Łukasz Koszarek

Koszykówka: W sobotę mecz z Anwilem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legiakosz.com

18.03.2022 14:15

(akt. 18.03.2022 14:26)

W środę legioniści zakończyli przygodę w FIBA Europe Cup. Ta, choć była bardzo udana, pozostawiła niedosyt, bo warszawiacy byli o krok od półfinału. Teraz, by za rok znów mieć możliwość gry na arenie międzynarodowej, trzeba powalczyć o jak najlepsze miejsce w Energa Basket Lidze. W sobotę (19.03, godz. 17:30) "Zielonych Kanonierów" czeka trudny, wyjazdowy mecz z Anwilem Włocławek, który jest trzeci w tabeli.

Zespół prowadzony przez Przemysława Frasunkiewicza ma bilans 17-8 i dwie porażki mniej od Legii. Po słabszym okresie, kiedy Anwil przegrał cztery kolejne mecze ligowe – z Arką (-10), Czarnymi (-6), Kingiem (-6) i MKS-em Dąbrowa (-6), w ostatnich dwóch spotkaniach z trudem, ale wywalczył komplet punktów. Najpierw wygrał w Trójmieście z Treflem 89:82, a w ostatni poniedziałek zwyciężył po dogrywce Spójnię. Włocławianie w czwartej kwarcie odrobili straty do zespołu ze Stargardu, choć tuż przed końcową syreną to stargardzianie mieli dwie piłki meczowe. W doliczonym czasie przewaga gospodarzy była już wyraźna.

Anwil na pewno przed sobotnim meczem będzie bardziej wypoczęty – jego spotkanie w europejskich pucharach nie doszło do skutku, więc miał zdecydowanie więcej czasu na regenerację i przygotowanie się do rywalizacji z Legią. Warszawiacy z kolei dopiero w czwartek wieczorem dotarli do stolicy po rewanżu z Unahotels Reggio Emilia. We Włoszech stołeczny zespół zdołał odrobić trzypunktową stratę z pierwszego meczu, a popełniając o jeden błąd mniej można było zapewnić sobie awans do półfinału jeszcze w regulaminowym czasie. Legioniści do Włocławka udadzą się w dniu meczu – piątkowy trening odbędą na swoim terenie, nie zaś w hali Mistrzów.

Najlepszym strzelcem zespołu z Włocławka jest Jonah Mathews (19,3 pkt. na mecz), który również lubi dzielić się piłką (śr. 3,9 asysty). Niezwykle ważną postacią w rotacji jest również waleczny i silny Kyndall Dykes, który w Anwilu gra kolejny sezon. W obecnych rozgrywkach notuje 14,4 pkt. na mecz i coraz rzadziej decyduje się na rzuty z dystansu (tylko 9/45, co daje 20 procent skuteczności za 3). Za prowadzenie gry odpowiada w dużej mierze Kamil Łączyński, który potrafi zdobywać punkty dla zespołu, ale zdecydowanie bardziej woli dzielić się piłką, czego efektem średnia 5,9 asysty na mecz oraz 1,8 przechwytu. Bardzo mocni włocławianie są w strefie podkoszowej, gdzie mają do dyspozycji m.in. Luke'a Petraska (śr. 13,1 pkt. i 5,3 zbiórki), Zigę Dimca (śr. 10,2 pkt., 5,2 zbiórki), Jamesa Bella (śr. 12,1 pkt., 5,6 zbiórki) oraz Szymona Szewczyka (39% za 3).

Anwil jest niezwykle groźny na własnym parkiecie, gdzie wygrał 10 z 13 rozgrywanych meczów. Pokonał u siebie m.in. Zastal (+7), jak i Stal Ostrów (+8), a przegrał z Czarnymi Słupsk (-5), Kingiem (-9) i Arką (-10). Legia wygrała dwa ostatnie mecze z Anwilem, ale obie wygrane miały miejsce w hali na Bemowie. W tym sezonie legioniści zwyciężyli w połowie listopada, po niezwykle zaciętym spotkaniu, 74:73. Na pierwszą wygraną w hali Mistrzów na poziomie ekstraklasy wciąż czekają warszawscy kibice. Liczymy, że przełamanie tej passy uda się zrealizować w najbliższą sobotę, podobnie jak to miało miejsce przy okazji meczu we Wrocławiu, gdzie "Zieloni Kanonierzy" wygrali po raz pierwszy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym od 40 lat.

W wyjazdowym meczu ze Śląskiem zobaczyliśmy Legię w najlepszym wydaniu – waleczną na całym parkiecie, skuteczną w ataku i popełniającą niewiele błędów. Szkoda, że nie udało się awansować do półfinału FIBA Europe Cup, bo na pewno dałoby to pozytywnego "kopa". Teraz pozostaje wierzyć, że po przyzwoitym, mimo wszystko, występie z rywalem z wysokiej europejskiej półki, warszawiacy będą w stanie podjąć skuteczną walkę z czołowym polskim zespołem. Nie ma obaw o odpowiednią motywację przed meczem z taką drużyną jak Anwil. Największą niewiadomą pozostaje kwestia regeneracji, ale o to zadba sztab.

Kibiców z pewnością interesować będzie rywalizacja dwóch doświadczonych rozgrywających – Łukasza Koszarka i Kamila Łączyńskiego. Jesienią lepszy był "Koszar", który poprowadził Legię do wygranej, zdobywając 16 punktów (6/11 z gry) i notując 6 asyst. Z kolei "Łączka" w tamtym meczu miał 10 asyst i 4 przechwyty, i – pomimo słabej skuteczności (1/6 z gry) – bardzo dobry bilans (+8 w ciągu 33 minut). Ostatecznie nie przełożyło się to na wygraną jego drużyny. To właśnie po tamtej grze trener Frasunkiewicz powiedział, że Koszarek wybiera sobie mecze, w których musi dać z siebie znacznie więcej i "pociągnąć" drużynę do wygranej.

Jak będzie tym razem? Przekonamy się już w sobotę, 19 marca. Początek spotkania o godz. 17:30. W sprzedaży pozostały ostatnie bilety, więc można spodziewać się kompletu publiczności na trybunach. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport Extra.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.