News: Komorowski może wrócić do Legii

Marcin Komorowski: Najważniejsze jest mistrzostwo

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.01.2012 09:41

(akt. 04.01.2019 13:18)

<p>W minionym roku Marcin Komorowski wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie Legii Warszawa na środku defensywy, choć na Łazienkowską przychodził jako lewy obrońca. Był jednym z największych wygranych poprzednich dwunastu miesięcy. W rozmowie z Legia.Net "Komor" obiecuje, że chce cały czas się rozwijać, marzy o Euro 2012 i chce wznowić studia. Po powrocie do Warszawy piłkarz przedłuży umowę z naszym klubem. Zapraszamy do zapisu rozmowy z "Prezydentem".</p>

Trener Jacek Magiera w rozmowie z naszym serwisem stwierdził, że największym wygranym roku 2011 w Legii jest Marcin Komorowski. To chyba niezwykle miłe?


- Z pewnością miłe, tym bardziej iż powiedział to trener Jacek Magiera, wieloletni członek sztabu szkoleniowego. Cieszy mnie taka opinia i będę się starał, aby było lepiej, aby trener nie zmienił zdania. Wiem, że mogę dać z siebie jeszcze więcej, że wszystko może wyglądać jeszcze lepiej. Najważniejsze aby zdrowie dopisywało to reszta się ułoży.


Zgadzasz się, że to był jak na razie najlepszy rok w Twojej karierze? Zacząłeś grać w Legii, otrzymałeś dwa powołania do kadry – brzmi jak bajka.


- Dużą zasługę w tym wszystkim ma trener Maciej Skorża, który przekształcił mnie z lewego obrońcy na środkowego. Faktycznie chyba był to najlepszy rok w mojej karierze, cały czas grałem i to w takim zespole jak Legia Warszawa co już jest wyróżnieniem. Ale mam nadzieję, że ten najlepszy rok dopiero przede mną.


Zaobserwowałeś coś co się z zmieniło, że zacząłeś grać na takim poziomie? Kwestia zaufania trenera, może partnera w osobie Michała Żewłakowa czy po prostu właściwa dla Ciebie pozycja.


- Na pewno nabrałem pewności siebie, każdy piłkarz czuje się bardziej komfortowo gdy gra. Drużyna osiągała coraz lepsze wyniki i to także się przekłada na pewność siebie. Kolejną cegiełkę dołożyli Michał Żewłakow i Dusan Kuciak. Żewłak wprowadził wiele spokoju, to zawodnik bardzo doświadczony, od którego można się wiele nauczyć. Tak samo było z Dusanem, jako obrońcy czujemy się pewniej mając go za plecami.


Po tak udanym roku jakie sobie stawiasz cele – chcesz utrzymać poziom, a może coś więcej?


- Przede wszystkim chciałbym utrzymać to co jest ale też zrobić krok do przodu, robić systematyczne postępy. W defensywie jest duża rywalizacja, muszę być w dobrej dyspozycji aby utrzymać miejsce w składzie. To jest pierwszy i podstawowy cel do realizacji. A ten cel nadrzędny to wszyscy znają – marzy o tym każdy kibic Legii Warszawa.


Do Legii przychodziłeś osławiony hat-trickiem w Polonii Bytom. Ale w Legii nie masz tak wielu okazji do strzelania bramek. Kiedy możemy się spodziewać goli w barwach naszej drużyny?


- Mam nadzieję, że już ze Sportingiem się przełamię (śmiech). Jako lewy obrońca miałem zupełnie inne zadania, mogłem często włączać się do akcji ofensywnych – jest więcej sytuacji i możliwości aby pokusić się o bramkę czy asystę. Na środku człowiek koncentruje się głównie na obronie dostępu do własnej bramki, okazje są jedynie przy stałych fragmentach gry – rzuty rożne, wolne i karne (śmiech).


A w Legii jesteś pewnym egzekutorem jedenastek. Który w kolejności jesteś do strzelania karnych?


- Stałym egzekutorem jedenastek jest Ivica Vrdoljak, wcześniej byli wyznaczeni Maciek Iwański czy Ariel Cabral. To wszystko zależy od tego jak kto się danego dnia czuje, czy jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie ma problemu, abym ja podchodził do rzutów karnych.


Nie wszyscy wiedzą, że studiujesz. Zdradzisz co dokładnie? Chce ci się?


- Tak to prawda, rozpocząłem studia już jakiś czas temu razem z moją żoną, dokładnie to pedagogikę kultury fizycznej i zdrowotnej. Ona ma już tytuł magistra, ja nie – brakowało czasu. Miałem takich wykładowców jakich miałem i nie chcieli iść na żadne ustępstwa w związku z tym, że jestem sportowcem i nie zawsze mogę być na zajęciach. W każdym razie jeszcze półtora roku przede mną. Myśleliśmy razem z Pauliną (żoną przyp. red.) abym wznowił naukę już w Warszawie. Nie chciałem jednak zaczynać czegoś czego mógłbym nie dokończyć. A wtedy nie byłem pewny swojej przyszłości w Warszawie, nie wiedziałem czy zostanę przy Łazienkowskiej. Teraz sytuacja się zmieniła i w czerwcu pomyślę o tym aby wrócić na studia. Rozmawiałem już w klubie, będzie możliwość aby uczyć się eksternistycznie. Trener Skorża namawiał mnie już rok temu abym się dalej uczył, tłumaczył iź to się w życiu przyda.


Ale grasz w Legii, także w reprezentacji Polski – skąd masz jeszcze czas i siły na naukę?


- Z tą reprezentacją to bez przesady, otrzymałem raptem dwa powołania, nie czuję się etatowym kadrowiczem. A czy wznowię naukę to będę mógł powiedzieć w czerwcu…


Skoro wspomnieliśmy o kadrze. Franciszek Smuda mówił, że powołał Cię bo szuka lewego obrońcy, ale Ty ponoć powiedziałeś że jeśli masz gdzieś grać to tylko na środku i powiedział, że na tą pozycję ma lepszych. I... znowu dostałeś powołanie. Takie słowa nie wpłynęły na Ciebie demotywująco? Nie wkurzyłeś się gdy to usłyszałeś?


- Ja nic takiego nie mówiłem, że wolę grać w kadrze na środku, że gra po lewej stronie mnie nie interesuje. Od momentu swojego pierwszego powołania nie rozmawiałem z nikim publicznie o kadrze, nie udzielałem żadnym wywiadów o reprezentacji – takie złożyłem sobie postanowienie. Trener jeśli tak powiedział to ja się wkurzać na to nie mogę. Moim zadaniem jest grać i trenować – tylko w ten sposób mogę dostarczyć argumenty do tego aby selekcjoner ewentualnie zmienił o mnie zdanie na lepsze. Ale być może trzeba by sprawdzić czy takie słowa faktycznie miały miejsce.


A może w ten sposób selekcjoner chciał cię zmobilizować, zmusić do wytężonej pracy?


- A o to już trzeba zapytać selekcjonera. Tylko on wie co chciał przekazać (śmiech)


Liczysz na to, że załapiesz się na Euro 2012 czy o tym nie myślisz?


- Z pewnością o tym marzę i wierzę, że się uda. Gdyby tak nie było to sam postawiłbym się na straconej pozycji. Wszystko zależy ode mnie – od mojej postawy na boisku, od formy jaką będę prezentował w rundzie wiosennej. Jeśli nie załapie się do szerokiej kadry na Euro to pretensje będę mógł mieć tylko do siebie.


Dobrze się czujesz w Warszawie, chciałbyś tutaj zostać dłużej?


- Warszawa jest wspaniałym miastem, gram w świetnym klubie, z fantastycznymi kibicami, którzy mogą zasiadać na pięknym stadionie. Miło jest grać na takim obiekcie jak przy Łazienkowskiej. Warunki do treningów są naprawdę dobre, a wiemy jak to wygląda w innych klubach. Jestem zadowolony z tego gdzie jestem. Pewnie, że każdy ma jakąś wymarzoną ligę, taką do której chciałby wyjechać. Ja podchodzę do tego tak, że nie zaprzątam sobie tym głowy. Pomyślą jak będzie jakaś konkretna propozycja. Co do samego miasta to lubimy z żoną iść na spacer do Łazienek, do parku Wilanowskiego, często chodzimy do kina, na Starówkę. Warszawa jest takim miastem, które oferuje bardzo szeroki wachlarz możliwości spędzenia wolnego czasu w miłej atmosferze.


Jak duże znaczenie w tym, że masz za sobą tak udany rok ma poukładane życie osobiste i twoja żona.


- Wspiera mnie zawsze w trudnych chwilach, chwali kiedy jest za co. Nie mam prawa narzekać (śmiech). Zarówno żona, brat jak i rodzice są dla mnie ogromnym wsparciem. 


Przed Tobą i Legią dwumecz ze Sportingiem oraz trzy miesiące ligowej walki. Jakie cele? Załóżmy że jest maj, budzisz się i jaki masz nastrój?


- Wiadomo, że chcemy wygrać dwumecz ze Sportingiem i zdobyć mistrzostwo Polski, ale tak naprawdę wszelkie plany zweryfikuje życie. Chcemy grać o awans do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Europy i ograć wszystkich w lidze. Ale jak będzie to przekonamy się 6 maja czyli po ostatnim ligowym meczu. Najważniejsze jest dla nas mistrzostwo, na które kibice czekają już 6 lat.


Wspomniałeś o stadionie i kibicach. Ty pamiętasz lata gdy nie było dopingu, teraz jest zupełnie inaczej. Jak wiele to dla Ciebie znaczy?


- Atmosfera jest kapitalna i nie da się tego porównać do sytuacji, jaka miała miejsce gdy przychodziłem do Legii. Grało się wtedy fatalnie i chyba nikomu z kolegów nie życzę takiej sytuacji. Wtedy było tak jak było, teraz jest zupełnie inaczej i oby tak było jak najdłużej. To wsparcie jakie czujemy nie tylko wtedy gdy wygrywamy, ale także kiedy nam nie idzie to coś wspaniałego.


Lubisz swój pseudonim „Prezydent” czy wolisz po prostu „Komor”


- Chyba już teraz nie przywiązuje do tego uwagi. Niech każdy woła tak jak mu wygodnie.


Czego można ci życzyć w tym roku poza zdrowiem?


- Sukcesów i szczęścia.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.