fot. Marcin Szymczyk

Kosta Runjaić: Musimy wyszarpać awans

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

10.08.2023 22:30

(akt. 11.08.2023 13:24)

– Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Nie graliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy, oddaliśmy zwycięstwo głupimi błędami. Nic nie ułożyło się tak, jak planowaliśmy. Utrata bramki skomplikowała sytuację – mówił po pierwszym meczu z Austrią Wiedeń (1:2) w 3. rundzie el. Ligi Konferencji Europy trener Legii, Kosta Runjaić.

– Wiedzieliśmy, że siłą Austrii jest dobra gra w obronie i wyprowadzanie kontr. Jeśli drużyna się otwiera, bo przegrywa i rzuca wszystko na jedną szalę, by wyrównać i zdobyć bramkę kontaktową, to naturalne jest to, że przeciwnik będzie dochodził do sytuacji.

– Co można zarzucić drużynie, która miała 70 procent posiadania, oddała 20 strzałów, w tym 8 celnych? Stworzyliśmy 6-7 wybornych okazji na zdobycie bramki, ale ostatecznie popełnialiśmy proste błędy, nie wykorzystaliśmy sytuacji, marnowaliśmy je.

– Bywają takie mecze, kiedy po prostu nie idzie. Trzeba przyjąć to do wiadomości. Wiele okoliczności nam nie sprzyjało czy też było przeciwko nam, choćby kontuzja Radovana Pankova. Wiemy, że także prowadzi to do tego, że grając rewanż, nie znajdziemy się w komfortowej sytuacji. Będziemy musieli wyszarpać awans, czego jesteśmy świadomi.

– Chyba nikt nie ma wątpliwości, wszyscy widzieli, że drużyna szarpała, dawała z siebie wszystko, ale boli to, że tyle się zainwestowało, a zespół nie został nagrodzony. Raz jeszcze wielkie podziękowania dla kibiców, którzy stworzyli fantastyczną atmosferę. Mam nadzieję, że wsparcie, którego doświadczymy w Austrii, będziemy potrafili lepiej przekuć w coś pozytywnego, konstruktywnego, przechylić rywalizację na naszą korzyść i awansować.

– Po porażce zawsze trudno powiedzieć, czy było się drużyną lepszą. Jeśli chodzi o poprzednią rundę eliminacji, to Austria Wiedeń miała podobną przewagę w liczbach z Boracem Banja Luka, ale w całym dwumeczu bardzo się męczyła. Pojawiło się wiele kontrataków, które mogły się zakończyć zupełnie inaczej. Awans tej drużyny okazał się też zasługą fury szczęścia. Być może Michael Wimmer mówił po czwartkowym spotkaniu, że wygrali zasłużenie, lecz zwyciężyli dlatego, że zagraliśmy tak, jak zagraliśmy. Wypracowaliśmy nieco szans, których nie wykorzystaliśmy, do tego doszły proste błędy, przez które sprezentowaliśmy przeciwnikom gole. Musimy być świadomi, że to się już nie może powtórzyć.

– Przed nami rewanż, jestem przekonany, że mamy szanse. Myślę pozytywnie o losach dwumeczu. Spodziewam się, że Austria podostrzy, będzie grała bardziej agresywnie, ale nic nie zostało pogrzebane. Teraz skupiamy się na najbliższym spotkaniu w ekstraklasie.

– Co stało się z Gualem i Pekhartem? Nie trzeba się nad tym rozwodzić. Najważniejsze, że dochodzili do sytuacji. W czwartek udawało się mało rzeczy, ale niebawem się to odwróci i znowu będą strzelali gole. Przeanalizujemy mecz, porozmawiamy z drużyną, lecz nie chcę się przychylać do zbytniego czepiania się i rozkładania występu na czynniki pierwsze, gdyż zawsze są rzeczy, które można chwalić, a inne ganić. Skupmy się na faktach. Austria wygrała, bo była skuteczniejsza, nam tego zabrakło. Wynik 1:2 nie jest wymarzony, choć wciąż zachowujemy szanse w rewanżu. Równie dobrze mogło się skończyć 1:3, gorszym stosunkiem bramek. Golkiper gości miał dzień konia, dołożył sporą cegiełkę do sukcesu, wybronił parę piłek, które normalnie, prawdopodobnie by tylko odprowadzał wzrokiem.

– Do tej pory Legia traciła bramki w eliminacjach po prostych, głupich błędach. Mecz w Szymkencie, pierwszy gol, który wiemy, w jakich padł okolicznościach. Drugi po stałym fragmencie. Rewanż w Warszawie, bramka na 3:2 doszła do skutku nie dlatego, że zawodnik z Kazachstanu uderzył niesamowicie, tylko pojawiła się pomyłka w ustawieniu. Jeden gracz miał stać na dalszym słupku, tego nie uczynił, dlatego zdarzyło się to trafienie. Nie jest to zatem przebłysk jakości indywidualnej u przeciwnika, a kwestie, za które odpowiadamy. Musimy je raz jeszcze przedyskutować, nie dopuszczać do nich.

– Rzut karny dla Legii? Podzielam zdanie, że jeśli na meczu byłby VAR, to sędzia sprawdziłby tę sytuację i podjąłby decyzję o podyktowaniu "jedenastki". W Kazachstanie pojawiły się sytuacje na styku, z których część byłaby odgwizdana na naszą niekorzyść. Ogólnie, moje spojrzenie na tę sprawę jest takie, że jeśli arbiter nie jest pewny np. spalonego czy karnego, to obserwuję, że po prostu puszcza grę. Jestem dużym orędownikiem technologii, gdyż to coś, co się sprawdziło i pomaga sędziom. Jeśli jest taka możliwość, to powinno się z tego korzystać.

– Po przerwie zmieniliśmy ustawienie, Makana Baku nie grał na swojej pozycji. Zgadzam się, że on i Ernest Muci wprowadzili powiew świeżości po wejściu na boisko. Ważne jest też to, by podstawowi zawodnicy od początku się angażowali, grali z pełnym poświęceniem. W tym sezonie mówiłem o rotacjach, zmianach. Rywalizujemy na kilku frontach, więc do mojej dyspozycji musi być praktycznie cała kadra. Nie zapominajmy o niedzielnym meczu z Puszczą, w którym także pojawią się zmiennicy. Mam nadzieję, że nie dojdzie do kontuzji i w Wiedniu będziemy mogli skorzystać ze wszystkich piłkarzy.

 – Uraz Pankova? Na gorąco nie możemy postawić jasnej diagnozy, ale poczuł kłucie w górnej części przywodziciela. Przy takiej kontuzji, czas na dojście do siebie i regenerację może potrwać kilka dni, ale i przeciągnąć się do paru tygodni. Poczekałbym z pewniejszą informacją (rzecznik prasowy Legii, Bartosz Zasławski, dopowiedział, że Serb prawdopodobnie w piątek przejdzie badania – red.)

ZOBACZ TAKŻE: 

Polecamy

Komentarze (201)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.