Koszykówka: Emocje na Bemowie. Legia nieznacznie przegrała z Reggianą

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

09.03.2022 19:52

(akt. 10.03.2022 12:14)

Koszykarze Legii przegrali u siebie 68:71 z Pallacanestro Reggiana w pierwszym meczu ćwierćfinałowym FIBA Europe Cup. Warszawiacy ponieśli nieznaczną porażkę, lecz wciąż są w grze o awans do kolejnej rundy tych rozgrywek. Rewanż we Włoszech już w następną środę (16.03).

Bilety na ćwierćfinał FIBA Europe Cup zostały wyprzedane, hala na Bemowie była pełna. Spotkanie z trybun oglądali m.in. właściciel Legii, Dariusz Mioduski, a także wiceprezes zarządzający klubem, Marcin Herra. Mecz lepiej zaczęli warszawiacy, którzy po niecałych pięciu minutach prowadzili już 10:0 za sprawą Grzegorza Kulki oraz Raymonda Cowelsa mających po celnych "trójkach" i "dwójkach". Włosi tworzyli szanse w ofensywie, lecz popełniali błędy, byli nieskuteczni. Co więcej, dobrze w defensywie radzili sobie "Zieloni Kanonierzy", którzy naciskali i mieli zbiórki. Goście zdobyli pierwsze punkty dopiero po prawie sześciu minutach gry, ale miejscowi odpowiedzieli kolejną "trójką" Kulki i rzutem Roberta Johnsona za dwa. Reggiana próbowała podkręcić tempo i odrabiać straty, lecz gospodarze popisali się czterema udanymi akcjami z rzędu (za dwa "oczka") – i po pierwszej kwarcie prowadzili 23:16.

W zespole z Włoch zagrożenie stwarzali zwłaszcza Andrea Cinciarini (kreacja gry, przegląd pola, asysty) i Justin Blake Johnson, który dobrze kończył akcje. Z kolei w szeregach Legii nieźle prezentował się Cowels, który – jak się okazało – został najskuteczniejszym zawodnikiem meczu (19 pkt). Obiecująco wyglądał także Kulka. Goście solidniej weszli w drugą "ćwiartkę", wykorzystywali przestrzenie z przodu. Można było odnieść wrażenie, że warszawiacy nieco się pogubili we własnym polu trzech sekund – o ile wcześniej pilnowali tę strefę, podwajali, to potem zdarzało się, że pozostawiali rywali bez krycia. Brakowało im też zbiórek w ataku i trochę szczęścia przy rzutach zza łuku. Na półmetku rywalizacji Pallacanestro wygrywało różnicą dwóch "oczek".

Początek trzeciej kwarty nie należał do udanych w wykonaniu gospodarzy. Reggiana, dzięki składnym atakom, zdołała odskoczyć, natomiast Legia nie miała przechwytów w ofensywie. Potem doszło do wymiany ciosów – za trzy trafiali jedni i drudzy, po stronie "Zielonych Kanonierów" byli to Kulka, Cowels oraz Johnson. Tempo, które później nieco spadło, zwiększyło się w końcówce tamtejszej "ćwiartki". Duża w tym zasługa Grzegorza Kamińskiego, który w ciągu 17 sekund zdobył 7 punktów i sprawił, że "Zieloni Kanonierzy" na moment odzyskali prowadzenie. Na 10 minut przed końcem gry, Włosi mieli dwa "oczka" przewagi.

Sporo emocji pojawiło się w czwartej kwarcie. Stołeczna drużyna wyższy bieg wrzuciła, stała się pewniejsza w defensywie, m.in. dzięki Adamowi Kempowi, który dzielnie rywalizował z przeciwnikami. W pewnej chwili warszawiacy objęli 8-punktowe prowadzenie, ale od tej pory w Legii wkradła się nerwowość i gra się posypała. W ostatnich minutach miejscowi spisali się poniżej oczekiwań, zwłaszcza w ataku, gdzie brakowało precyzji, lepszych wyborów, celnych rzutów. Pomyłki "Zielonych Kanonierów" wykorzystali przyjezdni, którzy nieznacznie wygrali. 

Ostatecznie, legioniści przegrali u siebie 68:71 z Unahotels Reggio Emilia, a w kolejną środę (16.03, godz. 20:30) czeka ich rewanż w ćwierćfinale FIBA Europe Cup. – Trzy punkty straty, to mała różnica. Z doświadczenia wiem, że w tych dwumeczach, które są bardzo zdradliwe, lepiej przegrać w pierwszym meczu trzema "oczkami", niż wygrać jednym. W drugim spotkaniu lepiej atakować, aniżeli bronić nikłego zwycięstwa – powiedział Łukasz Koszarek. – Myślę, że nie graliśmy dziś rewelacyjnie w ofensywie, "Ray" (Raymond Cowels – red.) trafił kilka trudnych rzutów, dzięki czemu utrzymywał nas w grze. Był to mecz walki. W ostatnich pięciu minutach zagraliśmy słabiej, szczególnie z przodu. Zabrakło nam na pewno ataku – dodał kapitan "Zielonych Kanonierów", w rozmowie z TVP Sport.

Mieliśmy przewagę ośmiu punktów, którą oddaliśmy troszeczkę za łatwo. Ale wynik cieszy, bo to nie jest duża strata – trzy "oczka" różnicy, to jeden rzut. Dalej jesteśmy w grze. We Włoszech musimy zwyciężyć tylko czterema punktami. Będziemy dążyć do tego, aby przywieźć wygraną i awansować do kolejnej rundy – stwierdził Dariusz Wyka, center Legii. – Można było wyciągnąć więcej z tego meczu. W końcówce mogliśmy poprawić naszą obronę. Mieliśmy nieco pecha – rywale trafiali z bardzo trudnych pozycji. Cinciarini rzucił z – bodajże – 8. metra. Po tym trochę zeszliśmy, w ataku też nam troszeczkę brakowało. Miejmy nadzieję, że w rewanżu zwyciężymy więcej niż trzema "oczkami" – skomentował Grzegorz Kamiński, koszykarz "Zielonych Kanonierów". – Walczyliśmy do końca o dobry wynik, niestety to rywal okazał się minimalnie lepszy, ale nie załamujemy się. Na pewno jesteśmy w stanie pokonać Włochów i nie rezygnujemy z walki o awans do półfinału FIBA Europe Cup – powiedział trener Wojciech Kamiński.

Legia Warszawa – Pallacanestro Reggiana 68:71 (23:16, 10:19, 20:20, 15:16)

Legia: Raymond Cowels 19 pkt, Grzegorz Kulka 16, Robert Johnson 11, Grzegorz Kamiński 7, Dariusz Wyka 4, Jure Skifić 4, Łukasz Koszarek 3, Adam Kemp 2, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 2

Pallacanestro: Mikael Hopkins 13 pkt, Stephen Mark Thompson Jr. 12, Arturs Strautins 11, Justin Blake Johnson 11, Osvaldas Olisevicius 7, Andrea Cinciarini 6, Filippo Baldi Rossi 6, Bryant Dejuan Crawford 5, Tyler Larson 0

TERMINY NAJBLIŻSZYCH MECZÓW KOSZYKARZY LEGII:
12.03 (SO) g. 17:30 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa [Polsat Sport Extra]
16.03 (ŚR) g. 20:30 Pallacanestro Reggiana – Legia Warszawa [sport.tvp.pl]
19.03 (SO) g. 17:30 Anwil Włocławek – Legia Warszawa [Polsat Sport Extra]
23.03 (ŚR) g. 17:30 PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa
26.03 (SO) g. 15:30 Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – Legia Warszawa

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.