Gra w USA, nieudany czas w Brazylii. Luquinhas wraca do Legii
16.06.2024 13:25
Luquinhas jest po nieudanym, półrocznym okresie w Fortalezie, czyli klubie z ojczyzny, w której wcześniej… nie grał profesjonalnie. – Od razu pojechałem do Europy. Niektóre drużyny w Brazylii odrzuciły mnie i moją ostatnią decyzją był wyjazd do Portugalii. Myślałem o rezygnacji z piłki nożnej, ale, dzięki Bogu, Lucio Flavio, chłopak z Brasilii, zabrał mnie do Vilafranquense – opowiadał pomocnik, cytowany przez Diario do Nordeste.
W Portugalii występował też w Benfice B i Desportivo Aves, z którego w połowie 2019 roku definitywnie przeszedł do Legii Warszawa. – To szybki, dobrze prowadzący piłkę zawodnik, którego ultraofensywny profil odpowiada naszym oczekiwaniom co do roli skrzydłowego. Przy Łazienkowskiej może jeszcze rozwinąć potencjał. Mam nadzieję, że będzie ważną częścią drużyny i pomoże nam w walce o tytuł – mówił ówczesny dyrektor sportowy "Wojskowych", Radosław Kucharski.
DRYBLER
– W Warszawie podoba mi się to, że mogę spokojnie wyjść na ulicę, zadzwonić do mamy, wyciągnąć telefon bez skrępowania i nie czuć przy tym niepotrzebnej presji. Dla kogoś to oczywiste, ale niekoniecznie na ulicach, na których się wychowywałem. Kiedyś ktoś we mnie i w kolegę wycelował pistoletem i krzyknął: "Ściągajcie buty i oddawajcie telefony, szybciej". Tam nie możesz wyjść na ulicę z telefonem komórkowym ze swobodą. Po dziewiątej, gdy się ściemnia, nie zobaczysz nikogo na ulicy. Tylko odważnych albo szemrane towarzystwo. Gdy dzwonię do mamy, ona tylko zdaje mi raport: „Kochanie, ktoś został zastrzelony kilka ulic dalej, sąsiadkę okradli, a w okolicy doszło do rozróby". Okropne. Gdy wróciłem, przedstawiałem Europę jako raj. Zarówno w Lizbonie, jak i Warszawie ludzie są znacznie bardziej wyedukowani, nie ma tego problemu drastycznej biedy – opowiadał Luquinhas, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Zadebiutował w przegranym meczu z Pogonią Szczecin (1:2). Już wtedy pojawił się na boisku w wyjściowym składzie, którego nie oddał praktycznie do końca pierwszego okresu przy Łazienkowskiej. Mógł się podobać od początku. Potem zmieniono mu pozycję (ze skrzydła na "dziesiątkę"), a zawodnik popracował nad skutecznością i wszyscy mieli z niego pociechę. Lubił dryblować i szukać miejsca do podania albo strzału. Trudno było go powstrzymać z piłką przy nodze. Jeśli udało się to zrobić, to część takich akcji kończyła się faulami.
SKARB
Potwierdzał dobrą dyspozycję w następnych miesiącach. Stał się skarbem zespołu, przerastał polską ligę pod względem umiejętności. – Zawsze starał się ciągnąć drużynę poprzez pojedynki jeden na jednego i grę do przodu – opowiadał były zawodnik "Wojskowych", Jerzy Podbrożny. – Niełatwo gra się przeciwko takim piłkarzom, którzy często robią różnicę – tłumaczył Daniel Łukasik, który w przeszłości występował przy Łazienkowskiej.
Według czytelników oraz redakcji Legia.Net, Luquinhas został najlepszym zawodnikiem "Wojskowych" w 2020 roku i w sezonie 2020/21. – Jest mały, silny na nogach, ma świetny drybling, zmiany kierunku są u niego naturalne. To zabójstwo, zwłaszcza dla wyższych obrońców, którzy bazują na kontakcie, a nie zwrotności. To cicha gwiazda naszej ligi. Atakuje z drugiej linii. (…) Ciągnie go do środka, z tej strefy stara się rozgrywać piłkę. Ten chłopak ma ogromną szansę, by za kilka lat, gdy go już w klubie nie będzie, był nazywany jednym z najlepszych Brazylijczyków w historii Legii. Jeśli ściągamy obcokrajowców, to właśnie takich – chwalił go w "Przeglądzie Sportowym" Jakub Wawrzyniak.
– W którymś momencie próbowaliśmy Luquinhasa jako fałszywą "dziewiątkę", ale wówczas nie wyglądało to dobrze. Myślę, że zdecydowanie lepiej wygląda na obecnej pozycji (jedna z dwóch "dziesiątek" – red). Wcześniej grywał jako skrzydłowy, stamtąd robił przewagę, mijał jednego czy drugiego zawodnika, ale w dalszym ciągu nie było widać strzelonych goli. Teraz uczestniczy w niemalże każdej akcji – sam wprowadza piłkę w pole karne, uderza albo ktoś inny do niego podaje. Ma sytuacje, ale wynika to z tego, że jest ustawiony bliżej bramki – opowiadał w lutym 2021 roku ówczesny trener Legii, Czesław Michniewicz.
AKCJA W AUTOKARZE, NOWY KAPITAN
Luquinhas wszedł z przytupem w sezon 2021/22. W dwumeczu z Bodo/Glimt strzelił dwa gole i pomógł w awansie do kolejnej rundy el. Ligi Mistrzów. Gorzej było w lidze, bo nie doczekał się bramki w Ekstraklasie, a asystował zaledwie raz – w meczu z Piastem Gliwice (1:4). Obniżył loty względem wcześniejszych rozgrywek, lecz na tle innych wciąż wyglądał dobrze.
– Nie miał zmiennika. Musiał grać, a był to najczęściej faulowany zawodnik. Cały czas wchodził w drybling, fantastycznie to robił, ale kosztowało go to mnóstwo sił. Po każdym meczu był poobijany, pozdzierany, czasami trzeba było go cerować – opowiadał Michniewicz w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym.
W końcówce 2021 roku autokar wracający z piłkarzami Legii został zatrzymany przez kibiców po meczu z Wisłą Płock. Doszło do przepychanek, ucierpieli Mahir Emreli i Luquinhas. Azer nie pojawił się już przy Łazienkowskiej, nie stawił się na zbiórce, nie poleciał z zespołem na zgrupowanie. Brazylijczyk postąpił inaczej, jak profesjonalista. Aleksandar Vuković to docenił. – Zdaję sobie sprawę, że to piłkarz rozchwytywany, może otrzymywać oferty z różnych klubów, ale póki jest z nami, to do końca sezonu będzie naszym kapitanem – mówił ówczesny szkoleniowiec "Wojskowych", który podjął tę decyzję podczas obozu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W szatni rozległy się brawa. – Luquinhas, Luquinhas – krzyczeli koledzy. Okazało się, że Brazylijczyk nosił opaskę tylko w jednym spotkaniu (sparing z FK Krasnodar). "Vuko" liczył się z możliwością odejścia piłkarza.
"ZAWSZE MA DLA PRZECIWNIKA JAKIEŚ NIESPODZIANKI"
Styczeń, rok 2022. Luquinhas otrzymał bardzo dobrą ofertę od New York Red Bulls (MLS). Amerykanie złożyli propozycję władzom Legii, którą potem podwyższali (nieco ponad 3 mln euro). Pomocnik opuszczał "Wojskowych", w barwach których zagrał 110 razy, zdobył 12 bramek i dwa mistrzostwa Polski (2020, 2021), a także awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Został wybrany pomocnikiem sezonu 2020/21 w Ekstraklasie. Był najczęściej faulowanym zawodnikiem w lidze – rywale nie przebierali w środkach, by go zatrzymać.
– Jego zdolność do odwracania się tyłem do bramki pod presją, tworzenia półprzestrzeni, wchodzenia w przestrzeń i przyciągania obrońców w celu tworzenia szans dla siebie lub kolegów będzie pomocna w dalszym rozwoju naszego zespołu – chwalił go Gerhard Struber, ówczesny trener klubu z MLS.
Brazylijczyk miał świetny początek w Stanach Zjednoczonych. Stał się niekwestionowanym filarem ataku, w pierwszym półroczu zdobył 7 bramek i 5 asyst. Przyzwoicie radził sobie w MLS i Open Cup. Był – tak, jak w Polsce – regularnie faulowany, a także wybierany do zespołu tygodnia. – Można zauważyć, jak potrafi strzelać pod dużą presją, jak dobrze radzi sobie ze znalezieniem kolegi z drużyny i jak jest gotowy do pracy na wysokim poziomie. To dla nas bardzo ważny zawodnik. Zawsze ma dla przeciwnika jakieś niespodzianki – wyjaśniał Struber, cytowany przez ussoccer.com. – Jeśli odbierzesz mu piłkę, to będę ci klaskał na boisku – dodał w kanale Foot Truck były piłkarz Legii, Patryk Klimala, który grał z Luquinhasem w Nowym Jorku.
Mimo obiecującego pierwszego półrocza, dalsza kariera Brazylijczyka w New York Red Bulls trochę zwolniła. W 2023 roku pomocnik doznał kontuzji i pauzował przez niemal dwa miesiące, ale potem odzyskał nieco blasku. Ogółem zagrał 70 razy w klubie z MLS, strzelił 10 goli i wywalczył 14 asyst. – Miał nierówne występy. Czasami wyróżniał się, w innych meczach wydawał się być niewidzialny – czytamy w Front Row Soccer. Po dwóch latach Luquinhas opuścił Stany Zjednoczone.
SPEŁNIONE MARZENIE
– Myślę, że pierwszy kontakt Fortalezy ze mną był w 2021 roku. Od początku chciałem tu przyjechać. Niestety wiemy, jak działa futbol, niektóre rzeczy nie wypaliły, ale na wszystko przychodzi czas – mówił pomocnik (Diario do Nordeste), który od dzieciństwa pragnął gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w Brazylii, ale najpierw postanowił spełnić marzenie żony, jakim okazało się życie w Stanach Zjednoczonych, a potem własne.
Fortaleza kupiła go za 1,5 mln dolarów, podpisując kontrakt do końca 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. – Śledziliśmy go odkąd grał w polskiej lidze, zanim przeszedł do NY Red Bulls – wyjaśniał dyrektor generalny brazylijskiego klubu, Marcelo Paz. – Wszyscy wiedzą, że kalendarz MLS czasami kończy się wcześniej, ale trenowałem przez ostatnie dwa tygodnie negocjacji. Musiałem też rozwiązać pewne sprawy. Nie jestem w 100 proc. na swoim poziomie fizycznym, ale pracuję nad tym – powiedział pomocnik na konferencji powitalnej.
Jak się okazało, pierwsza część 2024 roku nie była udana dla Luquinhasa, który zagrał 10 meczów (zaledwie 229 minut), nie miał żadnych liczb i głównie pełnił rolę zmiennika. Ostatni raz wystąpił 22 kwietnia. – Przybył z trudną misją zastąpienia Calebe, który wracał do zdrowia po kontuzji. Występy nie były dobre i zakończyły się krytyką ze strony fanów – pisało ge.globo.com.
Teraz spróbuje się odbudować przy Łazienkowskiej. Zawodnik został wypożyczony do Legii na rok, z opcją pierwokupu, która – według brazylijskich mediów – wyniesie 1,4 mln euro.
Statystyki Luquinhasa (ofensywny pomocnik; rocznik 1996) od sezonu 2019/2020:
Klub | Lata gry | Mecze | Gole | Asysty | Ż. kartki | Cz. kartki |
Fortaleza | 1.2024 – 6.2024 | 10 | 0 | 0 | 1 | 0 |
New York Red Bulls | 2.2022 – 1.2024 | 70 | 10 | 14 | 3 | 0 |
Legia Warszawa | 7.2019 – 2.2022 | 110 | 12 | 19 | 13 | 0 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.