News: Karol Wąsiński: Medal na szyi zrekompensuje trudy

Karol Wąsiński: Medal na szyi zrekompensuje trudy

Aleksandra Ceglarska, fot. Maciej Adamek

Źródło: Legia.Net

21.03.2013 00:05

(akt. 10.12.2018 00:45)

Ma dopiero 18 lat i już drugi raz znalazł się w notesie trenerów młodzieżowej reprezentacji Polski w hokeju na lodzie. Może się wydawać zwyczajnym nastolatkiem, niczym nie różniącym się od swoich rówieśników, jednak to tylko pozory. Skromnie dziękuje za gratulacje, udziela mi wywiadu i kładzie się spać. Rezygnuje z meczów NHL, nie ma też czasu na ulubione filmy akcji, thrillery i horrory. Jutro znów spędzi dzień w szkole i na treningu, a w sobotę rozpocznie zgrupowanie z kadrą U-18 w Sosnowcu. - Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą - powtarza obiecujący napastnik Legii Warszawa, Karol Wąsiński i dla Legia.Net opowiada o tym, jak łączy pasję i obowiązki.


Przypomnijmy, to już Twoje drugie przygotowania do Mistrzostw Świata U-18. Jak wspominasz poprzednie zgrupowanie?

- W kwietniu ubiegłego roku otrzymałem pierwsze powołanie do kadry. Byłem zaskoczony, a jednocześnie szczęśliwy, dlatego, że trener zdecydował się na mnie postawić. Starałem się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić swoją wartość. 


Jak będzie tym razem?

- Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy, uda mi się przekonać szkoleniowców, że warto mi zaufać. Jeśli wyjdę na lód, postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wraz z drużyną zdobyć wymarzone medale.


Masz jakieś prywatne ambicje związane ze zbliżającymi się Mistrzostwami?

- Każdy zawodnik uwielbia zdobywać bramki, jednak najważniejsze jest dobro zespołu. Hokej jest sportem drużynowym, w którym tylko dzięki współpracy można zrealizować postawione cele. Nie ukrywam, że strzelanie goli jest przyjemne i daje satysfakcję, jednak jak wspomniałem, liczy się tylko drużyna. Sukcesy indywidualne schodzą na dalszy plan.

 

Jak oceniasz Wasze szanse w Tychach?

- Według mnie, w naszym zespole drzemie wielki potencjał i mamy warunki do tego, aby powalczyć o najwyższą stawkę. Słuchanie trenera i dokładne wykonywanie jego poleceń to klucze do zwycięstwa. Nie wolno lekceważyć żadnego rywala, nikogo też nie można się obawiać. W sporcie nie ma lepszych i gorszych. Wszystko można osiągnąć, dzięki wytrwałości i determinacji. Wierzę, że medal na szyi zrekompensuje miesiąc intensywnych przygotowań. 

 

Jak udaje Ci się pogodzić obowiązki szkolne z trenowaniem hokeja?

- Niestety, realizowanie hokejowych pasji odbija się dość mocno na szkole. Za rok czeka mnie matura i mam niewiele czasu na naukę. Szczególnie mecze wyjazdowe to utrudniają. Nie dopuszczam jednak do takiej sytuacji, w której rozwój sportowy odbywa się kosztem edukacji. Staram się łączyć swoje zainteresowania z kształceniem się. Żeby być dobrym zawodnikiem, trzeba być też sumiennym uczniem. Każdy trener jest także nauczycielem. Umiejętność słuchania szkoleniowca bywa przydatna w szkole.

 

Można powiedzieć, że Twoim pierwszym trenerem był starszy brat, Patryk? 

- Oczywiście. Razem z bratem zaczynaliśmy swoją przygodę hokejową w Bytomiu. Patryk zaczął grać trzy lata wcześniej ode mnie i od początku jest dla mnie przykładem. Wiele razy podpowiadał mi, co powinienem robić, jak się zachować na lodzie, co później przynosiło efekty podczas meczów.

 

Dopingujecie się nawzajem?

- Patryk jest dla mnie najbliższą osobą, jeśli chodzi o hokej. Jest świetny jako podający, co potwierdza się w asystach. Wiele moich goli było właśnie jego zasługą. On podawał krążek, ja strzelałem. Cieszę się, że możemy grać w jednej drużynie i współpracować. To dla mnie zaszczyt. Kiedy wyjadę na zgrupowanie na pewno będzie wiedział, co czuję. Zawsze mogę liczyć na jego wsparcie.

 

Jakie są Twoje sposoby na wyciszenie się przed meczem i radzenie sobie ze stresem?

- Najważniejsze jest skupienie i odpowiednia motywacja. Przed każdym meczem trzeba być skoncentrowanym na zwycięstwie i wierzyć w to, że uda się wykonać plan. Muzyka pomaga się zrelaksować i nie myśleć o presji. Trudności spotykają nas nie tylko na tafli. Nieraz dziennikarze potrafią zadawać naprawdę kłopotliwe pytania.

 

Mam nadzieję, że nie czujesz się przesłuchiwany.

- Absolutnie. Zdaję sobie sprawę, jak ważne jest wypowiadanie się dla mediów klubowych.

W jaki sposób dbasz o siebie, aby utrzymać formę pomiędzy meczami?

-  Uważam, że niezwykle istotne jest prowadzenie zdrowego stylu życia. Odpowiednia dieta to podstawa. Żadne fast foody nie wchodzą w grę. Wielkie ukłony w stronę mojej mamy, która codziennie daje mi do szkoły grahamki i wodę. Po zajęciach zawsze czeka na mnie obiad. Mogę także liczyć na ciepły posiłek przed treningiem. Ćwiczenia na lodowisku kończę najwcześniej około godz. 23. Kiedy wracam do domu, absolutnie zakazane jest jedzenie i nieraz jest bardzo trudno, walka trwa aż do zaśnięcia. Staram się spać średnio 7-8 godzin, choć nie zawsze mam taką możliwość. 

 

Nie możesz więc pozwolić sobie na oglądanie spotkań NHL?

- Niestety, mecze NHL transmitowane są późno w nocy. Oglądam jednak powtórki najciekawszych akcji, bramki. Jestem fanem Chicago Blackhaws. Pingwiny” z Pittsburgha także są niesamowite.


Chciałbyś zrobić taką karierę jak Sidney Crosby?

- Oczywiście! Występ w jakiejkolwiek drużynie, grającej w NHL to zaszczyt i marzenie każdego hokeisty. Sport jest piękny i życzyłbym sobie, żeby stanowił część mojego życia, na razie jednak nie wybiegam daleko w przyszłość.

 

W szkole pewnie przykładasz się do nauki języka angielskiego…

- Rzeczywiście. Całkiem nieźle sobie radzę.

 

Życzę Ci powodzenia. Będziesz trzymał kciuki za chłopaków w niedzielnym meczu z kibicami?

- Jasne! Bardzo żałuję, że nie będę mógł zagrać w tym spotkaniu. W sobotę zaczynam zgrupowanie w Sosnowcu i fizycznie niemożliwe jest, żebym wystąpił w Warszawie. Jestem ciekawy, jakim wynikiem zakończy się ten niecodzienny pojedynek. Moje serce bije dla Legii.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.