Koszykówka: Seria zwycięstw przerwana. Legia przegrała pierwszy mecz o mistrzostwo
17-05-2022 / 22:25
(akt. 18-05-2022 / 09:20)
W pierwszym meczu finałowym rozgrywanym w Hali Stulecia wynik spotkania otworzył kapitan Legii – Łukasz Koszarek. Niestety pod nieobecność kontuzjowanego Adama Kempa od samego początku widać było podkoszową przewagę Śląska Wrocław. Kolejne punkty spod kosza zdobywali Kerem Kanter, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa. Dla Legii co prawda z rogów boiska swoje "trójki" trafiał Raymond Cowels, ale nieskuteczny był Robert Johnson. Śląsk bardzo dobrze bronił i konsekwentnie atakował strefę podkoszową Legii. W połowie tej odsłony pierwszą skuteczną akcję zaliczył MVP ligi, Travis Trice, po jego trafieniu błyskawicznie swoimi pierwszymi punktami odpowiedział Johnson, jednak w kolejnych minutach to duet Trice – Dziewa dominował na parkiecie zdobywając aż 17 z 27 "oczek" Śląska. Gra Legii w pierwszych 10 minutach wyglądała bardzo źle, gdyby nie skuteczność Cowelsa, wynik byłby dużo gorszy, ale podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego po pierwszej kwarcie przegrywali 18:27.
Drugą "ćwiartkę" skuteczną akcją otworzył D’mitrik Trice, potem jednak sygnał do ataku celną trójką dał Koszarek, a rewelacyjną zmianę dali Muhammad-Ali Abdur-Rahkman i Jure Skifić, to właśnie dwie akcje 2+1 tych koszykarzy zakończyły serię punktową Legii 14:0, po której koszykarze z Warszawy ponownie wyszli na prowadzenie 32:29. Fenomenalny początek Legii zmusił trenera Andreja Urlepa do powrotu do wyjściowego składu, co poprawiło defensywę Śląska. Od tej pory rywalizacja była dużo bardziej wyrównana, z lekką przewagą Legii, jednak końcówkę pierwszej połowy mądrzej rozegrali gracze Śląska i na przerwę schodzili prowadząc 44:43.
Po zmianie stron zza łuku trafił Johnson i ponownie oglądaliśmy dużo nerwowych akcji z obu stron po tym jak Śląsk doprowadził do remisu przez dłuższy fragment obie drużyny nie mogły zdobyć punktów. Wreszcie spod kosza trafił Dziewa, a z drugiej strony skuteczny był Johnson. Niestety legioniści przez całe spotkanie mieli ogromne problemy z powrotem do obrony, co bardzo dobrze wykorzystywali gracze Śląska. Punkty z szybkiego ataku coraz bardziej napędzały Trice’a, którego nie potrafili zatrzymać koszykarze Legii i już po trzech kwartach lider Śląska miał na koncie 22 "oczka". "Zieloni Kanonierzy” z każdą minutą słabli, nie mając wielu opcji w ataku i grając dość schematycznie. Gospodarze z kolei mieli przewagę pod koszem i rewelacyjnego Trice’a, co pozwoliło powiększyć przewagę i prowadzić po 30 minutach 62:57.
Ostatnią odsłonę fatalnie zaczęli goście i z każdą minutą rosła przewaga Śląska. Kiedy na ławce siedział Trice, dobry fragment notował Łukasz Kolenda i prowadzenie gospodarzy urosło aż do 12 punktów. Gdyby tego było mało, najpierw urazu kostki doznał Abdur-Rahkman, jednak Amerykanin był w stanie grać dalej, a po chwili mocniejszy uraz stopy wykluczył z meczu Grzegorza Kulkę. Od tego momentu Johnson próbował wygrać to spotkanie samemu i podejmował wiele niewłaściwych decyzji. Kiedy wydawało się, że legioniści już się nie podniosą przegrywając 11 punktami, lider Legii zaczął swój show w ataku i obronie. Amerykański rzucający dwukrotnie przechwycił piłkę i na 48 sekund przed końcem doprowadził do wyniku 74:72. Niestety końcówkę meczu lepiej rozegrali gospodarze wytrzymując ogromną presję i tym samym koszykarze z Warszawy przegrali swój pierwszy mecz w tegorocznych play-offach 72:76.
– Bardzo pechowe spotkanie. Pierwsza sprawa, to kontuzja Grzesia Kulki, natomiast druga, to chyba drobny uraz Muhammada-Aliego. Miejmy nadzieję, że jak najszybciej uporają się z tymi problemami. Śląsk zaczął świetnie, z dużą energią. Daliśmy się troszeczkę zdominować w pierwszej połowie, nie byliśmy cierpliwi. Po przerwie mieliśmy za zadanie być nieco bardziej cierpliwi, czekać na rzuty, z czego się wywiązaliśmy. Trudno odrobić 12-punktową przewagę w finale – nam się to udało, mecz był "bliski". Wciąż patrzymy na kolejne gry z optymizmem. Mimo że jest 0:1, to seria toczy się do czterech zwycięstw. Wszystko może się jeszcze zdarzyć, wtorkowa wygrana rywali o niczym nie przesądza. Czekamy na czwartek, pokażemy więcej walki zespołowej. Wierzę, że w kolejnym spotkaniu pokonamy zespół z Wrocławia – mówił Grzegorz Kamiński.
– Śląsk postawił twarde warunki, ale to finał, spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie. Myślę, że nie graliśmy źle, graliśmy nieźle, lecz popełniliśmy za dużo błędów taktycznych – i dlatego przegraliśmy. Nasze pomyłki miały miejsce w zasadzie przez cały mecz, musimy być bardziej skupieni, mam nadzieję, że już na drugie spotkanie wyjdziemy z inną myślą przewodnią – opowiadał Koszarek. – Jakie rady dostaliśmy od trenera, że w drugiej kwarcie dość szybko odrobiliśmy stratę? Nie panikowaliśmy, wiedzieliśmy, że wrócimy do gry, lecz to niestety nie wystarczyło. Nasza drużyna nie dzieli się na ławkę i pierwszą piątkę, wszyscy mogą grać, pomóc. Bardzo pozytywnie zaskoczył Jakub Sadowski, którego możemy zdecydowanie pochwalić za wtorkowy mecz – dodał kapitan Legii.
– Gratuluję trenerowi Urlepowi i zawodnikom Śląska zwycięstwa w pierwszym meczu finałowym. Dziękuję moim koszykarzom za zaangażowanie. Nie było to najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, nie realizowaliśmy tego, co zaplanowaliśmy. Było za dużo straconych punktów po ataku szybkim, bolą szczególnie "oczka" Trice’a. No i zbiórki w ataku… W kluczowym momencie dwukrotnie odgwizdano faule na Olku Dziewie. Nie przypilnowaliśmy tego zbyt dobrze, nie skoczyliśmy, może wynikało to troszkę z tego, że rzeczywiście brakowało nieco centymetrów pod koszem. Walczyliśmy do końca, dziękuję zawodnikom za dobry mecz, szkoda, że przegrany. Ale to nie koniec, to tylko 0:1 – stwierdził trener Kamiński.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 76:72 (27:18, 17:25, 18:14, 14:15)
Śląsk: Travis Trice II 22 pkt. 5 as. 3 str., Aleksander Dziewa 18 pkt. 7 zb. 1 as., Ivan Ramljak 10 pkt. 10 zb., Kerem Kanter 8 pkt. 5 zb. 2 as., Kodi Justice 8 pkt. 5 zb. 1 as.,Łukasz Kolenda 8 pkt. 1 zb. 3 as. 3 str., D'mitrik Trice 2 pkt. 2 zb. 2 as., Szymon Tomczak 0 pkt. 2 zb., Michał Gabiński 0 pkt. 1 zb., Martins Meiers 0 pkt., Kacper Gordon-, Jan Wójcik-
Legia: Robert Johnson 24 pkt. 6 zb. 4 as. 4 str., Raymond Cowels 14 pkt. 1 zb. 1 as., Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 10 pkt. 5 zb.. 3 as. 3 prz., Łukasz Koszarek 7 pkt. 3 zb. 2 as., Dariusz Wyka 6 pkt. 3 zb. 1 as., Jure Skifić 6 pkt. 8 zb., Grzegorz Kulka 3 pkt. 2 zb. 3 str., Grzegorz Kamiński 2 pkt. 3 zb. 1 as., Jakub Sadowski 0 pkt. 3 zb., Adam Kemp-, Szymon Kołakowski-,
TERMINY POZOSTAŁYCH MECZÓW FINAŁOWYCH PLAY-OFF:
- 19.05 (CZ) g. 20:30 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa (Polsat Sport)
- 22.05 (ND) g. 20:30 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław (Polsat Sport)
- 24.05 (WT) g. 20:30 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław (Polsat Sport Extra)
- ew. 27.05 (PT) g. 20:30 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa (Polsat Sport)
- ew. 29.05 (ND) g. 20:30 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław
- ew. 31.05 (WT) g. 20:30 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa
Komentarze (20)
Komentarze osób zarejestrowanych pojawiają się w tym artykule automatycznie. Komentarze osób niezalogowanych wyświetlą się po zatwierdzeniu przez moderatora.
Zaloguj się, by móc oceniać komentarze.
Punkty
1063
Kielbasa go góry itd jak mawiał pewien trener co prawda innej dyscypliny sportowej...
Druga sprawa to Johnson. Wydaje się, że nie ma emocji w sobie, ale kilka razy niepotrzebnie się podpalil. Chociaż w końcówce dwa przechwyty na Trice mogły się podobać.
Liczę na 1:1 , bo naprawdę Śląsk był do pokonania.
Wczoraj Legia z pewnością utwierdziła się w przekonaniu, że Śląsk pozostaje jak najbardziej do ogrania.
Jednak brak Kempa był widoczny pod koszem. Oby jak najszybciej się wykurował i wrócił do gry.
Choćbyście nie wygrali MP, to i tak jesteście wielcy za ten sezon !
Mimo wszystko mamy dalej duże szanse na MP.
Życzę powodzenia w następnych meczach
Następny mecz jest Legii !