Piłki/Piłka

Grzegorz Mielcarski: Borysiuk dobrze wybrał

Marcin Szymczyk

Źródło: czasfutbolu.pl

01.02.2012 13:08

(akt. 21.12.2018 15:22)

<p>- Ariel Borysiuk dokonał dobrego wyboru. Byłem zdziwiony, a nawet trochę zły, gdy czytałem, że Ariel wybiera Brugię na swoje nowe miejsce pracy. Kaiserslautern to dla niego lepsze rozwiązanie z kilku powodów. Po pierwsze – gra tam Jakub Świerczok, jego kolega z Polski. Po drugie – w tym klubie pracuje Artur Płatek, który bardzo dobrze zna język niemiecki i realia tej ligi. Płatek może być ogniwem łączącym sztab szkoleniowy z Borysiukiem. Nie wiem na jakim Ariel jest etapie w nauce języków obcych, ale jeśli nie zna ich perfekcyjnie, to trener Płatek może przekazać mu dokładnie czego się od niego wymaga - mówi w rozmowie z serwisem czasfutbolu.pl ekspert telewizji Canal+ Grzegorz Mielcarski. </p>

- Jeśli Borysiuk dobrze zagra w kilku meczach Bundesligi, to może znacznie lepiej się tam wypromować niż w lidze belgijskiej. Tych dwóch lig nie da się w ogóle porównać. Oczywiście nie możemy powiedzieć na sto procent, że w Kaiserslautern będzie dobrze, a w Brugge byłoby źle. Ale jeśli miałbym kierować się jakimiś przesłankami, to wybrałbym klub z Niemiec. Podkreślam, że głównie z uwagi na osobę Artura Płatka. W Belgii Ariel mógłby nie mieć takiej osoby, która zawsze poda mu rękę, przetłumaczy pewne kwestie czy nawet pomoże przy wyborze mieszkania. To jest wartość nie do przecenienia i moim zdaniem kluczowa sprawa.


Czy dla Legii to była dobra oferta? Oficjalnej kwoty transferu nie podano, a nieoficjalnie mówi się o dwóch milionach euro…


- Każdy transfer powyżej miliona euro traktuję już w kategoriach małych sukcesów. Przy kryzysie europejskim dwa miliony euro to już naprawdę duża kwota. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że nasi zawodnicy nie grają w Lidze Mistrzów czy w innych prestiżowych meczach i nie mają tylu okazji, żeby się wypromować. Dobra gra Borysiuka w Lidze Europy sprawiła, że zachodni klub zapłacił za niego niemałe pieniądze. Pamiętajmy, że Ariel pełni funkcję defensywnego pomocnika. To nie jest gwiazda zespołu czy piłkarz, który prowadzi grę. To chłopak od „czarnej roboty”, który swoim podaniem ma przyspieszyć grę drużyny. On to świetnie potrafi i ma bardzo dobre uderzenie z dystansu, ale dla Legii to też była atrakcyjna propozycja.


W Legii sytuacja kadrowa zaczyna robić się nieciekawa. Borysiuk odchodzi, a kontuzje leczą Radović i Ljuboja. Wygląda na to, że do meczu ze Sportingiem Lizbona warszawiacy przystąpią w składzie słabszym od tego z rundy jesiennej…


- Borysiuk odszedł, ale pamiętajmy, że w klubie jest Janusz Gol, który jesienią zanotował kilka fantastycznych występów w lidze. Jego początek w Legii był słaby, ale potem niesamowicie się rozkręcił. Odrodził się po strzeleniu kluczowej bramki w meczu ze Spartakiem Moskwa. Zobaczymy jeszcze jak ułoży się sytuacja z Radoviciem i Ljuboją. Może chłopaki wrócą do zdrowia na czas, czego im życzę. Kontuzje to niestety element gry w piłce nożnej i musimy się z nimi liczyć. Na ewentualnej absencji dwóch Serbów Legia straciłaby bardzo dużo i to nie ulega żadnej wątpliwości. Warszawiacy muszą jednak liczyć na cały zespół z Wolskim, Żyro i Rybusem, który w tej rundzie się odrodził. Legia ma znacznie więcej atutów niż tylko Ljuboja, choć oczywiście on jest świetnym uzupełnieniem tej drużyny. Dla mnie najlepszym zawodnikiem stołecznego klubu jest Radović i jego na pewno będzie bardziej brakowało niż Ljuboi. Nie uważam jednak, żeby Legia była bez szans w meczu ze Sportingiem. Szanse obu zespołów oceniam 50 na 50.


Autor: Maciej Rodacki


Zapis całej rozmowy z Grzegorzem Mielcarskim możemy przeczytać w serwisie czasfutbolu.pl

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.