Jeśli medal to chociaż złoty!
03.05.2002 00:02
W czwartek 23 kwietnia gościem honorowym w resteuracji Amicus był Jerzy Engel. Selekcjoner stanął w ogniu pytań. Oto zapis ciekawszych odpowiedzi.
Wywiad z Jerzym Engelem
W czwartek 23 kwietnia gościem honorowym w resteuracji Amicus był Jerzy Engel. Selekcjoner stanął w ogniu pytań. Oto zapis ciekawszych odpowiedzi.
- Przeglądając pański życiorys trudno jednoznacznie określić pana zawód. Jest pan ratownikiem na basenie, psychologiem, kucharzem, wędkarzem czy w końcu trenerem piłkarskim?
- Rzeczywiście w życiu robiłem wiele rzeczy. Jako 17 letni chłopak bardzo dobrze pływałem i byłem ratownikiem. Był w moim życiu epizod kucharza, ale tak naprawdę wolę jeść niż gotować. Wędkuję od zawsze i kiedy tylko mam czas. To największa pasja i konik. Psychologia często przydaje się w dzisiejszej pracy trenerskiej.
- Wspomniał pan o jedzeniu. Co najbardziej lubi zjeść selekcjoner reprezentacji polski?
- Ryby i owoce morza. Kiedyś mój syn był strasznym niejadkiem i mieliśmy z nim straszne problemy. Kiedy wyjechaliśmy na Cypr ten problem zniknął. Syn zakochał się w niemalże wszystkich rybach i owocach morza, więc to chyba rodzinne.
- Przejdźmy do spraw związanych z piłką. W przypadku porażek takich jak ostatnio z Japonią i Rumunią winny jest zawsze trener. Jak pan znosi presję i krytykę? Złości się i wyładowuje się w domu, czy też wraca do domu spokojny, opanowany a problemy zawodowe zostawia pan za drzwiami?
- Po mojej żonie (małżonka siedziała obok) nie widać bym odreagowywał stresy w domu. To są dwa różne światy, dwa różne życia . zawodowe i rodzinne. Przynajmniej ja je tak rozgraniczam. To media tworzą taką atmosferę, nagonkę na reprezentację i selekcjonera. Ja po meczu jestem w stanie przewidzieć co napisze dany dziennikarz. To się często nie pokrywa z tym co myślą kibice. Zresztą ja przynajmniej raz w tygodniu mam jakieś spotkanie z kibicami i wiem co im leży na sercu.
Proszę mi powiedzieć czy ktoś dziś pamięta, że przed eliminacjami przegraliśmy z Holandią? Prawie nikt nie pamięta. Tak samo nikt nie będzie pamiętał porażek z Rumunią czy Japonią. Oczywiście mogliśmy zagrać z Litwą i wygrać 6:0, a następnie z Mongolią zwyciężając 12:0. Tylko co by z tego przyszło, jeśli potem przegralibyśmy wszystko na mistrzostwach. Ci przeciwnicy są podobni stylem gry do tych jakich mamy w grupie.
Mówi się że Azjaci są agresywni i mają niesamowity temperament. Przekonaliśmy się jednak o tym dopiero w meczu z Japończykami. Kiedy przy dośrodkowaniu napastnik z kraju kwitnącej wiśni wskoczył na plecy Tomkowi Hajcie i zszedł z nich dopiero wtedy gdy skończyła się akcja. To trzeba było poczuć na własnej skórze by zrozumieć. To tak jak z ciosem Tysona. Ktoś kto ogląda w telewizji jego walki myśli że ten gość ma niezły cios, ale tak naprawdę o tym jak silny jest to cios wie tylko ten kto z nim walczył.
- W meczu z Rumunią zagraliśmy ustawieniem 3-5-2 a całe eliminacje graliśmy 4-4-2. Jak będzie w Korei?
- Cały czas próbujemy różnych rozwiązań. Chodzi zresztą o to by trochę pomieszać w głowach naszym grupowym rywalom. Wszyscy mówili że Polskę mają rozpracowaną. Mecz z Rumunią na żywo oglądała cała reprezentacja Portugalii. Tak samo Koreańczycy. Nagła zmiana w naszej taktyce porządnie im namieszała. Nikt nie ma teraz pewności jak Polska będzie grała. Nasi rywale tzn. dziennikarze z tych krajów są bardzo drobiazgowi i prześwietlają niemal każdy nasz ruch. Kiedyś po meczu podeszła do mnie delegacja dziennikarzy z Korei. . Pan kiedyś był piłkarzem? Zapytali. . Tak byłem. . Skończył pan przedwcześnie karierę z powodu kontuzji kolana? - Tak było. A którego kolana?
Te pytanie mnie bardzo zaskoczyło, ponieważ nikt mi nigdy takiego nie zadał. To świadczy jak bardzo drobiazgowi i skrupulatni są Koreańczycy. Taka zmiana taktyki zachwiała ich całą wiedzę na nasz temat. Teraz Guus Hiddink nie może powiedzieć że ma Polskę rozpracowaną.
- Jakie znaczenie i funkcje pełniły filmy puszczane reprezentantom na zgrupowaniach przed meczami?
- Piłkarze czasem sprzedają rzeczy których nie powinni. Sprzedał to konkretnie Marek Koźmiński. Przed meczem z Norwegią postanowiłem wyświetlić reprezentantom film. To był 1 września. W Polsce oprócz pójścia do szkoły ten dzień kojarzy się z wybuchem II Wojny Światowej. Ja postanowiłem przypomnieć piłkarzom jak Niemcy łamali granice i wszelkie możliwe bariery. To miała być dodatkowa motywacja. Teraz młodzieży która nie pamięta roku 1939, dzień 1 września będzie kojarzyć się z awansem Polski do Mistrzostw Świata.
- W wygraniu eliminacji wydatnie pomógł panu i piłkarzom ... płaszcz.
- Ten płaszcz już żyje własnym życiem. Kiedyś kupiłem go na wyprzedaży w Hiszpanii. Teraz to już niemal symbol narodowy, ale to wszystko kreują media. Kiedyś takim symbolem było nie golenie się Kazimierza Górskiego przed ważnymi meczami. Zapytałem o to pana Kazia i On opowiedział mi jak było naprawdę. . Wiesz Jurek jak się ogoliłem, a na meczu było gorąco to się pociłem, a jak się pociłem to mnie szczypało. Dlatego się nie goliłem. Media sobie wymyśliły że jak się nie gole to wygrywamy, no to się nie goliłem.
Podobnie jest z tym płaszczem. Nawet jak był upał, to płaszcz brałem ze sobą i kładłem na ławce rezerwowych. Ciekawe że ludzie pytają o ten płaszcz, który jest teraz amuletem. Dostaję też mnóstwo rzeczy na szczęście, dzięki czemu mam już pół mieszkania słoników.
- Szczęściu trzeba jednak pomagać. Panie trenerze kiedyś mieliśmy wirtuozów piłkarskich takich jak Deyna, Boniek, Lubański, czy nawet Dziekanowski. To byli futbolowi artyści. Czy są wg Pana obecnie jacyś polscy piłkarze których można porównać do wspomnianych?
- Myślę że taką gwiazdą jest już dziś Jurek Dudek. Gra w każdym meczu na wysokim poziomie w świetnym klubie. Do tego poziomu mają szanse dołączyć lada chwila Jacek Bąk i Emmanuel Olisadebe.
- Moim zdaniem główna wina, że tych piłkarzy na wysokim poziomie jest mało, to słaba praca z młodzieżą. Czy mógłby pan wymienić jeden klub, który w Polsce najlepiej współpracuje z młodzieżą, ma największą ilość wychowanków?
- Gdybym miał wskazać jeden to byłaby to Polonia Warszawa. Kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo wymieniłem niemal całą pierwszą drużynę na młodych graczy z rezerw. Nie było właściwie widać różnicy. Prasa pisała że gramy bez sześciu podstawowych zawodników, ale nie pokrywało się to z prawdą. Kiedy byłem jeszcze w Legii, doprowadziłem do powstania 12 grup młodzieżowych. Niestety po moim odejściu podjęto decyzje o likwidacji tych drużyn. Zawodnicy zostali pooddawani do innych klubów. Teraz Legia znów powoli wychodzi na prostą w pracy z młodzieżą. Zresztą teraz pracuje się zupełnie w innych warunkach. Kiedyś na nabór młodzików przychodziło tysiąc chłopców, teraz pojawia się pięćdziesiąt. To ogromna różnica.
- W Polsce niemal każdy jest albo .doskonałym. lekarzem albo trenerem piłkarskim. Trudno jest być tym pierwszym?
- Bardzo trudno. Selekcjoner jest poddawany krytyce za każdą decyzje, ale gdy są wyniki jest niezwykle przyjemnie.
- Jak pan reaguje na wszystkie podpowiedzi odnośnie tego kto powinien grać w kadrze a kto nie?
- Kiedyś Kazimierz Górski powiedział mi by słuchać każdego kto chce doradzić. Opowiedział mi taką anegdotkę. - Pewnego ranka wychodzę z domu. W moim kierunku zaczął szybko iść jakiś murarz. Kiedy mnie dogonił zapytał czy ja jestem tym trenerem Górskim. Ja odpowiedziałem że tak. Wtedy on mówi: panie trenerze dlaczego w reprezentacji nie gra Gut? Przecież to jest doskonały piłkarz. Ja nie miałem pojęcia kim jest ten zawodnik, ale odpowiedziałem grzecznie że się mu przyjrzę. Kiedy doszedłem do PZPNu sprawdziłem. Rzeczywiście był taki zawodnik Gut i grał w Odrze Opole. Poszedłem na mecz by obejrzeć go w akcji. I wiesz co ten Gut był dobry, mało tego on na mistrzostwa świata pojechał i nawet w nich zagrał.
Ta historyjka świadczy o tym że żadnej porady nie należy pochopnie odrzucać.
- Zatrzymajmy się przy tej anegdotce. Powiedzmy że ja jestem tym murarzem i pytam pana czemu w kadrze nie grają tacy zawodnicy jak Maciek Murawski czy Czarek Kucharski? (rozmawialiśmy przed powołaniami na mecz z Estonią . przyp.red)
- Maciek Murawski był z nami dwa razy na zgrupowaniach. To bardzo dobry zawodnik. Nie gra może efektownie, ale niezwykle efektywnie. Jest bardzo blisko kadry i ma ogromną szansę załapać się na finały do Korei.
Co do Czarka Kucharskiego to gdybym zadał pytanie gdzie i jak grał ten zawodnik jeszcze rok temu, to pewnie większość kibiców miała by problemy z odpowiedzią. Co nie znaczy, że tego zawodnika nie doceniam. Czarek zrobił ogromne postępy, jako kapitan i czołowy zawodnik był głównym motorem napędowym w zdobyciu przez Legię mistrzostwa polski. Czarek jest w tej chwili na 7 może 6 miejscu w naszym rankingu napastników i również jest blisko kadry. Tak więc muszę przyznać że trafił pan z tymi nazwiskami.
- Skoro jesteśmy przy czołowych postaciach to chciałbym nawiązać do Olisadebe, który piłkarsko dorósł pod pana kuratelą. Był on rewelacją tych eliminacji. Na początku jednak w mediach pojawiła się fala krytyki. Obcokrajowiec w reprezentacji i do tego czarnoskóry. Jak reagował na to wszystko Oli?
- Emmanuel jest człowiekiem niezwykle wrażliwym. Często zamyka się w sobie i potem trudno do niego dotrzeć. Kiedyś graliśmy z Polonią na wyjeździe w pucharze polski. Mecz zakończył się remisem. Następnie obie drużyny wykonały po pięć rzutów karnych i wszystkie zostały wykonane jak należy. Do tego szóstego nie chcieli podejść nawet zawodnicy tak doświadczeni jak Jałocha czy Lewandowski. Do piłki podszedł Oli i nie strzelił. Polonia przez ten strzał odpadła z pucharu polski. Po meczu przez półtorej godziny nie mogliśmy odjechać autokarem, gdyż .Emsi. zamknął się w łazience i przez ten czas płakał jak dziecko. Podobnie reagował na krytykę w prasie.
- Czy w kontekście eliminacji Mistrzostw Europy zdecydował by się pan na podobny manewr naturalizacji? Na przykład z Ekwueme czy Vukovicem?
- Trzeba odejść od stereotypu że w reprezentacji grają tylko rodowici piłkarze danego kraju. Niemcy mają Sebescena który jest Węgrem, Schola który jest Turkiem, Assamoah który jest Ghanijczykiem czy Klose który jest Polakiem. Jeśli by się nadarzyła taka okazja na pewno bym się nie zawahał. Niekoniecznie musi być to piłkarz czarnoskóry.
- Panie trenerze życzę wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia i zdobycia tytułu mistrza świata. Jeśli by się nie udało to życzę takiego zakończenia udziału w turnieju który przyniesie satysfakcję panu, piłkarzom i kibicom.
- Dziękuję bardzo. Ostatnio rozmawiałem z księdzem, który na piłce za bardzo się nie znał. On też mi życzył. . Panie Jurku. No chociaż żebyście jakiś medal z tych mistrzostw przywieźli, no chociaż złoty.
- Przeglądając pański życiorys trudno jednoznacznie określić pana zawód. Jest pan ratownikiem na basenie, psychologiem, kucharzem, wędkarzem czy w końcu trenerem piłkarskim?
- Rzeczywiście w życiu robiłem wiele rzeczy. Jako 17 letni chłopak bardzo dobrze pływałem i byłem ratownikiem. Był w moim życiu epizod kucharza, ale tak naprawdę wolę jeść niż gotować. Wędkuję od zawsze i kiedy tylko mam czas. To największa pasja i konik. Psychologia często przydaje się w dzisiejszej pracy trenerskiej.
- Wspomniał pan o jedzeniu. Co najbardziej lubi zjeść selekcjoner reprezentacji polski?
- Ryby i owoce morza. Kiedyś mój syn był strasznym niejadkiem i mieliśmy z nim straszne problemy. Kiedy wyjechaliśmy na Cypr ten problem zniknął. Syn zakochał się w niemalże wszystkich rybach i owocach morza, więc to chyba rodzinne.
- Przejdźmy do spraw związanych z piłką. W przypadku porażek takich jak ostatnio z Japonią i Rumunią winny jest zawsze trener. Jak pan znosi presję i krytykę? Złości się i wyładowuje się w domu, czy też wraca do domu spokojny, opanowany a problemy zawodowe zostawia pan za drzwiami?
- Po mojej żonie (małżonka siedziała obok) nie widać bym odreagowywał stresy w domu. To są dwa różne światy, dwa różne życia . zawodowe i rodzinne. Przynajmniej ja je tak rozgraniczam. To media tworzą taką atmosferę, nagonkę na reprezentację i selekcjonera. Ja po meczu jestem w stanie przewidzieć co napisze dany dziennikarz. To się często nie pokrywa z tym co myślą kibice. Zresztą ja przynajmniej raz w tygodniu mam jakieś spotkanie z kibicami i wiem co im leży na sercu.
Proszę mi powiedzieć czy ktoś dziś pamięta, że przed eliminacjami przegraliśmy z Holandią? Prawie nikt nie pamięta. Tak samo nikt nie będzie pamiętał porażek z Rumunią czy Japonią. Oczywiście mogliśmy zagrać z Litwą i wygrać 6:0, a następnie z Mongolią zwyciężając 12:0. Tylko co by z tego przyszło, jeśli potem przegralibyśmy wszystko na mistrzostwach. Ci przeciwnicy są podobni stylem gry do tych jakich mamy w grupie.
Mówi się że Azjaci są agresywni i mają niesamowity temperament. Przekonaliśmy się jednak o tym dopiero w meczu z Japończykami. Kiedy przy dośrodkowaniu napastnik z kraju kwitnącej wiśni wskoczył na plecy Tomkowi Hajcie i zszedł z nich dopiero wtedy gdy skończyła się akcja. To trzeba było poczuć na własnej skórze by zrozumieć. To tak jak z ciosem Tysona. Ktoś kto ogląda w telewizji jego walki myśli że ten gość ma niezły cios, ale tak naprawdę o tym jak silny jest to cios wie tylko ten kto z nim walczył.
- W meczu z Rumunią zagraliśmy ustawieniem 3-5-2 a całe eliminacje graliśmy 4-4-2. Jak będzie w Korei?
- Cały czas próbujemy różnych rozwiązań. Chodzi zresztą o to by trochę pomieszać w głowach naszym grupowym rywalom. Wszyscy mówili że Polskę mają rozpracowaną. Mecz z Rumunią na żywo oglądała cała reprezentacja Portugalii. Tak samo Koreańczycy. Nagła zmiana w naszej taktyce porządnie im namieszała. Nikt nie ma teraz pewności jak Polska będzie grała. Nasi rywale tzn. dziennikarze z tych krajów są bardzo drobiazgowi i prześwietlają niemal każdy nasz ruch. Kiedyś po meczu podeszła do mnie delegacja dziennikarzy z Korei. . Pan kiedyś był piłkarzem? Zapytali. . Tak byłem. . Skończył pan przedwcześnie karierę z powodu kontuzji kolana? - Tak było. A którego kolana?
Te pytanie mnie bardzo zaskoczyło, ponieważ nikt mi nigdy takiego nie zadał. To świadczy jak bardzo drobiazgowi i skrupulatni są Koreańczycy. Taka zmiana taktyki zachwiała ich całą wiedzę na nasz temat. Teraz Guus Hiddink nie może powiedzieć że ma Polskę rozpracowaną.
- Jakie znaczenie i funkcje pełniły filmy puszczane reprezentantom na zgrupowaniach przed meczami?
- Piłkarze czasem sprzedają rzeczy których nie powinni. Sprzedał to konkretnie Marek Koźmiński. Przed meczem z Norwegią postanowiłem wyświetlić reprezentantom film. To był 1 września. W Polsce oprócz pójścia do szkoły ten dzień kojarzy się z wybuchem II Wojny Światowej. Ja postanowiłem przypomnieć piłkarzom jak Niemcy łamali granice i wszelkie możliwe bariery. To miała być dodatkowa motywacja. Teraz młodzieży która nie pamięta roku 1939, dzień 1 września będzie kojarzyć się z awansem Polski do Mistrzostw Świata.
- W wygraniu eliminacji wydatnie pomógł panu i piłkarzom ... płaszcz.
- Ten płaszcz już żyje własnym życiem. Kiedyś kupiłem go na wyprzedaży w Hiszpanii. Teraz to już niemal symbol narodowy, ale to wszystko kreują media. Kiedyś takim symbolem było nie golenie się Kazimierza Górskiego przed ważnymi meczami. Zapytałem o to pana Kazia i On opowiedział mi jak było naprawdę. . Wiesz Jurek jak się ogoliłem, a na meczu było gorąco to się pociłem, a jak się pociłem to mnie szczypało. Dlatego się nie goliłem. Media sobie wymyśliły że jak się nie gole to wygrywamy, no to się nie goliłem.
Podobnie jest z tym płaszczem. Nawet jak był upał, to płaszcz brałem ze sobą i kładłem na ławce rezerwowych. Ciekawe że ludzie pytają o ten płaszcz, który jest teraz amuletem. Dostaję też mnóstwo rzeczy na szczęście, dzięki czemu mam już pół mieszkania słoników.
- Szczęściu trzeba jednak pomagać. Panie trenerze kiedyś mieliśmy wirtuozów piłkarskich takich jak Deyna, Boniek, Lubański, czy nawet Dziekanowski. To byli futbolowi artyści. Czy są wg Pana obecnie jacyś polscy piłkarze których można porównać do wspomnianych?
- Myślę że taką gwiazdą jest już dziś Jurek Dudek. Gra w każdym meczu na wysokim poziomie w świetnym klubie. Do tego poziomu mają szanse dołączyć lada chwila Jacek Bąk i Emmanuel Olisadebe.
- Moim zdaniem główna wina, że tych piłkarzy na wysokim poziomie jest mało, to słaba praca z młodzieżą. Czy mógłby pan wymienić jeden klub, który w Polsce najlepiej współpracuje z młodzieżą, ma największą ilość wychowanków?
- Gdybym miał wskazać jeden to byłaby to Polonia Warszawa. Kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo wymieniłem niemal całą pierwszą drużynę na młodych graczy z rezerw. Nie było właściwie widać różnicy. Prasa pisała że gramy bez sześciu podstawowych zawodników, ale nie pokrywało się to z prawdą. Kiedy byłem jeszcze w Legii, doprowadziłem do powstania 12 grup młodzieżowych. Niestety po moim odejściu podjęto decyzje o likwidacji tych drużyn. Zawodnicy zostali pooddawani do innych klubów. Teraz Legia znów powoli wychodzi na prostą w pracy z młodzieżą. Zresztą teraz pracuje się zupełnie w innych warunkach. Kiedyś na nabór młodzików przychodziło tysiąc chłopców, teraz pojawia się pięćdziesiąt. To ogromna różnica.
- W Polsce niemal każdy jest albo .doskonałym. lekarzem albo trenerem piłkarskim. Trudno jest być tym pierwszym?
- Bardzo trudno. Selekcjoner jest poddawany krytyce za każdą decyzje, ale gdy są wyniki jest niezwykle przyjemnie.
- Jak pan reaguje na wszystkie podpowiedzi odnośnie tego kto powinien grać w kadrze a kto nie?
- Kiedyś Kazimierz Górski powiedział mi by słuchać każdego kto chce doradzić. Opowiedział mi taką anegdotkę. - Pewnego ranka wychodzę z domu. W moim kierunku zaczął szybko iść jakiś murarz. Kiedy mnie dogonił zapytał czy ja jestem tym trenerem Górskim. Ja odpowiedziałem że tak. Wtedy on mówi: panie trenerze dlaczego w reprezentacji nie gra Gut? Przecież to jest doskonały piłkarz. Ja nie miałem pojęcia kim jest ten zawodnik, ale odpowiedziałem grzecznie że się mu przyjrzę. Kiedy doszedłem do PZPNu sprawdziłem. Rzeczywiście był taki zawodnik Gut i grał w Odrze Opole. Poszedłem na mecz by obejrzeć go w akcji. I wiesz co ten Gut był dobry, mało tego on na mistrzostwa świata pojechał i nawet w nich zagrał.
Ta historyjka świadczy o tym że żadnej porady nie należy pochopnie odrzucać.
- Zatrzymajmy się przy tej anegdotce. Powiedzmy że ja jestem tym murarzem i pytam pana czemu w kadrze nie grają tacy zawodnicy jak Maciek Murawski czy Czarek Kucharski? (rozmawialiśmy przed powołaniami na mecz z Estonią . przyp.red)
- Maciek Murawski był z nami dwa razy na zgrupowaniach. To bardzo dobry zawodnik. Nie gra może efektownie, ale niezwykle efektywnie. Jest bardzo blisko kadry i ma ogromną szansę załapać się na finały do Korei.
Co do Czarka Kucharskiego to gdybym zadał pytanie gdzie i jak grał ten zawodnik jeszcze rok temu, to pewnie większość kibiców miała by problemy z odpowiedzią. Co nie znaczy, że tego zawodnika nie doceniam. Czarek zrobił ogromne postępy, jako kapitan i czołowy zawodnik był głównym motorem napędowym w zdobyciu przez Legię mistrzostwa polski. Czarek jest w tej chwili na 7 może 6 miejscu w naszym rankingu napastników i również jest blisko kadry. Tak więc muszę przyznać że trafił pan z tymi nazwiskami.
- Skoro jesteśmy przy czołowych postaciach to chciałbym nawiązać do Olisadebe, który piłkarsko dorósł pod pana kuratelą. Był on rewelacją tych eliminacji. Na początku jednak w mediach pojawiła się fala krytyki. Obcokrajowiec w reprezentacji i do tego czarnoskóry. Jak reagował na to wszystko Oli?
- Emmanuel jest człowiekiem niezwykle wrażliwym. Często zamyka się w sobie i potem trudno do niego dotrzeć. Kiedyś graliśmy z Polonią na wyjeździe w pucharze polski. Mecz zakończył się remisem. Następnie obie drużyny wykonały po pięć rzutów karnych i wszystkie zostały wykonane jak należy. Do tego szóstego nie chcieli podejść nawet zawodnicy tak doświadczeni jak Jałocha czy Lewandowski. Do piłki podszedł Oli i nie strzelił. Polonia przez ten strzał odpadła z pucharu polski. Po meczu przez półtorej godziny nie mogliśmy odjechać autokarem, gdyż .Emsi. zamknął się w łazience i przez ten czas płakał jak dziecko. Podobnie reagował na krytykę w prasie.
- Czy w kontekście eliminacji Mistrzostw Europy zdecydował by się pan na podobny manewr naturalizacji? Na przykład z Ekwueme czy Vukovicem?
- Trzeba odejść od stereotypu że w reprezentacji grają tylko rodowici piłkarze danego kraju. Niemcy mają Sebescena który jest Węgrem, Schola który jest Turkiem, Assamoah który jest Ghanijczykiem czy Klose który jest Polakiem. Jeśli by się nadarzyła taka okazja na pewno bym się nie zawahał. Niekoniecznie musi być to piłkarz czarnoskóry.
- Panie trenerze życzę wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia i zdobycia tytułu mistrza świata. Jeśli by się nie udało to życzę takiego zakończenia udziału w turnieju który przyniesie satysfakcję panu, piłkarzom i kibicom.
- Dziękuję bardzo. Ostatnio rozmawiałem z księdzem, który na piłce za bardzo się nie znał. On też mi życzył. . Panie Jurku. No chociaż żebyście jakiś medal z tych mistrzostw przywieźli, no chociaż złoty.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.