt nie stawiał Legii w gronie faworytów. Natomiast gdy objęliśmy prowadzenie w lidze i jeszcze odskoczyliśmy przeciwnikom, natychmiast pojawiła się presja. Zauważyłem, że jest coraz większa i nie wszyscy w drużynie sobie z nią radzą. A naprawdę nie musimy kombinować. Nie ma zresztą czasu na żadne eksperymenty. Sytuacja jest na tyle czytelna, że możemy spokojnie grać swoje. Tyle tylko, że nie przez 30 minut, jak było w Katowicach, a przez całe spotkanie. Uważam, że to klucz do sukcesu.
- Kto jest obecnie groźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo Polski - Wisła czy Amica?
- Nie ma dla mnie żadnej różnicy między tymi przeciwnikami. Wisły, Amiki i Polonii musimy obawiać się w równym stopniu. Bo różnice są minimalne, a do rozegrania pozostało jeszcze sześć meczów. W Polsce liga jest wyrównana, różnice między poszczególnymi zespołami naprawdę niewielkie. W grupie mistrzowskiej ósmy może wygrać z pierwszym i to wcale nie będzie niespodzianą. Bo zespoły, które nie walczą nawet o udział w pucharach, nie mają nic do stracenia. Grają więc na zupełnym luzie. Do każdego meczu trzeba podchodzić z maksymalną koncentracją.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.