News: Konrad Jałocha wypożyczony do GKS Tychy

Konrad Jałocha: Jestem czołową postacią w Arce

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

13.05.2016 21:00

(akt. 04.01.2019 13:17)

Arka Gdynia we wtorek zremisowała 1:1 z Bytovią Bytów i zapewniła sobie awans do Ekstraklasy. W gdyńskim zespole występuje dwóch wypożyczonych legionistów: Konrad Jałocha oraz Mateusz Szwoch. Porozmawialiśmy z bramkarzem żółto-niebieskich o jego dotychczasowej karierze i obecnym sezonie. - Kilka dni temu skończyłem 25 lat, CV mam mocne, ale pierwszy raz mam taki duży wkład w grę. Można powiedzieć, iż jestem czołową postacią w Arce i to mnie uszczęśliwia - mówi bez kompleksów "Jao". Zapraszamy do lektury.

Doszliście już do siebie po świętowaniu awansu do Ekstraklasy?


- Tak, tak, doszliśmy. Fajnie spędziliśmy noc po starciu z Bytovią. Bawiliśmy się razem z kibicami na mieście. Nie ukrywam, że do domu wróciłem, jak już było widno od dłuższego czasu. Zachowaliśmy jednak w tym całym świętowaniu umiar, ponieważ wiemy, iż zbliża się kolejne spotkanie, które mamy do rozegrania w tym tygodniu. To już będzie trzeci mecz w przeciągu siedmiu dni. Nie mogliśmy więc przesadzać. Oficjalna feta z okazji awansu do Ekstraklasy planowana jest na piątego czerwca.

 

Też prosiłeś swoich bliskich, tak jak Dariusz Formella, aby wzięli sobie wolne w pracy dzień po meczu z Bytovią Bytów, by mogli z tobą świętować awans Arki do Ekstraklasy?


- Byłem przekonany, że zapewnimy sobie awans do Ekstraklasy po wtorkowym meczu. Moja sytuacja jest jednak trochę inna od Darka, ponieważ moi bliscy mieszkają dalej i nie chciałem ich sprowadzać teraz do Gdyni. Powiedziałem im, żeby przyjechali 5 czerwca i wtedy się pobawimy. W meczu z Bytovią wykonaliśmy nasz plan, chociaż do końca nie było wiadomo jak się to spotkanie potoczy. Towarzyszyły nam bardzo duże emocje, ale finalnie się udało.

 

Właśnie, o mały włos, a we wtorek przegralibyście z Bytovią. Dodatkowo sędzia chyba chciał potrzymać was w niepewności, ponieważ nie przyznał wam dwóch jedenastek.


- Zdecydowanie sędzia trochę zepsuł widowisko. Nie nadążał za przebiegiem gry. Już wcześniej losy meczu mogły zostać przesądzone. Moglibyśmy nawet to spotkanie wygrać. Starcie z Bytovią stało na wysokim poziomie. Zarówno my, jak i nasi rywale tworzyliśmy sytuacje pod bramkami. Nie były to jakieś klarowne okazje, ale ich nie brakowało.

 

Gola na wagę awansu strzelił Mateusz Szwoch, który dołączył do was w zimowym okienku transferowym. „Szwochinho” odżył na wypożyczeniu w Arce?


- Pamiętam jak Mateusz przychodził do Legii. Od razu stwierdziłem, że jest bardzo dobrym piłkarzem. Jego największym problem przy Łazienkowskiej był fakt, iż musiał rywalizować z Radoviciem i Dudą. Teraz regularnie gra, bierze ciężar rozgrywania akcji na siebie, asystuje i strzela gole. Na pewno odżył w Gdyni. Podkreślę jednak jeszcze raz. Można było się tego spodziewać. Nikogo nie zaskoczyła jego obecna dyspozycja i umiejętności piłkarskie.

 

Ty w Arce też bardzo szybko się odnalazłeś. Od początku sezonu wywalczyłeś sobie miejsce w bramce gdynian.


- Uważam, że udało mi się odpowiednio wejść do drużyny. Zaliczyłem kilka przyzwoitych meczów na początku sezonu. Później przytrafiły mi się niepotrzebne błędy. Zapewne mogłem ich uniknąć, ale najwyraźniej brakowało mi jeszcze pewności siebie. W tej rundzie wydaję mi się, że wprowadzam już większy spokój w defensywie. Cieszę się, że sztab szkoleniowy we mnie nie zwątpił i konsekwentnie na mnie stawiał. Teraz odpłacam trenerom za ich zaufanie swoją dyspozycją.

 

W XI kolejce zanotowałeś gola samobójczego w meczu z Olimpią Grudziądz. Strzelał zawodnik wypożyczony wtedy z Legii, Kamil Kurowski. Piłka wylądowała na poprzeczce, a za chwilę odbiła się od twoich pleców. Rozmawiałeś z „Kurą” o tej sytuacji po tym spotkaniu?


- Śmiał się, że miał trochę szczęścia. Stwierdził, że powinien bezpośrednio umieścić futbolówkę w siatce. Na takie bramki niestety nie mamy wpływu. Bramkarz może zrobić wszystko jak należy, ale jak piłka wyląduje na poprzeczce, a następnie odbije się od pleców interweniującego golkipera, to ciężko tutaj mówić o jakimkolwiek błędzie. To spotkanie z Olimpią Grudziądz udało nam się jednak wygrać w samej końcówce. Życie pisze różne scenariusze. Sam tego doświadczyłem w Siedlcach, w starciu z Pogonią, gdzie popełniłem błąd, a chwilę później się zrehabilitowałem notując asystę. Z każdym meczem nabierałem więcej pewności siebie i czułem się lepiej. Wydaję mi się, że obecnie zwyżka mojej formy jest zauważalna.

 

Ustawiłeś jednak w tym sezonie rekord minut bez straty bramki w Arce, odkąd gdynianie spadli z Ekstraklasy. Licznik zatrzymał się na 430. minutach. Zadowolony jesteś z tego wyniku?


- Oczywiście, zadowolony jestem z tego wyniku. Naturalnie najważniejszym celem były zwycięstwa drużyny, ale ustawiony rekord i mecze bez puszczonej bramki tworzyły przyjemny bonus. Dzięki dobrej dyspozycji mojej, naszego bloku obronnego oraz całego zespołu, ustaliliśmy rekord, który w pewien sposób zapisuje się na kartach historii klubu. Przede wszystkim cieszę się z awansu, ponieważ do tej pory mam na swoim koncie mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski z Legią oraz sukcesy w Młodej Ekstraklasie. Kilka dni temu skończyłem 25 lat, CV mam mocne, ale pierwszy raz mam taki duży wkład w grę. Można powiedzieć, iż jestem czołową postacią w Arce i to mnie uszczęśliwia.

 

Nie miałeś pretensji do Alana Fialho, że w meczu z GKS-em Bełchatów sfaulował przeciwnika w waszym polu karnym. Mógłbyś przedłużyć jeszcze tę serię bez straconej bramki.


- Nie mogę mieć do niego żadnych pretensji. Chociażby dlatego, że we wcześniejszym meczu, po mojej niefortunnej interwencji uratował zespół przed utratą bramki. Nie przewidzimy pewnych rzeczy. Na pewno nie chciał sprokurować karnego. Walczył o piłkę i sfaulował przeciwnika. Wolę jednak, żeby taka seria została przerwana z jedenastki niż po jakimś głupim błędzie moim albo obrony. Później miałem dwa mecze z czystym kontem, ale nie osiągnąłem już tak dobrego wyniku.

 

Od piętnastu kolejek nie znaleźliście pogromcy w pierwszej lidze. Awans do Ekstraklasy rozluźni waszą koncentrację, czy dalej zamierzacie podtrzymać tę serię.


- Na pewno nie ma mowy o rozluźnieniu. Przede wszystkim chcielibyśmy wygrać tę ligę. Dla mnie bonusem jest wspomniany rekord i czyste konta, a dla drużyny takim osiągnięciem będzie zajęcie pierwszego miejsca w tabeli na koniec sezonu. Nikt nie chce być drugim. Każdy walczy o najwyższe cele. Nie zamierzamy odpuszczać żadnego spotkania.

 

Do tej pory byłeś dwa razy wypożyczany do innych klubów. Występowałeś w Chojniczance Chojnice, a teraz grasz w Arce. Zanotowałeś też cztery mecze w Legii Warszawa. Gdzie pobrałeś najciekawsze lekcje?


- Wszędzie bardzo dużo się nauczyłem. Każdy etap w mojej karierze był ważny. Dobrze wspominam występy w Młodej Ekstraklasie. W Chojniczance też awansowaliśmy do wyższej ligi, a ja zanotowałem swoje pierwsze mecze na seniorskim poziomie. W Legii spełniłem swoje marzenie z dzieciństwa. Zadebiutowałem w barwach „Wojskowych”, zdobyłem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Teraz z Arką osiągnęliśmy zamierzony cel i wydaję mi się, że powoli – mam już przecież 25 lat – zmierzam do przodu.

 

Arka to dobre miejsce do rozwoju? Poleciłbyś innym piłkarzom przenosiny do Gdyni?


- Zdecydowanie. Z Arką prezentujemy solidną piłkę. Mieszkamy w fajnym mieście nad morzem, posiadamy porządny stadion, kibice tworzą wspaniałą atmosferę. Fani zapełniają trybuny podczas naszych meczów. Ludzie żyją wynikami naszego zespołu. Oczywiście, Legia dla mnie była, jest i zawsze będzie najważniejsza, ale teraz jestem tutaj i się rozwijam. Kiedy przyjechałem do Gdyni, jeden z sympatyków klubu na prezentacji spytał się mnie, z jakim celem tu przyszedłem. Powiedziałem, że chcę wywalczyć awans. On się chwilę zastanowił i poprosił mnie, żebym odpowiedział na poważnie. Powtórzyłem swoją poprzednią kwestię i usłyszałem, iż on będzie zadowolony z piątego miejsca w tabeli. Pewnie jak przeczyta ten wywiad, to uśmiechnie się pod nosem.

 

Jakie masz teraz plany? Twoja umowa z Legią wygasa w 2017 roku. Wracasz do Warszawy i walczysz o miejsce w bramce, a może chcesz dalej kontynuować swoją przygodę z Arką, tylko tym razem w Ekstraklasie?


- Na to pytanie niestety nie mogę odpowiedzieć. Nie wszystko zależy ode mnie. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Jest trochę za wcześnie na takie rozmowy. Może wszystko się wyjaśni za kilka dni, ale na obecną chwilę nie powiem nic więcej.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.