Jarosław Jankowski
fot. Marcin Szymczyk

Koszykówka: Jarosław Jankowski - Puchar jest już przeszłością

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: legiakosz.com

25.02.2024 08:40

(akt. 25.02.2024 20:28)

- Była ogromna radość i duma z drużyny — chłopaków i sztabu. Więc to nie była ulga, tylko szczera radość z tego, że napisaliśmy kolejną piękną kartę historii koszykarskiej Legii. Zdobyliśmy drugi Puchar Polski po 54 latach i tylko z tego się cieszyliśmy. A co do potencjału drużyny — cały czas w nią wierzę i wierzyłem w nią cały czas. Wiedziałem, że ma odpowiedni potencjał, kwestią było tylko jego wykrzesanie - opowiada Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii

- Kiedy ktoś z zewnątrz obserwuje klub - czy to koszykarski, czy piłkarski, to łatwiej o różne sądy, bo nie ma pełnej wiedzy, którą mają osoby w klubie. Po meczu z Dzikami podjęliśmy próbę ratowania tego co jest. Doszło do zmiany - za PJ-a Pipesa przyszedł Loren Jackson. Przeprowadziliśmy wiele rozmów, również z trenerem Kamińskim i całym sztabem, jak wyjść z tego. Nie udało się, co trzeba jasno powiedzieć, bo inaczej trener Kamiński nie byłby zwolniony. To była bardzo trudna decyzja, po czterech latach bardzo bliskiej współpracy, to nigdy nie są łatwe decyzje. Nie uważam, by była ona podjęta ani za wcześnie, ani za późno. Zapadła wtedy, kiedy do niej dojrzałem.

Nie jest tajemnicą, że rozmawiałeś z różnymi trenerami, zanim rozpoczął się turniej finałowy w Sosnowcu. Nie było planu, żeby nowy szkoleniowiec przyszedł do klubu przed tym turniejem, i w nim niejako "przetestował" zespół na placu boju?

- Proces wyboru nowego trenera rozpoczęliśmy po meczu ze Stalą, czyli po rozstaniu się z trenerem Kamińskim. Liczba kandydatów była bardzo duża, co na pewno wydłużało ten proces. Nie zakładaliśmy, że trener musi przyjść do nas na Puchar Polski. Chodziło przede wszystkim, by ten proces został przeprowadzony jak najlepiej. Chcieliśmy odbyć jak najwięcej rozmów z kandydatami, którzy znajdą się na tzw. "short liście", aby być pewnym ostatecznej decyzji. Proces postępował, i to jeszcze w trakcie turnieju w Sosnowcu prowadziłem rozmowy telefoniczne, bo nie wszystkie rozmowy udało się zaaranżować osobiście. Cały czas obserwowaliśmy pracę trenera Popiołka i ostatecznie podjęliśmy decyzję, że drużynę do końca sezonu poprowadzi Marek. Tym samym zakończyliśmy proces wyboru nowego trenera, podziękowaliśmy wszystkim, z którymi rozmawialiśmy. Byliśmy gotowi na zmianę, ale to trwa, jeśli chce się dokonać dobrego wyboru. Sprawdzenie każdego trenera, to jest wiele dni pracy, zebranie opinii, rozmów z nim samym. Wysłaliśmy trenerom nasze mecze do obejrzenia, potem z nimi rozmawialiśmy i pytaliśmy, co sądzą o naszej grze, o poszczególnych zawodnikach. Mając nawet 4-5 kandydatów, ten proces zabiera dużo czasu. Sam proces uważam, że został przeprowadzony bardzo dobrze, a jego wynik można powiedzieć, że był zaskakujący, bo sukces osiągnięty przez zespół w Sosnowcu, zdeterminował naszą decyzję. Trener został Marek Popiołek. Powiedziałem mu, że zapominamy już o zdobyciu Pucharu Polski, bo tak jest w Legii, po prostu klubach, w których jest duża presja, że po jednej — dwóch porażkach, nikt już nie będzie pamiętał o zdobytym Pucharze. Puchar Polski jest przeszłością, a teraz skupiamy się na walce o jak najlepsze miejsce przed play-offami.

Na pewno kibiców interesuje, czy będą jeszcze transfery. Będą?

- Pracujemy nad transferami. Chcemy na pewno wzmocnić drużynę przed najważniejszą częścią sezonu. Chcemy, by nastąpiło to przed pierwszym meczem z Bilbao.Nastawiamy się na różne warianty. Na razie zbyt wcześnie, by mówić, na co się zdecydujemy.

Na razie do play-off trzeba awansować, a terminarz Legii na pewno nie jest łatwy. Ostatnie dwa tygodnie dodały chyba jednak trochę optymizmu?

- Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie awansowali do play-off. Bez względu na terminarz.

Na razie dokonaliście jednej roszady w składzie zespołu. Wydaje się, że wymiana PJ-a Pipesa na Lorena Jacksona okazała się strzałem w dziesiątkę. Loren ustawia grę, szuka pozycji dla kolegów, daje też wiele przestrzeni dla Vitala. A patrząc na warunki fizyczne Jacksona, można chyba było mieć obawy, czy poradzi sobie w naszej lidze?

- Pewnie miałbym większe wątpliwości, gdyby nie fakt, że parę lat temu grał u nas Justin Bibbins, o podobnych warunkach. Wtedy miałem dużo większe obawy. Tamta sytuacja nauczyła mnie tego, że ci goście, o nie najwyższym wzroście, potrafią grać genialnie, są szybcy i bardzo sprytni. Jestem pewien, że jeśli ktoś z takim wzrostem doszedł do poziomu zawodowej koszykówki w dobrej lidze — francuskiej, włoskiej, polskiej, to naprawdę jest dobrym zawodnikiem. Loren to pokazał. Jest zupełnie innym typem zawodnika niż Shawn Pipes, który oczywiście też jest dobrym graczem, ale szukaliśmy czegoś innego. Loren dał nam bardzo dużo, super wkomponował się w drużynę, świetnie się w niej czuje. Czekamy na to, jak będzie się dalej rozwijał.

Na koniec rozmowy — jak na tę chwilę wygląda proces budowy nowej hali dla Legii na Skrze? Wszystko przebiega zgodnie z planem? Kiedy kibice będą mogli zobaczyć projekt przyszłego domu koszykarskiej Legii?

- Prace przebiegają bardzo dobrze, obecnie trwają prace projektowe. Jesteśmy, wraz z Projektem Warszawa, włączani do konsultacji ws. spraw sportowych i funkcjonalności tej hali. Ten dialog jest bardzo konstruktywny i potrzebny. Duże podziękowania dla pani prezydent Renaty Kaznowskiej, która bardzo sprawnie zarządza tym procesem. Mam nadzieję, że w tym roku lub najpóźniej na początku roku przyszłego, projekt zostanie zamknięty i miasto przystąpi do przygotowania przetargu. Mam nadzieję, że zgodnie z planem, hala zostanie oddana do użytku w roku 2027.

Zapis całej rozmowy z Jarosławem Jankowskim można przeczytać na stronie legiakosz.com

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.