Koszykówka: Anwil znowu ograny. Legia w finale Energa Basket Ligi!

Redaktor Michał Grzegorczyk

Michał Grzegorczyk

Źródło: Legia.Net

09.05.2022 19:16

(akt. 12.05.2022 10:51)

Koszykarze Legii wygrali u siebie 87:77 z Anwilem w trzecim meczu II rundy fazy play-off. Stołeczny zespół trzeci raz ograł włocławian i awansował do finału Energa Basket Ligi!

W wypełnionej po brzegi hali przy Obrońców Tobruku, wynik meczu otworzył Lukas Petrasek mijając od linii końcowej Adama Kempa. Legia pierwsze trzy akcje w ataku grała na Raymonda Cowelsa, który wykorzystał tylko jedną z nich, trafiając zza łuku i dając gospodarzom pierwsze prowadzenie w tym meczu. Goście z Włocławka dużo lepiej zaczęli to spotkanie, od razu w zdobywanie punktów włączyło się kilku graczy przyjezdnych, ale od rezultatu 3:8 to legioniści zaliczyli serię punktową 10:0 wychodząc na 5-punktowe prowadzenie. Bardzo dobrze w obronie przeciwko Zige Dimcowi spisywał się Kemp, który miał trzy bloki. Skuteczne akcje w defensywie przekładały się na lepszą grę w ataku i na 3 minuty przed końcem tej odsłony legioniści prowadzili 19:10. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego konsekwentnie szukali na wolnych pozycjach Cowelsa, który aż trzykrotnie trafił zza łuku. Niestety od tego momentu koszykarze z Warszawy przestali trafiać, co wykorzystali gości i ostatecznie po pierwszych 10 minutach było 21:16.

W drugiej kwarcie mogliśmy obserwować wyrównane spotkanie, ale legioniści mieli zdecydowaną przewagę w skuteczności rzutów trzypunktowych, co pomogło im po niespełna trzech minutach tej odsłony odskoczyć na 9 "oczek" i o czas poprosił trener gości Przemysław Frasunkiewicz. Po krótkiej przerwie to "Zieloni Kanonierzy" wyszli na swoje największe 12-punktowe prowadzenie. W kolejnych akcjach ciężar gry w ataku na swoje barki wziął Kendall Dykes i Petrasek, co pomogło koszykarzom Anwilu zmniejszyć straty do 5 "oczek". Jednak niesieni dopingiem publiczności miejscowi wyglądali jak dużo bardziej dojrzały zespół z większym zapasem sił i ponownie odskoczyli na dwucyfrowe prowadzenie. Jednak sytuacja się zmieniła, kiedy boisko opuścić musiał z rozciętym łukiem brwiowym Kemp. Strefa podkoszowa Legii nie była już tak szczelna. W końcówce tej odsłony rywale złapali drugi oddech znacząco zmniejszając straty i po 20 minutach Legia wygrywała 48:44.

Drugą połowę obie drużyny zaczęły od kilku nieskutecznych akcji, jedyne punkty w pierwszych trzech minutach tej odsłony zdobył Łukasz Koszarek, a w końcu trójkę dla gości dorzucił Petrasek, by po chwili tym samym po drugiej stronie parkietu odpowiedział Robert Johnson, który w tej kwarcie pokazywał poziom gry, do której przyzwyczaił kibiców w Warszawie, zdobywając 7 punktów z rzędu. Ponownie problemy Legii zaczęły się w momencie, kiedy parkiet opuścić musiał Kemp, który szybko złapał czwarte przewinienie, na czym ucierpiała rotacja podkoszowa warszawiaków. Pomimo dobrej, wydawałoby się, postawie legionistów, czym bliżej końca kwarty, tym skuteczniej grali goście, którzy dzięki bardzo solidnej obronie zmniejszyli straty do zaledwie 3 "oczek" i przed ostatnią odsłoną Legia prowadziła zaledwie 63:60.

Początek ostatniej kwarty gospodarze zaczęli nerwowo, ale po chwili Muhammad-Ali Abdur-Rahkman i Koszarek pozwolili powiększyć prowadzenie do 8 "oczek". Gości w grze trzymał bardzo dobry występ Dykesa i Petraska, którzy razem zdobyli 35 punktów. Na 6 minut przed końcem swoje piąte przewinienie popełnił Dariusz Wyka, co wykluczyło go z dalszej rywalizacji. Legioniści mieli problemy z faulami podkoszowych, co przekładało się na obronę w strefie podkoszowej. Kolejny przestój warszawiaków pomógł gościom złapać drugi oddech i po trójce Jamesa Bella na 4 minuty przed końcem prowadzenie Legii ponownie zmalało do zaledwie 4 "oczek". Po czasie dla trenera Kamińskiego po efektownym wsadzie Petraska, straty zmalały do zaledwie 2 "oczek", ale jak przez całą rywalizację półfinałową "Zieloni Kanonierzy" przetrzymywali najtrudniejsze momenty. Tym razem kluczowa była trójka kapitana – Koszarka, która pozwoliła odskoczyć Legii na 6-punktowe prowadzenie i ostatecznie wywalczyć awans do finału pokonując Anwil Włocławek 87:77. Tym samym Legia po 53 latach awansowała do serii finałowej, ostatnio w 1969 roku koszykarze z Warszawy sięgnęli po mistrzostwo Polski, w składzie z takimi legendami jak np. Andrzej Pstrokoński, Edward Jurkiewicz, Włodzimierz Trams czy Stanisław Olejniczak.

Warszawiacy zmierzą się w finale ze zwycięzcą pary Śląsk Wrocław–Czarni Słupsk. – Jak wytłumaczę rewelacyjne 6:0 (po 3:0 w ćwierćfinale i półfinale – red.)? Wszystko, co wiem o tym sporcie, to nic. Koszykówka jest zdradliwa. Gdy zaczynaliśmy play-offy, to na pewno nie mieliśmy w myślach czegoś takiego, ale z każdym meczem nabieramy pewności siebie, gramy coraz lepiej, walczymy jeden za drugiego, wszyscy dostali swoje role. Aż miło patrzeć na naszych młodych zawodników – doświadczenia, które zbierają w tej drodze, to piękno sportu. Dawno tego nie widziałem – mówił Koszarek.

Wiemy, że play-offy są okrutne – jednego dnia jesteś mistrzem świata, a drugiego najgorszym gościem. Trzeba spokojnie stąpać po ziemi, wygrywać kolejne spotkania – tego się trzymajmy. Jestem szczęśliwy, że mimo tylu lat dalej mogę rywalizować, jestem zdrowy. Cieszę się bardzo z kolejnego medalu. W zasadzie ze wszystkimi zespołami, w których występowałem, wywalczyłem krążek. To dla mnie naprawdę piękne – dodał kapitan Legii.

To wielki sukces całego naszego klubu, który czekał na medal mistrzostw Polski bardzo długo, bo 53 lata. Ogromnie się cieszymy, że jesteśmy w finale. Gratuluję swoim zawodnikom i wszystkim pozostałym, którzy na ten sukces zapracowali. Przed nami jeszcze walka w wielkim finale, gdzie na pewno powalczymy o kolejne zwycięstwa – powiedział trener Kamiński.

Legia Warszawa – Anwil Włocławek 87:77 (21:16, 27:28, 15:16, 24:17)

Legia: Robert Johnson 19 pkt. 4 zb. 6 as. 4 str., Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 18 pkt. 3 zb. 2 as., Łukasz Koszarek 9 pkt. 3 zb. 3 as., Raymond Cowels 9 pkt. 5 zb., Dariusz Wyka 8 pkt. 5 zb. 5 fl., Grzegorz Kamiński 7 pkt. 4 zb., Jure Skifić 6 pkt. 4 zb., Adam Kemp 6 pkt. 2 zb. 3 as. 3 bl., Grzegorz Kulka 5 pkt.  3 zb. 3 as. 3 prz., Szymon Kołakowski 0 pkt., Jakub Sadowski 0 pkt.

Anwil: Luke Petrasek 20 pkt. 8 zb. 4 as., Kyndall Dykes 15 pkt. 8 zb. 1 as., James Bell 13 pkt. 4 zb. 2 as., Jonah Mathews 9 pkt. 1 zb. 3 as. 4 str., Michał Nowakowski 9 pkt. 2 zb., Sebastian Kowalczyk 7 pkt. 2 zb. 4 as., Ziga Dimec 4 pkt. 1 zb., Kamil Łączyński 0 pkt. 3 zb. 4 as., Alex Olesinski 0 pkt. 1 zb., Marcin Woroniecki 0 pkt., Szymon Gallus-, Szymon Szewczyk-

Polecamy

Komentarze (65)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.