News: Dariusz Banasik: Awans do Ekstraklasy z Zagłębiem brzmi kusząco

Dariusz Banasik: Awans do Ekstraklasy z Zagłębiem brzmi kusząco

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

04.12.2016 23:10

(akt. 07.12.2018 11:26)

Dariusz Banasik ponad dwa lata temu odchodził z Legii Warszawa. W tym czasie awansował do pierwszej ligi ze Zniczem Pruszków, osiągnął 1/4 finału Pucharu Polski, a ostatnio wywalczył czwarte miejsce na półmetku pierwszej ligi z Pogonią Siedlce. Klubem, który wcześniej rozpaczliwie walczył o utrzymanie. Teraz Banasik robi kolejny krok, trafiając do Zagłębia Sosnowiec, gdzie cel jest jasny - trafić do Ekstraklasy i współpracować z Legią. Zapraszamy na pierwszą dłuższą rozmowę po podpisaniu przez szkoleniowca umowy z Zagłębiem.

Ponad dwa lata temu odszedł pan z Legii. Kariera trenerska od tamtego czasu mocno się rozkręciła. Znicz Pruszków, Pogoń Siedlce, a teraz Zagłębie Sosnowiec. Idzie to tak, jak pan chciał?


- Idzie to w odpowiednim tempie - nie za szybko i nie za wolno. Każdy ruch, to progres. Odchodząc z Legii, nie byłem pewny jak to wszystko się potoczy. Za namowami prezesa Bogusława Leśnodorskiego czy dyrektora Jacka Mazurka spróbowałem sił w piłce seniorskiej. Jakoś sobie radzę. Ze Zniczem graliśmy w 1/4 finału Pucharu Polski i awansowaliśmy do pierwszej ligi. Pogoń ledwo się utrzymywała, a teraz jest czwarta na zapleczu Ekstraklasy i wyprzedza takie firmy jak Górnik Zabrze czy Podbeskidzie Bielsko-Biała. Widać efekty wykonywanej pracy, ale teraz czas na nowe wyzwania.


Dobrą reklamę robi pan trenerom, którzy w Legii odpowiedzialni są za juniorów.


- Przeszedłem przy Łazienkowskiej wszystkie etapy szkolenia młodzieży. Zajmowałem się dziećmi, a potem również Młodą Ekstraklasą i rezerwami. W Legii nie byłem tylko w pierwszym zespole, a tak miałem doświadczenie z młodzieżą z podstawówki, gimnazjum i liceum. Cieszę się, że cierpliwa droga popłaca. To pewien sygnał dla trenerów będących obecnie w stołecznej akademii.


Trenerzy z akademii mają ten kłopot, że nie posiadają jeszcze licencji UEFA PRO. O posadę w Sosnowcu rywalizował pan w końcu z Krzysztofem Dębkiem.


- Niestety przepisy są takie, a nie inne. O wszystkich regulacjach w kwestii najwyższej licencji decyduje UEFA. Dużo się napracowałem, by dostać się na ten kurs. Kosztowało to sporo pieniędzy i czasu. Jestem jednak w grupie 200 trenerów w Polsce, którzy mają takie uprawnienia. Fajnie się stanie, kiedy Krzysiek zrobi ten kurs, bo to otworzy mu furtkę do seniorskiej piłki na wysokim poziomie.


To miłe, kiedy jest się typowanym w mediach do zajęcia trenerskiego stołka w jakimś klubie? Tak było teraz w kontekście Zagłębia, a kiedyś pojawiała się też opcja Olimpii Grudziądz, kiedy jeszcze pracował pan w drugoligowym Zniczu.


- To bardzo przyjemne. Obejmując Znicz, miałem utrzymać zespół, a w drugim roku zrobiliśmy awans. Wyszedł wynik ponad stan. Podobne cele postawione zostały w Siedlcach - mamy czwarte miejsce. Utrzymanie Pogoni jest niemal pewne. Nie mam medialnego nazwiska i muszą bronić mnie wyniki. Jeżeli jakiś prezes spojrzy w tabelę, to może mi zaufać, bo będę bronił się dobrą pracą. 


Jak robić wyniki ponad stan?


- Kurcze, to nie jest takie trudne. Czasy się zmieniają i ważne jest podejście do zawodników. Nauczyłem się tego w Legii. Kiedyś mniej rozmawiałem z piłkarzami, a teraz staram się wiele tłumaczyć. Nawet ze starszymi trzeba czasem postępować jak z dziećmi. Łatwiej o wyniki, kiedy zespół poczuje więź z trenerem. Atmosfera jest niesamowicie dobra. Musi być jednak autorytet - słucham opinii, ale ostatecznie sam podejmuję decyzje.


Jeden z piłkarzy Pogoni powiedział, że kluczem do sukcesu było porozumienie się ze starszyzną. Wszyscy czuli, że to idzie w dobrym kierunku.


- W Zniczu fajnie się udało. W Pogoni nie brakowało nowych zawodników, pojawiały się tarcia i niesnaski, ale raz i drugi pojechaliśmy na integrację, a potem się dogadaliśmy. Dałem też trochę swobody. Trochę. Atmosfera się tylko poprawiała i ostatnie tygodnie były świetne. Wierzę, że to wszystko przełoży się na Zagłębie Sosnowiec, bo wiem, że trochę tego ostatnio brakowało (śmiech).


Łatwo zastępować trenera, który w ogóle nie mógł porozumieć się z piłkarzami? Paradoksalnie to dobre?


- Na pewno Piotra Mandrysza nie chcę oceniać. Były tam jednak problemy, co słyszalne było również w wypowiedziach samych zawodników. Sportowo, to świetny zespół z dużym potencjałem. Postaram się popracować nad mentalnością. Wprowadzę normalne i zdrowe zasady, by gracze przychodzili na treningi z radością i entuzjazmem, nie z musu. Rolą szkoleniowca jest też natchnąć piłkarzy. Mam nadzieję, że temu podołam. Zapominamy co było wcześniej i wierzę, że z graczami Zagłębia szybko złapiemy wspólny język.


Jak oczyścić atmosferę? Kolokwialnie mówiąc wziąć zawodników na piwo czy pójść w inną stronę?


- Musimy się wzajemnie poznać. Zagłębie nie jest mi obce. Dwa razy ze sobą graliśmy, oglądałem mecze w telewizji i znam możliwości piłkarzy. Nie rozmawialiśmy jeszcze twarzą w twarz, ale od tego będę chciał rozpocząć pracę. Chcę dowiedzieć się w czym tkwił problem. Potem będę podejmował decyzję, ale między trenerem, sztabem i zespołem musi być dobry kontakt. Będziemy mieli praktycznie dwa miesiące na dogadanie się i wyznaczenie sobie wspólnych celów.


Łatwiej zmieniać klub z jednego współpracującego z Legią na drugi, który te relacje z mistrzami Polski ma jeszcze bardziej zacieśnione?


- Zagłębie to klub bliższy Legii. Pogoń jest legijna, ale takich relacji nigdy nie było. Poprawiły się, kiedy zacząłem pracę. W Sosnowcu od lat współpracuje się z Legią, jest chociażby podobny system szkolenia. W Siedlcach trochę jeszcze brakuje pod tym względem, ale w przyszłości może się to zmienić. Nie zapominajmy, że Pogoń ma świetne warunki infrastrukturalne.


W Zagłębiu są wypożyczeni legioniści: Szumski, Handzlik, Najemski, Bartczak, Matić… Będzie ktoś jeszcze?


- Trudno powiedzieć. Wiele zależy od trenera Magiery. Na razie spokojnie podchodzę do tego tematu. Fajnie, że są gracze, z którymi już współpracowałem. Myślę o Szumskim, Najemskim czy Bartczaku. Są też tacy, jak Budek, nie mający już kontraktów z legionistami. Na pewno będą odpowiednie proporcje, bo wszyscy nie mogą być z jednego klubu.


Co najbardziej kusiło przy rozpoczynaniu projektu pt. Zagłębie Sosnowiec?


- Cel. Awans do Ekstraklasy. To priorytet. Wiele wycisnąłem z Pogoni, ale pewnego pułapu tam się nie przeskoczy. Zagłębie jest zdecydowanie mocniejsze finansowo i odpowiednio zorganizowane. Dla mnie to była ciekawa propozycja i stwierdziłem, że warto się zdecydować na ten krok. Widzę większe możliwości, chociażby w kwestii współpracy z Legią. W Siedlcach został jednak trzon zespołu, który na pewno będzie sobie dobrze radził wiosną. Czeka nas wiele pracy. Styczeń poświęcimy na motorykę i integrację, rozmowy. W lutym już czas na zgrupowanie i popracujemy nad taktyką. Zanim zacznę pracę, czeka mnie tam jeszcze wiele spotkań.


Teoretycznie - jeśli wszystko potoczyłoby się po myśli pana i Zagłębia - klub z Dariuszem Banasikiem w roli trenera może grać w Ekstraklasie. Po trzech latach od pana odejścia z Legii. Marzył pan o takim scenariuszu kilkanaście miesięcy temu?


- To by było piękne. Zdecydowanie byłaby to realizacja marzeń, ale sukces nie jest taki łatwy. Składa się na to wiele pracy i poświęceń. Cele wyznaczam sobie wysokie, lecz skupiam się na etapach. Chcę natchnąć chłopaków w Zagłębiu i potem wiele może się samo ułożyć. Kiedyś w Zniczu była taka sytuacja, że pokonaliśmy Raków Częstochowa. Chłopaki do mnie podeszli i powiedzieli, że teraz już nic nas nie zatrzyma. Nie działało na nich stwierdzenie, że jeszcze będą trudne mecze. Stworzyła się taka ekipa, że wygrywała, a jeden szedł za drugim.


W rezerwach Legi zastępował pana trzy lata temu Jacek Magiera. Pomijając chwile Zagłębia z Tomaszem Łuczywkiem i Piotrem Mandryszem, teraz to pan zmienia „Magica”.


- Cieszę się, że z Jackiem ciągle mamy powiązania. To mój dobry przyjaciel i często ze sobą rozmawiamy. Fajnie, że przyjechał z Legią do Siedlec na sparing i teraz na pewno dostanie zaproszenie do Sosnowca. Wielu jest trenerów, którzy rywalizują ze sobą i się nie szanują. Najważniejsze, że mamy koleżeńskie podejście. Zawsze trzeba być człowiekiem i zachowywać fason.


Łatwo mieć kolegów w środowisku trenerskim?


- Myślę, że tak. Obecnie mam wielu znajomych w pierwszej i drugiej lidze. Choćby na kursie UEFA PRO poznałem wiele osób z całej Polski. Po dwóch latach spędzonych na wspólnej nauce, jesteśmy wręcz przyjaciółmi. Nawet po podpisaniu umowy z Zagłębiem dostałem wiele sms-ów. Znamy się i szanujemy.


Pyta pan czasem innych trenerów, kiedy musi podjąć decyzje czy szuka rady raczej u innych osób?


- Jestem takim człowiekiem, że zanim podejmę ważną decyzję, wolę poznać zdanie stu osób. Każdy widzi wszystko inaczej. Ważną osobą jest dla mnie Jacek Mazurek, z którym zawsze rozmawiam. On każdą kwestię przemyśli, rozbije na czynniki pierwsze i dopiero się na coś zdecyduje. Trochę się tego nauczyłem od niego. Często pytam się też o zdanie Jacka Magiery. Też miał tego rodzaju sytuację, że był liderem pierwszej ligi i dostał propozycję. To była trochę inna rzecz, bo Legii się nie odmawia w takiej chwili. Pamiętam swoją drogą, że Jacek ograł mnie na początku sezonu i zastanawiał się czy będzie nam dane zmierzyć się ze sobą w listopadzie. Nie było dane. A przyszedł grudzień i mnie nie ma już w Siedlcach, a on ma za sobą chociażby remis z Realem Madryt w Lidze Mistrzów.


Pogoń Siedlce będzie pan miło wspominał?


- Bardzo. Złego słowa nie powiem o tym klubie. Zawsze byłem pozytywnie zaskakiwany. Pracują tam świetnie ludzie i mieliśmy bardzo dobre zaplecze. Ani razu nie miałem okazji do uniesienia się czy zdenerwowania. Nawet jak nam nie szło, to szefostwo trzymało ciśnienie. Ściągnąłem tam kilku piłkarzy, aż żal odchodzić, ale taki jest sport, że każdy szuka progresu.


Grało tam też kilku młodych graczy, którzy albo są z Legii wypożyczeni, albo niedawno rozstali się z klubem.


- Michał Bajdur ma za sobą bardzo fajną rundę, był pożytecznym zawodnikiem. Chciałem ściągnąć dwóch graczy - Olka Jagiełłe i właśnie Michała. Bajdur już przez telefon powiedział, że tak. Szybki temat, ale sportowo się obronił. Wszyscy mogą być z niego zadowoleni.


W Tomasiewicza nikt w niego nie wierzył. Żadna osoba nie spodziewała się, że tak mały gracz obroni się w pierwszej lidze. Trzeba było o niego trochę powalczyć z trenerem Arki, ale się udało. Teraz jest ulubieńcem publiczności, taki mały wojownik. Jeśli dochodzi do małej awantury, to pierwszy biegnie. W każdym spotkaniu daje z siebie 120 procent. Gra świetnie. Razem z Bajdurem ciągnęli ofensywę.


Makowski miał z kolei problemy z aklimatyzacją. Początki po wypożyczeniu były trudne, ale potem przyszło z pięć meczów, w których był najlepszy. Na pewno chciałbym go zostawić wiosną w Siedlcach, gdybym był trenerem. Na pewno nie zawiódł. Inna sprawa jest z Albanem Sulejmanim. Młodych chłopak po zmianie kraju nie podołał… 


Wielu piłkarzy z pierwszej ligi dałoby radę w Ekstraklasie?


- W Ekstraklasie przesadza się z obcokrajowcami, którzy nie zawsze są lepsi od Polaków. Wielu miejscowych, którzy nie mają gdzie grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, schodzą do pierwszej ligi. Poziom poszedł do góry. Pokazują to lokaty Górnika czy Podbeskidzia, ale widać to też po nazwiskach, że w wielu klubach są gracze ze świetną przeszłością. Większa jest różnica między I i II ligą, niż Ekstraklasą i I ligą.


U pana młodzieżowcy często dostają szansę. Obcokrajowiec musi być dwa razy lepszy od miejscowego?


- Mam teorię, która większości pewnie się nie spodoba.


Chętnie usłyszę.


- (śmiech). Prześledziłem Pro Junior System PZPN-u. W pierwszej lidze Olimpia Grudziądz, GKS Tychy, Pogoń Siedlce i Stomil Olsztyn były na czele. Tam pracują trenerzy, którzy w przeszłości ćwiczyli z młodzieżą. Tacy ludzie nie boją się stawiać na juniorów. Ci mający za sobą współpracę jedynie z seniorami, mogą nie wierzyć w młodzież, bo nie mieli tylu okazji, by mieć z nią styczność. Mnie, Adamowi Łopatko, Jackowi Paszulewiczowi czy Kamilowi Kieresiowi - kiedy pracował w Tychach - jest pod tym względem łatwiej. Przerobiłem Wolskiego, Furmana, Łukasika czy Żyrę i taki chłopak nawet jak słabiej zagra, to zrobi wiele, by wykorzystać szansę.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.