Mateusz Szwoch: Mecz z Legią inny niż pozostałe
18.08.2016 19:50
Chyba odżyłeś trochę piłkarsko w Gdyni prawda?
- Zdecydowanie. Wróciłem do gry w piłkę po rocznej przerwie spowodowanej moją chorobą. Dodatkowo awansowałem z Arką do Ekstraklasy, występuje w niej regularnie. Na pewno odżyłem.
Brałeś pod uwagę jakiś inny klub niż Arka przed wypożyczeniem, czy od razu chciałeś wrócić do Gdyni? Wiem, że miałeś oferty z Cracovii i ze Śląska Wrocław.
- To prawda, były jakieś oferty, ale tak naprawdę brakowało konkretów. Nie miałem czasu żeby czekać i zastanawiać się. Dlatego wybrałem Arkę.
W zeszłej rundzie zanotowałeś siedem asyst i strzeliłeś dwa gole. Twoja bramka przeciwko Bytovii Bytów przypieczętowała awans Arki do Ekstraklasy. Chyba nie mogłeś sobie wymarzyć lepszego powrotu?
- Wiadomo, cieszę się, że akurat z Bytovią zdobyłem decydującą bramkę. To była dla mnie dodatkowa motywacja i indywidualny plusik. W ogóle cała drużyna spisała się na medal, ponieważ szybko zapewniliśmy sobie awans. Prezentowaliśmy się naprawdę solidnie, nie przegraliśmy żadnego meczu. Zwyczajnie zasłużyliśmy sobie na grę w Ekstraklasie. Jestem zadowolony, ponieważ byłem podstawowym zawodnikiem tego zespołu.
W awansie do Ekstraklasy pomógł wam Dariusz Formella. Z obecnym zawodnikiem Lecha Poznań stworzyłeś złoty duet w pierwszej lidze. Brakuje go teraz w Arce?
- Na pewno. Nie da się ukryć, że Darek był ważną częścią naszego zespołu. Oczywiście, w obecnej kadrze mamy też istotnych zawodników, ale z nim w składzie bylibyśmy jeszcze silniejsi.
W Ekstraklasie gola jeszcze nie strzeliłeś, ale twój mecz z Ruchem Chorzów w obecnym sezonie będziesz chyba długo wspominał?
- Takie mecze jak z Ruchem nie zdarzają się codziennie. Na pewno to spotkanie zostanie mi trochę dłużej w pamięci. Nie jestem jednak zawodnikiem, który zadowala się jednym występem. Nie zamierzam żyć tylko tym starciem i oglądać ciągle w internecie wideo tego, co mi się udało. Minęły już dwie kolejki, a trzeba pracować dalej. Liczy się przyszłość, a to co się wydarzyło dwa, trzy tygodnie temu jest już nieważne.
Tak jak wspomniałeś, minęły już dwie kolejki od spotkania z Ruchem, a ty mogłeś mieć na koncie kolejną asystę. Sędzia w spotkaniu ze Śląskiem nie zaliczył jednak gola Marcusowi da Silvie, któremu dogrywałeś piłkę. Widziałeś powtórkę tej akcji?
- Widziałem. To była typowa, stykowa sytuacja. Eksperci często powtarzają, iż takie akcje arbitrzy powinni puszczać. Sędzia jest jednak tylko człowiekiem i zawsze może się pomylić. Wydaje mi się, że wybroni się ze swojej decyzji, ponieważ jakiś milimetrowy spalony mógł tam być.
Zbiłeś sobie mocno rękę na tym spotkaniu. Wszystko z twoim zdrowiem jest już w porządku?
- Ręka faktycznie jest mocno zbita, ale to nic poważnego. Chwilę po tym zdarzeniu trochę się jednak przestraszyłem. Ból był ogromny. Zawodnik trafił mnie korkiem w kość nadgarstka. Jednakże po spotkaniu mogłem nią już normalnie poruszać, więc wszystko jest w porządku.
Pytam, ponieważ w sobotę Arka mierzy się z Legią, z której jesteś wypożyczony. Jaki to będzie dla ciebie mecz?
- Mecz z Legią będzie inny, niż pozostałe. Mam do stołecznego klubu duży sentyment. Przyjeżdżam na stadion, na którym miałem okazję grać. Wyjdę jednak na boisko po to, żeby wygrać. Takie spotkanie wiąże się z dużym przeżyciem i cieszę się, że będą miał okazje w nim wystąpić.
Jak oceniasz swój dotychczasowy pobyt w Legii? Usłany różami on nie był. Na samym początku zmagałeś się z kontuzją, później zostały wykryte twoje problemy z sercem, które o mały włos nie zakończyły piłkarskiej kariery, a później Stanisław Czerczesow na oficjalnej stronie klubu proponował ci grę na skrzypcach, a nie w piłkę nożną.
- Masz rację, mój pobyt w Legii nie był usłany różami. Trochę tych problemów poza piłkarskich się nawarstwiło. Miałem kłopoty ze zdrowiem. Na samym początku zmagałem się z kontuzją, przez którą nie wszedłem do zespołu tak, jakbym chciał. Nie przepracowałem okresu przygotowawczego u trenera Berga - to był powód. Potem przytrafiła mi się ta nieszczęsna choroba serca. Wyeliminowała mnie z gry prawie na rok. Ze sportowego punktu widzenia nie oceniam tego okresu pozytywnie. Z drugiej strony, mówiłem już to w poprzednich wywiadach, stołeczny klub uratował mi życie. Przy Łazienkowskiej zaopiekowali się moim przypadkiem, zachowali się perfekcyjnie i traktowali mnie jak najlepszego swojego zawodnika. Zawszę będę im za to wdzięczny.
Podczas twojego leczenia musiały się pojawić momenty zwątpienia. Wierzyłeś w to, że tak szybko będziesz wyróżniającym się piłkarzem w Ekstraklasie czy chciałeś po prostu wrócić i powoli szlifować formę?
- Wiadomo, jeśli ma się takie problemy to nie myśli się wtedy o tym, czy jak się wróci do gry, to będzie się wyróżniającym piłkarzem w Ekstraklasie czy w trzeciej bądź ósmej lidze. Chciałem po prostu znów grać w piłkę. Nad powrotem do formy skupiłem się wtedy, gdy wiedziałem już, że mogę dalej uprawiać ten zawód. Wtedy przepracowałem okres przygotowawczy u Stanisława Czerczesowa, a później poszedłem na wypożyczenie do Arki.
Wracając jeszcze do słów trenera Czerczesowa. Były dyrektor sportowy Arki, Czesław Boguszewicz, powiedział „Przeglądowi Sportowemu”, że w Legii będziesz grał jeszcze pierwsze skrzypce. Bierzesz pod uwagę jeszcze powrót do Warszawy?
- Oczywiście, że biorę. Mam z Legią dwuletnią umowę, a w Arce wypożyczony jestem do końca obecnego sezonu. Nie wiadomo tylko jak to wszystko się potoczy. Nie wiem, czy Legia będzie chciała mnie z powrotem czy znów wypożyczy. A może zostanę sprzedany? Mój los leży w rękach stołecznego klubu. Ciężko jest o tym rozmawiać w tej chwili.
Legia wypożyczyła cię na półtora roku do Arki. To dosyć nietypowe wypożyczenie.
- Rzeczywiście, okres tego wypożyczenia jest nietypowy. Jednakże jeśli Legia chciałaby mnie z powrotem w swoich szeregach, to ściągnęliby mnie do siebie. Nie jestem dla nich martwy przez te półtora roku. Gdyby mnie potrzebowali, pewnie kazaliby mi wrócić. Ponadto jeśli Arka nie byłaby zadowolona z mojej gry, również mogłaby zakończyć naszą współpracę. Zostałem jednak w Gdyni i jestem usatysfakcjonowany, ponieważ mam możliwość regularnie występować w Ekstraklasie.
Z tego co wiem, Legia może ściągnąć cię z powrotem w każdym okienku transferowym. Ktoś odzywał się do ciebie z klubu, gdy awansowałeś z Arką do Ekstraklasy?
- Rozmawiałem chwilę z dyrektorem sportowym Legii – Michałem Żewłakowem. Obydwaj jednak doszliśmy do wniosku, iż w Arce będę miał większe szanse na występy w Ekstraklasie niż w Legii. Dlatego postanowiliśmy, że najlepszym rozwiązaniem dla nas będzie, jeśli zbiorę kolejne doświadczenia w Gdyni na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wiadomo, I liga to nie jest odpowiedni wyznacznik dla zawodnika, który ma być gotowy na grę przy Łazienkowskiej.
Spora różnica jest między I ligą a Ekstraklasą?
Myślę, że nie ma tak wielkiej przepaści. Ekstraklasa jest na pewno bardziej napompowana telewizyjnie. Cała otoczka jest na europejskim poziomie. W pierwszej lidze natomiast meczów w telewizji jest mniej. Stadiony również nie są tak okazałe, jak na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Sam poziom sportowy jest może trochę niższy, ale nie ma sporej różnicy, co pokazujemy my, Wisła Płock czy chociażby Zagłębie Lubin w poprzednim sezonie.
Zapewne słyszałeś jak Aleksander Jagiełło czy Marcin Mięciel strzelili gola Legii, jak zostali wypożyczeni z Warszawy. Michał Masłowski w spotkaniu „Wojskowych” z Piastem też mógł trafić do siatki przy Łazienkowskiej. Liczysz, że swoją premierową bramkę w Ekstraklasie zdobędziesz właśnie w sobotę?
- Liczę przed każdym meczem, że zdobędę bramkę albo będę miał wpływ na wynik spotkania. Nie inaczej jest teraz w sobotę. Jednakże nie czekam tylko na mecz z Legią. Wiadomo, jak każdy piłkarz chcę strzelić gola, ale nie przygotowuję się specjalnie na legionistów.
Przyznasz jednak, że taki gol miałby dodatkowy smaczek dla ciebie?
- Pewnie tak, ale nie jest to dla mnie nadrzędny cel. Jeśli strzelę gola to super, ale jak zdobędzie bramkę inny zawodnik z mojej drużyny, również będę szczęśliwy.
Pokusisz się o wytypowanie wyniku?
- W każdym meczu chciałbym zwyciężać. Takie same nastawienie będę miał w sobotę w Warszawie. Liczę, że wywieziemy trzy punkty. Zwycięstwo z mistrzem Polski byłoby prestiżowe.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.