Legia odpadła z eliminacji Ligi Mistrzów. Smutny obrazek
26.08.2020 20:00
1. Artur Boruc
14. Michał Karbownik
5. Igor Lewczuk
25. Filip Mladenović
39. Maciej Rosołek
78'99. Bartosz Slisz
82. Luquinhas
- 60'
- 61'
40. Fabiano
21. Marinos Tzioni
76'6. Michael Luftner
22. Adam Lang
17. Jan Lecjaks
8. Vitor Gomes
103'31. Ioannis Kousoulos
16. Jordi Gomez
70. Thiago
112'18. Michal Duris
11. Eric Bautheac
Rezerwy
- 60'
16. Luis Rocha
20. Jose Kante
61'24. Andre Martins
41. Paweł Stolarski
67. Bartosz Kapustka
78'
98. Charalambos Kyriakidis
5. Kiko
112'7. Kaly Sene
35. Charis Mavrias
103'76. Charalampos Charalampous
75. Loizos Loizou
88. Ernest Asante
76'
- Zapis relacji tekstowej na żywo
Henning Berg powrócił do Warszawy i ją zdobył. Legii nie pomagał sędzia Nathan Verboomen. Decyzje Belga były wątpliwe. Szybkie dwie żółte kartki dostał, powracający po urazie, Igor Lewczuk. To samo mogło spotkać Vitora Gomesa, ale... nie spotkało. Rzut karny w dogrywce po faulu na Jose Kante? Bez przesady! Sędzia uznał też, że Luquinhas ma na tyle giętkie kości, że nie ma czym się przejmować. Margines ludzkiego błędu został dziś przekroczony. Jednak i tak nic nie usprawiedliwia porażki i tego jak zaprezentowali się legioniści. Od Legii wymagało się więcej, szczególnie po dobrym okienku transferowym i hucznych zapowiedziach. Niestety, poprzednie mecze, prócz spotkania z GKS-em Bełchatów, były preludium tego co się wydarzyło. Przed spotkaniem można było postawić wszystko na to, że Legia będzie atakowała z pomocą bocznych obrońców i dośrodkowywać na Tomasa Pekharta. Dziś to było za mało. Cypryjczycy postawili twarde warunki, Legia do 73. minuty nie oddała celnego strzału. Kto był jego autorem? Oczywiście Filip Mladenović. "Wojskowi" od 56. minuty walczyli w osłabieniu. Lewczuk przy drugim faulu wpadł w Thiago. Czy można było tego uniknąć? Pewnie tak. Czy sędzia musiał pokazywać kartkę? Niekoniecznie.
Przez pierwszą połowę tempo meczu było średnie. Omonia zaskakiwała Legię pojedynczymi zrywami. Szczególnie groźny był Eric Bautheac. Uderzał niecelnie, ale wygrywał pojedynki siłowe z Michałem Karbownikiem. Oczywiście, młody gracz Legii był aktywny pod polem karnym przeciwnika, ale niewiele z tego wynikało. Od zawodnika, który jest łączony z klubami pokroju Napoli można oczekiwać więcej. Omonia nie przestraszyła się Legii. Gra na swoim stadionie nie okazała się atutem. Gole padały w dogrywce, ale o tym później. Przebojowo grał Bartosz Slisz. Rajdy byłego zawodnika Zagłębia Lubin były obiecujące. Pomocnikowi zależało, o czym najlepiej przekonał się sędzia, słysząc pod koniec meczu kilka nieparlamentarnych słów od zawodnika. Niewidoczny był Pekhart. Obrońcy Omonii okazali się czujniejsi od tych z Rakowa i nie dali przejść piłcę po dośrodkowaniach. Trzeba docenić obronę Legii w regulaminowym czasie gry. Mimo gry w "dziesiątkę" gospodarze długo nie pozwolili sobie zagrozić. Nie licząc rzutów rożnych. Po bezpośrednich strzałach Jordiego Gomeza z tego stałego fragmentu, dwa razy musiał wykazać się Artur Boruc. Raz piłka otarła się o poprzeczkę.
W drugiej połowie oba kluby miały więcej miejsca do ataku. Mecz się ożywił. Dalej atakował Mladenović i aktywny był Luquinhas. Do czasu skuteczny w odbiorach był Lewczuk. Przypomniał też o sobie Walerian Gwilia. Gruzin w 53. minucie oddał strzał zza pola karnego. Piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny. Chwilę później, po tym stałym fragmencie blisko samobója był Michael Luftner. Piłka po jego niefortunnym uderzeniu odbiła się od słupka i opuściła pole karne. Po czerwonej kartce trener Aleksandar Vuković próbował ratować sytuację. Na murawie pojawił się Mateusz Wieteska i Jose Kante. Gwilia i Pekhart po słabym meczu w swoim wykonaniu zeszli do szatni. Tak samo nie zachwycali gracze Berga, ale widać było, że Norweg ma pomysł na pokonanie "Wojskowych". Eksperci przed tym ostrzegali i jak się okazało, ten mecz to była wizytówka byłego trenera Legii. W ostatnim kwadransie Omonia oblężyła bramkę Boruca. Były reprezentant Polski był jednak czujny, gorzej przez cały mecz wyglądały jego wybicia z bramki. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie tak naprawdę żadnej stuprocentowej akcji. W międzyczasie na boisku za Macieja Rosołka wszedł Bartosz Kapustka. Polak miał swoją sytuację w 84. minucie, lecz nie trafił w piłkę po podaniu od Kante.
Dogrywka przyniosła smutny koniec Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów. Na samym jej początku błąd popełnił Mladenović. Serb poślizgnął się, błąd wykorzystał Ernest Asante, który pojawił się jeszcze w drugiej części meczu. Ghańczyk podał w pole karne do Michala Durisa. Napastnik został sfaulowany przez Artura Jędrzejczyka, a sędzia słusznie wskazał na "wapno". Karnego pewnie wykorzystał kapitan Omonii Jordi Gomez. Ostatnie minuty pierwszej połowy dogrywki należały do Legii. Właśnie w nich sfaulowany w polu karnym został Kante. Napastnik został podcięty od tyłu przez jednego z obrońców po przyjęciu piłki, ale sędzia pozostał niewzruszony. Niestety, marzenia o kolejnej rundzie prysły ostatecznie po golu Thiago. Szybki jak błyskawica Asante uciekł obrońcom i celnie dośrodkował na głowę brazylijskiego napastnika. Ten był w tej sytuacji kompletnie niekryty. Odpowiedzialny za to Wieteska, tuż przed końcową fazą akcji nabawił się kontuzji i mimo prób, nie był w stanie dobiec do przeciwnika.
Do końca spotkania Legia nie była w stanie nawiązać rywalizacji z przeciwnikami. Widać było rozgoryczenie i pogodzenie się z wynikiem. Omonia przeszła do kolejnej rundy. Legia byłaby w niej rozstawiona, gdyby awansowała. "Wojskowi" na pewno będą rozstawieni w III rundzie Ligi Europy. Awans do tych rozgrywek to teraz cel minimum.
Autor: Piotr Gawroński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.