Inaki Astiz: Atmosfera na Legii jest lepsza niż na Realu
24.01.2012 13:25
Jesteś w Legii od 2007 roku. Przychodząc na Łazienkowską spodziewałeś się, że zostaniesz tak długo?
- Na początku byłem w Legii na zasadzie wypożyczenia, przyszedłem do Polski na rok. Chciałem przez ten czas zdobyć doświadczenie, stać się lepszym piłkarzem i wrócić do Pampeluny gdzie miałem kontrakt z Osasuną. Kiedy jednak wróciłem okazało się, że na moją pozycję jest czterech piłkarzy w kadrze, a dodatkowo klub pozyskał jeszcze jednego środkowego obrońcę. Po rozmowie z trenerem wiedziałem, że będzie trudno o regularne występy w Pampelunie. Nie chciałem usiąść na ławce po tym jak cały rok grałem w Warszawie. Z pobytu w Legii byłem zadowolony, zdobyliśmy przecież Puchar Polski i pomyślałem, że fajnie by było wrócić na Łazienkowską. Udało się, podpisałem 5-letnią umowę z Legią i do dziś jestem zawodnikiem warszawskiego klubu i bardzo się z tego cieszę.
Polska i Hiszpania to dwa różne kraje – pod każdym względem. Co ci się podoba w Polsce, a czego ci brakuje, co ci się nie podoba?
- Podoba mi się to co się dzieje z obiektami sportowymi, infrastrukturą. Stadiony są coraz lepsze, nawet fajniejsze niż w Hiszpanii. Znakomicie wykorzystaliście fakt, że w Polsce będzie Euro 2012. Skorzystały nie tylko miasta, gdzie będą rozgrywane mecze mistrzowskie, powstało wiele pięknych obiektów. Może wciąż jeszcze za mało jest dobrych dróg, ale wierzę że i to się zmieni i wkrótce będzie się po całym kraju jeździło komfortowo. Jestem optymistą? (śmiech) Trzeba nim być, póki co biorąc samochód i jadąc gdzieś samemu drogi są trudne, ale jest coraz lepiej. Natomiast nie ma chyba takich rzeczy, które by mi się nie podobały, które budziłyby we mnie negatywne odczucia.
A sama Warszawa? Lubisz miasto? Gdzie spędzasz wolny czas?
- Kiedy jest zimno, albo jestem poobijany to zwykle czas spędzam w Złotych Tarasach lub w kinie. Warszawa jest fajnym miastem, jest wiele pięknych miejsc jak Stare Miasto czy Łazienki ale w te miejsca nie chodzę codziennie. Raczej są to miejsca do pokazania gdy przyjeżdża rodzina lub znajomi. Ale ci co do mnie mieli przyjechać to już przyjechali więc raczej tam teraz nie bywam. To jest tak, że jak wracam z klubu to odpoczywam i pozostaje wieczór do zagospodarowania. Chadzam głównie na spacery, ale coraz częściej zostaję w domu i czytam książki.
Jaki moment z tych czterech lat spędzonych w Legii wspominasz najmilej?
- Myślę, ze radość po tym jak dwukrotnie zdobywaliśmy Puchar Polski – to były niezapomniane momenty. Emocje i feta po awansie do fazy grupowej Ligi Europy – też było super. Wcześniej nie miałem okazji grać w tych rozgrywkach więc to było coś wielkiego. Ale mam nadzieję, że najpiękniejsze momenty będą w maju. Ale nie chcę o tym za wiele mówić aby nie zapeszać. Musimy skupić się na grze i mniej mówić a lepiej grać.
Kiedy przychodziłeś do Legii był w klubie Jan Urban, który dobrze cię znał, był Kibu Vicuna. Obaj dobrze mówili po hiszpańsku. Nie zrobiło ci się trochę smutno kiedy przestali pracować w Warszawie?
- Z pewnością coś w tym jest, ale wiemy jaka jest piłka. Wiadomo, że był to dla mnie nowy i dziwny okres. Do tej pory zawsze mogłem się do nich zgłosić aby porozmawiać, miałem dobre kontakty z trenerami, rozmawialiśmy po hiszpańsku abym miał kontakt z ojczystym językiem. Także zrobiło się… inaczej. Ale byłem już świetnie wprowadzony w zespół, wiedziałem jak działa klub, znałem się z kolegami z zespołu także było wszystko w porządku. Znacznie trudniej by mi było gdyby Urban i Vicuna odeszli wcześniej. Zresztą do dziś mam z nimi kontakt, latem Urban był w Warszawie na konferencji trenerów – poszedłem na te szkolenia aby się z nim spotkać i porozmawiać. Teraz w Hiszpanii nie było czasu by się spotkać bo okres świąteczno-noworoczny zawsze przeznaczam dla rodziny. Ale dzwonimy do siebie od czasu do czasu.
Odkąd jesteś w Legii grałeś w pierwszym składzie. Dopiero pół roku temu trener Maciej Skorża postawił na innych i musiałeś usiąść na ławce rezerwowych. Jak trudne to było dla ciebie pół roku z tego powodu? Grałeś mało albo wcale.
- Taka sytuacja nie jest łatwa dla żadnego piłkarza, szczególnie jeśli wcześniej grało się dość regularnie. Ale z takich okresów też można się wiele nauczyć, można wyciągnąć sporo wniosków na przyszłość. Dla mnie pocieszające było to, że nie tylko ja się znalazłem w takim miejscu, wielu dobrych graczy musiało jesienią w Legii zadowolić się rolą rezerwowego. Ja teraz daję z siebie wszystko aby znów zacząć grać. A wiadomo, że każdy piłkarz czasem gra czasem nie – no chyba, że ten zawodnik nazywa się Leo Messi. Trener postawił na innych graczy, były dobre wyniki i nie było sensu niczego zmieniać – przecież najważniejsze jest dobro zespołu. Teraz skupiam się na optymalnym przygotowaniu, muszę być gotów kiedy trener da mi szansę, wtedy muszę zrobić wszystko aby ją wykorzystać. I nie chodzi mi tylko o przygotowanie fizyczne, ale także mentalne. Zupełnie inaczej dzieje się z psychiką piłkarza grającego co kilka dni, a zupełnie inaczej jeśli wychodzi się na murawę raz na trzy miesiące.
Z twoich słów można wnioskować, ze jesteś optymistą i wierzysz, że wywalczysz sobie miejsce w pierwszej jedenastce?
- Oczywiście, muszę wierzyć. Na Cyprze pracowaliśmy głównie nad motoryką – to było rzeczą najważniejszą. Dlatego też sparingi były… treningowe. Każdy z nas czuł w nogach zajęcia siłowe i w czasie gier kontrolnych nie wyglądaliśmy przez to optymalnie. W Turcji się to zmieni, tam będziemy już ćwiczyć lżej, skupiać się na zgraniu i taktyce. Mamy jeszcze trochę czasu do 11 lutego aby przekonać do siebie trenera. Będę się to starał robić ze wszystkich sił. Póki co jest zdrowa i fajna rywalizacja, a na koniec o wszystkim zadecyduje trener.
Odkąd jesteś w Legii tak silnej defensywy jeszcze chyba nie było. Rezerwowi z jesieni czyli Ty, Choto, Rzeźniczak i Kiełbowicz byliby czołowymi postaciami w każdym innym polskim klubie.
- Tak to prawda, w obronie mamy niezwykle silną rywalizacje, po dwóch graczy na każdą pozycję. Jesienią grali Jędrzejczyk, Żewłakow, Komorowski i Wawrzyniak, ale każdy z rezerwowych był gotów do gry. Ja, Dixi, Rzeźnik czy Kiełbik graliśmy wcześniej razem wiele. Mamy ośmiu graczy gwarantujących wysoki poziom. To bardzo dobre dla nas i dla klubu, choć niestety ja za wiele nie pograłem sobie ale to wszystko może się przecież zmienić. W pomocy czy w ataku często dochodzi do zmian personalnych, w defensywie raczej się nie zmienia jak idzie drużynie – niestety…
A przez te pół roku miewałeś myśli aby gdzieś odejść? Miałeś jakieś oferty transferowe?
- Nie, nie myślałem o tym. Tak naprawdę cztery miesiące trwał okres kiedy przestałem grać regularnie. To nowa sytuacja dla mnie, ale to wcale nie tak długo, a ja do tego jestem z natury optymistą. Zobaczymy jak będzie do końca sezonu i jeśli będzie źle to wtedy usiądę i pomyślę. Na razie skupiam się na tym aby trenować i grać jak najlepiej.
Z pewnością pamiętasz swój debiut w Legii – mecz z Vetrą w Wilnie. Były awantury, rozpoczął się długi i wyniszczający konflikt. Normalnie jest dopiero od niedawna. Jak po tym ostatnim roku oceniłbyś kibiców Legii?
- To naprawdę dwunasty zawodnik drużyny, dopingują niesamowicie w każdym meczu i to od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. Fani potrafią stworzyć fajną, niepowtarzalną atmosferę i nie da się ukryć, że dzięki nim wygraliśmy kilka meczów. Mogę o kibicach Legii mówić tylko dobrze – nie tylko tych na trybunach, ale także tych co zaczepiają przed czy po meczu i zawsze mówią coś miłego, mają dla mnie dobre słowo. Mogę tylko wszystkim podziękować. Co ciekawe będąc dwukrotnie na stadionie Realu w Madrycie odniosłem wrażenie, że nie da się porównać atmosfery do tej ze stadionu Legii. Tak owszem też kibice dopingują, ale głównie krzyczą „ooo” lub”aaaaa” gdy coś się dzieje na boisku. Polacy bardziej żyją na meczach, przeżywają, w Hiszpanii jest wyraźnie ciszej. Owszem są w moim kraju zespoły, które mają fanatycznych kibiców jak Osasuna czy Athletic ale kibice Legii są lepsi. W Hiszpanii na żadnym stadionie nie jest tak, że doping zaczyna się przed pierwszą minutą a kończy po ostatnim gwizdku. A to coś niesamowitego. W Warszawie mamy ludzi, którzy nie patrzą na boisko tylko prowadzą doping. W Hiszpanii wszyscy spoglądają na murawę i czasem długimi momentami nie ma dopingu.
Co Hiszpania zwojuje w Euro 2012? Zdobędziecie mistrzostwo Europy?
- Będzie trudno, choć ostatnie mistrzostwo świata i Europy udało się wygrać. Dlatego teraz będzie trudniej, każdy będzie chciał pokonać mistrza. Wiele będzie zależało od kwestii zdrowotnych, czy kluczowi zawodnicy nie będą kontuzjowani tak jak David Villa teraz. Reprezentacja gra jednak super piłkę od kilku lat, jest na fali i wierzę że tym razem też będzie w czołówce. Wielu piłkarzy występuje w Barcelonie i Realu gdzie gra się piękny futbol, mam nadzieję że podobnie będzie i w kadrze, że rodacy pokażą całemu światu jak się gra w piłkę.
Wiem, że lubisz o piłce czytać, słuchać, interesujesz się futbolem. Miesiąc temu złotą piłkę odebrał Leo Messi. Zasłużenie?
- Hmm… Messi jest piłkarzem, który robi różnicę nawet w takim klubie jak Barcelona. Jest w tym momencie najlepszy, ale nie można zapominać o tym, że gra tak dobrze bo ma wokół siebie wielkich piłkarzy. Iniesta jest niesamowity, Xavi widzi wszystko – ma mnóstwo asyst, jakby przewiduje ruchy swoich kolegów i zagrywa w ciemno na wolne pole, Fabregas też jest niemal kompletny. Także gdybym ja głosował to oddałbym głos na Xaviego bo i w Barcelonie i w kadrze wiele zależy od niego. Czasem widzi na boisku tyle, że sam nie wiem jak on to robi (śmiech).
A kto będzie mistrzem Hiszpanii Barcelona czy Real?
- Oooo tu trudne pytanie… O wiele łatwiej powiedzieć kto sięgnie po Puchar Króla. Tutaj faworytem zdecydowanym po pierwszym meczu jest Barca. (Real przegrał u siebie 1:2 – przyp. red.). W lidze na razie Real ma pięć punktów przewagi a to spory handicap. Choć liga to wiele spotkań w tym jeszcze bezpośredni pojedynek obu drużyn. Czasem wystarczy jeden zły dzień i strata trzech punktów aby przeciwnik odskoczył. Madryt czeka mecz w Barcelonie także zobaczymy – sądzę, że ostatni miesiąc będzie kluczowy. Nie spodziewałbym się dużej różnicy punktowej – zadecyduje punkt, może dwa. Przyznam, że ja bardziej kibicuję Realowi, ale uczciwie przyznaję iż gra Barcelony musi robić wrażenie. Są niesamowici, grają taki futbol, że ręce same składają się do oklasków.
Wróćmy do Legii. Skupiacie się głównie na lidze i zdobyciu upragnionego tytułu mistrzowskiego?
- Skupiamy się na każdym kolejnym meczu – tylko w ten sposób można osiągnąć sukces końcowy. Zaczynamy od spotkania z Wisłą o Superpuchar – to też jest ważne i prestiżowe wydarzenie. Potraktujemy tą rywalizacje poważnie, ten mecz da nam odpowiedź w jakiej dyspozycji jesteśmy przed dwumeczem ze Sportingiem Lizbona w Lidze Europy. O tym jak ważne będą to spotkania dla klubu, piłkarzy i kibiców chyba nawet nie muszę wspominać. Wiemy, że będzie ciężko ale zrobimy wszystko co w naszej mocy aby awansować. Udało się ze Spartakiem, może uda się także ze Sportingiem. Potem będziemy się koncentrować na każdym meczu ligowym – póki co Śląsk ma przewagę i początek rundy będzie kluczowy dla dalszych losów.
Czego można ci życzyć oprócz zdrowia?
- Wielu sukcesów w Legii – w końcu po to się gra aby wygrywać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.