Benjamin Verbic

Gra w Europie bardzo się oddaliła. Legia odpadła z Pucharu Polski

Redaktor Marcin SłokaRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Słoka, Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

06.04.2022 18:00

(akt. 07.04.2022 12:26)

Legia odpadła z Pucharu Polski. Warszawiacy przegrali 0:1 w półfinale tych rozgrywek z Rakowem w Częstochowie po golu Mateusza Wdowiaka. To oznacza, że stołeczny zespół bardzo oddalił się od możliwości występu w eliminacjach europejskich pucharów w przyszłym sezonie. I będzie to cud, jeśli zapewni sobie kwalifikacje poprzez ligę.
Puchar Polski 2021/2022 - 1/2 finału
Raków CzęstochowaRaków Częstochowa
1 0

(1:0)

Legia WarszawaLegia Warszawa
06-04-2022 18:00 Częstochowa
Tomasz Musiał Polsat Sport
5'
31'
45'
46'
64'
65'
79'
79'
86'
90'
Centrum meczowe
Raków CzęstochowaLegia Warszawa
  • 12. Kacper Trelowski

  • 7. Fran Tudor

  • 2. Tomas Petrasek

  • 24. Zoran Arsenić

  • 22. Deian Sorescu

  • 8. Ben Lederman

  • 66. Giannis Papanikolaou

  • 17. Mateusz Wdowiak

  • 70. Fabio Sturgeon

    79'
  • 11. Ivi Lopez

    90'
  • 9. Sebastian Musiolik

    46'

Rezerwy

  • 1. Vladan Kovacević

  • 3. Milan Rundić

    79'
  • 16. Oskar Krzyżak

  • 18. Jakub Arak

  • 21. Vladislavs Gutkovskis

    46'
  • 55. Szymon Czyż

  • 71. Wiktor Długosz

  • 77. Marcin Cebula

    90'
  • 88. Walerian Gwilia

– Zapis relacji tekstowej na żywo

Rozmowa z Mateuszem Wieteską

Konferencja trenera Vukovicia

Wypowiedź szkoleniowca Rakowa

Kilka słów od Richarda Strebingera

Komentarz Mateusza Wdowiaka

Dla legionistów pucharowa droga jawiła się jako jedyna możliwa metoda dotarcia do europejskich pucharów. W poprzednich spotkaniach "Wojskowi" delikatnie mówiąc nie trafiali na rywali z najwyższej półki, choć i tak nie obyło się bez trudności, jak choćby w wyjazdowym meczu z Motorem Lublin. Legioniści będąc w absolutnym dołku pokonali wówczas wspomnianego II-ligowca 2:1, by w kolejnej rundzie wyeliminować ekstraklasowego outsidera, Górnika Łęczna 2:0. 

Tym razem kaliber przeciwnika był już kompletnie inny. Podopiecznym Aleksandara Vukovica przyszło się mierzyć z wyśmienicie radzącym sobie w lidze Rakowem Częstochowa, a więc zespołem, z którym konfrontację można zlokalizować w najświeższej historii ligowych spotkań. Niespełna miesiąc temu legioniści zremisowali właśnie na stadionie w Częstochowie 1:1, co z jednej strony oznaczało przerwanie serii zwycięstw Legii, a z drugiej strony mogło być uznane za naprawdę korzystny rezultat. Należy przyznać, że w tamtym pojedynku to Raków był stroną prezentującą bardziej przekonujący styl gry. "Wojskowi" objęli prowadzenie w ostatnich chwilach pierwszej połowy, która to zdecydowanie nie przebiegała pod dyktando Legii. Po zmianie stron to legioniści przez moment przeważali, ale dość szczęśliwa wyrównująca bramka dla Rakowa pociągnęła za sobą zmasowaną ofensywę gospodarzy. Legioniści zdołali utrzymać remisowy wynik i wywieźć z Częstochowy jeden punkt, ale już tamto spotkanie pokazało, że Legii może być niezmiernie trudno postawić się tej drużynie.

W środowy wieczór na otwarcie wyniku spotkania nie trzeba było długo czekać. Już w 5. minucie bramkę na 1:0 zdobył Mateusz Wdowiak, który nieco w ciemno zbił głową mocne dośrodkowanie z rzutu wolnego Iviego Lopeza. Wydawało się, że kolejne minuty mogą przynieść kolejne bramki dla Rakowa, jednak po raz kolejny dobry występ w bramce zaliczył Richard Strebinger. Austriak jeszcze w ciągu pierwszych 10 minut meczu wybronił instynktownie uderzenie Sebastiana Musiolika, którego dobrym podaniem obsłużył autor pierwszej bramki.

Zmasowany atak Rakowa z pierwszych minut nie znalazł jednak swojej kontynuacji w pełnej rozciągłości w kolejnej fazie pierwszej połowy. Delikatnie do głosu zaczęli również dochodzić legioniści, jednak w ich atakach brakowało zarówno impetu, jak i dokładności. "Wojskowi" nie byli tak naprawdę w stanie zagrozić bramce strzeżonej w środę przez młodego Kacpra Trelowskiego. Raków również nie miał już w pierwszej połowie stuprocentowych okazji bramkowych, ale kilkukrotnie tworzył zamieszanie w polu karnym Legii.

Po zmianie stron przewaga gospodarzy była jeszcze bardziej widoczna. Podopieczni Marka Papszuna wyraźnie dążyli do zdobycia drugiej bramki, co na dobrą sprawę powinno było im się udać, zważając na liczbę dogodnych sytuacji. Sporo zamętu w "szesnastce" legionistów wywoływał Lopez. Hiszpan został obsłużony pięknym podaniem przez Bena Ledermana, który zagrał podcinką za linię obrony Legii. Lopez miał zdecydowanie komfortowe warunki do oddania strzału, jednak jego uderzenie minimalnie minęło prawy słupek bramki. 

Hiszpański piłkarz był również blisko trafienia do siatki w 72. minucie, kiedy uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego z okolic 20. metra, a piłka ponownie poszybowała tuż obok bramki. Dość niespodziewanie do wyrównania mogła doprowadzić kilka minut później Legia. Mathias Johansson dograł piłkę do Benjamina Verbicia, a nowo pozyskany przez stołeczny klub zawodnik uderzył piłkę nieznacznie nad poprzeczką.

Ostatnie minuty meczu bardziej niż budzić nadzieję na korzystny wynik dla Legii, mogły wiązać się z oczekiwaniem na podwyższenie rezultatu przez Raków. Gospodarze do końca grali otwarty futbol, bardzo często naciskając na legionistów w bezpośrednim sąsiedztwie ich bramki. Podopiecznym trenera Papszuna brakowało jednak dokładności, a momentami wydawało się, że w ich poczynania wkrada się odrobina nonszalancji. Legioniści nie poddawali się w walce o bramkę wyrównującą, lecz zdecydowanie brakowało im argumentów. Legii nie można zarzucić fatalnego meczu, ale w ogólnym ujęciu była drużyną zdecydowanie gorszą od grającego z polotem Rakowa.

Autor: Marcin Słoka

Polecamy

Komentarze (1316)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.