Derby
05.04.2002 10:57
<b> - Przez dwa miesiące przygotowywał się pan do sezonu z Polonią. Nikt w Legii nie zna dziś lepiej polonistów od pana. Na co uczuli pan partnerów z drużyny przed derby? </B>
Wywiad z Markiem Jóźwiakiem
- Przez dwa miesiące przygotowywał się pan do sezonu z Polonią. Nikt w Legii nie zna dziś lepiej polonistów od pana. Na co uczuli pan partnerów z drużyny przed derby?
- Och, pozwoli pan, że te rady zostawię wyłącznie dla swoich kolegów z Legii, a nie będę się dzielił nimi publicznie. Przecież rywal czuwa, to znaczy, że też czyta gazety. A poza tym trener Polonii Werner Liczka jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że chyba potrafi te rzeczy zmodyfikować. Na pewno gra Polonii wyglądać będzie inaczej niż wtedy, gdy ja występowałem w tej drużynie.
- Dlaczego nie łapie się pan do jedenastki Legii?
- Bo jestem w podstawowej szesnastce.
- Czy odpowiada panu rola rezerwowego w Legii? Nie lepiej było zostać w Polonii i wychodzić od pierwszej minuty w każdym meczu?
- Wszystko jest jak powinno być. Lepiej być rezerwowym w Legii niż podstawowym w Polonii. Bo przecież w Legii zdobędę czwarty tytuł mistrza Polsk! A już swoją cegiełkę do prowadzenia w lidze dołożyłem. Grałem przecież w wygranych meczach w Wodzisławiu i z Ruchem. No i utrzymałem korzystny wynik z Amiką. A w Polonii, żeby myśleć o mistrzostwie wszystko musiałoby być organizacyjnie poukładane i funkcjonować jak trzeba. Sam supertrener do zdobycia tytułu nie wystarczy.
- A w Legii wszystko gra?
- Daj Boże, żeby tak było zawsze.
- Nie ma problemu z wypłatami?
- Jeszcze nie wiem. Pierwszą wypłatę mam wziąć dopiero 20 kwietnia. Legia jest jednak za poważną firmą, żeby nie płaciła piłkarzom. Nie zdarzyło się chyba, żeby komuś nie wypłacono kontraktu. Przynajmniej o tym nie słyszałem.
- Czy siedzi pan na ławie w Legii, bo ma pan niewyparzony język i niektóre pańskie wypowiedzi o Legii nie spodobały się trenerowi.
- Nie wiem. Nie powiem, że pogodziłem się z rolą rezerwowego. Ale z drugiej strony muszę pamiętać, że do Legii trafiłem cztery godziny przed zamknięciem list transferowych. Na treningach chcę przekonać Dragomira Okukę do swojej skromnej osoby. Żeby trener we mnie uwierzył i w końcu dał mi szansę. Energia mnie rozsadza. Walczę za trzech. Wiem jak to się robi, bo przecież robiłem we Francji robiłem to pięć lat. Musiałem udowodnić trenerowi, że jestem trzy razy lepszy od miejscowych, żeby mieć pewne miejsce w składzie. Na razie jestem rezerwowy w Legii, ale lepszy od kilkunastu piłkarzy w podstawowym składzie. Znam swoją wartość.
- To może jak jest pan taki dobry powinien pan być nie w Legii, a Manchesterze United.
- A dlaczego nie? Na pewno gram nie gorzej od Blanca. Piłkarze w Polsce nie mają menedżerów, są źle promowani. Gdyby było inaczej to, czy taki Jacek Zieliński nie poradziłby sobie w Barcelonie?
- Czy jest pan na tyle silny, że mógłby pokierować grą obronną Legii, która przecież wcale nie jest taka solidna, co pokazał ostatni mecz z GKS Katowice?
- Tą grą obronną musi pokierować cały zespół. Ja czy Jacek Zieliński możemy tylko pomóc. Widzę, że niekiedy tej drużynie potrzeba spokoju. Czasami młodszym partnerom gotują się głowy. Wystarczy jednak chłodno na to spojrzeć i już wiem o co chodzi. Ale na razie jest jak jest, to znaczy zwykle oceniam zdarzenia z boku, z ławki rezerwowych.
- Pracował pan pod okiem Wernera Liczki, a teraz Dragomira Okuki. Chyba łatwiej się panu było dogadać z Czechem, choć po francusku, niż z Serbem po polsku.
- Po francusku zawsze jest łatwiej i przyjemniej. Nie chcę jednak porównywać obu trenerów. Ja jestem od grania, a nie od oceniania.
- Za trenerem Okuką przemawiają jednak wyniki?
- Na razie jesteśmy na pierwszym miejscu i niech tak już zostanie.
- Chciałby pan zagrać w derby z Polonią?
- Jak najbardziej. Lubię derby. Te mecze wyzwalają dodatkowe emocje i ambicje. W derby Bretanii Guingamp - Stade Rennes strzeliłem kiedyś zwycięską bramkę. Teraz też by się przydało. Ten mecz uświadomi nam wszystkim czy tytuł przybliży się na wyciągnięcie ręki czy będzie w oddali. Pozostanie nam jeszcze pięć kolejek do końca i te utrzymanie tych czterech punktów przewagi nad drugą Amiką byłoby sporą zaliczką.
- Kto jest dla Legii teraz groźniejszy: Amica czy Wisła?
- Obie drużyny nadal są groźne, ale teraz trzeba bardziej uważać na Amikę. Siedem punktów przewagi nad Wisłą to dużo. Teraz możemy sobie nawet pozwolić na przegraną w Krakowie. Amica strzeliła nam dwa gole, Wisła żadnego. To też świadczy o sile naszych rywali.
- Pracował pan w Chinach z trenerem Henrykiem Kasperczakiem, któremu podobnie jak w Wiśle nie szło w Shenyangu.
- Trener Kasperczak to doświadczony szkoleniowiec, z bogatym bagażem pracy. Na pewno inaczej, łatwiej pracowało mu się w reprezentacjach niż w klubach, zwłaszcza takim klubie jak Wisła. Na efekty pracy Kasperczaka w Wiśle trzeba będzie jednak chyba poczekać do przyszłego sezonu. I wtedy dopiero go rozliczyć. Dziwi mnie tylko, że teraz wszyscy krytykują Smudę. To dlaczego go znowu zatrudniono w Wiśle. Wcześniej był dobry, a teraz jest zły?
- Och, pozwoli pan, że te rady zostawię wyłącznie dla swoich kolegów z Legii, a nie będę się dzielił nimi publicznie. Przecież rywal czuwa, to znaczy, że też czyta gazety. A poza tym trener Polonii Werner Liczka jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że chyba potrafi te rzeczy zmodyfikować. Na pewno gra Polonii wyglądać będzie inaczej niż wtedy, gdy ja występowałem w tej drużynie.
- Dlaczego nie łapie się pan do jedenastki Legii?
- Bo jestem w podstawowej szesnastce.
- Czy odpowiada panu rola rezerwowego w Legii? Nie lepiej było zostać w Polonii i wychodzić od pierwszej minuty w każdym meczu?
- Wszystko jest jak powinno być. Lepiej być rezerwowym w Legii niż podstawowym w Polonii. Bo przecież w Legii zdobędę czwarty tytuł mistrza Polsk! A już swoją cegiełkę do prowadzenia w lidze dołożyłem. Grałem przecież w wygranych meczach w Wodzisławiu i z Ruchem. No i utrzymałem korzystny wynik z Amiką. A w Polonii, żeby myśleć o mistrzostwie wszystko musiałoby być organizacyjnie poukładane i funkcjonować jak trzeba. Sam supertrener do zdobycia tytułu nie wystarczy.
- A w Legii wszystko gra?
- Daj Boże, żeby tak było zawsze.
- Nie ma problemu z wypłatami?
- Jeszcze nie wiem. Pierwszą wypłatę mam wziąć dopiero 20 kwietnia. Legia jest jednak za poważną firmą, żeby nie płaciła piłkarzom. Nie zdarzyło się chyba, żeby komuś nie wypłacono kontraktu. Przynajmniej o tym nie słyszałem.
- Czy siedzi pan na ławie w Legii, bo ma pan niewyparzony język i niektóre pańskie wypowiedzi o Legii nie spodobały się trenerowi.
- Nie wiem. Nie powiem, że pogodziłem się z rolą rezerwowego. Ale z drugiej strony muszę pamiętać, że do Legii trafiłem cztery godziny przed zamknięciem list transferowych. Na treningach chcę przekonać Dragomira Okukę do swojej skromnej osoby. Żeby trener we mnie uwierzył i w końcu dał mi szansę. Energia mnie rozsadza. Walczę za trzech. Wiem jak to się robi, bo przecież robiłem we Francji robiłem to pięć lat. Musiałem udowodnić trenerowi, że jestem trzy razy lepszy od miejscowych, żeby mieć pewne miejsce w składzie. Na razie jestem rezerwowy w Legii, ale lepszy od kilkunastu piłkarzy w podstawowym składzie. Znam swoją wartość.
- To może jak jest pan taki dobry powinien pan być nie w Legii, a Manchesterze United.
- A dlaczego nie? Na pewno gram nie gorzej od Blanca. Piłkarze w Polsce nie mają menedżerów, są źle promowani. Gdyby było inaczej to, czy taki Jacek Zieliński nie poradziłby sobie w Barcelonie?
- Czy jest pan na tyle silny, że mógłby pokierować grą obronną Legii, która przecież wcale nie jest taka solidna, co pokazał ostatni mecz z GKS Katowice?
- Tą grą obronną musi pokierować cały zespół. Ja czy Jacek Zieliński możemy tylko pomóc. Widzę, że niekiedy tej drużynie potrzeba spokoju. Czasami młodszym partnerom gotują się głowy. Wystarczy jednak chłodno na to spojrzeć i już wiem o co chodzi. Ale na razie jest jak jest, to znaczy zwykle oceniam zdarzenia z boku, z ławki rezerwowych.
- Pracował pan pod okiem Wernera Liczki, a teraz Dragomira Okuki. Chyba łatwiej się panu było dogadać z Czechem, choć po francusku, niż z Serbem po polsku.
- Po francusku zawsze jest łatwiej i przyjemniej. Nie chcę jednak porównywać obu trenerów. Ja jestem od grania, a nie od oceniania.
- Za trenerem Okuką przemawiają jednak wyniki?
- Na razie jesteśmy na pierwszym miejscu i niech tak już zostanie.
- Chciałby pan zagrać w derby z Polonią?
- Jak najbardziej. Lubię derby. Te mecze wyzwalają dodatkowe emocje i ambicje. W derby Bretanii Guingamp - Stade Rennes strzeliłem kiedyś zwycięską bramkę. Teraz też by się przydało. Ten mecz uświadomi nam wszystkim czy tytuł przybliży się na wyciągnięcie ręki czy będzie w oddali. Pozostanie nam jeszcze pięć kolejek do końca i te utrzymanie tych czterech punktów przewagi nad drugą Amiką byłoby sporą zaliczką.
- Kto jest dla Legii teraz groźniejszy: Amica czy Wisła?
- Obie drużyny nadal są groźne, ale teraz trzeba bardziej uważać na Amikę. Siedem punktów przewagi nad Wisłą to dużo. Teraz możemy sobie nawet pozwolić na przegraną w Krakowie. Amica strzeliła nam dwa gole, Wisła żadnego. To też świadczy o sile naszych rywali.
- Pracował pan w Chinach z trenerem Henrykiem Kasperczakiem, któremu podobnie jak w Wiśle nie szło w Shenyangu.
- Trener Kasperczak to doświadczony szkoleniowiec, z bogatym bagażem pracy. Na pewno inaczej, łatwiej pracowało mu się w reprezentacjach niż w klubach, zwłaszcza takim klubie jak Wisła. Na efekty pracy Kasperczaka w Wiśle trzeba będzie jednak chyba poczekać do przyszłego sezonu. I wtedy dopiero go rozliczyć. Dziwi mnie tylko, że teraz wszyscy krytykują Smudę. To dlaczego go znowu zatrudniono w Wiśle. Wcześniej był dobry, a teraz jest zły?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.