Miedź Legnica - Legia Warszawa 1:2 Goncalo Feio
fot. Kasia Dzuchil

Goncalo Feio: Awansowaliśmy, ale końcówka meczu mnie nie zadowala

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

31.10.2024 23:25

(akt. 01.11.2024 01:50)

– Doceniam postawę przeciwnika. Osiągnęliśmy swój cel, którym był awans, natomiast drużyna Miedzi postawiła nam trudne warunki, walczyła do samego końca — również o awans – mówił po wyjazdowym meczu z I-ligowcem w 1/16 finału Pucharu Polski trener Legii Warszawa, Goncalo Feio.

– Na początek pragnę podziękować wszystkim, którzy byli obecni w Legnicy. Zarówno naszym kibicom, którzy musieli odbyć długą drogę na stadion Miedzi, jak i licznym kibicom gospodarzy. Robili dobrą otoczkę wokół meczu. Obie drużyny starały się odwdzięczyć kibicom, tak by stworzyć święto piłkarskie w środku tygodnia, na tym kameralnym stadionie.

– Ocena meczu? Większość spotkania zdecydowanie pod naszą kontrolą, z dużą łatwością transportowaliśmy ciężar gry na połowę przeciwnika, w ostatniej tercji mogliśmy i lepiej rozgrywać i lepiej wybierać zakończenie. Zależało nam na tym, by nie dać zbyt wielu okazji Miedzi po stałych fragmentach gry i wiedzieliśmy, że są dobrzy w tym elemencie, a utwierdził nas w tym skład wystawiony przez trenera Ireneusza Mamrota.

– Początek drugiej połowy był podobny jak przebieg pierwszej, ale przeciwnik odebrał nam raz piłkę wysoko, należy docenić sposób pressingu, dzięki temu gospodarze objęli prowadzenie. To zwykle oznacza komplikowanie sprawy, gdy grasz na wyjeździe i pierwszy tracisz gola. Ale drużyna zareagowała bardzo dobrze i jestem z tej reakcji bardzo zadowolony. Nie zwariowaliśmy, a to ważne, bo przecież nie w każdym meczu wszystko będzie się układało, nie w każdym będziemy prowadzić. My wróciliśmy do dominacji w meczu z Miedzią, do tworzenia kolejnych dobrych sytuacji bramkowych. Dostaliśmy rzut karny po blokadzie piłki ręką po dośrodkowaniu Pawła Wszołka, to sytuacja nieszczęśliwa dla rywala, szczęśliwa dla nas. „Kapi” wykorzystał jedenastkę i znów mieliśmy sytuację jak na początku rywalizacji. Dalej dominowaliśmy, mieliśmy sytuacje Guala, Morishity. Potem była przerwa spowodowana dymem, dobrze po niej weszliśmy do gry, zdobyliśmy bramkę po fajnej akcji na 2:1.

– Niestety po objęciu prowadzenia zaczęła się część meczu, z której jestem bardzo niezadowolony. Straciliśmy kontrolę nad meczem. Raz uratował nas Kobylak, a dwa razy piłkarze Miedzi w dobrych sytuacjach mogli lepiej pocelować. Zagrażali nam dogrywką, co wynikało z chęci i zaangażowania graczy Miedzi, ale też z wiary w to, że mogą odrobić stratę. Doceniam to u przeciwnika, ale patrzę głównie na swój zespół. A wymagam od niego więcej jeśli chodzi o kontrolę meczu, o organizację gry w obronie, więcej jeśli chodzi o skuteczność pojedynków, więcej jeśli chodzi o wybory z piłką przy nodze gdy prowadzimy tylko różnicą jednego gola. Ta końcówka meczu mnie nie zadowala.

– Gratuluję swoim piłkarzom awansu i całemu klubowi. W Pucharze Polski nigdy się łatwo nie gra, ale cel został osiągnięty, awansowaliśmy do 1/8 finału, dalej walczymy na trzech frontach. O to dzisiaj chodziło.

– To siódmy mecz, w którym przegrywaliśmy, a potrafiliśmy odwrócić przebieg spotkania? Powinniśmy każdy zaczynać z wynikiem 0:1? Bez przesady. Mieliśmy różne momenty sezonu, gorsze i lepsze. Czasem można stracić bramkę na początku meczu, a czasem pod koniec. Oczywiście wolałbym każdy mecz zaczynać od prowadzenia, ale dziś to nie było tak, że obudziliśmy się po stracie gola. To nie jest prawda. Przed stratą gola dominowaliśmy w tym meczu, mieliśmy słupek i bardzo dobre interwencje Abramowicza - w tym jedną głową. Nie było więc tak, że nasza gra po stracie gola diametralnie zmieniła się na lepsze. Dobrze by było tego gola nie stracić, ale stało się inaczej. Natomiast przyczyny tych strat goli są inne w każdym meczu.

– Czy miałem wrażenie, że mecz wymyka się z rąk i jak jeszcze potrwałby dłużej, to zwycięstwo wymknęłoby się z rąk? Nie myślałem w takich kategoriach. Starałem się realistycznie ocenić sytuację i jakoś na nią reagować. Choć fakt, nie chciałem by mecz trwał dłużej. Z tego powodu nie zrobiłem w doliczonym czasie piątej zmiany, a miałem to zrobić. Ale zmiana oznaczałaby doliczenie kolejnej minuty do tych zawodów. Nie chciałem już tego przedłużać. Ale zawsze się staram myśleć pozytywnie, raczej nie stoję i nie mówię pod nosem - „zaraz stracimy gola, zaraz nam strzelą…”. Ale mamy za sobą doświadczenie w meczach pucharowych, fazę play off - to granie trochę podobne do tego w Pucharze Polski. W zeszłym sezonie drużyna też długo grała w pucharach, a dwa lata temu zdobyła Puchar Polski. I skoro mamy takie doświadczenie, to powinniśmy lepiej zarządzać końcówką meczu. Poza tym mieliśmy dwa kontrataki, którymi mogliśmy zamknąć mecz strzelając gola na 3:1. Ale prowadząc wolałbym mieć pełną kontrolę nad meczem. Można bronić się z piłką, ale nie polega to na obronie niskiej tylko na utrzymywaniu się przy piłce - najlepiej na połowie przeciwnika i tworząc w ten sposób kolejne okazje, a my je stworzyliśmy tylko po kontrach. Chciałbym mieć lepszą kontrolę nad meczem.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.