Guilherme: Największy postęp zrobiłem w grze obronnej
11.03.2015 12:37
Do tej pory jak rozmawialiśmy, to zawsze przewijał się wątek zdrowia. Miałeś pecha po przyjściu do Legii, złapałeś paskudny uraz. Teraz możemy się w końcu skupić na rozmowie o piłce i to jest chyba największy plus?
- To prawda. Dzięki Bogu możemy się skupić na rzeczach pozytywnych, na futbolu, a nie na opowieściach o rehabilitacji i wizytach w gabinetach lekarskich. O tych złych chwilach już zapomniałem i fajnie, że nie trzeba do nich wracać myślami. Kiedy byłem kontuzjowany faktycznie nie było o czym rozmawiać i nawet nie bardzo miałem na to ochotę.
To na początek pytanie, którego się z pewnością spodziewasz. Grasz na lewej obronie, ale ja i wielu kibiców lubimy na ciebie patrzeć gdy grasz z przodu. Kiedy cię tam z powrotem zobaczymy?
- Mnie pozostaje tylko skupić się na tym, czego wymaga ode mnie trener. Szkoleniowiec widzi mnie na lewej obronie i uważa, że jestem tam w stanie pomóc zespołowi, że jest to dobre również dla mnie. Muszę wiec pracować i robić co w mojej mocy, by go nie zawieść. Wciąż uczę się gry na boku defensywy, staram się robić postępy, chłonę wiedzę przekazywaną od trenerów Paco, Kaza czy Berga i dzięki temu staje się lepszym obrońcą. Natomiast jeśli kiedyś w przyszłości będzie okazja zagrać z przodu, to zrobię to z największą przyjemnością.
Jest takie powiedzenie, że dobry piłkarz da sobie radę w każdym miejscu. Dajesz sobie radę, ale wydaje się, że masz większy potencjał jeśli chodzi o grę ofensywną. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?
- Hmm… wyjątkowo się nie zgodzę. Legia gra często z kontrataku, gra jest zmienna – szybko przechodzimy z obrony do ataku i odwrotnie. Gdy gram na lewej obronie, to przy takim stylu gry mam więcej miejsca, mogę pokazać nawet więcej niż występując na środku pomocy czy na skrzydle.
Czyli lepiej się czujesz jako ofensywnie usposobiony obrońca mający przed sobą skrzydłowego niż w roli typowego skrzydłowego schodzącego do środka?
- To wszystko zależy od wizji drużyny jaką preferuje trener zespołu. Rolą szkoleniowca jest to, by wydobyć ze mnie najlepsze cechy, z pożytkiem i dla mnie, i dla drużyny. Ja jestem piłkarzem i ufam trenerowi, wykonuję jego polecenia. Skoro trener nakazuje mi grać na obronie, to widać taka rola bardziej do mnie pasuje.
Trener Berg chwali cię za grę w obronie, powiedział nawet, że zrobi z ciebie jednego z lepszych bocznych defensorów w Europie.
- To wielki komplement, miło mi słyszeć coś takiego. Zobaczymy jak to się dalej potoczy, z pewnością taka opinia, z ust takiego człowieka, motywuje do większej pracy i wysiłku.
Wydaje się, że zanim zaczniesz ogrywać rywala, wygrywać z nim pojedynki, potrzebujesz kilkunastu minut na to, by zorientować się jak gra rywal. Tak było we Wrocławiu w PP, gdzie kilka razy na początku, to przeciwnik był górą, tak było w Amsterdamie. Ale jak już poznałeś na czym bazuje piłkarz, na którego grasz, to wygrywałeś z nim wszystko. Tak to działa?
- Ciekawe spostrzeżenie i chyba mogę powiedzieć, że coś w tym jest. Faktycznie na początku wygląda to często inaczej niż np. w drugiej części meczu. Mam jednak wrażenie, że piłkarz, który gra na mnie, na początku jest świeższy, ma więcej sił i to może powodować wrażenie, że potrzebuję chwili na rozpoznanie. Dział analityków czy trenerzy analizują każdego rywala, przekazują mi wskazówki jak gra zawodnik, który będzie biegał po mojej stronie. Ja sam również szukam przed meczem w Internecie informacji i filmów z grą piłkarza, z którym będę się mierzyć. To jest jednak piłka nożna, nie ma opcji bym wygrywał wszystkie pojedynki, czasem ktoś będzie lepszy, minie mnie. Taka jest piłka, ale jest cos w tym co powiedziałeś, z biegiem czasu zyskuję przewagę nad rywalem.
Grasz agresywnie, na pograniczu faulu, ale nie przekraczasz przepisów zbyt często. Długo się takiej gry uczyłeś?
- Jak byłem młodszy, to byłem porywczy czy też nagrzany (śmiech). Zawsze chciałeś jak najszybciej odebrać piłkę rywalowi, grać z zębem. To, że teraz nie fauluję tak dużo, wynika z doświadczenia, którego nabiera się z każdym rokiem. Ważne są też wskazówki trenerów.
Wspomniałeś, że lubisz grę z tyłu, bo masz więcej miejsca. Czemu tak rzadko ruszasz do przodu, na obieg. Z tego jest dużo korzyści, ale rzadko to oglądamy. Takie są założenia taktyczne?
- Ja przede wszystkim jestem rozliczany z gry w obronie – to podstawowe założenie. Faktycznie tak to wygląda, że rzadziej włączam się do ofensywnych akcji, a wyjść na tzw. obieg jest mało. Wynika to charakterystyki gry Legii, naszych skrzydłowych. Kucharczyk i Żyro są szybcy, ale Żyro częściej schodzi do środka, dzięki czemu otwiera się droga, taki tunel dla Łukasza Brozia i dzięki temu jest więcej z przodu niż ja. Kuchy często jest przyklejony do linii, taki jest jego styl. Nie ma więc miejsca dla mnie, bym biegał wzdłuż linii, poszedł na obieg. Jeśli już to wbiegam do środka. Staram się nie dublować pozycji Kucharczyka i to głównie z tego wynika.
Po jednym z takich wyjść do przodu środkiem boiska miałeś dobrą okazję w Amsterdamie. Rozpamiętywałeś to potem?
- Oj tak, śniło mi się to po nocach, nie mogłem spać normalnie… Została we mnie gorycz. Być może, gdybym wykorzystał szansę albo koledzy, którzy w tej akcji uderzali jeszcze dwukrotnie, to losy dwumeczu inaczej by się potoczyły. Szkoda, nie udało się, taka jest piłka. Ich bramkarz znakomicie bronił, w grze nogami jest chyba jednym z lepszych na świecie.
Z którym ze skrzydłowych najlepiej ci się współpracuje na lewej stronie boiska?
- Trudno mi kogokolwiek wyróżnić, powiedzieć z kim najlepiej. Najczęściej współpracuję z Michałem Kucharczykiem, który dużo pomaga w grze defensywnej. Ale dobrze mi się grało też z Kubą Koseckim i Adamem Ryczkowskim. To bardzo dobrzy zawodnicy, dają jakość drużynie.
Najlepszy mecz w obronie do tej pory w barwach Legii, taki z którego jesteś zadowolony to…
- Wydaje mi się, że ten z Ajaksem w Amsterdamie, gdzie przeciwnik był bardzo dobry, wybiegany, świetny technicznie, ale jakoś opanowałem sytuację i nie tylko ja, ale i drużyna wspięła się na szczyt możliwości. To był trudny mecz, pełny stadion ludzi, Ajax był dobrze dysponowany i wypada jedynie żałować tego, że nie dopisywało nam szczęście pod bramką rywala.
W jakich elementach już radzisz sobie dobrze na obronie, co jest atutem na tej pozycji, a co mankamentem i jest do poprawy?
- Nie lubię mówić o swoich wadach i zaletach, nie lubię się oceniać. Zawsze byłem skromny i chciałbym taki pozostać. Słucham tego co mówią do mnie trenerzy, ich rad i nich korzystam. To, że gram lepiej, jest zasługą całego sztabu szkoleniowego. Będąc w Warszawie z pewnością najbardziej się rozwinąłem właśnie w grze defensywnej. Pomaga też rywalizacja z Tomaszem Brzyskim, który jest już zdrowy, potrafi dać świetną piłkę do przodu. Z pewnością z takiej rywalizacji Legia będzie miała pożytek – bez względu na to, na kogo postawi trener.
Kiedy Tomasz Brzyski doznał uraz wszedłeś na obronę ale wydawało się, że to było tylko takie wyjście awaryjne. Spodziewałeś się, że zostaniesz tam na stałe?
- Nie, zupełnie się tego nie spodziewałem. Traktowałem to jako rozwiązanie tymczasowe – awaryjne. Wiedziałem, że muszę pomóc Legii i trenerowi, ale z biegiem czasu zobaczyłem, że idzie mi coraz lepiej, że klub ma wyniki i stwierdziłem, że to może mieć sens.
Stałeś się już rozpoznawalny na ulicach Warszawy? Kibice zaczepiają i proszą o wspólne zdjęcia i autografy?
- Z pewnością tutaj Polska bardzo różni się od Brazylii. W Warszawie jestem rozpoznawalny, ludzie pokazują na mnie palcami, uśmiechają się, poklepują po plecach, ale nikt nie zaczepia, raczej szanuje się czyjąś prywatność. To wynika z mentalności i dobrego wychowania Polaków.
Jakie masz plany indywidualne? Myślisz już o kolejnych krokach po Legii czy planujesz zostać tutaj na dłużej?
- Nie myślę o żadnym nowym klubie, chcę pomóc Legii w zdobyciu mistrzostwa Polski i Pucharu Polski, a potem zobaczymy. Wszystkim nam się marzy Liga Mistrzów...
A gdyby zdarzyła się taka propozycja, finansowo nie do odrzucenia, jak dla Miro Radovicia?
- Każda propozycja jest do przemyślenia. Rado był tutaj wiele lat, osiągnął niemal wszystko. Jeśli nadarza się taka oferta, są z niej zadowolone wszystkie strony, to trzeba się nad tym pochylić i rozważyć.
Za pomoc w tłumaczeniu dziękujemy Adamowi Mieszkowskiemu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.