Grzegorz Sandomierski: Chcę zatrzymać Legię

- Nie to, żebym się chwalił, ale to było więcej niż 270 minut - prostuje. - Przecież w Tychach była jeszcze półgodzinna dogrywka. Gdzieś wyczytałem o tych minutach, bo daję słowo, nie zajmuję się ich liczeniem - śmieje się młody piłkarz. Jeśli z Legią wyjdzie mu mecz życia, to w następnym spotkaniu przeciwko Zagłębiu Lubin będzie bronić... No właśnie, kto? Przecież we wtorek Jagiellonia podpisała kontrakt z byłym reprezentantem Polski, 33-letnim Grzegorzem Szamotulskim. - Nie zajmuję się meczem w Lubinie. Teraz trzeba powstrzymać Legię. A co do przyjścia Grześka to absolutnie tym się nie stresuję. Pewnie będę mógł się od niego czegoś nauczyć. To doświadczony bramkarz, a ja dopiero zaczynam. Dlatego podkreślam, przyjście Grześka, rozpatruję w kategoriach korzyści, a nie jakiejś tragedii - mówi Sandomierski. Zimą, gdy Jagiellonia ogrywała u siebie Legię 2:1, był wypożyczony do trzecioligowego Ruchu Wysokie Mazowieckie. Ale tamto spotkanie, niezwykle emocjonujące, oglądał w telewizji. - Mecz był super i piękny gol Tomka Frankowskiego. Teraz też spodziewam się, że będzie sporo roboty, a gdyby zakończenie było identyczne... Legia to firma i mecze z takimi zespołami mają ten fajny smaczek. Mimo 20 lat na pewno nie zje mnie trema. Może na początku przejdzie po plecach dreszcz, ale jak tylko zacznie się mecz tylko to, co się dzieje na boisku będzie ważne - zaznacza.