Kosta Runjaić
fot. Jan Szurek

Kosta Runjaić: Jestem przekonany, że wyjdziemy z dołka

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

23.02.2024 00:11

(akt. 25.02.2024 08:21)

– Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem, postawą w meczu domowym i odpadnięciem z pucharów. Molde w pełni zasłużyło na awans do kolejnej rundy – mówił po rewanżu z Norwegami w 1/16 finału Ligi Konferencji Europy trener Legii, Kosta Runjaić.

– Myślę, że nasza postawa w Europie w obecnym sezonie – niezależnie od dwumeczu z Molde, wkładając oba spotkania w nawias – była bardzo zadowalająca i przełożyła się na wiele magicznych wieczorów. Nie powinniśmy o tym zapominać, ale wiadomo, że jest tu i teraz, ciąży na nas olbrzymi ładunek emocjonalny. Znamy wynik czwartkowej rywalizacji – nie chcieliśmy, by tak to się potoczyło, lecz stało się inaczej.

– Wiedzieliśmy, że – z uwagi na wynik pierwszego spotkania – powinniśmy atakować i szybko zdobyć bramkę, ale po 60 sekundach straciliśmy gola. Będąc trenerem, do głowy przychodzi wtedy mało pomysłów w kontekście tego, co można zrobić.

– Wypracowaliśmy 1 – 2 sytuacje w pierwszej połowie. Tuż przed przerwą strzał oddał Marc Gual, szansę po stałym fragmencie miał też Radovan Pankov. Molde zaprezentowało się bardzo solidnie w obronie, szybko przechodziło do ataku. Po bramce na 2:0 dla gości można było powiedzieć, że mecz jest praktycznie rozstrzygnięty. W drugiej części spotkania obiliśmy słupek. Jedno trafienie mogłoby przynieść zwrot akcji. Jeśli jednak nie wykorzystasz okazji na tym poziomie, to wtedy jesteś karany.

– Nie odmawiam moim zawodnikom chęci i woli walki, ale w czwartek zabrakło jakości. Molde zrealizowało plan w 100 procentach, gratuluję rywalom awansu do kolejnej rundy. Wielkie podziękowania dla kibiców, którzy fenomenalnie się zaprezentowali, w całym sezonie w Europie byli niesamowitym ubogaceniem atmosfery – zarówno w meczach domowych, jak i wyjazdowych. Teraz pozostaje skupić się na ostatnich rozgrywkach, czyli Ekstraklasie. Pełna koncentracja na niedzielnym występie z Koroną w Kielcach.

– Chciałbym dokładnie przeanalizować stracone gole. Jeśli chodzi o pierwszego, to – w moim odczuciu – akcja rozpoczęła się w pomocy, gdzie nie byliśmy odpowiednio zdecydowani, co umożliwiło rywalowi skuteczną finalizację. Kacper Tobiasz? Była mowa o krytyce, ona jest po części zasłużona, ale trzeba pamiętać, że to młody zawodnik, któremu zdarzają się wahania formy. Większość jego występów na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy było pozytywnych. Spodziewałem się załamania czy gorszego okresu w jego wykonaniu już w poprzednim roku. To nastąpiło teraz, musimy przyjrzeć się tej sprawie. Zmiana w bramce nie będzie oznaczała, że automatycznie obrona zacznie spisywać się lepiej. Cała drużyna broni i atakuje. Musimy bardziej podążać w tę stronę, by znaleźć rozwiązanie. Czasu nie ma zbyt wiele, gdyż w niedzielę czeka nas kolejne spotkanie.

– Przed nami jeszcze 13 meczów. Teraz możemy się w pełni skupić na Ekstraklasie, postaramy się włączyć do walki o mistrzostwo. Chcemy, by rywalizacja o upragniony tytuł do ostatniej kolejki była zażarta i by nie brakowało w niej emocji.

– Nie jestem zwolennikiem podejścia, by ślepo reagować na krytykę i dać się ponieść emocjom. Zawsze na chłodno rozważam wszystkie argumenty za i przeciw. Najważniejsze jest, by pamiętać o tym, co służy drużynie i klubowi. Mam klarowny pogląd na naszą obecną sytuację. Jesteśmy w takim położeniu, że w najbliższych meczach drużyna musi pokazać charakter i przeciwstawić się negatywnemu trendowi, który wytworzyły wyniki. Jestem przekonany, że zespół będzie potrafił udźwignąć ciężar i wydobędzie się z dołka.

– Paweł Wszołek nie zaprezentował się najlepiej w pierwszej połowie, dlatego został zmieniony. Nie chciałem robić – tak, jak w Molde – czterech korekt w przerwie, bo to by pokazało, że bardziej kieruję się emocjami. "Wszołi" grał kapitalnie w wielu spotkaniach w Europie. Teraz jesteśmy w takiej fazie, że większa grupa zawodników zmaga się z wahaniami formy. Musimy postarać się o to, by znaleźć rozwiązania.

– Nie znam trenera, który by powiedział "nie" wzmocnieniom, ale okienko zimowe rządzi się swoimi prawami. W ostatnich tygodniach straciliśmy dwóch podstawowych zawodników, czyli Ernesta Muciego i Bartosza Slisza, który miał wielką rolę w grze zespołu, występował praktycznie po 90 minut, zapewniał zrozumienie między formacjami, piłkarze grali w ciemno. Zastąpienie go – znając jego charakterystykę – było niesamowicie trudnym zadaniem. Dodatkowo doszło do przetasowań na poszczególnych pozycjach. Rafał Augustyniak, który dobrze radził sobie na stoperze, musiał przejść na środek pola z uwagi na odejście Bartka. Kontuzji doznał Jurgen Celhaka, do którego postawy w rundzie jesiennej nie można się było przyczepić. Oś centralna zaczęła nam szwankować. Brakowało także głębi składu. Byliśmy tego świadomi.

– Jeśli chcieliśmy nieźle prezentować się na trzech frontach, to musiało pasować wiele aspektów, ale nie zawsze tak było. Poruszałem tę kwestię w klubie, wyrażałem opinię wewnątrz. Jeżeli pragniemy włączyć się do walki, to musiałoby dojść do wzmocnienia. Jeśli takowe się nie pojawią, to będzie trzeba lepić z tego, czym obecnie dysponujemy.

– Nie odmawiam drużynie charakteru, zawodnicy grali z poświęceniem, ale czasami są takie sytuacje, kiedy traci się bramki w łatwy sposób i wtedy trudno na to odpowiedzieć. Nie uprawiałbym czarnowidztwa. Zdajemy sobie sprawę, że doszło do osłabienia zespołu. Znamy oczekiwania względem naszego klubu. Potrzebowalibyśmy zawodników, którzy byliby gotowi do gry od zaraz, przygotowani na presję w Legii i nie pozwoliliby na takie sytuacje, jak w ligowym meczu z Puszczą, która tak naprawdę od 1. minuty jest zadowolona ze zdobycia punktu i przez całe spotkanie czyha na kontry. W lidze i innych rozgrywkach potrzebna jest intensywność, jakość i odpowiednie nastawienie. Jeśli uda się ustabilizować formę, to jesteśmy w stanie pokonać każdego w Ekstraklasie.

– Za nami dopiero dwie kolejki ligowe w 2024 roku, zdobyliśmy cztery punkty. Moglibyśmy zaprezentować się lepiej, temu nie przeczę, ale przed nami sporo ważnych spotkań. Presja będzie rosła nie tylko na nas, ale także na pozostałych drużynach. Jeśli każdy z osobna – ja i wszyscy zawodnicy – odrobi zadanie, to nie widzę przeszkód i jestem optymistycznie nastawiony do walki o mistrzostwo. Nie będzie wymówek. Nie możemy chować głowy w piasek. Trzeba dać właściwą odpowiedź jako kolektyw.

– Odkąd przeszedłem do Legii, musieliśmy znaleźć optymalne ustawienie. Zaczynało się od tego, że na prawej stronie był Wszołek, na lewej Filip Mladenović. Po drodze doszło do wielu transferów. Nawet wiedząc o walorach danego gracza, nigdy nie wiadomo, jak poradzi sobie z presją gry w takim klubie, jak Legia. Zaapelowałbym o zachowanie chłodnej głowy. Od momentu, kiedy tutaj jestem, przecież nie wszystko było złe. Bardzo dobrze graliśmy w wielu meczach w Europie i Ekstraklasie. Slisz zaczął się świetnie dogadywać z Juergenem Elitimem, grali między sobą praktycznie na pamięć. Wcześniej Bartosz Kapustka był przeciążany, gdyż nie było dla niego zmiennika na "ósemce". Na "szóstce" mieliśmy w kim wybierać – byli Patryk Sokołowski, Ihor Charatin, Slisz czy Celhaka, który doznał kontuzji. Augustyniak wrócił do środka pola, ale potrzebuje czasu, by znowu przystosować się do rywalizacji na tej pozycji. Jesteśmy w trakcie sezonu. Powinniśmy unikać nerwowych ruchów i nagłych zmian. Trzeba wierzyć, że wypracowywane warianty zaczną się zazębiać.

Sprawdź wiedzę o trenerach Legii

Galeria: Puchar Polski: Wręczenie medali
1/20 Na początku istnienia Legii, nie było stanowiska trenera, za skład i taktykę odpowiadał kapitan drużyny. Kto był pierwszym kapitanem Legii?

Polecamy

Komentarze (517)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.