Kasa jest pusta
02.07.2002 14:39
<b>Andrzej Zarajczyk</b>: - Znajduję się w przełomowym momencie, w najbliższych dniach zdecydują się losy przystąpienia do spółki nowych inwestorów. Wbrew niektórym stwierdzeniom, że Legia jest w stanie rozpadu Andrzej Zarajczyk uważa, że drużyna jest w dobrym stanie. No i ma dobre zaplecze, co najlepiej pokazał mecz z Wisłą, który wygraliśmy efektownie w rezerwowym składzie.
Wywiad z Andrzejem Zarajczykiem
Andrzej Zarajczyk: - Znajduję się w przełomowym momencie, w najbliższych dniach zdecydują się losy przystąpienia do spółki nowych inwestorów. Wbrew niektórym stwierdzeniom, że Legia jest w stanie rozpadu Andrzej Zarajczyk uważa, że drużyna jest w dobrym stanie. No i ma dobre zaplecze, co najlepiej pokazał mecz z Wisłą, który wygraliśmy efektownie w rezerwowym składzie.
- Tyle tylko, że Legia zamiast wzmocnień doznała latem poważnych osłabień.
- Poważnych? Bartosz Karwan odszedł już dawno, bo choć był w klubie, to grał sporadycznie. Niewątpliwym osłabieniem jest odejście Macieja Murawskiego, bo był to piłkarz naprawdę ważny w naszej strategii. Sylwestra Czereszewskiego już tak bardzo nie żałujemy. Zastąpi go przecież Marcin Mięciel. A bramki w Legii może strzelać również Dariusz Solnica, który wrócił z wypożyczenia.
- Jacka Zielińskiego trudno będzie jednak zastąpić.
- To nasz największy problem. Zieliński jest przecież piłkarzem najbardziej zasłużonym dla Legii, który na dodatek wkrótce zakończy karierę. Zrozumiałe więc, że chce zarobić duże pieniądze. Członkowie zarządu musieli więc rozstrzygnąć dylemat - zgodzić się na kontrakt, na który nas nie stać, czy nie podpisywać nowej umowy? Proponowałem rozstrzygnięcie kompromisowe to znaczy mniejsze pieniądze dla piłkarza teraz, ale za to kontrakt w Legii po zakończeniu kariery - w roli szkoleniowca, doradcy lub działacza. Pan Jacek nie był jednak, o ile mi wiadomo, zainteresowany naszą ofertą.
- Ile Legia była w stanie zapłacić Zielińskiemu?
- Połowę, może trochę więcej, niż oczekiwał zawodnik. Zarząd klubu ma określony budżet do dyspozycji i nie może godzić się na wielkie wypłaty. Tym bardziej, że są zaległości wobec zawodników, ponieważ dotąd nie wypłaciliśmy premii za mistrzostwo Polski. I w najbliższych dniach na pewno nie wypłacimy. Prosiłem jeszcze raz prezesa Leszka Miklasa, żeby poważnie porozmawiał z panem Jackiem, ale słyszałem, iż dodatkowe negocjacje także nie dały rezultatu.
- Trenera Dragomira Okukę zatrudnił pan osobiście. Osobiście przedłuży pan kontrakt z serbskim szkoleniowcem?
- Od początku wiedziałem, iż pan Okuka nie dlatego zdobył tytuł mistrza Jugosławii z Obiliciem, że drużynie na każdym kroku towarzyszył zbrojny oddział watażki Arkana. To świetny fachowiec, który potrafił zbudować i zmobilizować zespół mistrzowski także w Polsce, choć nie mógł liczyć na wielkie wzmocnienia. "Drago" miał moment zwątpienia. Gdy nie udało się zatrzymać w klubie Murawskiego, Karwana i Czereszewskiego zaczął narzekać, ale letnie przygotowania rozpoczął z wielkim entuzjazmem, więc myślę, że nie odejdzie. Rozmawiamy o kontrakcie dwuletnim, tyle że z koniecznością odnowienia po roku. Może liczyć na drobną podwyżkę, bo zaczynał w Polsce z bardzo niskiego pułapu płacowego.
- Kogo wini pan za to, że kilku czołowych piłkarzy odeszło z Legii na zasadzie wolnych transferów?
- Zasadniczym powodem była niewątpliwie zmiana regulująca transfery piłkarzy. Choc uważam, że zwłaszcza w przypadku Murawskiego mogliśmy dzięki wcześniejszym rozmowom w sprawie nowego kontraktu nie dopuścić do strat Legii z powodu jego odejścia.
- Wkrótce zaplsnowane jest walne zgromadzenie akcjonariuszy Legii. To oznacza, że poleci głowa prezesa Leszka Miklasa, który firmował pracę zarządu?
- Nie. Każdy kto pracuje, popełnia błędy. Być może temu młodemu człowiekowi zabrakło doświadczenia, ale moja ocena jego dokonań jest pozytywna.
- Okuka może liczyć na wzmocnienia?
- Trener ucieszył się, że w zespole zostaną Aleksandar Vuković, Marek Jóźwiak, Wojciech Szala i Jacek Magiera, z którymi udało się wynegocjować nowe kontrakty. A w jeszcze lepszy humor wprawił naszego szkoleniowca powrót Marcina Mięciela, który prezentuje naprawdę wysoką klasę. Pracujemy jeszcze nad pozyskaniem prawego i defensywnego pomocnika - z polskiej ekstraklasy - bo te pozycje wymagają uzupełnienia. Więcej transferów nie będzie, ponieważ nie ma na nie pieniędzy.
- Kibice spodziewali się znacznego zwiększenia budżetu po awansie do kwalifikacji Ligi Mistrzów.
- Na razie budżet wyższy nie będzie, ale w Legii jest już prowadzony audyt finansowy i prawny, po którym zamierzamy wprowadzić klub na giełdę. Wówczas kibice będą mogli się wykazać - kupić akcje i w ten sposób pomóc ukochanej drużynie. Uważam, że pod koniec roku nastąpi publiczna emisja akcji. Zdążyłem się przekonać, iż jeden inwestor nie jest w stanie w pojedynkę finansować najlepszego polskiego klubu piłkarskiego. Dowiedziałem się, iż Fenerbahce Stambuł otrzymał pomoc finansową od tureckiej federacji gdy startował w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Po to, żeby mógł dostatecznie się wzmocnić. Mistrz Polski nie ma natomiast szans na dotację z PZPN.
- Spodziewała się pan, że Stanko Svitlica zechce latem opuścić Legię?
- Nie, nie sądziłem że będą z nim jakiekolwiek problemy. Tyle że Serb jest częściowo usprawiedliwiony. Nie pochwalam tego, że chciał szukać klubu we Włoszech mając ważny kontrakt z Legią, ale przede wszystkim na przeszkodzie w terminowym przyjeździe do Polski stanęły kłopoty z wyrobieniem paszportu. Svitlica wraca do nas wkrótce i będzie w formie, bo trenował solidnie w Jugosławii.
- Jego menedżer, Andrzej Fijałkowski, maczał palce w wycieczkach Stanka do Włoch?
- Nie wiem, nie interesuję się tym. Nakłaniałem i nadal nakłaniam doktora Fijałkowskiego do przejęcia pakietu akcji. Wówczas mógłby mieć większy wpływ na losy legionistów. Chętnie podzielę się zresztą akcjami z każdym, a nawet odsprzedam wszystkie udziały. I nie chcę nawet zarobić na tej transakcji choćby centa.
- Ile trzeba dziś zapłacić za 80 procent akcji Legii?
- Wartość spółki wyceni w najlepszy sposób giełda. Ja zapłaciłem za trzydzieści procent udziałów trzy i pół miliona dolarów.
- Kiedy grunty Legii stanął się własnością Legii SA?
- Rada Warszawy na posiedzeniu 8 lipca będzie poruszała sprawę utworzenia spółki z Legią SA, PZPN, CWKS, i Polskim Związkiem Tenisowym, która ma zająć się modernizacją stadionu przy Łazienkowskiej. Jej powstanie może ułatwić nam pozyskanie nowych inwestorów.
- Jak obecnie określi pan stan finansów Legii - jest źle czy dramatycznie?
- Źle. Zadłużenie spółki wynosi 10 milionów złotych, ale w przeszłości potrafiliśmy już wydobywać się z finansowych tarapatów, więc teraz też nie załamujemy rąk. Gdyby udało się awansować do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów to na nasze konto z UEFA trafiłoby 6 milionów franków szwajcarskich (około 15 milionów złotych). Wówczas problemy finansowe będziemy mieli z głowy.
- To marzenia, bo już od sześciu lat polski zespół nie był w stanie przebić się do tych elitarnych rozgrywek.
- W porządku. Przy niekorzystnym losowaniu nie mamy żadnych szans, ale przy odrobinie szczęścia przy ustalaniu rywala przejście kwalifikacji jest możliwe. Kiedyś zła passa naszych zespołów musi się przecież wreszcie skończyć.
- Tyle tylko, że Legia zamiast wzmocnień doznała latem poważnych osłabień.
- Poważnych? Bartosz Karwan odszedł już dawno, bo choć był w klubie, to grał sporadycznie. Niewątpliwym osłabieniem jest odejście Macieja Murawskiego, bo był to piłkarz naprawdę ważny w naszej strategii. Sylwestra Czereszewskiego już tak bardzo nie żałujemy. Zastąpi go przecież Marcin Mięciel. A bramki w Legii może strzelać również Dariusz Solnica, który wrócił z wypożyczenia.
- Jacka Zielińskiego trudno będzie jednak zastąpić.
- To nasz największy problem. Zieliński jest przecież piłkarzem najbardziej zasłużonym dla Legii, który na dodatek wkrótce zakończy karierę. Zrozumiałe więc, że chce zarobić duże pieniądze. Członkowie zarządu musieli więc rozstrzygnąć dylemat - zgodzić się na kontrakt, na który nas nie stać, czy nie podpisywać nowej umowy? Proponowałem rozstrzygnięcie kompromisowe to znaczy mniejsze pieniądze dla piłkarza teraz, ale za to kontrakt w Legii po zakończeniu kariery - w roli szkoleniowca, doradcy lub działacza. Pan Jacek nie był jednak, o ile mi wiadomo, zainteresowany naszą ofertą.
- Ile Legia była w stanie zapłacić Zielińskiemu?
- Połowę, może trochę więcej, niż oczekiwał zawodnik. Zarząd klubu ma określony budżet do dyspozycji i nie może godzić się na wielkie wypłaty. Tym bardziej, że są zaległości wobec zawodników, ponieważ dotąd nie wypłaciliśmy premii za mistrzostwo Polski. I w najbliższych dniach na pewno nie wypłacimy. Prosiłem jeszcze raz prezesa Leszka Miklasa, żeby poważnie porozmawiał z panem Jackiem, ale słyszałem, iż dodatkowe negocjacje także nie dały rezultatu.
- Trenera Dragomira Okukę zatrudnił pan osobiście. Osobiście przedłuży pan kontrakt z serbskim szkoleniowcem?
- Od początku wiedziałem, iż pan Okuka nie dlatego zdobył tytuł mistrza Jugosławii z Obiliciem, że drużynie na każdym kroku towarzyszył zbrojny oddział watażki Arkana. To świetny fachowiec, który potrafił zbudować i zmobilizować zespół mistrzowski także w Polsce, choć nie mógł liczyć na wielkie wzmocnienia. "Drago" miał moment zwątpienia. Gdy nie udało się zatrzymać w klubie Murawskiego, Karwana i Czereszewskiego zaczął narzekać, ale letnie przygotowania rozpoczął z wielkim entuzjazmem, więc myślę, że nie odejdzie. Rozmawiamy o kontrakcie dwuletnim, tyle że z koniecznością odnowienia po roku. Może liczyć na drobną podwyżkę, bo zaczynał w Polsce z bardzo niskiego pułapu płacowego.
- Kogo wini pan za to, że kilku czołowych piłkarzy odeszło z Legii na zasadzie wolnych transferów?
- Zasadniczym powodem była niewątpliwie zmiana regulująca transfery piłkarzy. Choc uważam, że zwłaszcza w przypadku Murawskiego mogliśmy dzięki wcześniejszym rozmowom w sprawie nowego kontraktu nie dopuścić do strat Legii z powodu jego odejścia.
- Wkrótce zaplsnowane jest walne zgromadzenie akcjonariuszy Legii. To oznacza, że poleci głowa prezesa Leszka Miklasa, który firmował pracę zarządu?
- Nie. Każdy kto pracuje, popełnia błędy. Być może temu młodemu człowiekowi zabrakło doświadczenia, ale moja ocena jego dokonań jest pozytywna.
- Okuka może liczyć na wzmocnienia?
- Trener ucieszył się, że w zespole zostaną Aleksandar Vuković, Marek Jóźwiak, Wojciech Szala i Jacek Magiera, z którymi udało się wynegocjować nowe kontrakty. A w jeszcze lepszy humor wprawił naszego szkoleniowca powrót Marcina Mięciela, który prezentuje naprawdę wysoką klasę. Pracujemy jeszcze nad pozyskaniem prawego i defensywnego pomocnika - z polskiej ekstraklasy - bo te pozycje wymagają uzupełnienia. Więcej transferów nie będzie, ponieważ nie ma na nie pieniędzy.
- Kibice spodziewali się znacznego zwiększenia budżetu po awansie do kwalifikacji Ligi Mistrzów.
- Na razie budżet wyższy nie będzie, ale w Legii jest już prowadzony audyt finansowy i prawny, po którym zamierzamy wprowadzić klub na giełdę. Wówczas kibice będą mogli się wykazać - kupić akcje i w ten sposób pomóc ukochanej drużynie. Uważam, że pod koniec roku nastąpi publiczna emisja akcji. Zdążyłem się przekonać, iż jeden inwestor nie jest w stanie w pojedynkę finansować najlepszego polskiego klubu piłkarskiego. Dowiedziałem się, iż Fenerbahce Stambuł otrzymał pomoc finansową od tureckiej federacji gdy startował w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Po to, żeby mógł dostatecznie się wzmocnić. Mistrz Polski nie ma natomiast szans na dotację z PZPN.
- Spodziewała się pan, że Stanko Svitlica zechce latem opuścić Legię?
- Nie, nie sądziłem że będą z nim jakiekolwiek problemy. Tyle że Serb jest częściowo usprawiedliwiony. Nie pochwalam tego, że chciał szukać klubu we Włoszech mając ważny kontrakt z Legią, ale przede wszystkim na przeszkodzie w terminowym przyjeździe do Polski stanęły kłopoty z wyrobieniem paszportu. Svitlica wraca do nas wkrótce i będzie w formie, bo trenował solidnie w Jugosławii.
- Jego menedżer, Andrzej Fijałkowski, maczał palce w wycieczkach Stanka do Włoch?
- Nie wiem, nie interesuję się tym. Nakłaniałem i nadal nakłaniam doktora Fijałkowskiego do przejęcia pakietu akcji. Wówczas mógłby mieć większy wpływ na losy legionistów. Chętnie podzielę się zresztą akcjami z każdym, a nawet odsprzedam wszystkie udziały. I nie chcę nawet zarobić na tej transakcji choćby centa.
- Ile trzeba dziś zapłacić za 80 procent akcji Legii?
- Wartość spółki wyceni w najlepszy sposób giełda. Ja zapłaciłem za trzydzieści procent udziałów trzy i pół miliona dolarów.
- Kiedy grunty Legii stanął się własnością Legii SA?
- Rada Warszawy na posiedzeniu 8 lipca będzie poruszała sprawę utworzenia spółki z Legią SA, PZPN, CWKS, i Polskim Związkiem Tenisowym, która ma zająć się modernizacją stadionu przy Łazienkowskiej. Jej powstanie może ułatwić nam pozyskanie nowych inwestorów.
- Jak obecnie określi pan stan finansów Legii - jest źle czy dramatycznie?
- Źle. Zadłużenie spółki wynosi 10 milionów złotych, ale w przeszłości potrafiliśmy już wydobywać się z finansowych tarapatów, więc teraz też nie załamujemy rąk. Gdyby udało się awansować do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów to na nasze konto z UEFA trafiłoby 6 milionów franków szwajcarskich (około 15 milionów złotych). Wówczas problemy finansowe będziemy mieli z głowy.
- To marzenia, bo już od sześciu lat polski zespół nie był w stanie przebić się do tych elitarnych rozgrywek.
- W porządku. Przy niekorzystnym losowaniu nie mamy żadnych szans, ale przy odrobinie szczęścia przy ustalaniu rywala przejście kwalifikacji jest możliwe. Kiedyś zła passa naszych zespołów musi się przecież wreszcie skończyć.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.