Metalist Charków - Legia Warszawa 0:1 (0:1) - Wciąż niepokonani
22.10.2014 17:46
- Zapis relacji minuta po minucie - "live"
Nietypowo, bo w środę, piłkarze Legii rozegrali swoje trzecie spotkanie w fazie grupowej Ligi Europy. Do tej pory warszawianom szło świetnie, bo podopieczni Henninga Berga wygrali wszystkie dotychczasowe mecze. Najbardziej zastanawiającą kwestią - jeszcze przed pierwszym gwizdkiem litewskiego arbitra - była postawa Guilherme, który w piątek zagrał raptem przez 12 minut w Ekstraklasie po ośmiomiesięcznej. W Kijowie wyszedł na boisko w pierwszym składzie i to jako lewy obrońca. Brazylijczyk zbyt wielkiego doświadczenia w defensywie nie miał, ale już po pierwszych minutach konfrontacji z Metalistem udowodnił, że wstydu nie przyniesie. 23-latek miał pewne problemy w pojedynkach powietrznych, ale na ziemi radził sobie naprawdę dobrze i w połączeniu ze swoim agresywnym stylem gry, nie miał kłopotów z powstrzymywaniem rywali.
Początek spotkania był nijaki. Obie drużyny niby starały się atakować, ale zupełnie nic z tego nie wychodziło. Piłkarze Legii oraz Metalista mieli kłopoty ze stwarzaniem składnych akcji, na placu gry panował chaos. Warszawiacy co jakiś czas potrafili błysnąć, jak w akcji Dudy z Koseckim - gdy Słowak świetnie podał do skrzydłowego w pole karne, ale ten został zablokowany. Mecz na dobre rozpoczął się w 27. minucie, gdy z kontrą dwoma podaniami na własnej połowie wyszli Ukraińcy. Serhij Bołbat popędził prawą flanką, zszedł do środka i zagrał w pole karne do Jaja Coelho, ale ten został powstrzymany przez Rzeźniczaka. Minutę później prowadzili już „Wojskowi”. Duda rozegrał futbolówkę z Michałem Kucharczykiem, minął dwóch rywali i strzałem z bliska pokonał golkipera Metalista.
W kolejnych minutach widowisko ponownie siadło. Często przy piłce był Orlando Sa, który jednak nie potrafił wymyślić niczego skutecznego i w większości przypadków tracił piłkę. W 39. minucie drugą szansę w tej części meczu mieli gospodarze, ale Jaja w dogodnej sytuacji z rzutu wolnego trafił wprost w mur. Swoją okazję zwietrzyli też Polacy, lecz dobrego dogrania w pole karne od Jakuba Koseckiego nie wykorzystał Sa. W ostatnich sekundach pierwszej połowy w „szesnastce” Metalista upadł jeszcze „Kosa”, ale arbiter uznał, że nie było mowy o karnym. Gediminas Mazeika prowadził spotkanie naprawdę dobrze - Litwin pozwalał na twardą grę zawodnikom obu drużyn i nie nadużywał kartek. Do przerwy „Wojskowi” prowadzili 1:0.
Przez cały mecz legionistów wspierała dosyć duża grupa stołecznych kibiców. Ukraińców na trybunach było mało, ale Polaków powitali brawami, które tylko się nasiliły, gdy na trybunach poniosła się przyśpiewka o Rosjanach. Na boisku na początku drugiej połowy przewagę starali się zdobyć legioniści. Najpierw spróbował Sa, a w 51. minucie piłkę ręką we własnym polu karnym dotknął Ayila Yussuf i warszawiacy mieli rzut karny. Do futbolówki ustawionej na „jedenastym” metrze podszedł kapitan Ivica Vrdoljak i… nie pokonał Oleksandra Goryainova. Doświadczony golkiper wyczuł intencję Chorwata, który uderzył w prawy róg bramki i odbił nie najmocniej uderzoną piłkę. Kolejna akcja potoczyła się błyskawicznie. Kilka podań, strzał Wołodyira Homenyuka i gol dla Metalista. Warszawiacy na szczęście nie musieli przypomnieć sobie popularnego stwierdzenia, że niewykorzystane sytuacje się mszczą” - sędzia trafienia nie uznał.
Kolejne minuty ponownie zaczęły usypiać - brakowało ofensywnych akcji, a piłka głównie krążyła w środku pola. Cały mecz naznaczony był tym, że emocje pojawiały się i znikały, a kolejny przypływ dostaliśmy w 69. minucie. Ponownie w roli szwarccharakteru wystąpił Vrdoljak, który tym razem sprokurował rzut karny we własnym polu karnym, zachowując się podobnie jak Yossuf. Do futbolówki podszedł Jaja. Brazylijczyk oddał strzał, a Dusan Kuciak obronił swoją pierwszą „jedenastkę” w barwach Legii.
Kolejne minuty bynajmniej nie udowadniały, że to legioniści są lepsi. Częściej atakowali gospodarze, a warszawiacy zdecydowanie się cofnęli, a w rolę trzeciego stopera - głęboko cofającego się defensywnego pomocnika - wcielał się Ivica Vrdoljak. Ukraińcy próbowali, przede wszystkim za sprawą Jaja’y, ale na posterunku był Kuciak. Charkowianie zupełnie nie potrafili przedrzeć się pod „szesnastkę” warszawiaków. Legioniści starali się grać spokojnie i z takim wynikiem zakończyć mecz, choć w doliczonym czasie gry dogodną sytuację miał jeszcze Kosecki, lecz oddał strzał obok słupka będąc sam na sam z bramkarzem. Podopieczni Berga dali radę utrzymać rezultat i póki co, przed rozegraniem pozostałych meczów Ligi Europy, są jedyną drużyną, która ma na koncie komplet zwycięstw w fazie grupowej.
Autor: Piotr Kamieniecki
Metalist Charków - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Ondrej Duda (28. min)
Metalist: Gorjanow - Villagra, Torsiglieri, Yussuf (76' Berezowczuk), Pszenycznych (62' Kułakow) - Edmar, Jaja, Torres, Bolbat, Krasnoporow (58' Kobin) - Homeniuk
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Astiz, Guilherme - Kosecki, Vrdoljak, Jodłowiec, Kucharczyk - Duda, Sa (81' Saganowski)
Żółte kartki: Torres, Bolbat, Pszenycznych, Edmar oraz Duda
Sędzia: Gediminas Mazeika (Litwa)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.