Domagoj Antolić

Domagoj Antolić: Celem jest dobra gra i zdobycie dubletu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

19.02.2020 12:00

(akt. 03.03.2020 17:14)

- W tym momencie naszą największą siłą jest drużyna. Mamy 20 piłkarzy, którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko i zrobić różnicę. To niesamowity atut - powiedział w rozmowie z nami Domagoj Antolić, pomocnik Legii Warszawa.

Jesteś w Warszawie dwa lata. Jak oceniasz ten czas w twoim wykonaniu?

- Przez pierwsze pół roku przygody z Legią byłem bardzo zadowolony ze swoich występów. Cieszyłem się z mistrzostwa oraz Pucharu Polski. Piękna sprawa i wspaniałe przeżycie. Później nadszedł dla mnie trudny okres. Nie grałem dużo, a gdy pojawiałem się na boisku nie prezentowałem się najlepiej. Wychodziłem raz na kilka meczów na boisko, chciałem się pokazać, czułum presję i nie wszystko wychodziło. Krytyka była trochę przesadzona, ale w tym momencie wszystko się zmieniło. Drużyna jest mocna i radzi sobie dobrze, wyglądamy niezwykle solidnie. Jestem również usatysfakcjonowany ze swojej postawy, ten sezon jest dla mnie dużo lepszy. Czuję wsparcie od sztabu szkoleniowego, klubu. Trener Vuković wierzy we mnie, dał mi szansę, czuję to. Jest dużo lepiej. niż było wcześniej.

Wierzysz, że w tym sezonie zdobędziecie dublet?

- Mam nadzieję, że powtórzymy osiągnięcie sprzed dwóch lat. Gramy bardzo dobrze, solidnie wyglądamy na boisku - są automatyzmy, a gra każdemu sprawia przyjemność. Liczę, że to zrobimy i zgarniemy oba trofea na zakończenie obecnych rozgrywek. Po tym jak w zeszłym sezonie zakończyliśmy rozgrywki bez mistrzostwo Polski i Pucharu Polski, teraz wypadałoby wrócić do normalności. Jesteśmy na dobrej drodze, ale nie możemy nikogo lekceważyć. Cracovia jest w tabeli tuż za nami.

W ostatnich latach normalnością była też gra w fazie grupowej europejskich pucharów.

- Brak Legii w tej fazie Ligi Europy jest dla mnie rozczarowujący. Legia jako klub, Warszawa jako miasto i Polska jako kraj zasługują na to, by mieć drużynę w międzynarodowych rozgrywkach. Ostatnio było blisko, z Rangersami zabrakło niewiele. Przed dwumeczem z Szkotami mówiono, że nie mamy większych szans, a zdecydowała jedna bramka w ostatniej minucie. Nie przestraszyliśmy się nazwisk, pokazaliśmy że potrafimy grać w piłkę. Może nawet podeszliśmy do tej rywalizacji ze zbyt dużym respektem?! Najważniejsze jednak, że przekonaliśmy się, że nie musimy odpadać w tych rozgrywkach z zespołami ze Słowacji czy Luksemburga.

Ostatnia runda była twoją najlepszą w barwach Legii?

- Tak, mogę tak powiedzieć i zgodzić się z tak postawioną tezą - to prawda. Jestem naprawdę zadowolony z tego, jak prezentowałem się na murawie w rundzie jesiennej. Przez 2-3 miesiące grałem na wysokim poziomie i potrafiłem utrzymać niezłą dyspozycję. Wierzę, że wiosną będę kontynuował passę. Najważniejszy jest zespół. Mamy być przy piłce i kreować grę, dużo grać piłką, a to jest to czego uczyłem się w Dinamie. Nie tak dawno, za poprzedniego trenera, nasza gra wyglądała zupełnie inaczej - najważniejsze były walka, agresja i przebitki. To nie była moja bajka, ja lubię jednak trochę zaryzykować, grać kombinacyjnie. Czy czuję się jednym z najlepszych pomocników w ekstraklasie? To raczej pytanie nie do mnie, inni ludzie mogliby się wypowiedzieć na ten temat. Staram się po prostu pokazywać to, co mam najlepsze i pomagać drużynie.

Jak pracuje ci się w środku pola z Andre Martinsem?

- Bardzo dobrze rozumiemy się z Andre. Współpraca układa się pomyślnie. W tym momencie nawet nie musimy zbyt często na siebie patrzyć na boisku i wzajemnie się po nim szukać. Wiem po prostu, gdzie w danej chwili znajduje się Martins. Działa to również w drugą stronę. Wierzę, że wciąż będziemy się tak dogadywać, jak dotychczas i rozumieć bez słów. W poprzednim sezonie często spotykaliśmy się na siłowni, wiele rozmawailiśmy. To teraz procentuje.  

Macie podobne zadania w trakcie spotkań?

- Na ogół tak, choć czasami zadania się trochę różnią. Kiedy analizujemy danego przeciwnika, zdarza się, że założenia meczowe czy taktyczne ulegają pewnej korekcie - ktoś może mieć więcej zadań ofensywnych. Najczęściej są jednak takie same.

Podszedłeś do rzutu karnego w meczu z ŁKS-em. Wcześniej w ten sam sposób strzeliłeś gola w sparingu z FK Vożdovac. Stałeś się numerem jeden w kontekście wykonywania „jedenastek”?

- Przed każdym spotkaniem szkoleniowiec przedstawia swoje wymagania. Ostatnio moje nazwisko znalazło się na tablicy przy wzmiance o rzutach karnych. Liczę, że zostanę etatowym wykonawcą "jedenastek". Ale czy już tak jest, to trzeba by spytać trenera.

Domagoj Antolić

Kiedyś miałeś ofertę z hiszpańskiego klubu, będąc jeszcze w Dinamie Zagrzeb.

- Zgadza się, w przeszłości pewien hiszpański klub był mną zainteresowany. Dinamo odrzuciło jednak oficjalną propozycję, przez co nie mogłem z niej skorzystać.

Liga polska i hiszpańska to dwa zupełnie inne światy. Tutaj jest więcej fizyczności, w La Lidze dominuje technika.

- Przed transferem do Legii miałem trzy inne oferty. Zdecydowałem się przyjechać do Warszawy. Dużo rozmawiałem o tym klubie m.in. z Ivicą Vrdoljakiem, który grał tutaj w piłkę. Poza tym, dzwonił do mnie ówczesny trener „Wojskowych”, Romeo Jozak, co nie jest żadną tajemnicą. Szkoleniowiec także chciał mnie tutaj sprowadzić. Wówczas chciałem spróbować czegoś nowego. Występowałem w chorwackiej lidze przez dziesięć lat. Na początku musiałem się przystosować do otoczenia, poznać drużynę. Wydaje mi się, że obecnie prezentujemy naprawdę dobry styl. Cały czas atakujemy, stwarzamy okazje, utrzymujemy się przy piłce.

Polityka klubowa Dinamo a Legii jest podobna czy się różni?

- W przeszłości w Dinamie dochodziło do wielu zmian na stanowisku trenera. W drużynie przez większość czasu byli zatrzymywani jednak najważniejsi piłkarze. Dodatkowo do drużyny dołączali utalentowani młodzi gracze, którzy z biegiem czasu wchodzili do piłki seniorskiej. Potem klub sprzedawał ich za wielkie pieniądze. Myślę, że Legia powinna podążać tą drogą i uważam, że zaczyna to robić. Jest więc na początku tej polityki.

Który zawodnik stołecznego klubu robi na tobie największe wrażenie od momentu kiedy tutaj jesteś?

- W tym momencie naszą największą siłą jest drużyna. Mamy 20 piłkarzy, którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko i zrobić różnicę. To niesamowity atut. Czy mam w głowie kilka nazwisk zapadających w pamięć, jak Niezgoda? Lubię Jarka. Strzelił dla nas wiele goli, uwielbiam go. Igor Lewczuk także pozytywnie mnie zaskoczył. To jeden z najlepszych obrońców, z którym grałem w zespole. Prawdziwy wojownik, trudno go przejść. Wzór do naśladowania dla każdego młodego gracza - zarówno pod względem zachowania na boisku jak i poza nim. Luquinhas gra dobrze tyłem do bramki i trudno mu odebrać piłkę. 

A kibice? Wciąż pozytywnie zaskakują?

- Tak, ostatnio na meczu z ŁKS-em. Był niemal pełny stadion a przecież graliśmy z ostatnią drużyną w tabeli. Rywal nie był atrakcyjny, ludzie mogli wybrać inny model spędzenia niedzielnego popołudnia, a jednak przyszli nas wspierać.

A ty jak spędzasz czas wolny?

- Najczęściej przebywam z rodziną. Mieszkamy w Wilanowie i w dużej mierze poruszamy się w tych okolicach. Mamy małe 10-miesięczne dziecko i próbujemy znaleźć dla niego najlepsze rozwiązania. Gdziekolwiek się nie wybierzesz, wszędzie w stolicy Polski trafisz na plac zabaw dla dzieci. To dla was ważne. Gdy mamy czas, zwiedzamy Łazienki, Stare Miasto i Konstancin. Warszawa to świetne miejsce do życia, dobrze się tutaj czujemy.

Masz kontrakt z Legią do końca grudnia 2020. Chciałbyś go przedłużyć i zostać tutaj na dłużej?

- Powiem tak: jestem zadowolony z miejsca, w którym obecnie się znajduję. Kiedy gram i wygrywamy, jestem szczęśliwy. Rodzina także zaaklimatyzowała się w Warszawie, więc dlaczego nie? Tak, jeśli będzie taka wola ze strony klubu, to chętnie.

Polecamy

Komentarze (84)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.