Legia - Piast Kosta Runjaić
fot. Jan Szurek

Kosta Runjaić: Nie mogę uszczęśliwić wszystkich

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Szymczyk, Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+ Sport, Legia.Net

17.03.2024 20:20

(akt. 20.03.2024 09:43)

– To ważne zwycięstwo – nie tylko dla mnie, ale dla zawodników, klubu, kibiców. To był wręcz mus, by wygrać w niedzielę, co się udało. Bardzo się cieszę, łatwo nie było. Spójrzmy na wyniki w Ekstraklasie – w tym sezonie toczy się wyścig żółwi. Niełatwo gra się zarówno u siebie, jak i na wyjeździe – mówił po domowym meczu z Piastem Gliwice (3:1) w 25. kolejce ligowej szkoleniowiec Legii Warszawa, Kosta Runjaić.

– Dziękujemy naszym kibicom – ponownie prawie pełny stadion pokazał, że Legia to bardzo ważny klub dla miasta. Nie zawsze fani są szczęśliwi, ale wierzą w nas. Cieszę się, że udało nam się wygrać ważne spotkanie, które okazało się trudne, brzydkie. Nie był to najlepszy poziom, lecz czasami jest tak, że grasz lepiej i nie zdobywasz trzech punktów. Mamy 41 "oczek" w tabeli. To teraz najważniejsze.

– Myślę, że w pierwszej połowie, aż do gola na 1:1, graliśmy na solidnym poziomie, później zdobyliśmy jeszcze dwie bramki. Obraz gry zmienił się po czerwonej kartce Pawła Wszołka – nie widziałem tej sytuacji, nie jestem pewien, czy był to faul na czerwony kartonik, ale chłopaki walczyli do końca, tu i ówdzie mieliśmy szczęście. Gratulacje dla zespołu. Teraz mamy trochę czasu, by przygotować się na nadchodzące 9 finałów.

– Nie towarzyszyły mi żadne emocje, kiedy zobaczyłem transparent "Auf wiedersehen". Dlaczego miałbym je mieć? Być może fani wyrazili własne emocje. Ten zwrot dosłownie oznacza "Do zobaczenia ponownie". Mam nadzieję, że jeszcze ich zobaczę. W pełni zgadzam się co do oczekiwań klubu, oczekiwania naszych fanów również są bardzo wysokie. Jak dotąd nie spełniliśmy ich, ale kilka razy mówiłem, by oceniać na koniec sezonu.

– Wykonuję swoją pracę, skupiam się na tym, co ważne, czyli na prowadzeniu i zarządzaniu zespołem. Z mojego punktu widzenia – wszystkie inne rzeczy, które mogą rozpraszać, są bezcelowe. Byliśmy i nadal jesteśmy po to, by wygrywać. Tak stało się w niedzielę, to dla nas najważniejsze. Wiemy, że bez naszych fanów jesteśmy słabsi.

– Żyleta jest dla nas bardzo ważna, mam do niej duży szacunek, doceniam wsparcie, ale na stadionie jest więcej trybun. Wiele dzieciaków przychodzi na mecze, rozwija się wraz z klubem. Jesteśmy odpowiedzialni za to, by wykonywać pracę do końca, nie ulegać emocjom, nie obrażać się z powodu krzyków lub niektórych transparentów.

– W niedzielę kibice wyrazili swoją opinię na temat mój, dyrektora sportowego i zawodników. Po meczu Żyleta pokazała nam plecy. OK. Nie twierdzę, że się z tym zgadzam, ale kibice mają do tego prawo.

– Teraz mamy dwa tygodnie na koncentrację i próbę wygrania kolejnego trudnego meczu. Mam nadzieję, że nastroje się zmienią i znów będziemy silniejsi. Jeśli Legia nie jest jednością, to jest to coś, co lubi rynek.

– Jestem otwarty na komunikację. Jestem tu 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Wykonuję swoją pracę najlepiej, jak to możliwe. Nie tylko ja, ale też cały sztab. Staramy się jak możemy – pod tym kątem nic się nie zmienia.

– Piast to dobry zespół, ma porządnych piłkarzy. W pierwszej połowie znów daliśmy coś przeciwnikowi. Piłka nożna to gra błędów – zwykle punkty traci ten, kto popełnił więcej pomyłek. Uważam, że do czerwonej kartki prezentowaliśmy się naprawdę solidnie. To nie był nasz najlepszy mecz, choć czasami grasz lepiej, ale przegrywasz.

– Każdy tydzień, odkąd pracuję w Legii, stanowi wyzwanie, ale to część roboty – tak, jak momenty, w których mamy trudności. Dzięki temu staję się coraz silniejszy, rozwijam się.

– Rozumiem kibiców. Wsparcie, jakie otrzymujemy, jest niesamowite. Doceniam to, jestem wdzięczny. Jeśli dochodzi do krytyki, to trzeba się z nią zmierzyć, pozostać jednością. Miejmy nadzieję, że niedługo nawet Żyleta będzie bliżej nas. Ludzie pojawiają się na trybunach nie tylko dla zespołu, lecz także dla klubu. Piłkarze czy trenerzy przychodzą i odchodzą, a klub zostaje, jest bardzo ważny dla miasta i wielu ludzi.

– Jak oceniam występ Guala? To może być przełom. Do tej pory kreował wiele okazji, ale nie potrafił ich zamieniać na bramki. Teraz było inaczej. On zmienił klub, zmienił tym samym styl gry – w Jagiellonii gra się zupełnie inaczej. Potrzebował czasu, wspieraliśmy go, cieszył się naszym zaufaniem. Wciąż oczekujemy od niego więcej, ale też więcej od siebie. To dobry piłkarz, robi stałe postępy, ale co ważne to również dobry człowiek. W niedzielę, razem z Tomasem Pekhartem, wykonali kawał dobrej roboty, walczyli na całego. Te gole z pewnością dodadzą mu sił i wiary, że to co robimy, ma sens. Życzę mu kolejnych trafień i kontynuacji dobrej pracy.

– Dlaczego wcześniej zmieniłem Guala, a nie Pekharta? Dostaliśmy czerwoną kartkę. Musieliśmy podjąć decyzję. Wiemy, że Piast to bardzo groźny zespół przy stałych fragmentach – dobrze główkują Mosór, Czerwiński, Piasecki. Nie spodziewałem się, że będziemy posiadać piłkę. Rywal grał od tego momentu zdecydowanie lepiej i ze znacznie większą siłą. Zatrzymałem Tomasa, bo potrzebowaliśmy zawodnika, który lepiej radzi sobie w pojedynkach powietrznych. To był brzydki mecz – obrona, pojedynki, główki. W tym momencie pytanie brzmiało: "Jak przetrwać i utrzymać wynik?". Tu i tam mieliśmy szczęście, ale ostatecznie wygraliśmy i to jest najważniejsze. Można mieć tysiące pytań, lecz trzeba podjąć decyzję. Nie zawsze podejmuję dobrą decyzję. Nie zawsze powiem, że mam rację. W piłce nożnej jest dużo miejsca na interpretacje, opinie. Jestem szczęśliwy z goli Guala i walki Pekharta. Teraz mamy czas, by pomyśleć o innych rzeczach. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu podejmę właściwą decyzję.

– Przerwa reprezentacyjna? Myślę, że potrenujemy w poniedziałek, w tygodniu też, ale będą 2 – 3 dni wolnego.

– Nie boję się zwolnienia. Dlaczego mam się bać? Bardzo ciężko pracuję. Mówię teraz o mnie, ale mam tu na myśli nie tylko moją osobę, a wszystkich ludzi, którzy są zaangażowani w codzienne sprawy i ponoszą za nie odpowiedzialność.

– Znam historię Legii i przeszłość. Piłka nożna to bardzo skomplikowany i złożony biznes, budzący duże emocje. Jeśli zapytasz niektórych ludzi: "Czy chcielibyście zmienić trzech trenerów w sezonie i zdobyć mistrzostwo? ", to powiedzą "Tak". To zresztą sytuacja, która wydarzyła się już przy Łazienkowskiej.

– Myślę, że nadszedł czas, by rozważyć wszystkie fakty z przeszłości, które miały miejsce. Tak wielu trenerów tutaj przychodziło i stąd odchodziło. Jeśli rządzący uznają, że przyszedł czas na zmiany i nowy impuls, to nie mam z tym problemu.

– Co się stanie, jeśli zmienisz trenera? Nie możemy zmienić kadry. Mamy mały skład, Patryk Kun i Blaz Kramer są obecnie kontuzjowani, zimą opuściło nas też dwóch bardzo ważnych zawodników. Musimy dać z siebie wszystko. Mocno wierzę, że nadal wszystko jest możliwe.

– Kiedy tu przyjechałem, zdawałem sobie sprawę, że będzie to bardzo wymagające zadanie. Stawiliśmy temu czoła w zeszłym sezonie, teraz stoimy przed momentem, który wiąże się z większymi emocjami niż w przeszłości. Zbyt łatwo powiedzieć, że obecnie wszystko jest gów.... Do końca grudnia, nawet mając mniej punktów w Ekstraklasie, myślę, że prezentowaliśmy wysoki poziom, ponieważ wiem, jaką robotę wykonaliśmy, rozgrywając 34 mecze w minionej rundzie. To nie są wymówki, tylko fakty, taka jest piłka nożna.

– Teraz musimy spróbować ponownie się dostosować i znaleźć właściwą drogę. Wytrzymuję presję. Nawet jeśli wygrywam, to na trybunach są ludzie, którzy mnie nie lubią z powodu mojej fryzury czy stylu gry w piłkę, a także dlatego, bo nie mówię po polsku, bo może zbytnio nie okazuję emocji, bo nie zmieniamy systemu 5 razy podczas meczu, bo Kacper Tobiasz bronił za długo. To normalna rzecz. Nie mogę uszczęśliwić wszystkich.

– Pewna osoba powiedziała kiedyś: "Jeśli chcesz kogoś uszczęśliwić, sprzedawaj lody". Jestem trenerem. Wiem, co i jak robić w swojej pracy. Czuję odpowiedzialność i to, że mogę pomóc drużynie. Najważniejsze jest nasze silne zaangażowanie wewnątrz. Drugą sprawą, również istotną, jest to, byśmy trzymali się razem jak wielka rodzina. Zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.

– Reakcja drużyny po golu Josue (przybiegnięcie do szkoleniowca – red.)? Pracujemy razem już jakiś czas, znamy się, szanujemy. Pełnię rolę jako trener, szef zespołu, mamy głęboką komunikację. Być może tu i ówdzie niektórych graczy poruszyło to głębiej. Dla mnie to w porządku. Lepiej wyrazić swoje emocje, niż milczeć i trzymać pięść w kieszeni. Może wygraliśmy dzięki temu transparentowi. Jeśli to gwarantowany przepis na sukces, to proszę o umieszczanie jak największej liczby banerów przy każdej grze. Mam wielkie ambicje. Do końca sezonu będę walczył jak lew. Potem nadejdzie czas, by głęboko porozmawiać o pewnych sprawach.

Sprawdź wiedzę o trenerach Legii

Galeria: Puchar Polski: Wręczenie medali
1/20 Na początku istnienia Legii, nie było stanowiska trenera, za skład i taktykę odpowiadał kapitan drużyny. Kto był pierwszym kapitanem Legii?

Polecamy

Komentarze (264)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.