![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Głupi ciśnie kamieniem
02.10.2002 13:51
(akt. 07.12.2018 12:04)
<b>Jak wygląda harmonogram zajęć selekcjonera reprezentacji Polski?</b>
Wywiad z Zbigniewem Bońkiem
Jak wygląda harmonogram zajęć selekcjonera reprezentacji Polski?
- Zarzucono mi, że nie śledzę wydarzeń ligowych. To herezje. Nigdy nie anonsuję swojej wizyty na jakimkolwiek stadionie, nie oznacza to jednak, że siedzę w domu. Nie muszę spowiadać się na jakim meczu byłem w piątek czy sobotę. Mogę natomiast zdradzić, że w czwartek pojadę na wyjazdowy mecz Pucharu UEFA, by obejrzeć jak gra polski zespół (z polskich teamów jutro walczy Legia w Utrechcie - dop. red.). Chciałem jeszcze w sobotę obejrzeć mecz Górnika Zabrze z Odrą Wodzisław. Skoro jednak dowiaduję się, że spotkanie zaplanowano na piątek, więc nie zdążę do Zabrza i mecz zobaczę w telewizji.
w Chciał pan obejrzeć w akcji "jakiegoś tam" Niedzielana?
- Chciałem obejrzeć Pawła Sibika, który był na mistrzostwach świata i jest dla reprezentacji jakąś alternatywą. Chciałem również przyjrzeć się Andrzejowi Niedzielanowi, który w lidze imponuje dynamiką, szybkością, skutecznością. Nigdy natomiast nie powiedziałem obraźliwego zdania o jakimkolwiek piłkarzu. Denerwuje mnie fakt, że inni wkładają mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem. W moim wychowaniu i mojej kulturze nie istnieją takie normy zachowań. Powiedziałem natomiast, że po jednym, dwóch dobrych występach w lidze trudno od razu liczyć na powołanie do kadry. Marcin Burkhardt, Sebastian Mila, Niedzielan muszą najpierw w lidze potwierdzić przydatność do drużyny narodowej.
Rozumiem, że "młode wilki" otrzymają szansę w meczu z Nową Zelandią, który rozegrany zostanie w parę dni po spotkaniu z Łotwą.
- Zmartwieniem niektórych jest to, że Boniek ma czas do eliminacji mistrzostw świata 2006 roku w Niemczech. Tymczasem ja nie boję się ryzyka i nie będę się trzymał kurczowo stołka, jeśli przegram to, co sobie założyłem w eliminacjach do mistrzostw Europy. Budujemy drużynę na przyszłość i temu m.in. celowi służy mecz z jedenastką "All whites". 13-14 zawodników zatrzymam po meczu z Łotwą, do tego składu dojdzie 3-4 młodych piłkarzy.
Przed konfrontacją z Łotwą ma pan nieco kłopotów ze składem.
- Z powodu kontuzji wypadnie ze składu Paweł Kaczorowski, zabraknie również narzekającego na uraz pleców Wojciecha Kowalewskiego. W potyczce z San Marino postawiłem na niego i mam nadal zaufanie do niego. Nie grał jednak ostatnio, po drodze w meczach Szachtara popełnił kilka błędów, więc teraz musi odpocząć. Kto wskoczy w to miejsce, jeszcze nie wiem. Może Mariusz Liberda, Grzegorz Szamotulski, Maciej Nalepa, może jeszcze ktoś inny.
Pozycja Dudka jest niezagrożona, choć niektórzy spekulowali, że z różnych względów nie chciał pojechać do San Marino.
- Jeden głupi ciśnie kamieniem, a inni go szukają. Ludzie wykorzystują nasz spokój, kulturę piłkarzy, którzy nie polemizują, nie prostują idiotyzmów. Jurek w telefonicznej rozmowie na wizji TV powiedział, że reprezentacja jest dla niego najważniejszą drużyną w życiu. I nieważne, czy jest zła, czy dobra, chce w niej grać.
Po raz "enty" wraca temat i pytanie o dyspozycję Emmanuela Olisadebe?
- Olisadebe miejsce w polskiej drużynie wywalczył swoją grą, ale także tym, że m.in. dzięki mnie i innym został Polakiem. Otrzymał wstępne powołanie na mecz z Łotwą, ale w piątek będę z nim raz jeszcze rozmawiał. Mam zasadę, która obowiązuje wszystkich. Trzeba grać w klubie. Niestety, "Oli", od meczu z San Marino, przez miesiąc nie pojawiał się na boisku. Szanujmy się, ale nie ma zmiłuj się.
Zbiórkę kadry wyznaczył pan na niedzielę, tymczasem w poniedziałek odbędą się derby stolicy.
- Wie pan dlaczego mówi się, że mam ciężki charakter? Bo nie lubię amatorszczyzny. Zainteresowałem się tą sprawą, lecz w dokumentach nie ma żadnego śladu, że Legia prosiła o zmianę terminu, a przez telefon to można... . Nie chciałem jednak robić zamieszania, bo Legia zawsze o coś płacze i zgodziłem się, by ewentualni kadrowicze z Warszawy dołączyli do ekipy w poniedziałek.
Jako trener reprezentacji Polski to pan decyduje o lokalizacji spotkań międzypaństwowych na Łazienkowskiej?
- Dziś jestem selekcjonerem...
... pytam dlatego, że prezes Listkiewicz oświadczył, iż nie rozumie publicznych skarg Legii. Jak stwierdził - "dajemy zarobić Legii, powierzając jej organizację meczów reprezentacji. Czasami płacimy nawet za to 100 tys. złotych. Nie żądamy natychmiastowego rozliczenia się z wpływów za bilety. Nie ściągamy długów Legii wobec PZPN z rat przelewanych przez Canal , a płacimy jeszcze kary nakładane na ten klub przez UEFA".
- Będąc wiceprezesem PZPN czułem się odpowiedzialny za politykę związku, za sędziów, itd. Teraz jestem selekcjonerem, więc mogę tylko powiedzieć, że była to wyjątkowo nieszczęśliwa, wręcz niemożliwa wypowiedź prezesa, chyba że znów ktoś coś przekręcił. Też bym chciał sponsorować Polonię,czy Zawiszę Bydgoszcz. Wydaje mi się, że prezes chciał chyba dać rekontrę kontestującym wszystko działaczom Legii, bo nie ukrywajmy - organizacja meczu reprezentacji, to niezły interes.
Mecz z Łotwą będzie miał podobny scenariusz do występu na Stadio di Seravalle?
- Chcemy go wygrać, ale jak mówiłem Łotysze nie są frajerami. Przekonali się o tym dobitnie Szwedzi, którzy liczyli w Rydze na łatwy łup, zremisowali zawody, a mogli nawet je przegrać. Ten mecz ma kapitalne znaczenie dla układu tabeli naszej grupy. Szwedzi grają z Węgrami i ktoś musi stracić punkty. My, wygrywając w Warszawie, oddalamy przeciwników od pozytywnego myślenia. To jednak trudny, doświadczony rywal. Grają systemem 4-4-2, są bardzo dobrze zorganizowani w obronie, mają pewnego bramkarza, a najmniej doświadczony zawodnik II linii ma 35 występów na koncie. Ich piłkarze grają w dobrych zagranicznych ligach, a Marian Pahars z Southampton miałby pewne miejsce wśród biało-czerwonych. Przede wszystkim jednak nie ciąży na nich presja wyniku. Z kolei moi podopieczni w porównaniu z nimi - biorąc pod uwagę reprezentacyjny staż - to nowicjusze. Pokonać ich możemy przygotowaniem motorycznym, taktyką, zaciętością, walką. Łotwa jest może futbolowym kopciuszkiem, ale za to nieobliczalnym. Stawiam ją na równi z Białorusią, Walią - rywalami w eliminacjach do mistrzostw świata, Węgrami.
Nominacje na mecz z Łotwą rozda pan dopiero w piątek?
- Bo chcę uniknąć sytuacji, że ktoś zgłosi mi kontuzję w czwartek w nocy. Zbieramy się w niedzielę wieczorem, zagraniczni piłkarze, grający tego dnia, dołączą do nas w poniedziałek. Muszę pomyśleć jakie zajęcia zaordynować, bo widzę oznaki zmęczenia u naszych ligowców, nie są tak dynamiczni. W środę zagramy 2x30 min z tradycyjnym rywalem, IV-ligową Koroną z Góry Kalwarii. A bez względu na wynik meczu z Łotwą, zaproszę chłopaków na jedno lub dwa piwa.
- Zarzucono mi, że nie śledzę wydarzeń ligowych. To herezje. Nigdy nie anonsuję swojej wizyty na jakimkolwiek stadionie, nie oznacza to jednak, że siedzę w domu. Nie muszę spowiadać się na jakim meczu byłem w piątek czy sobotę. Mogę natomiast zdradzić, że w czwartek pojadę na wyjazdowy mecz Pucharu UEFA, by obejrzeć jak gra polski zespół (z polskich teamów jutro walczy Legia w Utrechcie - dop. red.). Chciałem jeszcze w sobotę obejrzeć mecz Górnika Zabrze z Odrą Wodzisław. Skoro jednak dowiaduję się, że spotkanie zaplanowano na piątek, więc nie zdążę do Zabrza i mecz zobaczę w telewizji.
w Chciał pan obejrzeć w akcji "jakiegoś tam" Niedzielana?
- Chciałem obejrzeć Pawła Sibika, który był na mistrzostwach świata i jest dla reprezentacji jakąś alternatywą. Chciałem również przyjrzeć się Andrzejowi Niedzielanowi, który w lidze imponuje dynamiką, szybkością, skutecznością. Nigdy natomiast nie powiedziałem obraźliwego zdania o jakimkolwiek piłkarzu. Denerwuje mnie fakt, że inni wkładają mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem. W moim wychowaniu i mojej kulturze nie istnieją takie normy zachowań. Powiedziałem natomiast, że po jednym, dwóch dobrych występach w lidze trudno od razu liczyć na powołanie do kadry. Marcin Burkhardt, Sebastian Mila, Niedzielan muszą najpierw w lidze potwierdzić przydatność do drużyny narodowej.
Rozumiem, że "młode wilki" otrzymają szansę w meczu z Nową Zelandią, który rozegrany zostanie w parę dni po spotkaniu z Łotwą.
- Zmartwieniem niektórych jest to, że Boniek ma czas do eliminacji mistrzostw świata 2006 roku w Niemczech. Tymczasem ja nie boję się ryzyka i nie będę się trzymał kurczowo stołka, jeśli przegram to, co sobie założyłem w eliminacjach do mistrzostw Europy. Budujemy drużynę na przyszłość i temu m.in. celowi służy mecz z jedenastką "All whites". 13-14 zawodników zatrzymam po meczu z Łotwą, do tego składu dojdzie 3-4 młodych piłkarzy.
Przed konfrontacją z Łotwą ma pan nieco kłopotów ze składem.
- Z powodu kontuzji wypadnie ze składu Paweł Kaczorowski, zabraknie również narzekającego na uraz pleców Wojciecha Kowalewskiego. W potyczce z San Marino postawiłem na niego i mam nadal zaufanie do niego. Nie grał jednak ostatnio, po drodze w meczach Szachtara popełnił kilka błędów, więc teraz musi odpocząć. Kto wskoczy w to miejsce, jeszcze nie wiem. Może Mariusz Liberda, Grzegorz Szamotulski, Maciej Nalepa, może jeszcze ktoś inny.
Pozycja Dudka jest niezagrożona, choć niektórzy spekulowali, że z różnych względów nie chciał pojechać do San Marino.
- Jeden głupi ciśnie kamieniem, a inni go szukają. Ludzie wykorzystują nasz spokój, kulturę piłkarzy, którzy nie polemizują, nie prostują idiotyzmów. Jurek w telefonicznej rozmowie na wizji TV powiedział, że reprezentacja jest dla niego najważniejszą drużyną w życiu. I nieważne, czy jest zła, czy dobra, chce w niej grać.
Po raz "enty" wraca temat i pytanie o dyspozycję Emmanuela Olisadebe?
- Olisadebe miejsce w polskiej drużynie wywalczył swoją grą, ale także tym, że m.in. dzięki mnie i innym został Polakiem. Otrzymał wstępne powołanie na mecz z Łotwą, ale w piątek będę z nim raz jeszcze rozmawiał. Mam zasadę, która obowiązuje wszystkich. Trzeba grać w klubie. Niestety, "Oli", od meczu z San Marino, przez miesiąc nie pojawiał się na boisku. Szanujmy się, ale nie ma zmiłuj się.
Zbiórkę kadry wyznaczył pan na niedzielę, tymczasem w poniedziałek odbędą się derby stolicy.
- Wie pan dlaczego mówi się, że mam ciężki charakter? Bo nie lubię amatorszczyzny. Zainteresowałem się tą sprawą, lecz w dokumentach nie ma żadnego śladu, że Legia prosiła o zmianę terminu, a przez telefon to można... . Nie chciałem jednak robić zamieszania, bo Legia zawsze o coś płacze i zgodziłem się, by ewentualni kadrowicze z Warszawy dołączyli do ekipy w poniedziałek.
Jako trener reprezentacji Polski to pan decyduje o lokalizacji spotkań międzypaństwowych na Łazienkowskiej?
- Dziś jestem selekcjonerem...
... pytam dlatego, że prezes Listkiewicz oświadczył, iż nie rozumie publicznych skarg Legii. Jak stwierdził - "dajemy zarobić Legii, powierzając jej organizację meczów reprezentacji. Czasami płacimy nawet za to 100 tys. złotych. Nie żądamy natychmiastowego rozliczenia się z wpływów za bilety. Nie ściągamy długów Legii wobec PZPN z rat przelewanych przez Canal , a płacimy jeszcze kary nakładane na ten klub przez UEFA".
- Będąc wiceprezesem PZPN czułem się odpowiedzialny za politykę związku, za sędziów, itd. Teraz jestem selekcjonerem, więc mogę tylko powiedzieć, że była to wyjątkowo nieszczęśliwa, wręcz niemożliwa wypowiedź prezesa, chyba że znów ktoś coś przekręcił. Też bym chciał sponsorować Polonię,czy Zawiszę Bydgoszcz. Wydaje mi się, że prezes chciał chyba dać rekontrę kontestującym wszystko działaczom Legii, bo nie ukrywajmy - organizacja meczu reprezentacji, to niezły interes.
Mecz z Łotwą będzie miał podobny scenariusz do występu na Stadio di Seravalle?
- Chcemy go wygrać, ale jak mówiłem Łotysze nie są frajerami. Przekonali się o tym dobitnie Szwedzi, którzy liczyli w Rydze na łatwy łup, zremisowali zawody, a mogli nawet je przegrać. Ten mecz ma kapitalne znaczenie dla układu tabeli naszej grupy. Szwedzi grają z Węgrami i ktoś musi stracić punkty. My, wygrywając w Warszawie, oddalamy przeciwników od pozytywnego myślenia. To jednak trudny, doświadczony rywal. Grają systemem 4-4-2, są bardzo dobrze zorganizowani w obronie, mają pewnego bramkarza, a najmniej doświadczony zawodnik II linii ma 35 występów na koncie. Ich piłkarze grają w dobrych zagranicznych ligach, a Marian Pahars z Southampton miałby pewne miejsce wśród biało-czerwonych. Przede wszystkim jednak nie ciąży na nich presja wyniku. Z kolei moi podopieczni w porównaniu z nimi - biorąc pod uwagę reprezentacyjny staż - to nowicjusze. Pokonać ich możemy przygotowaniem motorycznym, taktyką, zaciętością, walką. Łotwa jest może futbolowym kopciuszkiem, ale za to nieobliczalnym. Stawiam ją na równi z Białorusią, Walią - rywalami w eliminacjach do mistrzostw świata, Węgrami.
Nominacje na mecz z Łotwą rozda pan dopiero w piątek?
- Bo chcę uniknąć sytuacji, że ktoś zgłosi mi kontuzję w czwartek w nocy. Zbieramy się w niedzielę wieczorem, zagraniczni piłkarze, grający tego dnia, dołączą do nas w poniedziałek. Muszę pomyśleć jakie zajęcia zaordynować, bo widzę oznaki zmęczenia u naszych ligowców, nie są tak dynamiczni. W środę zagramy 2x30 min z tradycyjnym rywalem, IV-ligową Koroną z Góry Kalwarii. A bez względu na wynik meczu z Łotwą, zaproszę chłopaków na jedno lub dwa piwa.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.