Koszykówka: Druga wygrana we Włocławku. Legia blisko finału Energa Basket Ligi!
06.05.2022 19:16
fot. Marcin Bodziachowski / legiakosz.com
Legioniści kapitalnie weszli w mecz, w nieco ponad 3 minuty trafili m.in. 4 "trójki" (po 2 Grzegorza Kulki oraz Raymonda Cowelsa) i prowadzili już 14:2. To sprawiło, że trener Anwilu poprosił o czas, który chwilowo wybił warszawiaków z rytmu, ale też nie pomógł gospodarzom, którzy mieli olbrzymie problemy ze skutecznością. Przerwa na żądanie spowodowała, że przez 199 sekund żadna z drużyn nie trafiła ani razu – niemoc przerwał dopiero Robert Johnson (za 2), dzięki czemu zrobiło się 16:2 dla zespołu ze stolicy. Włocławianie popełniali sporo błędów, a "Zieloni Kanonierzy" grali mądrze, na dużym zaangażowaniu, dzielili się piłką. W końcówce kwarty pokazali się Jure Skifić (2 razy za 2) i Grzegorz Kamiński, który trafił zza łuku. I po 10 minutach przyjezdni wygrywali aż 23:3!
Start drugiej kwarty okazał się lepszy w wykonaniu Anwilu, który najpierw wykorzystał "trójkę", a potem m.in. akcję 2+1, przez co zmniejszył straty. Miejscowi zaczęli wyglądać swobodniej, nie byli już tak spięci, a w szeregach legionistów dało się zauważyć nerwowość. Jednak w pewnym momencie doszło do wymiany ciosów, co pomogło "Zielonym Kanonierom", którzy znów podkręcili tempo, imponowali zwłaszcza w rzutach zza łuku. I na półmetku rywalizacji wciąż prowadzili dość pewnie (42:26).
Trzecia "ćwiartka" rozpoczęła się od rzutu Jamesa Bell’a (za 3), lecz warszawiacy odpowiedzieli trzema skutecznymi akcjami z rzędu (7 punktów). Później doszło do serii błędów z obu stron, a potem – do wymiany ciosów. W pewnym momencie Legia miała o 21 punktów więcej od Anwilu, który jednak na nieco ponad 3 minuty do końca kwarty doskoczył na 12 "oczek". Wówczas trener "Zielonych Kanonierów" poprosił o czas – tuż po nim Kamiński został sfaulowany przy rzucie zza łuku, ale wykorzystał tylko 1 z 3 z rzutów osobistych. Stołeczna drużyna nie prezentowała się tak dobrze, jak wcześniej – zarówno z przodu, jak i z tyłu. Ale po pół godzinie rywalizacji prowadziła 57:46.
Czwarta kwarta była bardzo nerwowa, szarpana – na jej starcie Legia podjęła kilka złych decyzji, miała kłopoty w ofensywie. W połowie "ćwiartki" rywale doskoczyli do miejscowych na raptem 4 punkty, lecz potem warszawiacy przeprowadzili trzy udane akcje z gry (za 2), a potem Łukasz Koszarek wykazał się skutecznością na linii rzutów osobistych. Przewaga przyjezdnych ponownie się powiększyła (+12), ale na 2,5 minuty przed końcem meczu doszło do sporego zamieszania. Sebastian Kowalczyk popełnił faul techniczny, a Johnson – niesportowy. To sprawiło, że na 120 sekund przed zakończeniem spotkania przeciwnicy tracili tylko 7 "oczek", a na 23 – raptem 3. Ostatnie akcje opierały się głównie na faulach i rzutach osobistych. Jednak ekipa ze stolicy dowiozła wynik, wygrała 77:71 i jednocześnie drugi raz pokonała włocławian! Teraz seria, która toczy się do 3 zwycięstw, przenosi się do Warszawy. Trzecie spotkanie odbędzie się w poniedziałek (9.05, godz. 17:30), w hali na Bemowie.
– Za nami kolejny, bardzo emocjonujący mecz. Zaczęliśmy świetnie, prowadziliśmy różnicą 20 punktów, ale wiedzieliśmy, że taka gra nie może trwać cały czas. W drugiej połowie Anwil się obudził, świetnie walczył w obronie. Mieliśmy problem ze skutecznością, ale w play-offach jesteśmy wielkim zespołem, który się nie poddaje i wie, co ma grać. Jestem dumny z chłopaków – mówił Koszarek.
– Mecz zaczął się bardzo dobrze, co nam się często nie zdarza. Trafialiśmy "trójki", niełatwe rzuty, do tego doszła solidna obrona. Pierwsza połowa była praktycznie perfekcyjna, popełnialiśmy mało błędów, dzieliliśmy się piłką, rzuty wpadały, broniliśmy jak szaleni. Wiadomo, że nie da się tak grać cały czas. W drugiej połowie gospodarze nas troszkę pogonili, złapali rytm, trafili bardzo trudne "trójki" z tranzycji. Przewaga 16 punktów nad Anwilem, to nic, bo jest tam grupka "shooterów", która może odrobić wynik w minutę. Musimy skupić się na tym, aby do tego nie dochodziło. Niezwykle dobre spotkanie, walczyliśmy. Mam nadzieję, że w Warszawie zamkniemy mecz jak najszybciej. I że będzie to udany występ. Gramy naprawdę nieźle, wciąż mamy troszeczkę do poprawy. Musimy być skupieni, nawet jeśli przewaga wynosi 30 "oczek". To są play-offy, tu się gra o wszystko, nie ma odpuszczania – dodał Grzegorz Kamiński.
– Najważniejsze jest to, że wyjeżdżamy z Włocławka z dwoma zwycięstwami. Cieszymy się, ale tak samo było w serii ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Po dwóch wyjazdowych wygranych wiedzieliśmy, że to nie jest skończona praca. Teraz czeka nas trudna przeprawa na Bemowie – stwierdził Kulka. – Bardzo dobrze weszliśmy w piątkowe spotkanie. Wykonaliśmy super pracę w obronie w pierwszej kwarcie, bo zatrzymać rywali na trzech punktach w ich własnej hali, to coś dużego. Natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwnicy się nie poddadzą, nie złożą broni i pokazali w drugiej połowie, że będą grać agresywnie do końca i walczyć o wygraną. Brawa dla nas za chłodną głowę, kolejne zwycięstwo na bardzo trudnym terenie. Nie popadamy w hurraoptymizm, mamy jeszcze jeden mecz do wygrania – dodał koszykarz Legii.
Anwil Włocławek – Legia Warszawa 71:77 (3:23, 23:19, 20:15, 25:20)
Anwil: Bell 18 pkt, Mathews 13, Dimec 12, Petrasek 11, Łączyński 6, Dykes 6, Szewczyk 3, Nowakowski 2, Kowalczyk 0, Woroniecki 0
Legia: Cowels 18 pkt, Kulka 13, Johnson 11, Koszarek 10, Skifić 8, Abdur-Rahkman 7, Kamiński 4, Kemp 4, Wyka 2
TERMINY KOLEJNYCH MECZÓW PÓŁFINAŁOWYCH:
09.05 (PN) g. 17:30 Legia Warszawa – Anwil Włocławek (Polsat Sport)
ew. 11.05 (ŚR) g. 17:30 Legia Warszawa – Anwil Włocławek (Polsat Sport News)
ew. 14.05 (SO) g. 17:40 Anwil Włocławek – Legia Warszawa (Polsat Sport)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.